Sunday 31 May 2015

Jacek INGLOT - "Wypędzony"

Jacek INGLOT - "Wypędzony"

Aby zdobyć popularność i uznanie trzeba pisać zgodnie z oczekiwaniami czytelnika. I Inglot to robi. Obecnie to ładnie nazywają: political correctness. Szczególnie przy powszechnej pogardzie dla wschodnich sąsiadów, rusofobii i uprawianej w Polsce polityce historycznej. Aby osiągnąć sukces należy powielać s c h e m a t y. I tak "ruski", "sowiet" czy "kacap" musi być obwieszony skradzionymi zegarkami, chlać nieustannie i gwałcić co popadnie. Próbkę takiego pisarstwa mieliśmy nawet u lubianego przeze mnie Sergiusza Piaseckiego, który napisał książczynę na zamówienie kół emigracji londyńskiej. ("Zapiski oficera Armii Czerwonej")
Tymczasem, gwoli prawdy, odkąd ludzie toczą wojny, to supermeny w mundurach gwałcą wszystko, co im w "rękę" wpadnie. Polacy to nawet na San Domingo. Z literatury zaś przypomnę Moravii "Matkę i córkę", gdzie w wersji filmowej, Sofię Loren i jej nieletnią córkę gwałcono w kościele oraz "Off limits" Hansa Habe, gdzie Amerykanie nie tylko gwałcą Niemki, ale zmuszają je do sado-macho. U Bratnego w "Kolumbach" Niemiec nie tylko gwałci Polkę, ale jeszcze wkłada jej butelkę w dyskretne miejsce.
Drugim schematem jest zdobywanie poklasku pisaniem o utraconych terytoriach II RP na Wschodzie, jakby one były zawsze nasze. W kończących książkę uwagach "Od Autora" Inglot podsumowuje swoje credo: /str. 379/
"Odczucie bólu i krzywdy wysiedlanego mieszkańca Breslau czy Waldenbergu jest tak samo prawdziwe i godne współczucia, jak Polaka zmuszonego do opuszczenia Lwowa, Wilna czy Grodna"

Absolutnie, nie. Nie miejsce, tu na dyskusje, czy po zbrodniach II w. św. Niemcy w ogole winny mieć państwo. Przypominam, że do 1949 roku takie państwo nie istniało, a były tylko cztery strefy okupacyjne a zaistniało wskutek "zimnej wojny" i zjednoczenia trzech stref, które nazwano NRF /póżniej RFN/ i odpowiedzi Sowietów proklamujących NRD. Jeżeli jednak pominiemy kwestię winy, to trudno nie zauważyć, że na tzw Ziemiach Odzyskanych mieszkała głównie ludność niemiecka, podczas gdy na wschodnich krańcach polskich odpowiednio ukraińska, białoruska czy litewska, a my byliśmy k o l o n i z a t o r a m i. Sentyment, jak i odraza do sposobu pozbawienia nas tych ziem pozostaje i jest w pełni uzasadniona, ale jest czymś innym niż przejęcie Ziem Odzyskanych. Zresztą sam autor kpi z komunistycznej propagandy wciskającej kit o polskich ziemiach piastowskich, którymi przez chwilę były gdzieś ok XIII w.

Żebym został właściwie zrozumiany: od Arendt zaczęło się idiotyczne zrównywanie zbrodni hitlerowskich ze stalinowskimi, pod hasłem zbrodniczych totalitaryzmów i to trwa do dzisiaj. To samo robi Timothy Snyder w "Bloodlands", a są to zbrodnie nieporównywalne. Dlaczego ? Bo porównywanie p o m n i e j s z a każdą z nich.

No to ponarzekałem, a teraz czas na pochwały. Jest dokładnie druga w nocy, a ja przeczytałem ją jednym tchem, bo jest ŚWIETNIE napisana i nie mogłem się oderwać. Ponadto psychologiczne uzasadnienie postaw jest bezbłędne.

Katarzyna BANACHOWSKA-JAŚKIEWICZ - "Niepamięć"

Katarzyna BANACHOWSKA-JAŚKIEWICZ -
- "Niepamięć"

UWAGA!! JEST KILKA KSIĄŻEK POD TYM TYTUŁEM; PROSZĘ ZWRÓCIĆ UWAGĘ NA AUTORA.
Wydawnictwo WAM podaje:
"Katarzyna Banachowska-Jaśkiewicz urodziła się w Wadowicach w 1947 roku. Po ukończeniu studiów polonistycznych na UJ zainteresowała się dziennikarstwem i podjęła pracę najpierw w "Przekroju", a następnie w "Gazecie Krakowskiej", pisząc recenzje, artykuły i reportaże głównie dotyczące sztuk pięknych. W latach siedemdziesiątych wyjechała do Warszawy, gdzie podjęła pracę w "Sztandarze Młodych" i współpracowała jednocześnie z telewizją przeprowadzając wywiady z młodymi twórcami. W 1981 r. zaczęła pracować w Tygodniku "Solidarność". Tam zastał ją stan wojenny. W 1984 r. wyemigrowała z rodziną do Kanady, gdzie do dziś uczy języka francuskiego."
I podobno mieszka, jak ja w Toronto. Niestety, nie znam. A co spowodowało moje zainteresowanie tą książką ? Żydzi i Wadowice. Miasto wyjątkowe, miasto w którym rozkwitła d o z g o n n a p r z y j a ż ń Karola Wojtyły /1920-2005/ i Żyda, syna prezesa Żydowskiej Gminy Wyznaniowej, Jerzego Klugera /1921-2011/. Szkoda, że katopolacy nie pamiętają o zdecydowanej, heroicznej walce JP II z antysemityzmem, jak i o tym, że w encyklice Evangelium vitae p o t ę p i ł antysemityzm, jako "postawę nie do pogodzenia z chrześcijaństwem".
I ta książka jest historią rodziny żydowskiej żyjącej w Polsce, o której Żydzi myślą, ale inaczej niż Polacy: /str.54/
"My myślimy o Polsce i Polacy myślą o Polsce, ale myślimy równolegle, a dwie równoległe nigdy nie spotkają się w przestrzeni..."

Zacznijmy od tytułu, bo...... /str.63/
"...Niepamięć jest przydatna, kiedy trzeba odpocząć od pamięci. Odpocząć, a potem zacząć pamietać znowu. Nawet to, czego nikt na razie nie pamiętał, mogło tam przebywać. Ktoś kiedyś znajdzie drogę do Niepamięci i wszystko sobie przypomni.."

Przerażająca perspektywa; a może lepiej nie szukać tej drogi ? Autorka zdecydowała się szukać i ponurymi efektami nas raczy. W oceanie antysemityzmu pojawia się jedna wysepka, gdzie koegzystencja wydaje się możliwa. Tą enklawą są Wadowice, miasto akcji książki, miasto Karola Wojtyły i autorki. Dowiadujemy się, że w niedalekim Żywcu nie wolno było mieszkać Żydom w mieście, że w wielu miejscowościach miały miejsce pogromy Żydów, że z powodu getta ławkowego i numerus clausus tzn limitu dla Żydów na Uniwersytecie Poznańskim, Izaak przenosi się do Krakowa, ale i tu wspomniane restrykcje zostają wprowadzone. Czyżby Wadowiczanie różnili się od reszty społeczeństwa ? Oczywiście, że nie, co ujawnia się w momencie zaginięcia chłopca, w przeświadczeniu społeczności porwanego przez Żydów na macę. Motłoch uzbraja się w sztachety i wybiera się na pogrom, ale powstrzymuje te chore zapędy miejscowy p r o b o s z c z. Autorka celowo podkreśla jego postawę, ujawniając, że w sąsiedniej parafii ksiądz namawia do zemsty na Żydach, którzy również "naszego Pana Jezusa zamordowali".

Bo motłoch wszędzie jest jednaki, ale Wadowice mają wyjątkowe szczęście, gdyż mają razem mędrców trzech: obok proboszcza, Żyda-aptekarza, ojca głównej bohaterki oraz Polaka Nowaczyńskiego. Mnie szczególnie spodobały się rozmowy proboszcza i aptekarza charakteryzujące się mądrością, tolerancją i wzajemną atencją.

Córeczka aptekarza, Maria, przyjażniąca się z Polkami /porównaj Wojtyła -Kluger/, porusza się po granicy dwóch światów: żydowskiego i chrześcijańskiego, a jej dylematy pogłębia wiara w słowa ojca, że Bóg jest jeden. Poszukiwanie prawdy przez długie lata pogłębia jej wątpliwości, ale przynosi pozytywne zakończenie, które raczą Państwo wyczytać sami.

