„KAFKA a KABAŁA”
Karla Ericha Grozingera /umlaut/ maj, 2012
Autor uważa, że „PROCES” i „ZAMEK” są powieściami o Hiobie, w których brak jedynie „prologu w niebie”, przeto przed Kafką należy postudiować Księgę Hioba. Wydaje mnie się, że i Kafka, i Księga Hioba zasługują na dogłębne studiowanie, a jeśli autor ustawia taką kolejność, nie będę oponował, ażebym nie został posądzony o „upierdliwość”. Winny jestem jednak wyjaśnienia co to za prolog. A, niech wyjaśnia autor:
„Prolog... to przecież znany z biblijnej Księgi Hioba, a także z „Fausta” Goethego, prolog w niebie, stanowiący przyczynę całej akcji, która za chwilę nastąpi...
Pomijając stylistykę, myśl jest odkrywcza, bo dzięki niej dopuszczamy możliwość istnienia prologów niezwiązanych z akcją, jak również akcji, która za chwilę nie nastąpi. Kontynuujmy cytat, zaznaczmy jednak, ze dalsze słowa dotyczą dramatu Jankiela Gordona /Jakuba Gordina/ pt „Bóg, człowiek i diabeł”, w ktorej Hiobem jest Dubnower:
...Szatan, ktory mocą swego urzędu wątpi w ludzką sprawiedliwość, idzie o zakład z Bogiem, że ludzie /a więc równiez Hiob tej sztuki, Herszele Dubnower/ dopóty będą sprawiedliwi, dopóki będzie to dla nich korzystne lub nie okaże się zbyt trudne. Szatan nie poddaje Hioba Gordina próbom cierpienia, gdyż uważa, że po tak długiej i bolesnej historii nie da się juz odwieść Żydów od Boga tym sposobem, lecz kusi go pieniędzmi i rozkoszami życia”.
Jak to ma się mieć do Kafki - nie wiem, korzyść ino w tym, że zainspirowało mnie do sformułowania niezbyt odkrywczej parafrazy: „Po Holocauście nie da się już odwieść Żydów od Boga”. Autor stwierdza również, że tak „Proces”, jak i „Zamek” to klęska TEURGII. Nim wyjaśnimy co to jest „teurgia”, przestudiujmy cytat:
„KABAŁA, podobnie jak średniowieczny platonizm, pojmuje stopniowanie świata jednocześnie jako hierarchię jakości. Niebiańskie szczeble, które znajdują się bliżej ludzkiego świata, są z tego powodu bliższe jakości życia doczesnego, niż stojące nad nimi stopnie wyższe. I biada modlitwie, biada duszy, które nie przedzierają się wzwyż, bo przydarzy im się to, co przeżyli obydwaj bohaterowie Kafki - Józef K. i geometra K. Jeden ma wprawdzie do czynienia z sądem, drugi z biurokracją zamku, ale to, co tam widzą, nie różni się prawie od ich własnego, nędznego świata. W obydwu tych wielkich powieściach, w „Procesie” i w „Zamku”, autor przedstawia zatem... ..kryzys kabały, niepowodzenie teurgii, niezdolność człowieka do przedarcia się własnym działaniom ku górze, przed decydującą, najwyższą instancją”.
„Oczywiście oczywiste” jest, że bliżej jest bliższe... niż stojące nad.. wyższe. Nie jest jednak oczywiste, że bohaterowie ten sam nędzny świat odnajdują w zetknięciu z sądem czy z zamkiem. Na odwrót: świat sądu czy zamku był dotychczas dla nich niewyobrażalny. Natomiast fragment: „biada duszy, ktore nie przedzierają się wzwyż, bo przydarzy im się to, co przeżyli obydwaj bohaterowie Kafki - Józef K i geometra K” wskazuje winnych, którzy sami sobie ten los zgotowali.
