“NIESAMOWITA SŁOWIAŃSZCZYZNA” prof. Marii JANION
Listopad 2010 – luty 2011
[Przepisując poniższy tekst na komputer zamierzałem go przerobić, usystematyzować i uciekawić. Niestety, to mnie przerosło. Dzieło prof. Janion jest tak skondensowane, przy jednoczesnej wielowątkowo
ści, że jedynym wyjściem jest przeczytać je samemu. Zostawiam pierwotny tekst bez zmian i polecam go jako zachętę do lektury ww dzieła
WG lipiec 2011]
Nim zadyszany, skutkiem zaborczego pochłaniania „Niesamowitej Słowiańszczyzny”, przystąpię do spisania pierwszych refleksji po wyczerpującej lekturze, czuję się zmuszony zaznaczyć, że prof. Maria JANION piastuje zaszczytne stanowisko Prezesa „GURU CLUB” W.GOŁĘBIEWSKIEGO, którego członkami, po śmierci KOŁAKOWSKIEGO, WOJTYŁY, TISCHNERA, o. BOCHEŃSKIEGO, ks. TWARDOWSKIEGO, LEMA, B. SKARGI, MIŁOSZA oraz GIEDROYCIA, pozostają MICHNIK, prof. ks. HELLER, abp. ŻYCIŃSKI oraz ks. HRYNIEWICZ.
Zauważam również, że, mimo 84 lat, PANI PROFESOR jest au courant w literaturze współczesnej, co widać m.in po analizach twórczości Masłowskiej, Kuczoka czy Sieniewicza, i to w takim stopniu, że mnie - szczylowi o 16 lat młodszemu - trudno za nią nadążyć. Uważam też za stosowne przypomnieć, że to ONA na I Kongresie Kultury Polskiej w grudniu 81 r., idąc pod prąd ówczesnych emocji, proroczo nawoływała by ruchowi „SOLIDARNOŚCI” nadać WYMIAR INTELEKTUALNY, by NIE UTONĄŁ W NARODOWYM MITACH, jak również to, że to ONA w artykule „DO EUROPY - TAK, ale z NASZYMI UMARŁYMI” wykazywała, że współczesny powrót IDEI MESJANISTYCZNYCH jest dla nas swoistą KOMPENSATĄ wobec LEKCEWAŻENIA ze strony ZACHODU oraz, że właśnie wskutek powrotu tego romantycznego MESJANIZMU, WOLNOŚĆ JEDNOSTKI staje się podrzędna wobec „NATCHNIONEJ” GRUPY czy państwa. Podobnie jak MIŁOSZ, którego pogrzeb na Skałce chcieli zakłócić NAWIEDZENI [p. hasło PLICA POLONICA], JANION głosi konieczność krytyki POLSKICH MITÓW, by naród stawał się wspólnotą OBYWATELSKĄ, a nie PLEMIENNĄ. Na koniec przypominam, że to ONA jest autorką następującej refleksji: „POLACY to WAMPIRY, które żyją CUDZĄ KRWIĄ, bo ich własna zbyt wolno krąży, zbyt jest rozwodniona i muszą podłączać się do innych ciał i dusz, żeby przeżyć jeszcze jeden dzień”. - ergo - NORWID w SPÓDNICY.
No i a propos dygresja - z otwartego telewizora, w tym momencie, doszła do mnie
rozmowa [w ramach programu „Dzień Dobry TVN”] o fali donosów Polaków na Polaków jaka zalewa Urząd Skarbowy, Prokuraturę i inne urzędy.
Oddech mi się uspokoił, to przechodzę powolutku do moich refleksji. Wiodącym, najistotniejszym, nota bene wpajanym mi przez Ojca od wczesnego dzieciństwa, jest twierdzenie prof. JANION, że ;
ŻRÓDŁEM NIESZCZĘSNEJ HISTORII POLSKI BYŁO PRZYJĘCIE CHRZEŚCIJAŃSTWA Z ZACHODU, CO JUŻ OD ZARANIA PRZYNIOSŁO ZNIEWOLENIE, ZNIEMCZENIE I ZACOFANIE.