Powiem szczerze: w trakcie lektury zdarzało mnie się oceniać poszczególne kwestie jako prawienie banalnych truizmów; przecież wszystko to znam, wielokrotnie słyszałem, "nil novi sub sole", lecz po skończeniu, doceniam umiejętne zgromadzenie tych oczywistości. Miałem też niecne podejrzenie, czy związek JP II z Wadowicami, nie został instrumentalnie tu wykorzystany ? Ale solidna lektura rozwiała wszelkie wątpliwości.
Oczywiście, polecam Państwu, ale z istotną uwagą: nie przejmujcie się akcją, nie gnajcie za nią, bo perełkami są mądrości głoszone przez proboszcza i rebe, przez mądrych ludzi bez względu na ich pochodzenie.

Friday 29 May 2015

Joanna Iza BELZYT - "Międzyczas"

Joanna Iza BELZYT - "Międzyczas"

Czytam na obwolucie:
"Międzyczas jest nie tylko kolejną książką o kobietach D L A K O B I E T...." /podk. moje/

Nie rozumiem dlaczego kobiety same się dyskryminują ? Przecież takie sformułowanie nosi ukryte, domyślne dopełnienie: GŁUPICH; toż lepiej: książka dla blondynek. Na przekór wszem książkę przeczytałem !!!
Zapiski z lektury: str.51
"Przez niemal miesiąc się nie widzieliśmy. I nadal nie chciał mnie widzieć...."
Wcale mu się nie dziwię... i tak długo wytrzymał. Co za straszny, głupi babsztyl, w dodatku przeświadczony o swoich (wątpliwych) walorach !! No cóż, zdarza się czasem, ze kobiety zmuszone do abstynencji seksualnej, głupieją i są gotowe pokochać każdego potencjalnego kopulanta.

Likwiduję zapiski z lektury, bo nie mają racji bytu, gdyż książka jest w najlepszym przypadku dla bohaterek Masłowskiej z "Kochanie, zabiłam nasze koty". Dlaczego więc daję tej książce aż 5 gwiazdek ? Po pierwsze za samoocenę autorki, którą wypowiada ustami Nataniela: /str. 233/
"- No i zaczęły się te twoje pseudopsychologiczne brednie... "

oraz za świetny wywód Kuby: /str. 187-9/
" - Kiedy spytasz kobietę, co może powiedzieć o sobie, często wymienią jednym tchem: jestem atrakcyjna i inteligentna... ..A czy kobieta jest faktycznie inteligentna ? Skoro inteligencja z definicji oznacza umiejętność obserwacji, wnioskowania i działania w celu osiągnięcia pożądanego, którym w tym przypadku jest partner i jego najdłuższe zatrzymanie przy sobie, to czy kobieta, która tego nie potrafi, może uważać się za inteligentną ?...
...- Gdy mężczyzna przez kilka lat żyje na swoim, to właśnie kobieta musi go przekonać, że on jej potrzebuje, a nie odwrotnie...
Przekroczenie trzydziestki może być niemiłym zaskoczeniem dla kobiet... ..Będzie im coraz trudniej znależć partnera, bo ich samoocena rośnie, a paradoksalnie atrakcyjność w oczach mężczyzn maleje.. ...Kolejny paradoks: potrzeby seksualne kobiet po trzydziestce rosną, a potrzeby seksualne mężczyzn osiągają szczyt w okolicach 20. roku życia...
....Sprzyja to depresji, huśtawkom emocjonalnym...... "
...lub ucieczce do Międzyczasu. No właśnie, ten Międzyczas, to niedopracowana koncepcja alternatywnej rzeczywistości, to Philip K. Dick dla ubogich bądż naiwnych....
A jeszcze jedno: brak chłopa, odgryziony palec i rak matki to nie są fakty, które mogłyby wzbudzić moją empatię.

Thursday 28 May 2015

Stanisław PRZYBYSZEWSKI - "Androgyne"

Stanisław PRZYBYSZEWSKI - "Androgyne"

UWAGA WRAŻLIWI!!! ANDROGYNE TO DWU – GENDEROWIEC!!!!
Zauważmy dedykację: dwa wielkie umysły Młodej Polski. Przybyszewski /1868 – 1927/ dedykuje książkę /1900/ o 10 lat młodszemu Brzozowskiemu /1878 -1911/:
"Artyście i serdecznemu druhowi Stanisławowi Brzozowskiemu"

Przybyszewski był duszą cyganerii niemieckiej i krakowskiej. Niebywały intelekt, a z drugiej strony pijak i dziwkarz, nieustannie borykający się z problemami finansowymi. Pamiętam, jak któryś z tygodników literackich, zamieścił 55 lat temu cztery listy pisane przez Przybyszewskiego, tego samego dnia, z prośbą o pożyczkę, w tym do swojej byłej kochanki Pająkównej, jak i do Kasprowicza, któremu żonę uwiódł. Ale jak on umiał kochać !!! A i pisać o tym też, dlatego jego erotyki są przepiękne. Trafnie określa te erotyki Wikipedia:
"....harmonijne powiązanie miłosnej tęsknoty z metafizyką bytu.."

No to już wiemy, że będziemy czytali erotyk, a mogliśmy domyśleć się tego po tytule, który oznacza "istotę dwupłciową, hermafrodytę, obojniaka" wg Encyklopedycznego Słownika Wyrazów Obcych, Trzaski, Everta i Michalskiego z 1939 roku. Tamże znajduje pochodzenie hermafrodyty od Hermafrodyta, syna Hermesa i Afrodyty, który jednoczył w sobie męskie i żeńskie cechy płciowe. Obecnie Wikipedia polska przekształca „androgyne“ w „androgynię:
„Androgynia (w psychologii) - występowanie u danej osoby cech psychicznych charakterystycznych zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn..“
Szczegółowiej omawia to Wikipedia anglojęzyczna:
„For humans, ANDROGYNE in terms of GENDER IDENTITY is a person who does not fit nearly into the typical masculine and feminine gender roles of their society. Androgynes may also use the term „ambigender“ or „polygender“ to describe themselves. Many androgynes identify as being mentally between woman and man, or as genderless.“
Przez przypadek wchodzę na „wolne lektury“ i tam, w pierwszym przypisie do omawianej książki znajduję:
„...wg koncepcji romantycznej: miłość idealna, całkowita jedność kobiety i mężczyzny“.

Warto poznać atmosferę w jakiej, w 1900 roku, Przybyszewski pisze omawiany utwór. W 1898 roku sprowadził się, wraz z Dagny, do Krakowa, gdzie stał się artystycznym przywódcą Młodej Polski. Rok póżniej nawiązał romans z malarką Anielą Pająkówną, która powiła mu córkę Stanisławę w 1901 roku. W tym samym roku, 1899, odwiedził Kasprowicza we Lwowie i uwiódł mu 30-letnią żonę, Jadwigę, która dla „Stasia“ porzuciła męża i córki. Na początku 1900 roku, opuściła go Dagny, z którą rok póżniej się pogodzi, nim zabije ją i siebie Emeryk. Reasumując sytuacja, jak to zawsze u „Stasia“, jest mocno niestabilna. Uzasadnione wydaje się przypuszczenie, że Przybyszewski, człowiek o nieprzeciętnym umyśle, mający za sobą poważne publikacje w języku niemieckim, pisze erotyki wyłącznie dla pieniędzy. Świadczy o tym np ta scena:

„-Lękasz się grzechu? - pytał gorącym szeptem.
-Kocham grzech, kocham piekło - z Tobą - z Tobą...
I obwisła mu w ramionach w oddaniu się bez woli, bez pamięci...“

Gdyby jeszcze było „jej ciało wygięło się w łuk“, mielibyśmy Harlequina, ale nie ma, bo pisze to jednak intelektualista najwyższej klasy. Mamy za to przecudowny dobór słów, świadczący o nieustającej egzaltacji bohatera, który wpada co chwilę w halucynacje, jakby nałykał się LSD. Autor, chyba, po alkoholu, bohater jakby po środkach halucynogennych, a całość: czysta poezja prozą.

Utwór składa się z dwóch części: pierwszej, zdecydowanie dłuższej, zatytułowanej „W godzinie cudu“, przedstawiające męczarnie zakochanego i drugiej, finałowej zatytułowany jak cała książka - „Androgyne“, która przynosi..... Nie, nie mogę zdradzić, to trzeba samemu przeczytać.
Co za M I S T Y K A !!

A czyta się wspaniale, bo każda strona wprowadza czytelnika w podniosły nastrój eksplodujący salwami zdrowego śmiechu. Dobrej zabawy !!! Kochajmy Przybyszewskiego, bo wart tego!!

PS Świadom słabości powyższej pisaniny proponuję Państwu esej Boya-Żeleńskiego pt "Ludzie żywi", dostępny na "wolne lektury", z którego przytaczam mały fragment:
"Zająłem się w tym szkicu głównie owym przejściowym okresem, w którym Przybyszewski z pisarza niemieckiego przeobrażał się w polskiego, gdyż moment ten wydał mi się szczególnie znamienny. Później tworzył już po polsku. I polski jego liryzm coraz bardziej nuży swoją lejącą się ciurkiem egzaltacją. Słowo jego kołysze jak muzyka, odurza tak, że zatraca swoje pojęciowe znaczenie, rzecz dla słowa zawsze niebezpieczna, bo w tej sferze nigdy nie wytrzyma konkurencji z prawdziwą muzyką".