Czas już na teurgię: wg. Kopalińskiego
„teurgia - umiejętność zmuszania albo skłaniania bóstwa.. do wykonania jakichś działań”
Wg autora:
„teurgia - wywieranie wpływu na świat boski; w KABALE dzięki modlitwom i rytuałom żydowskim, medytacjom nad Torą i alfabetem hebrajskim, sprowadza sie jedność /JICHUA/ i blogosławieństwo”.
To ja się zapytowywuję, dlaczego to Kafka miałby niby przedstawiać w swych dziełach „niepowodzenie teurgii” ? Czyż świadczyć o tym miałaby bezradność, beznadzieja jednostki wobec wszechmocnego systemu ? Toć przecież rozumowanie na poziomie wojskowego dowcipu o szer. Kowalskim, który zapytany z czym kojarzy mu się chusteczka, odpowiada, że z dupą, a dlaczego ? -bo, mu wszystko się z dupą kojarzy. Tak autorowi wszystko się kojarzy z KABAŁĄ.
Omawiana książka jest właściwie sporem publicystycznym, w którym żydostwo Kafki jest tłem, a istotą dyskurs wyznaniowy /tzn o rożnych interpretacjach judaizmu, chasydyzmie czy odmianach kabały/ z innymi żydowskimi adwersarzami. Odbywa się on w sposób, który my, nie-Żydzi, uważamy za „przyslowiowo żydowski”. Najpierw wyrazy szacunku, wymienianie tytułów i osiągnięć adwersarza, dalej /pozorne/ uznanie tez, oczywiście zgodnych /naprawdę przeciwnych/ z własnymi, jeszcze podkreślenie własnej niedoskonałości i skromności, by w końcu „odwrócić kota ogonem”, i z tych samych przesłanek wyciągnąć przeciwne wnioski i wygłosić wyższość własnej racji. Oto przykład: adwersarz Manfred Voigst pisze:
„Interpretacja Grotzingera i przedłozone tu koncepcje przeciwne wykluczają się wzajemnie.... ..przesłanki obydwu interpretacji znacznie się rozmijają...”
A autor odpowiada:
„MA RACJĘ !... ...Wszyscy.. zgadzamy się przynajmniej co do tego, że żydostwo odegrało tu ważną rolę... aż po konczące rozdział ...wybrana przeze mnie droga różni się od drogi mego przyjaciela Manfreda Voigsta..”
Z każdej książki staram się czerpać korzyści, więc i w tym przypadku je odniosłem. Przypomniałem sobie, że zwitek pergaminu z wypisanymi wersetami z Tory, zamknięty w rurce i przytwierdzony do drzwi domów religijnych Żydów jako przypomnienie o wierze w Boga to mezuza, a dwa skórzane pudełeczka z przymocowanymi rzemykami, również z cytatami z Tory, przytwierdzane do czoła i lewego przedramienia na czas modlitwy to tefilin lub filakterie. Wyczytałem również arcyważne dla mnie stwierdzenie:
„...jeśli doświadczymy IMMANENCJI Boga, nie potrzeba już wiary. Potem WIE SIĘ o obecności Boga”.
Ponieważ my, tzn Wojciech Gołębiewski /1943-201?/ i Carl Jung /1875-1961/, wiemy, że Bóg jest, /tym samym wiara nam jest niepotrzebna/, to powyższe zdanie zafrasowało, jako, że immmanencja w nim sprawia ambaras. Wg Glogera to „pozostawanie wewnątrz obrębu doświadczenia”; wg Kopalińskiego: immanentny - przeciwieństwo transcendentnego - : „będący wewnątrz czego, tkwiący w czym, właściwy z natury danemu zjawisku, nie wynikający z działania czynników zewnętrznych”.
Nie mogę być próżny, by twierdzić, że doświadczyłem /cokolwiek to znaczy/ immanencji Boga, przeto odchodzę by oddać się rozmyślaniom. Bye !
Pos
No comments:
Post a Comment