Anegdotycznie wspomnę, że Ojciec mój, mówiąc o panslawizmie, przytaczał przepowiednię cesarzowej bizantyjskiej Teodory, według której Ruś miałaby systematycznie, przez długie wieki rosnąć w siłę, aby w końcu zjednoczyć narody słowiańskie. A poważnie, to WYSPIAŃSKI uważał, że upadek moralny Polski jest „konsekwencją zwycięstwa chrześcijańskiego porządku WARTOŚCI MORALNYCH nad prasłowiańskim światem WARTOŚCI ŻYCIA”. WITKACY, dokonując swoistej psychoanalizy narodu polskiego w „Niemytych Duszach”, pisał: „...przyjęcie chrześcijaństwa i w ogóle kultury z Zachodu, a nie od strony Bizancjum, co było tym BŁĘDEM INICJACYJNYM, który ZWICHNĄŁ całą NASZĄ HISTORIĘ i misję narodową”. Korzyści płynące ze związku z Bizancjum podkreślał Stanisław SMÓŁKA w swoim dziele wydanym w 1881 roku pod tytułem „Mieszko Stary i jego wiek”, Utrzymywał on, że SŁOWIAŃSZCZYZNA RUSKA poddała się „potężnemu wpływowi Bizancjum, z którego rąk przyjęła chrześcijaństwo, żadnych nie mając związków z Zachodem”. Na gruncie liturgii słowiańskiej wschodniego Kościoła „wcześnie mogło rozwinąć się NARODOWE PIŚMIENNICTWO. Co zresztą świat zachodni dopiero w czasie krucjat przez bliższe otarcie się o Bizancjum skorzystał, to z pierwszej ręki dostało się Rosji znad Bosforu”. I tak narodowe piśmiennictwo powstało na Rusi w X wieku, podczas gdy po polsku - pierwsze zdanie napisano w końcu XIII w., vide „Kazania Świętokrzyskie”. SMÓŁKA reasumował: „...młodzieńcza Ruś, zaledwie do życia dziejowego obudzona, mając bliskie wzory we wspaniałej stolicy Konstantyna, WYPRZEDZIŁA o wiele starszą rodzinę społeczeństwa zachodniego”.
Ponieważ dzieło Janion, jak niesie tytuł, jest NIESAMOWITE i mnie przerosło, a jednocześnie drżąc, by czegoś nie przegapić, mając na uwadze, iż nie każdy mój czytelnik, mimo namów, sięgnie po to dzieło, decyduję się na przedstawianie moich fascynacji w sposób bałaganiarski, lecz mający na celu wychwycenie najciekawszych według mnie fragmentów.
I tak Sławomir MROŻEK ironicznie określa położenie Polski: „NA WSCHÓD OD ZACHODU I NA ZACHÓD OD WSCHODU”. To położenie prowadzi wg Janion do „dość powszechnego odczucia NIŻSZOŚCI wobec ZACHODU” oraz WYŻSZOŚCI wobec WSCHODU - wymagającego naszej cywilizacyjnej misji. Kompleks wobec Zachodu staramy się przezwyciężyć „mesjanistyczną dumą, w postaci narracji o naszych WYJĄTKOWYCH CIERPIENIACH i zasługach, o naszej wielkości i WYŻSZOŚCi NAD NIEMORALNYM ZACHODEM. Taka opowieść jest zamkniętym kołem NIŻSZOŚCI i WYŻSZOŚCI, które przeradza się w narodową figurę TOTALNEJ NIEMOŻNOŚCI”.[podkr.moje]. Na ten sam temat wypowiadał się aktor Marek KONDRAT, po premierze filmu [mego kolegi] Marka Koterskiego „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. Kondrat zastanawiał się nad „kodem genetycznym” Polaka, warunkującym z jednej strony poczucie WYŻSZOŚCI [„Mamy fioła na własnym punkcie”], z drugiej zaś - bolesne przeżycie NIŻSZOŚCI wobec „wymarzonego Zachodu”. Powód? M.in. „Polska jest PÓŻNYM TWOREM na Starym Kontynencie. DZIESIĄTY WIEK TO PÓŻNO, zważywszy, że nie ma ŻADNYCH odnośników do przeszłości”. Ponadto „kulturowa POGARDA Europy dla „małych wschodnich narodów” budzi w nas WŚCIEKŁOŚĆ, gorycz i smutek.”