Wednesday 27 May 2015

Tadeusz RÓŻEWICZ - "Kartoteka"

Tadeusz RÓŻEWICZ - "Kartoteka"

Różewicz /1921-2014/ zadebiutował "Kartoteką" w 1960 roku i odniósł niesamowity sukces. Do tego czasu był znanym i cenionym poetą, ale na większe formy się nie porywał. Zdolny pisarz, znalazł się z właściwym utworem, w odpowiednim czasie, bo rok 1960 to "wczesny Gomułka" czyli powiew wolności i dobry czas na awangardę, teatr absurdu, czas na Ionesco i Becketta.
Dzisiaj /27.05.2015/ obejrzałem ponownie "Kartotekę" z 1979 r, w TV "Polonia", w reżyserii Kieślowskiego i z Holoubkiem w roli głównej. I jestem pod wrażeniem, i dalej uważam ją za jeden z dwóch najlepszych utworów Różewicza. (ten drugi to "Matka odchodzi" z 1999).

Tytuł "Kartoteka" to "teka", teczka, segregator z lużnymi "kartami" z życia bohatera, a jest nim całe pokolenie Różewicza, w 1960 - 40-letnie, z dzieciństwem spędzonym w II RP, poharatane boleśnie przez wojnę i rzeczywistość powojenną. W tym wieku nachodzi chęć podsumowań i rozliczeń, a to wywołuje depresję. Bohater czuje się rozczarowany dotychczasowym życiem, pozbawiony chęci działania, wypalony i bezwolny. Narasta trudność porozumienia się z otoczeniem. Zresztą nie ma na to ochoty, woli leżeć i żyć wspomnieniami. Jego idee fixe staje się bezsens życia i brak wyższych celów, co prowadzi do retorycznego pytania:
„Gdzie ty właściwie idziesz? (…) Do szpitala, do lodówki, do wódeczki, do udka, do nóżki dwudziestoletniej, do cycuszka…”

Rzeczywistość jest beznadziejnie szara, więc jedynym ratunkiem jest autoironia, która przyjmuje formę groteski, parodii bądż śmiechu przez łzy. W epoce socrealizmu ukazanie takiej beznadziei wymagało odwagi, a poniższą uwagę Jana Kotta można interpretować dwuznacznie:
"To nie są żarty. Różewicz napisał naprawdę tradycyjny narodowy dramat".

Tuesday 26 May 2015

Maria DZIELSKA - "Hypatia z Aleksandrii"

Maria DZIELSKA - "Hypatia z Aleksandrii"

Profesor Maria Dzielska napisała jedną z najlepszych biografii z bardzo licznych, przeze mnie czytanych. Dodatkową trudność stanowi z a k ł a m a n i e jakie panuje wobec mitu św. Katarzyny, której pierwowzorem była Hypatia. Byłem przekonany, że w zeszłym roku Watykan wykreślił Katarzynę z pocztu świętych, ale Wikipedia o tym nie wspomina, zamieszczając na ten temat tylko następujące słowa:
"...Prawdopodobnie za podstawę legendy o Katarzynie z Aleksandrii posłużył życiorys Hypatii z Aleksandrii"
"Harold T. Davis confirms that "assiduous research has failed to identify Catherine with any historical personage" and has theorized that Catherine was an invention inspired to provide a counterpart to the story of the slightly later pagan philosopher Hypatia of Alexandria..."

Zafascynowany książką Dzielskiej, porobiłem przed laty notatki, którymi chciałbym z Państwem się podzielić.
HYPATIA /370-415/
06.2010/ 22.09.2011
Miłość i zbrodnia. Fascynująca historia, która nie znalazła ż a d n e g o odzwierciedlenia w sztuce poza romansidłem Charlesa Kingsleya /1819-75/ pt. „Hypatia”. No właśnie, dlaczego? Bo kultura europejska powstawała pod czujnym okiem Kościoła, więc twórcy „niepokorni” byli wyklęci, a ich dzieła palone; toteż popularyzowanie wydarzeń, w których „czarnym charakterem” był biskup, byłoby co najmniej ryzykowne, zwłaszcza, że został on zaliczony w poczet świętych, doktorów i ojców kościoła; uznano go też za Filar Wiary. To Cyryl /376—444/, biskup Aleksandrii.
Oblubienica - HYPATIA z Aleksandrii, prześliczna Greczynka, zwana „Ostatnią Hellenką”, córka matematyka Theona - wydawcy „Elementów” Euklidesa. Pomagała ojcu w pracy naukowej i przejęła po nim wykłady z matematyki i filozofii w Muzeum Aleksandryjskim. Była matematykiem, fizykiem, astronomem i filozofem. Jej intelekt, jak również i uroda, przyciągały studentów z wielu krajów, a jej rozsądek był tak poważany, że władze miasta konsultowały z nią decyzje we wszelkich ważnych sprawach; szczególnie w zmaganiach świeckiej administracji z wzrastającym w siłę Kościołem. Co gorsza, /w konsekwencji dla niej/, była bezdyskusyjną przywódczynią neoplatońskiej szkoły filozofii w Aleksandrii. Jej talenty i niezłomną postawę uczczono mianem „MĘCZENNICY NAUKI”, ale o tym będzie na końcu.
Oblubieniec - Orestes, prefekt, namiestnik cesarski Egiptu, „poganin”, który sprzeciwił się prześladowaniom ŻYDÓW i innych nie-chrześcijan przez bandy biskupa CYRYLA. Jego związek z Hypatią był solą w oku biskupa Cyryla, gdyż uleganie poglądom wpływowej ukochanej zagrażało consensusowi tych panów, czyli Kościołowi starającemu się o zwiększenie zakresu władzy. .
Miejsce zdarzeń - Aleksandria, port w delcie Nilu, miasto założone w 331 r. p. ne przez Aleksandra III Wielkiego tzw Macedońskiego, nota bene ucznia Arystotelesa. Imperium Aleksandra III zostało podzielone między jego generałów, i tak Egipt przypadł Ptolemeuszowi, protoplaście dynastii kończącej się na królowej Kleopatrze VII, która popełniła samobójstwo w 30 r. p. n. e, po klęsce pod Akcjum, przystawiając do swej pięknej, mimo 39 lat, piersi kobrę królewską. Aleksandria stała się administracyjnym, handlowym, naukowym i kulturalnym centrum za rządów Ptolemeuszów, a póżniej Rzymian. O wszechstronnym rozwoju naukowym Aleksandrii świadczą zbiory Biblioteki Aleksandryjskiej mieszczącej się w Muzeum i świątyni w Serapis. Za Ptolemeusza II liczyły one 500 tys. tomów w Aleksandrii i 43 tys w Serapis. Czego nie spalił cesarz rzymski Lucius Aurelianus w 272 r, to załatwili CHRZEŚCIJANIE w 391 r., niszcząc świątynię w Serapis, gdzie były wtedy główne zbiory. Ponieważ nasza bohaterka była profesorem w Muzeum Aleksandryjskim, wyjaśnijmy, że „muzeum” to dzisiejszy Instytut Naukowo-Badawczy
Przebieg zdarzeń - banalny. CYRYL ,nienawidził wszystkich spoza swojej sekty, a przede wszystkim mniejszości narodowe, / w tym szczególnie Żydów/, członków innych sekt dalej: kolorowych, pedałów, lesbijki, „masonów i cyklistów”. Posłużył się „POBOŻNĄ TŁUSZCZĄ” i ciemna masa dokonała „samosądu” na Hypatii. I to koniec.
Nie znalazłem informacji co się stało z Orestesem. Sądzę, że panowie odnowili „consensus” bo jeden bał się morderczego biskupa, a drugi nie miał potrzeby zadzierania z Cesarstwem. Co do Cyryla, to postanowiłem mu poświęcić poniżej więcej uwagi, gdyż jego postać stała się wzorem dla wielu ciemnych typów zasłużonych w budowaniu potęgi Kościoła.
Cesarz Konstantyn ogłaszając w 313 r., w Mediolanie swobodę wyznaniową dla chrześcijan, popełnił czyn, który zadecydował o losach świata, bo od niego zaczęła się nieustająca ekspansja Kościoła. W IV wieku chrześcijanie momentalnie przekształcili „swobodę wyznaniową” w TOTALITARNY SYSTEM TERRORU. Świątynie pogańskich bogów burzono lub przekształcano w kościoły chrześcijańskie, niesłuszne książki, a właściwie zwoje palono, a nowe poddawano cenzurze, system prawny Cesarstwa dostosowywano do doktryny chrześcijańskiej, aż w końcu organizowano pogromy Żydów i „pogan” /w cudzysłowie, bo za poganina uważany był każdy nienależący do „jedynej słusznej” sekty ortodoksów/, wypędzano ich z miast, bądż zabijano.
W interesującej nas Aleksandrii biskup Atanazy /296-373/ i jego następca, a nasz „negatywny” bohater, CYRYL /376-444/ tworzyli wielkie skupiska mnichów. Atanazy stał na czele trynitarian, którzy odegrali najczarniejszą rolę na Soborze Nicejskim /325 r./, /korzystając z okazji, przypomnę, że nie chodzi o Niceę na francuskiej Riwierze, lecz o turecką, znaną obecnie jako Iznik, położoną w pn-zach Turcji/, natomiast „nasz” Cyryl przeszedł bandycko-religijny trening u cenobitów w Nitrii. O tworzeniu się zbrojnych mnisich band interesująco pisze Paul Johnson w „Historii Chrześcijaństwa”:
„Mnichów formowano często, lub też formowali się sami, w czarno ubrane brygady służące interesom Kościoła. Początkowo burzyli pogańskie świątynie, póżniej w czasach kontrowersji religijnych, dokonywali pogromów na ulicach i w bazylikach. Ruch monastyczny przyciągał... ...nieudaczników, bankrutów, kryminalistów, homoseksualistów i zbiegłych niewolników; dawał szansę kariery młodzieży wiejskiej, zdolnej do formowania zdyscyplinowanych oddziałów, którymi posługiwać się mogli dla swoich celów pozbawieni skrupułów biskupi. Wysyłano ich całymi gromadami na synody, gdzie terroryzowali przeciwników, wpływając na wynik obrad. Gotowi byli do wzniecania zamieszek na jedno skinienie swego biskupa..... Wzór mnichów aleksandryjskich upowszechnił się stwarzając fenomen ‘POBOŻNEJ TŁUSZCZY’ .”

CYRYL w 412 roku został biskupem w Aleksandrii i począł bez zwłoki niszczyć z nienawiścią wszystkich nienależących do jego sekty tj ortodoksyjnego Kościoła. /Zauważmy, że od ingresu Cyryla, do linczu Hypatii mamy zaledwie trzy lata/. Ograbił i zamknął kościoły sekty antypapieża Novation /zm ok.250/, która w IV w. połączyła się z donatystami; poprowadził swoją bandę przeciw żydowskim mieszkańcom Aleksandrii, niszcząc ich domy i wyrzucając z miasta, mimo, jak pisaliśmy wyżej, zdecydowanym protestom świeckich władz miasta. Wspomagali go w tym kolesie – mnisi z Nitrii. Biskup Cyryl najbardziej zasłużył się atakując nestorian na synodzie w Efezie w 431 r., w efekcie doprowadzając do potępienia i wygnania ich. W uznaniu tych zasług mianowano go ŚWIĘTYM, dzięki czemu możemy do niego się modlić z prośbą o wsparcie, szczególnie w dniu jego święta - 9 lutego.

Gdy Cyryl poszedł w końcu do domu Pana swego, to współcześni przestali się jego bać i tak się o nim wyrazili:
IZYDOR z Peluzjum: był to „człowiek zdecydowany realizować swoje prywatne porachunki, niż szukać prawdziwej wiary w Jezusie Chrystusie”
Biskup TEODERET z Cyru: „Żywi są zachwyceni. Zmarłym może być przykro, lękają się bowiem, że obarczeni będą jego towarzystwem...Niech cech grabarzy położy wielki, ciężki kamień na jego grobie, tak by nie powrócił do nas i nie ukazał znowu swego zdradzieckiego umysłu. Niech zabierze swe nauki do piekła i dniami i nocami głosi je potępionym”
Odnośnie znienawidzonego przez biskupa Cyryla „NEOPLATONIZMU”, przypomnijmy, że twórcą jego był Ammonius Saccas /160-242/, lecz wzbogacił i upowszechnił go PLOTYN /205-270/. On też stworzył system panteistyczny oparty na teorii emanacji. To on wykombinował „JEDNIĘ”, /angielskie „THE ONE”/. Zauważmy, że akcja omawianych wydarzeń toczy się za życia św. Augustyna /354-430/, który wykorzystał neoplatonizm do stworzenia jednej z dwóch obowiązujących do dziś podstawowych doktryn chrześcijaństwa. Dodajmy, iż pod wpływem neoplatonizmu tworzyli również Mistrz Johannes Eckhart /1260-1327/, jak i Mikołaj z Kuzy /1401-64/. Jako ciekawostkę podam, że Mikołaj z Kuzy wyprzedził Kopernika w teorii heliocentrycznej.
Reasumując neoplatonizm, jak również augustianizm, jest dla ludzi obdarzonych ROZUMEM, a biskup Cyryl prostym chamem i bandziorem był.

Na koniec, zgodnie z obietnicą, powracam do „męczennicy nauki”. Otóż, Kościół nie tylko zamordował Hypatię, lecz dodatkowo okradł z przysługującego jej „tytułu”; stworzył bowiem mit NIEISTNIEJĄCEJ NIGDY św. KATARZYNY i jej przypisał to miano. Perfidia tego działania polegała na umiejscowieniu fikcyjnej Kaśki w Aleksandrii, oczywiście na przełomie IV i V wieku i przedstawiania jej wizerunku z książką w ręku. Różnica między nimi taka, że Kaśka ponoć dziewicą była i mistycznie Pana Naszego Jezusa Chrystusa poślubiła. W tym przypadku znależli się liczni artyści, by pierdoły, czyli ŚWIĘTĄ malować, a największą sławę zdobył tryptyk Memlinga /olej na desce, 1475-9, Brugia/.

Proszę Państwa, to jest naprawdę pasjonująca historia, skrzętnie ukrywana przez Kościół od ponad 1500 lat.

PS. Znalazłem; na stronie en.wikipedia.org/wiki/list_of_saints stoi, że św. Katarzyna z Aleksandrii pozostała świeta tylko w kościele „Oriental Orthodox”

Stanisław STASZIC - "Przestrogi dla Polski"

Stanisław STASZIC - "Przestrogi dla Polski"
"Polak mądry po szkodzie". Kłam temu zadaje ta lektura, ponieważ słowa Staszica /1755-1826/ dalej są aktualne. Niestety!! /Książka do pobrania za darmo na Publio/
Zacznijmy od wezwania:/str.20 z 360/
"Proszę, wzywam na miłość Ojczyzny!... ..nie burzmy Narodu. Ale łączmy się wszyscy z sobą w tym zamiarze, abyśmy naszemi pismy sposobili, bliżyli między współobywatele jedność, powstając na te dzikie uprzedzenia, które najwięcej odpychają Polaków od siebie i przeszkadzają im do zgody; a tak gubią Polskę".
Aby przymilić się czytelnikowi, Staszic karmi go oklepanymi truizmami: /30/:
"Równość, wolność i własność są najpotrzebniejszym i najprostszym wnioskiem z praw człowieka. Nikt nie rodzi się ani z przywilejem nieoddzielnym próżnowania i bogactwa, ani z przeznaczeniem nieodmiennym pracy i ubóstwa"
Te przestrogi pisane były w 1790 r., a więc 18 lat po I Rozbiorze Polski, a pięć lat przed ostatnim. Robią tedy trochę wrażenie dywagacji po czasie. Słynna na cały świat polska anarchia szlachecka doprowadziła do samozagłady Polski, więc tzw przestrogi się zdezaktualizowały jeszcze przed napisaniem, a pomysły Staszica np o uwłaszczeniu chłopów są rodem z science-fiction. Chłopów polskich uwłaszczył, osiemdziesiąt parę lat póżniej car, i to na złość polskim panom.
Nie będę cytował Staszica z dwóch przyczyn: bom leniwy, a bym musiał przepisywać, bo z e-booka kopiować się nie udaje, a poza tym dużo cytatów zawarł autor ciekawej recenzji na stronie: www.racjonalista.pl/kk.php/s.9811.
Ja go tylko zacytuje, by pokazać, jak nasz ksiądz patriota Pascalem poleciał. Jak wiadomo, Pascal /1623-1662/ m.in. powiedział:
"Poznanie człowieka rodzi rozpacz"
A Staszic: /249,6/:
"...kiedy sobie pomyślę, żem Polakiem, wstyd mię dalej mówić. Kiedy sobie przypomnę, żem człowiekiem, porywa mnie rozpacz i zgroza..."
Niby podobne, a wyszło głupio, bo w myśl logiki powinien popełnić samobójstwo.
Należy też przypomnieć, że Staszic został póżniej podsekretarzem stanu w okupacyjnym rządzie i stał się czynnym uczestnikiem wydarzeń 1818 roku, o których w II t "Dzieł Wybranych", str 239, Adam Michnik pisze tak:
"Pewnego razu - było to w 1818 roku - publiczność wygwizdała podczas jednego ze spektakli teatralnych faworytę wielkiego księcia Konstantego - doprowadzony do pasji Konstanty zakazał gwizdów podczas przedstawień teatralnych. Opinia publiczna uznała to za pogwałcenie konstytucji, a prasa gwałtownie skrytykowała rozporządzenie. W odpowiedzi na to książę nakazał wprowadzenie cenzury prasowej: ten akt kontrasygnował ówczesny podsekretarz stanu - Stanisław Staszic. Postępek Staszica rozjuszył opinię publiczną. Opozycyjni posłowie zażądali postawienia go przed sądem za łamanie konstytucji. Rozgoryczony Staszic skarżył się Kożmianowi: "nas pod sąd oddają, co się dla kraju, dla ich synów poświęcamy i położeniem tamy rozpasanym piórom i językom oszczędziliśmy krajowi nieszczęść, które by niebaczność i głupota sprowadziły. Nie, naród, który z doświadczenia tak korzysta, który nie rozumie, co jest wolność, a co swawola, naród tak zakochany w anarchii, który tak ceni zasługi i zasłużonych prześladuje, istnieć nie może i losy swoje, konstytucję, swobodę i dole potomków na szwank wystawia i zgubi"
Jednym słowem, jak nas nazywano w PRL-u - W A R C H O Ł Y