Teraz przytoczę arcyciekawy pogląd Slavoja Żiżka, że „tożsamość narodowa i etniczna buduje się na FUNDAMENTALIZMIE”, a on „żywi się PRZEMOCĄ i NIENAWIŚCIĄ”.
Co do ZNIEWOLENIA i ZNIEMCZENIA {p.pocz.str.2], to czytamy w „Pamiętnikach” Wacława Aleksandra MACIEJOWSKIEGO, że „polityka Niemców sięgała daleko: widzieli oni w chrześcijaństwie łacińskiego obrządku środek ujarzmienia, a przynajmniej WYNARODOWIENIA Słowian”. I poniekąd im się udało, Z kolei Adam MICKIEWICZ w wykładach o literaturze słowiańskiej mówił: „Słowianie utożsamili chrześcijaństwo z niemczyzną i niewolą”, zaś KLINGER zwracał uwagę na to, że Cyryli i Metody wzbudzali nienawiść wśród misjonarzy niemieckich i byli uważani za niebezpiecznych dywersantów, jako, że Niemcy uzurpowali sobie „bezwzględne misyjne prawo pierwszeństwa”.
Tak więc chrześcijaństwo rzymskie służyło, tylko i wyłącznie, walce o podporządkowanie słabszych silniejszym, a najtrafniej podsumował to MAHATMA GANDHI: „Jedynym w swoim rodzaju komentarzem na temat Zachodu jest fakt, że chociaż wyznaje on chrześcijaństwo, to nie ma tam chrześcijaństwa, ani Chrystusa - gdyby było inaczej, nie byłoby wojen”.
Przypomniał mi się cytat z Janion na str.1, o Polakach - WAMPIRACH. Warto, a propos, przytoczyć tu ciekawą uwagę Mickiewicza z 16.02.1841 r.: „Jasnowidztwo jest cechą właściwą narodowi niemieckiemu. U Słowian, takim zjawiskiem nadprzyrodzonym jest wampiryzm. Wiara w upiory wyszła z łona ludu słowiańskiego...... Są dowody, że wszystkie baśnie o upiorach mają wspólny początek, że pochodzą od ludów słowiańskich”. O „polskim wampiryzmie” pisał też KAŁUŻYŃSKI w swoim „WAMPIRZE SALONOWCU”: „...największe katastrofy w historii, mało, że nie zdołały go przekształcić, lecz przeciwnie, wygląda, że umocniły go: odżył właśnie, niby WAMPIR wciąż nie przebity kołkiem w grobie, jako dokładnie taki sam NACJONALISTA, SZOWINISTA I BIGOT...”.
Poruszę teraz problem kolonizacji. Przez całą historię będąc KOLONIZOWANYMI, sami byliśmy KOLONIZATORAMI, prowadząc ekspansję ku Wschodowi, co, [o ironio!] stawało się ważnym składnikiem DUMY NARODOWEJ. „Słowem, kolonizowani w XIX wieku przez zaborców, mogliśmy być dumni z tego, że kiedyś byliśmy kolonizatorami. Myśl o kolonizacji Wschodu była kontynuowana w dwudziestoleciu międzywojennym - celem odbudowania potęgi polskiej na Kresach w starciu z MIEJSCOWYM żywiołem ukraińskim”. Daniel BEAUVOIS trafnie zauważył, że badania kresowych MITÓW narodowych ujawniają drastyczny rozziew między tym, co wyobrażone, a tym co historyczne i konkretne: „Frustracja rodzi tutaj SCHIZOFRENIĘ, którą trzeba dobrze rozpoznać jako STAŁY CZYNNIK HISTORII POLSKIEJ”. Panujący „dobrodzieje” byli z reguły wyzyskiwaczami, a bojownicy o niepodległość Polski nie uznawali narodowych dążeń Ukrainów czy Białorusinów. Ze szlachty kresowej rekrutowało się najwięcej tak zwanych dziwaków, a często po prostu TYRANÓW i OKRUTNIKÓW. Gdy dodamy, że znaczną część Ukrainy zamieszkiwali KOZACY, których nazwa oddawała ich odczucia [bo pochodzi od tureckiego QUAZAR - co oznacza „ludzi wolnych”], to wieczny konflikt mamy gotowy. Co gorsza, my stworzyliśmy MIT KRESOWY, którego podstawowym składnikiem jest poczucie POLSKIEJ WYŻSZOŚCI na WSCHODZIE oraz pełnionego tu POSŁANNICTWA CYWILIZACYJNEGO I RELIGIJNEGO. Mit kresowy okryty jest aurą NOSTALGII ZA UTRACONĄ WIELKOŚCIĄ. Beauvois konkluduje: Mit kresowy stanowi „wyraz NARCYZMU POLSKIEGO, krzywdzącego sąsiadów”. On też podkreśla, że „stosunki między Polakami a Ukraińcami przypominały najczęściej stosunki między panem a niewolnikem”. We wspomnianym na str.1 dziełku „Niemyte Dusze”, WITKACY pisze, że cała ta mitologia narodowo-kresowa nie była warta funta kłaków i że KRESY to „stale otwarta rana państwa polskiego”. Kresowość zrobiła z chłopów „UJARZMIONYCH TUBYLCÓW KOLONIALNYCH”. Pisząc o ciemiężcach „wyższego rzędu” na tych terenach, Witkacy miał na myśli to, że panów od chłopów dzieliła nie tylko różnica etniczna, lecz i różnica JĘZYKA oraz WIARY. Od Unii Brzeskiej w 1596 r. POLAKÓW zaczęto uznawać za PRZEŚLADOWCÓW PRAWOSŁAWIA. Przypomnijmy, że to Unia Brzeska wprowadziła zwierzchność Rzymu nad prawosławiem i skutkowała zdradą części Ukraińców, którzy ulegli polskiej presji i założyli Kościół UNICKI podległy papieżowi. Konflikt religijny był i jest podstawą wzajemnej nienawiści, nie tylko z Ukrainą, lecz też z Litwą, Białorusią i Rosją. Przypomnijmy również, że wiodącym orędownikiem KATO-POLSKIEGO PROZELITYZMU był JP II, dzięki czemu nie miał szans być zaproszonym do Rosji i innych krajów prawosławnych. Z tego konfliktu zrodził się ABSURDALNY mit Polski jako „PRZEDMURZA CHRZEŚCIJAŃSTWA”. Janusz TAZBIR dowodzi, że sformułowanie to miało na względzie NIE ISLAM LECZ PRAWOSŁAWNYCH, NIE UZNAWANYCH ZA CHRZEŚCIJAN. „Uznanie zwolenników Kościoła wschodniego za wyznawców tej SAMEJ religii stawiałoby... pod znakiem zapytania SENSOWNOŚĆ koncepcji polskiego przedmurza jako granicy oddzielającej chrześcijan od niechrześcijan”. Polska leży na krańcach świata, „dalej Bogu czci nie oddaje nikt”. I tak do dziś tkwią podobne dawne stereotypy o niesieniu przez Polskę na Kresy i do Rosji MISJI CYWILIZACYJNEJ, KULTUROWEJ i RELIGIJNEJ.
Wrócę jeszcze do „panów” i „chłopów”, bo nie mogę nie wspomnieć o CZAPKOWANIU, skoro opwieścią o nim byłem karmiony od dziecka. Otóż, mój Ojciec twierdził, że ukraiński chłop musiał na odległość 30 m „panu” czapkować, tzn zrywać czapkę ze łba i oddawać pokłon polskiemu szlachcicowi.
Przerwę teraz, bo dostałem dziś tj 11.02.2011 r., dwie wiadomości dotyczące moich „guru”; jedną złą, lecz drugą dobrą. Zła - to, że umarł w wieku 62 lat, na zawał serca abp Józef ŻYCIŃSKI, podpora intelektualna Kościoła Krakowskiego, czytaj „otwartego”. Z niesmakiem przyjąłem kondolencje jego wroga, szefa Episkopatu, dupka Michalika, które pokazano w TVP. Druga wiadomość - wspaniała - wywiad w Tyg. Powszechnym z moim ukochanym ks. Wacławem HRYNIEWICZEM, który po śmierci klinicznej wraca do zdrowia. Byłem przekonany, że umarł, i że tego NAJWYBITNIEJSZEGO polskiego EKUMENISTĘ i ORĘDOWNIKA POROZUMIENIA z NARODEM WYBRANYM, pochowano cichcem i z ulgą. ULGĄ, bo nienawiść Kościoła Warszawsko-Toruńskiego do Hryniewicza stukrotnie przewyższa nienawiść do Życińskiego i Pieronka wziętych razem.