Monday 25 May 2015

Selma LAGERLOF /umlaut/ - "Tętniace serce"

Selma LAGERLOF - "Tętniące serce"

Darmo szukać książki pod tym tytułem w dorobku Selmy Lagerlof /1858-1940/, laureatki Nobla w 1909 roku, bo polski tłumacz Franciszek Mirandola /wł. Pik/ /1871-1930/ zmienił oryginalny tytuł "Cesarz Portugalii" /1914/ na obecny. Po co? Nie wiem.
Mamy więc opowieść o ojcowskiej miłości, a mnie bardziej interesują obyczaje ówczesnej Szwecji. I tak np dowiaduję się, że poważnym nietaktem jest obecność rodziców w czasie chrztu dziecka. To jakie te szwedy krześcijanie? Przecież u nas to nie do pomyślenia.
A teraz zrobiła się druga w nocy, dojechałem, bez wstawania od stołu, do ostatniej strony i jestem tak wzruszony, że nie będę tej opowieści recenzował, tylko powiem, że tytuł winien być oryginalny, a jeśli zmieniony, to raczej na "Przekleństwo tęsknoty", i że jest to piękna historia o marzeniach i ludzkiej dobroci, no i że MUSICIE to Państwo przeczytać, a to jest łatwe, bo dostępne na "wolne lektury", więc nie ociągajcie się, a po trzech godzinach będziecie mnie wdzięczni, jako, że żyjąc w bezwzględnej rzeczywistości warto czasem się przenieść do subtelniejszego, wyimaginowanego świata.

Sunday 24 May 2015

J. M. COETZEE - "Foe"

J. M. COETZEE - "Foe"
Coetzee, wśród licznych nagród, dostał dwukrotnie the Booker Prize i to jako pierwszy. Pierwszy raz w 1983 za "Life & Times of Michael K" oraz w 1999 za "Disgrace". Nie przynosi to mu specjalnej chwały, bo dokonali tego również Peter Carey i Hilary Mantel, którzy przez Państwa tj "aktywistów" LC, nie są specjalnie dopieszczani. Piszę o tym, bo z jednej strony Coetzee jest piąty na mojej liście "ulubionych autorów", a z drugiej - bo "Foe", napisana trzy lata po pierwszej nagrodzie, nie zachwyca. Nim przejdę do książki chcę zwrócić uwagę Państwa na podobieństwo the Booker Prize do naszej "Nike": w obu przypadkach, gdy sięgam po nagrodzoną książkę czuję się jak saper. Czasem wychodzę cało, ale coraz rzadziej, bo niewypałów coraz więcej.
Naczytałem się "strasznie" mądrych, przede wszystkim anglojęzycznych, recenzji na temat tej książki, a w nich o podobieństwie Coetzee do Conrada, jak i Marqueza, których nie jestem w stanie dostrzec, a jedyne, odpowiadające mnie zdanie znalazłem na "naszym" LC, u "AnnaGIE":
"Coetzee ustami Susan Barton i pisarza snuje refleksje na temat wolności, pisarstwa, mocy sprawczej słowa.."
Aby podkreślić wartość SŁOWA pozbawia Piętaszka języka. No cóż na szczyt wejdzie dopiero za 13 lat, w 1999 r., gdy napisze "Hańbę", by z niego spaść w 2013 "Dzieciństwem Jezusa"
PS Czytając Coetzee w oryginale /jak i Defoe/ nie akceptuję dalej tłumaczenia "Friday" na "Piętaszka" kojarzącego mnie się z piętą.

Saturday 23 May 2015

Gunter /umlaut/ GRASS - "Idąc rakiem"

Gunter GRASS - "Idąc rakiem"

Przed lekturą tej książki, czytelnik winien poznać nie tylko arcydzieło "Blaszany bębenek", ale również "Psie lata" i ."Kota i myszy". Przydatne to jest z dwóch przyczyn: kontynuacji losów Tulli Pokriefke oraz zerwania Grassa z dotychczasowym jego milczeniem na temat cierpień Niemców w czasie i po II w. św. Siedemnastoletnia Tulla, uciekająca z Gdańska na pokładzie "Wilhelma Gustloffa", zatopionego sowiecką torpedą, była w ciąży, a owocem jej jest syn Paul, obecnie 55-letni, dziennikarz, który dostaje zlecenie na opisanie katastrofy w trakcie której się urodził. Aby przedstawić różne spojrzenia na ten wycinek historii Niemiec, Grass wprowadza jeszcze wnuka Tulii, Konny'ego, młodego neonazistę.
Książka, wydana w lutym 2002 roku, narobiła w Niemczech sporo szumu, nazwijmy to historyczno-politycznego, ale i w Polsce była przyjęta z dużym zainteresowaniem. Mnie natomiast setnie ubawiła dalsza historia Tulli.
Ta dziewczynka z "nogami jak patyki", obserwująca onanizm współtowarzyszy zabaw, ocalała po katastrofie, zamieszkała z synem we wschodniej strefie w Schwerinie, czyli póżniejszym NRD; została przodownicą pracy i uwierzyła w stalinowską propagandę. I tu mamy clou utworu: ta ciężko doświadczona przez życie kobieta RAZ JEDYNY W ŻYCIU PŁACZE - W 1953 ROKU, PO ŚMIERCI STALINA!!!
Pamiętam ten dzień. Miałem 10 lat i jako uczeń piątej klasy niewiele rozumiałem, ale po dwugodzinnym apelu podchodziliśmy kolejno do jedynej Rosjanki w naszej szkole, uczennicy siódmej klasy i składaliśmy jej kondolencje. Na referat Chruszczowa trzeba było jeszcze czekać ponad trzy lata.

Proszę Państwa książka nie tylko znakomita, ale i porywająca, a ponad wszystko ośmieszająca tzw pamięć historyczną.

WYPISY z "MOJEGO POD RĘCZNIKA"

WYPISY z "MOJEGO POD RĘCZNIKA"

Notatki tworzące "Mój Pod Ręcznik" przekroczyły 100 stron i czasem trudno w nich coś błyskotliwego znależć. Dlatego postanowiłem wypisać zdania, które wydają mnie się śmieszne bądż ciekawe. Może kogoś zainteresują. Oczywiście, nie są one nierozerwalnie związane z hasłem, pod którym je znalazłem.

ANTYSEMITYZM „Ani jeden ŻYD nie sądzi, iż POLACY rządzą światem”
APPLEBAUM „Iron Curtain”; na str 9 bzdnęła: “General Eisenhower.. wanted to save American lives and decided to let Stalin take the city” /Berlin/
BAUMAN O ADAMIE i EWIE: „Gdy Wszechmogący Adama i Ewę z raju wyganiał, tylko dwie rzeczy im zagwarantował. Jemu - że będzie zdobywał chleb w pocie czoła, a jej - że będzie rodziła w bólach. Niczego poza tym nie obiecał”.
O WOLNOŚCI I BEZPIECZEŃSTWIE: „FREUD odkrył, że życie jest ustawicznym handlem wymiennym między wolnością a bezpieczeństwem”

BOBKOWSKI ANDRZEJ „Zamiast być homo sapiens, należymy do rasy homo polacus, do rasy ogłupionej ojczyzną, do kretynów chorobliwego patriotyzmu i nacjonalizmu”.
BORKOWSKA Małgorzata, zakonnica „Boimy się więc, żeby Bóg nie przemówił, bo mógłby powiedzieć nie to, co chcemy usłyszeć...”

BOY - Tadeusz Żeleński; „SŁÓWKA” „Pamiętajcie, drogie dziatki, nie żartować z ojca, matki, bo paraliż postępowy najzacniejsze trafia głowy”.

BRANDYS Kazimierz Konrad Rokicki w książce „Literaci. Relacje między literatami a władzami PRL w l.56-70” /wyd.IPN 2012/ przytacza anegdotkę: „Antoni SŁONIMSKI zbierał podpisy pod „Listem 34” w kawiarni Czytelnika, starannie dobierając sygnatariuszy. Obawiał się, że protest zechce podpisać „ten bezczelny Kazio Brandys””
BRECHT Bertold „Biada narodom, które muszą mieć swoich bohaterów...”
BRODSKI Josip 20 lat po śmierci Stalina powiedział: „Wątpię, by kiedykolwiek był na świecie morderca, po którym ludzie by tak bardzo płakali”

BRYSTYGIER Julia /”KRWAWA LUNA”/ wg Jana KOTTA - „zabawiała się z młodymi oficerami Bezpieki, gdy w sąsiednim pokoju bito. Bardzo to ją podniecało”
CELIBAT - Krystian LUPA ironizuje /TP 2007/, że może w celibacie katolickim jest sens skoro postać ojca-pastora wzbudza bunt wobec Boga, o czym mają świadczyć życiorysy takich synów pastora jak Nietzsche czy Bergman.
CENTON - tworzenie wersu z dwóch półwersów, np: „Słuchaj dzieweczko, ona nie słucha, żar z rozgrzanego brzucha jej bucha”

CHMIELEWSKA Małgorzata, siostra, organizatorka wspólnoty „Chleb Życia”: „Cała tajemnica polega na ŻYCIU CHWILĄ OBECNĄ. Ciągle marzymy o tym, żeby było lepiej, tracąc okazję na radowanie się z tego, co już mamy”.
CHOPIN Fryderyk Prof. Michał BRISTIGER /ur.1921/ pisze: “…Chopin jest tą różą, jedyną różą, którą trzymamy w ręku. Ale kultura europejska to jest trzymanie w ręce bukietu. I to jest problem, do którego kultura polska... nie jest przygotowana. Nie jest przygotowana strukturalnie do treści, które trzeba pokonać, bo te kwestie wiążą się z treściami ogólnokulturowymi i politycznymi..”.
CHRZEŚCIJAŃSTWO - prawidłowo CHRYSTIANIZM, Kołakowski /”Czy Pan Bóg jest szczęśliwy..”, str 211/: „Mała wywrotowa żydowska sekta, która potem miała przybrać miano chrześcijaństwa, umiała zdominować świat, ale za pewną cenę. Z początku chrześcijaństwo było obcą enklawą we wrogim świecie, schronieniem prawdy w pogańskim otoczeniu. Ale po to żeby móc duchowo opanować Imperium Rzymskie, chrześcijaństwo nie mogło nie zwrócić się do greckiej tradycji filozoficznej. Bez tego nie mogło by wtargnąć do w świat klas wykształconych imperium, czyli nie spełniłoby swojej misjonarskiej funkcji. Musiało przejąć tradycję greckiej filozofii i nauki choćby w postaci tak wspaniałej i nie do pojęcia cudownej jak „Elementy” Euklidesa. Po tradycji neoplatońskiej oddziedziczyliśmy też pojęcie ABSOLUTU...”

COLUMBA CASTA - gołębica nieskalana; columba - gołąb, castus - czysty. To niby Kościół katolicki. Tylko, że /wg Kołakowskiego/ formuła „Kościół nieskalany grzesznych ludzi” nie funkcjonuje dobrze w potocznej świadomości.. bo skoro nikt przytomny nie powie, że to Kościół gwałci małe dziewczynki /bo de facto - grzeszni ludzie/, to czemu pracę dzielnych misjonarzy i zakonnic.. przypisywać Kościołowi, a nie jednostkom. To niesymetryczność
CONRAD Joseph - w 1977 r. Chinua ACHEBE /ur.1930/, modny, nigeryjski IGBO pisarz, potępił Conrada jako „skończonego rasistę”, który uważał Afrykańczyków za „antytezę cywilizacji”, za ludzi pozbawionych kultury. /IGBO to język płd.-wsch. Nigerii tj BIAFRY/
CZAS Wg URBANA: Poczynając od matury CZAS, ogólnie biorąc, biegnie w tempie nierównomiernie przyspieszonym. W STAROŚCI akurat, kiedy człowiek ma go za mało, pędzi przekraczając dozwoloną prędkość”. Simone WEIL: „Czas jest cierpliwością Boga, który czeka na naszą miłość”

DAWKINS Richard W 2013 HIGGS nazwał go fundamentalistą za wywiad dla TV AL-JAZEERA, w którym D uznał, że wychowanie w rodzinie katolickiej i straszenie piekłem może przynosić większą szkodę niż bycie ofiarą molestowania seksualnego.
DELUSION Robert M. Pirsig, author of “Zen and the Art of Motorcycle Maintenance” said: “When one person suffers from a delusion, it is called INSANITY. When many people suffer from a delusion is called RELIGION”.
DEMOKRACJA. – Przeciwnicy: Tomasz HOBBES /1588-1679/, TUKIDES /ok.460-ok.400 pne/, Nicolo MACHIAVELLI /1469-1527/. Wg Tischnera: demokracja to władza ludu czyli „najgorszych”; przeciwstawia jej NOMOKRACJĘ - władzę prawa.

DMOWSKI Roman - Michnik /w II t./: ...Myśl Dmowskiego precyzyjnie odzwierciedla polski kompleks zachodni. Kompleks odrzuconej miłości. Kompleks ubogiego krewnego, którego odpędzono od rodzinnego stołu po spektakularnej plajcie. Schizofrenia impresaria, który marzy o dyrekcji paryskiej opery, a zawiaduje publicznym zamtuzem w prowincjonalnej rosyjskiej guberni. Z tego rozdarcia rodził się agresywny nacjonalizm”
EGZYSTENCJALIZM Wg prof. Mariana ZDZIECHOWSKIEGO /1861-1938/ prekursorem był św. Augustyn. Korzenie znajdujemy w pismach KIERKEGAARDA i NIETZSCHEGO. Twórcą JASPERS /1883-1969/, po II św. w. rozwinął SARTRE /1905-1980/
FILOZOFIA - pięć nazwisk wyznacza wielkie etapy filozofii: PLATON /onto-teologia/, KANT /filozofia transcendentalna/, HEGEL /rozum jako historię/, BERGSON /czyste trwanie/, HEIDEGGER /fenomenologię bycia odróżnionego od bytu/

FREUD Sigmund „Bogowie zachowują swe potrójne zadanie. Muszą egzorcyzmować lęki natury, godzić człowieka z okrucieństwem losu manifestującym sie szczególnie w śmierci i wynagradzać cierpienia i prywacje, które życie społeczne nałożyło na człowieka”. „Dorosły przenosi ze swych rodziców na postać fantastyczną, na Boga, dziecięce miłości i lęki, a także trochę wrogości”. Kołakowski /”Czy Pan Bóg jest szczęśliwy...”, str 211/: „To są te dwie skrajne formy, w jakich realizuje się ludzka nostalgia - Freud o niej pisał - nostalgia za wyzbyciem się całkowitym odpowiedzialności, tęsknota za łonem matki, z którego człowiek nieszczęśliwie wyszedł..”
GMIN - SPINOZA; „Gmin, o ile reguł moralnych przestrzega, to zwykle ze strachu marnego przed piekłem”
GOMBROWICZ Witold. - W 2006 r GIERTYCH wycofał „Trans-Atlantyk” z lektur szkolnych. Już w 1992 r przewidział to POMIANOWSKI: „W Trans-Atlantyku zawarty jest wyrok wzgardy dla polskiego półinteligenta, zadufanego kołtuna, spanoszonego filistra. Ta książka będzie pierwszą ofiarą nowej cenzury..”. I słowo faktem się stało. GŁOWIŃSKI /w TP 2007/: „Dlaczego polski kołtun /i Giertych/ nie znoszą Gombrowicza? Bo nie żyd, mason ani cyklista, więc za pochodzenie nie można go opluć, a tak nas pomniejsza. A, że to właśnie „swojak”, to z wewnątrz, to boli...”.