Wracajmy do Janion. Na temat „przedmurza chrześcijaństwa” muszę jeszcze przytoczyć słowa wielkiego filozofa francuskiego, KATOLIKA, twórcy NEOTOMISTYCZNEGO PERSONALIZMU Jacquesa MARITAINA, wypowiedziane do naszego kochanego Józefa CZAPSKIEGO [przypominam to: malarz, współpracownik GIEDROYCIA, autor „Na Nie Ludzkiej Ziemi”, a i znamiennych słów: „Nie trzeba mieszkać w Polsce, by być polskim patriotą”]: „Twierdzisz, że jesteście PRZEDMURZEM CHRZEŚCIJAŃSTWA, a z drugiej strony uważacie Rosjan za PÓŁLUDZI, macie do nich głęboką POGARDĘ”. To zdanie, niestety, pozostaje aktualne.
Omawiając nasze problemy warto przytoczyć słowa Imre KERTESZA, nota bene, węgierskiego Żyda: „....pogrążona w SADOMASOCHISTYCZNEJ PERWERSJI DUSZA małego narodu wschodnioeuropejskiego nie potrafi istnieć BEZ WIELKIEGO CIEMIĘŻYCIELA, na którego mogłaby zrzucić winę za swoje historyczne niepowodzenia, ani BEZ MNIEJSZOŚCI NARODOWEJ, tego kozła ofiarnego, na którym mogłaby się wyżyć, dając upust nagromadzonemu w trakcie codziennych porażek nadmiarowi nienawiści i resentymentów. Jakąż miałby tożsamość bez ANTYSEMITYZMU ten, kto nieustannie jest zajęty swoją specyficznie [polską] tożsamością”. /Dopisek z marca 2012: prześladowany na Węgrzech /nacjonalistycznych, ORBAN-owskich/ ŻYD Kertesz poprosił o azyl władze Kanady/.
Wróćmy jeszcze do Witkacego [a równie dobrze mógłby to powiedzieć Gombrowicz]: „... każdy Polak ma tendencję do wspierania się, choćby na palcach, aby wydać się wyższym, i do tworzenia sobie tego, co nazywam KOŁPAKIEM NAPUSZENIA, sztucznej nadbudówki ponad siebie, pustej a dekoracyjnej, mającej omamić drugich co do istotnej wartości głowy, która się pod tym kołpakiem kryje... Wieczne niezadowolenie i wieczne NADĘCIE ponad możność, i życie ponad stan, fizyczne i poniekąd duchowe, jeśli chodzi o poczucie ważności i władzy, stało się zasadniczym rysem psychicznym każdego niemal Polaka”. Żebyż wreszcie ten „kołpak napuszenia” pękł z wielkim hukiem!
Odetchnijmy chwilę rozkoszując się żartobliwą dykteryjką: Dlaczego polskie oddziały zdobiły hełmy słomianymi grzebieniami w bitwie pod Wiedniem, pod dowództwem Sobieskiego? - Aby habsburscy sojusznicy nie wzięli Polaków za Turków. A wszystkiemu winna moda na SARMATYZM. Polska szlachta mianując plemię naddunajskich Sarmatów - irańskich koczowników - swoimi przodkami, stworzyła orientalny mit dający poczucie sukcesu, zwycięstwa i spełnienia. Dostosowując się do mitu szlachcic-Sarmata nosił długi i obszerny ubiór wschodni, walczył za pomocą tureckiej szabli, w swoim dworze rozkoszował się bogactwem perskich dywanów i makat oraz wyrobów orientalnego rzemiosła. Tak też żupan i delia narzucana na żupan, stały się strojem narodowym. De facto żupan to arabska DŻUBBA - spodnia szata bawełniana, a delia to turecka DEGLE - wierzchnia narzuta. Reasumując, przez modę łby mogli stracić.
Wprawdzie jak mówiła Simon WEIL „religia jako żródło pociechy jest przeszkodą do prawdziwej wiary”, to Polacy mają „interesów do Boga” wielką obfitość. Dzięki temu też rozwinął się powszechny kult Matki Boskiej – Pocieszycielki strapionych, mimo doktryny Kościoła Rzymskiego, że jedynym pośrednikiem jest Bóg-Człowiek, Chrystus. Najpopularniejszą modlitwą jest ta: „Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko”. Jest to kompletna niekonsekwencja, gdyż stworzyliśmy jednocześnie polską teodyceę narodową głoszącą POLSKA CHRYSTUSEM NARODÓW. Przypominam: teodycea to próby usprawiedliwienia Boga z zarzutu istnienia zła i niesprawiedliwości na świecie. Mesjanizm polski tłumaczy, że, owszem Polska jest narażona na szczególne cierpienia i krzywdy, na wyjątkowy ucisk przez zło, ale to dlatego, że została WYBRANA PRZEZ BOGA na ofiarę - za inne grzeszne narody. Aż nadto zrozumiała staje się wówczas ANGELIZACJA Polski. Adoracja Polski jako niewinnej ofiary musi prowadzić do SATANIZACJI jej prześladowców, a szczególnie reaganowskiego „imperium zła” tzn ROSJI.
Pisałem na pierwszej stronie, że Janion jest au courant z najnowszą beletrystyką. I to wśród niej wyróżnia MASŁOWSKIEJ „Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną”. Przyznaję, że sam nią byłem zachwycony i napewno uplasowałbym ją na pierwszym miejscu wśród współczesnych polskich moich lektur. W każdym razie, w tej chwili, tak mi się wydaje. W „Wojnie...” Masłowska pokazuje, że język nienawiści i przemocy konstytuuje się przede wszystkim wobec „ruskich”. Rusek-wróg to SPOIWO POLSKIEJ KSENOFOBICZNEJ TOŻSAMOŚCI. Kompleks polskiej wtórności wobec Zachodu wyładowuje się w przekonaniu, że Ruski są jeszcze wtórniejsi i jeszcze gorsi od nas. Świetnie uchwycony został - będąc dojrzałą kreacją literacką - strumień języka, przeważnie bełkotu, ustanawiający współczesną tożsamość polską, groteskową, zazwyczaj sprzeczną, gdzie stapiają się [do pewnego stopnia] przeciwstawne zjawiska [np anarchizm z kapitalizmem], fantazmaty idei się zlewają i można z tym żyć. MESJANIZM LUMPÓW - to coś absurdalnego, ale jednak on istnieje. Marek ZALESKI pisał, że „siła śmiesząca tego języka ma w sobie energię karnawału LUMPENNIHILISTÓW”, i że to „kolejna karykatura polskiej FORMY i udana na nią satyra”. A więc Gombrowicz w spódnicy.
Masłowska dokonała demistyfikacji polskiej ksenofobicznej mentalności. Jak pisze Kinga DUNIN, spór o naszą tożsamość narodową „nie może się jasno wyartykułować, dlatego, że wciąż jesteśmy odpytywani z naszego patriotyzmu, ZMUSZANI do słusznych antyruskich deklaracji. Konstruowanie zbiorowej tożsamości wciąż wokół osi, którą stanowi „WOJNA POLSKO-RUSKA POD FLAGĄ BIAŁO-CZERWONĄ” utrudnia pojawienie się innych języków..”. Dodajmy, że w książce, idziemy do boju „pod flagą biało-czerwoną”, kupioną na „DZIEŃ BEZ RUSKA”, od Ruskich, bo tańsza i ekologiczna. „Harcerze też sprzedają. Ale drożej. I z tworzyw sztucznych”
„Wojnę...” Masłowskiej nobilituje też nagroda dla najgorszej książki roku tzw SŁOMIANEGO KNOTA nadawana przez szmatławiec „WPROST”, należący do sekretarza PZPR, b. tow. Króla.
Janion poleca uwadze również Mariusza SIENIEWICZA „Czwarte Niebo” i Wojciecha KUCZOKA „Gnój” - książkę wymierzoną w TOKSYCZNY „POLO-KATOLICYZM”.
Dalej czytając Janion znalazłem zdanie: „METAFORĄ SŁYNNEJ ANARCHII POLSKIEJ BYŁ KOŁTUN - PLICA POLONICA”, a że niedawno swój tekst na ten temat przepisywałem, to kończę z Panią Profesor, a potencjalnemu memu czytelnikowi gorąco polecam zajrzeć pod hasło „PLICA POLONICA A ŻYDZI”.
No comments:
Post a Comment