GOWIN - Urban /”NIE”, 6/2003/: „Żadnej w życiu kobiety nie pożądałem tak mocno jak Gowina. Gdy ta cudna mężczyzna pokazuje się na ekranie, pocę się, dostaję klekotu serca i bólu narządów rodnych. No i to puchnięcie jąder! Podziwiam jego nieskalaną fryzurę w kolorze spermy i cudowne krzywienie się... ..Natomiast moja żona Daniszewska... ...nazywa go obłym krętkiem bladym i inne takie.. ...Oświadczam, że Gowin.. ..udowodnił swoją małość. Gdyby nasz tygodnik nie brzydził się wulgaryzmami, powiedziałbym nawet, że zachował się jak gnojek...”
GROCHOLA Katarzyna. Cenna jej uwaga, że najistotniejszym fragmentem modlitwy jest „Bądż wola Twoja”.
GRZECH - wg Tischnera: „Między błędem i grzechem jest ta różnica, że błąd świadczy o skończoności człowieka, a grzech o jego zbuntowanej woli”

GRZECH PIERWORODNY wg Kołakowskiego /”Czy Pan Bóg jest szczęśliwy..” str 90/: „Niektórzy Ojcowie i póżniejsi teologowie potępiali z naciskiem straszliwy grzech ciekawości; nic dziwnego, skoro ciekawość właśnie była przyczyną największej katastrofy w ludzkich dziełach; przez nią to prarodzice nasi postanowili skosztować zakazanego owocu z drzewa wiadomości. Bez tego grzechu nie byłoby w ogóle wiedzy, nauki, sztuki, postępu technicznego.”
HIOB - wg Kołakowskiego - „gdyby Hiob nie uwierzył, że to Bóg zesłał na niego chorobę, poszedłby do dermatologa, a nie czekał na Boskie zmiłowanie”
HRYNIEWICZ Wacław, oblata. Wyjątki z wywiadu z o. H /TP 07.2006/: „POLSKOŚĆ JP II zaważyła na perypetiach dialogu Watykanu z Patriarchatem Moskiewskim. Na jego pontyfikacie ciążyły polsko-rosyjskie zaszłości historyczne... ..ekspansja katolicyzmu trwa od 1204 r., zdobycia i złupienia Konstantynopola podczas IV wyprawy krzyżowej.... ...wyprawy Władysława IV Wazy do Moskwy /1612, 1617/ widziane tam jako zagrożenie dla całej kultury prawosławnej... ...wg jezuity Philipa Regisa /1897-1955/: - kiedy w Rosji wybije godzina wolności, kościół katolicki zostanie uznany za wroga wiary narodu rosyjskiego. .....winniśmy być bardziej chrześcijanami niż katolikami....”

HULEWICZOWA Maria, Żydówka. O jej losach zacytujmy Kisiela: „Czterech pancernych i psa” /str.365/....„zrobił płk. Przymanowski, tak zwany „Żyd pancerny” /a Centkiewicz to „Żyd polarny/ oraz jego żona Maria Przymanowska. Otóż w tym właśnie rzecz: Maria P. to p. Hulewiczowa, bohaterka okupacyjnej konspiracji, potem sekretarka /i nie tylko?/ Mikołajczyka w Polsce. Nie udało jej sie uciec z Mikołajczykiem, złapana na granicy przypłaciła rzecz długoletnim więzieniem, męczona przez RÓŻAŃSKIEGO. I oto osoba o takiej przeszłości... wychodzi za komunistycznego fagasa i robi z nim głupkowatą propagandę, fałszującą przeszłość. Zaiste, niezbadane są ludzkie drogi!”. A na str.419” „...Mikołajczyk postąpił z nią obrzydle, sam nawiał, a ją zostawił na pastwę RÓŻAŃSKIEGO”.
INDEKS HIRSCHA - wyraża liczbę cytowań i publikacji. Wg prof. G. Gorzelaka: „Poza prof. Zygmuntem Baumanem /indeks Hirscha równy 97/, żaden z polskich uczonych nie osiągnął wyniku powyżej 30, współczynnik wielu oscylował zaś w przedziale 2-4”.
IREDYŃSKI - /1939-1985/, oskarżany o nihilizm; wg Błońskiego, „..gdyby „Ferdydurke” dziś zostało napisane, rolę Miętusa pełniłby „nowoczesny” chuligan-nihilista, Ireneusz skarykaturowany. /A Syfon czyżby był członkiem ZMS-u ?!/..”;. I. bił swoją żonę Staniszkis /p./. /za mało/

IWASZKIEWICZ Jarosław - O MIŁOSZU /”Dzienniki 1911-1955”, str.450/: „...w maju 1936 roku chędożyć Czesia Miłosza w mickiewiczowskiej celi Konrada u Bazylianów w Wilnie”... /więcej w „Biografii” Franaszka, str. 166/.
JAJKO - czy jajko zniesione w Szabes jest koszerne ? /z „Lejzorka”/
JEDLICKI Jerzy, prof., kolega Janion, laureat św. Jerzego w 2011. O HONORZE: „Wiele, bardzo wiele zła i nieszczęścia brało się właśnie z PRZEROSTU HONORU. Honor jest to PRZESADNA dbałość o dobre imię, o to, jak wyglądam w oczach innych. Takie przeczulenie na tym punkcie... ...Bardzo wiele zła i nieszczęścia w dziejach jednostkowych, narodowych i międzynarodowych brało się z PRZEROSTU HONORU. Z rozdętego „EGO” stawiającego wartość estetyczną ponad wartość etyczną i pragmatyczną”.

JULIAN APOSTATA wg Ammianusa Marcellinusa Julian wiedział, „że żadna dzika bestia nie jest tak nieprzyjazna człowiekowi, jak są sobie wzajemnie wrodzy chrześcijanie”.
KANT Immanuel - o seksie: „..rzecz sama w sobie przyjemna, ale ruchy niegodne filozofa”.
KOŃ „KOŃ JAKI JEST, KAŻDY WIDZI” - napisał ksiądz Benedykt Chmielowski, redagując w roku 1746 pierwszą polską encyklopedię powszechną „Nowe Ateny”, nie widząc sensu rozwodzenia się nad oczywistościami.

KSIĘŻYC - W 1974 r Bill KAYSING napisal książkę „Nigdy nie byliśmy na Księżycu - amerykański szwindel na 30 mld dolarów”. Druciki blikują, cieni więcej niż jeden, gwiazd nie widać, a w ogóle to zmowa Kennedy’ego z Ruskimi, że go nie wydadzą
LEM Stanisław „Dopóki nie skorzystałem z INTERNETU, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu IDIOTÓW”
LENIN Włodzimierz wg L. CHRZEŚCIJAŃSTWO to „rodzaj duchowej gorzałki”. Ładne. TP 44/2013: „..Przyszły dziadek Saszy i Wołodii ze strony matki, Aleksander Blank, był przechrztą. Urodzony w Żytomierzu w 1820 r. jako Srul Blank, przeszedł na prawosławie i przyjął imię Aleksander.... ...żonę Annę Grosschopf... ...jej ojciec był Niemcem z Lubeki, a matka Szwedką... A więc Maria Aleksandrowna, przyszła matka Lenina, będzie miała pochodzenie żydowsko-niemiecko-szwedzkie”.

LOJALKA - jedynym, który nie podpisał słynnej „lojalki” w 1950 roku, był autochton, wikariusz apostolski Olsztyna - ks. Albert ZINK. Podaję to za wspaniałym kapłanem, poprzednikiem ks. Twardowskiego u Wizytek, ks. Janem ZIEJĄ /1897-1991/, również „niepokornym”.
MACIEREWICZ Zdzisław / -1949/, doc. Chemii, ojciec Antoniego. MICHNIK /w V t./ pisze: „Kiedyś w 49 r. został ostrzeżony, że UB jest na jego tropie w związku z rzekomą siatką francuskiego konsula w Szczecinie. Doc. M., w swoim gabinecie na Pasteura wypił szklankę roztworu cyjanku potasu... ...Wdowa... ...została z trojgiem dzieci”
MANDEJCZYCY - /wg o. Dawidowskiego/ gnostyczna sekta uznająca Jana za prawdziwego proroka, a Jezusa za jego zdrajcę /egzystuje do dziś w Iraku i w Iranie/.

MARKS Karol „RELIGIA jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jak jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest OPIUM LUDU”.
MATEMATYKA - /wg Bajtlika/ „...wydaje się pojemniejsza niż rzeczywistość materialna..;/wg Hellera/: „..czy matematykę odkrywamy czy tworzymy ? Jeśli odkrywamy, to znaczy, że istnieje ona niezależnie od nas, i wówczas jesteśmy platonikami. Jeśli ją tworzymy, to zajmujemy inne od platonizmu stanowisko. Można zaobserwować pewną prawidłowość: wśród matematyków i fizyków matematycznych zdecydowanie więcej jest platoników niż wśród filozofów”.
MĄDROŚĆ Co różni mądrego i głupiego wg TALMUDU /Księga AWOT - ojcowie, 4-NEZIKIN - szkody/: „Siedem jest cech głupiego i siedem cech mądrego. Mądry nie odzywa się przed tym, kto jest większy i znaczniejszy od niego, nie przerywa mowy drugiego, nie odpowiada bez namysłu, pyta do rzeczy, odpowiada jak należy i omawia po kolei pierwszą sprawę na pierwszym, ostatnią na ostatnim miejscu, a o tym czego nie rozumie, mówi: nie rozumiem, i zawsze wyznaje prawdę. A odwrotnie głupcy”. /napisane ok.500 r.ne/

MICKIEWICZ Adam O „PANU TADEUSZU”: NORWID: „...to poemat narodowy, w którym jedyna figura serio to Żyd. Z resztą: awanturniki, safanduły, facecjoniści, gawędziarze i kobiet narodowych dwie.... /metresa moskiewska i pensjonarka.../.... ...jedzą, piją, grzyby zbierają, czekają aż Francuzi przyjdą zrobić im Ojczyznę..”
MIEROSZEWSKI Juliusz /1906-76/,p. „LISTY” /z Giedroyciem/ : „Polacy stawiają znak równości między WOLNOŚCIĄ a NIEPODLEGŁOŚCIA. Ale jest to pojęcie fałszywe. Polska rządzona przez ONR-owskiego fuhrera mogłaby być państwem niepodległym i suwerennym, ale w tej Polsce nie byłoby wolności ani dla mnie ani dla setek tysięcy moich rodaków”
NOSTRADAMUS pisał w 1535 r.: „przewidywanie czegokolwiek tyczącego przyszłosci jest lekkomyslnością, a dawanie przepowiedniom wiary - prostactwem”

NOWOSIELSKI Jerzy , ten od fresków: „...religia jako żródło pociechy stanowi przeszkodę w wierze...”
PARVUS Aleksander /orig. Izraił Helphand/, /1867-12.12.1924/, kapitalista i rewolucjonista. TP 47/2012: „To on przekonal Cesarstwo Niemieckie, by kwotą miliarda marek sfinansowało bolszewicki przewrót w 1917 r. Ale gdy zrobił swoje, Lenin szybko się go pozbył... ...Rosję rozsadzić można tylko od środka...”
PASCAL Blaise “Poznanie człowieka rodzi rozpacz”; “Człowiek jest trzciną, ale trzciną myślącą”. Nazwał „człowieka chlubą i zakałą wszechświata jednocześnie”

PITAGOREJCZYCY Przestrzegali „Mówić cokolwiek o Bogu ludziom naiwną wiarą popsutym niebezpieczne jest, bo czy prawdę wobec nich powiesz, czy nieprawdę, zawsze się narazisz”.
POLSKA WOLNOŚĆ - Cezary Michalski /TP 40/2012/: „..wolność.. ..prowadzi do naszego natychmiastowego zdziecinnienia, czego przykładem była zarówno „mocarstwowość” II RP, tak też współczesna nam „postsmoleńska tromtadracja”, reprodukująca XIX-wieczne rytuały patriotyczne, w sytuacji tak bardzo odmiennej, że to naśladownictwo staje się już tylko uciążliwą groteską.”
POLSKI NACJONALIZM Prof. Bronisław Łagowski o obecnej młodzieży wychowywanej nacjonalistycznie: „Ci młodzi ludzie biorą po prostu to, czego ich uczą w szkole. Upajają się skrajnościami, żołnierzami wyklętymi, powstaniem warszawskim. Nacjonalizm głoszony jest pod pseudonimem patriotyzmu. Wiadomo, nasz nacjonalizm jest patriotyzmem, a ich patriotyzm jest nacjonalizmem..”

RADZIWIŁŁ Stanisław - popełnił mezalians żeniąc się z Lee Bouvier /siostrą Jackie Kennedy/, przeto ojciec, przyjeżdżając do Londynu, spotykał się z nim „na mieście”
RUSSEL Bertrand /1872-1970/, poza wszystkim był też LOGIKIEM. I on właśnie podawał przykład paradoksu „zbioru wszystkich zbiorów”: „W pewnym miasteczku fryzjer goli wszystkich, którzy sami się nie golą, i TYLKO ich. Czy fryzjer goli się sam ?”.
SIENKIEWICZ Henryk - GOMBROWICZ o S.: „...nigdy nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego. To HOMER drugiej kategorii..”

SOBÓR - Bortnowska w TP 28/2013; „przypomnijmy, że Sobór Jerozolimski /w 49 r./ otworzył Kościół pierwszych wieków na świat go otaczający - chodziło wówczas o to, czy koniecznie trzeba najpierw zostać żydem, aby potem stać się chrześcijaninem. Gdyby zdecydowano, że najpierw trzeba zostać żydem, to chrześcijaństwo by się nie rozwinęło - byłoby to za trudne, doszłoby do monopolizacji posłannictwa, które przecież miałoby być powszechne.”
„SOLIDARNOŚĆ” - plakat „W samo południe” /z Gary Cooperem, na wybory 4.06.89 r./, zrobił ówczesny student warszawskiej ASP Tomasz Sarnecki; wydrukował włoski związek zawodowy drukarzy.
SPENCER Herbert /1820-1903/, Szkot, zwolennik ekstremalnej formy darwinizmu społecznego. Jego maksyma: „Społeczeństwo rozwija się, gdy najzdolniejsi jego członkowie mogą w sposób nieskrępowany ugruntować swoją pozycję, a najsłabiej wyposażonych przez naturę nikt nie próbuje sztucznie utrzymać przy życiu”.

SPINOZA Baruch „....cud urąga Bogu!. Bóg, poprzez cud, wybierając nielicznych świadków i beneficjentów, pozostawiałby miliardy ludzi, i w ogóle istnień, w wiecznym potępieniu „bezcudowności”, swej twardej nieobecności”
STASZIC Stanislaw /1755-1826/, ks., filozof, autor „Przestróg dla Polski” pisze: „...naród, ...który nie rozumie, co jest wolność, a co swawola, naród tak zakochany w anarchii, który tak ceni zasługi, a zasłużonych prześladuje, istnieć nie może i losy swoje... ...na szwank wystawia i zgubi..”.
SZCZĘŚCIE Wg TISCHNERA arystotelowską receptę na szczęście można ująć: „Na kóńcu nie ostaj, do przodku sie nie pchoj, księdza rektora słuchoj, kuferecek se zamykoj, a swoje se myśl”.

ŚWIĘCI, jak również Jezus, na polskich obrazach i rzeżbach są smutni, cierpiący, by nie wzbudzać ZAWIŚCI, że im lepiej, i że dlatego dobry humor mają.
TEOLOGIA STOSOWANA. W 2006 r Mistrzostwa Świata w tej dziedzinie wygrał Jurgen MOLTMAN pokonując po drodze m.in. Congara i Ratzingera. II i III miejsce zajęli von BALTHASAR I RAHNER.
TISCHNER Józef „Chłopi przy gorzołce medytowali, co by to miało być, to „NIC”. Leon im pedzioł: „to jest pół litra na dwóch”. TISCHNER naraził się Episkopatowi stwierdzeniem: „Nie spotkałem w moim życiu nikogo, kto by stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Lenina, natomiast spotkałem wielu, którzy ją stracili po spotkaniu ze swoim proboszczem”. O „znaku pokoju” „Kiedy w kościele mówię: „przekażcie sobie znak pokoju”, jestem w uprzywilejowanej sytuacji, bo stoję za ołtarzem i nie muszę każdemu podać dłoni. Ale gdybym stał w tłumie, miałbym problemy”.

„TO BE IS TO DO” - Kartezjusz; “to be is to be” - Wolter; “do be do be do be do” - Sinatra
WEBER Max o POLAKACH: „Tylko my, Niemcy, mogliśmy zrobić z Polaków istoty ludzkie”...
WEIL Simone „...KOŚCIÓŁ pierwszy położył w Europie XIII wieku... fundamenty totalizmu. ...A sprężyną tego totalizmu był użytek zrobiony z dwóch małych słów ANATHEMA SIT..”. /Niech będzie przeklęty!/

WIELKI WYBUCH - Bajtlik /w TP 01.2008/: „Jeśli WIELKI WYBUCH dał początek kosmicznej ewolucji ROK temu, to pierwsze GWIAZDY zapaliły się pod koniec STYCZNIA, ale SŁOŃCE powstało dopiero 20 SIERPNIA, a ZIEMIA - 4 WRZEŚNIA. ŻYCIE pojawiło się na naszej planecie 1 PAŻDZIERNIKA.... ....Zagłada DINOZAURÓW - 29 GRUDNIA, ...a 31 GRUDNIA o godz. 23.30 do salonu wkracza CZŁOWIEK... ....31.12 o godz. 23.59.53 na 7 sekund przed Nowym Rokiem, Romulus i Remus zakładają RZYM, a na DWIE SEKUNDY przed północą MIESZKO przyjmuje chrzest...”. Stawiając kropkę nad „i”: od zagłady dinozaurów do pojawienia się człowieka - 200 000 jednostek; od pojawienia się człowieka do założenia Rzymu - 1380 jedn.; od Rzymu do Mieszka - 600 jedn.; i od Mieszka do teraz 120 jedn.
WIŚNIEWSKI Ludwik, dominikanin „Śpiew „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie” to jakaś aberracja, przekreślającą ofiarne wysiłki wielu Polaków /także JP II/ dla odzyskania niepodległości..”
WOLTER /1694-1778/ - o Polakach: „Jeden Polak - to sam urok, dwóch Polaków - awantura, trzech Polaków - o to już SPRAWA POLSKA”

ZAJĄC Marek W TP 49/2013: „...czemu nadwiślański katolicyzm nie umie obyć się bez wroga? Czemu nie chcą być owczarnią ani winnicą, ale zawsze muszą być przedmurzem, Okopami św.Trójcy, oblężoną Jasną Górą, bastionem i twierdzą, Winkerliedem, ostatnim Mohikaninem i ostatnią Białych nadzieją?”
ŻYDZI - Na podstawie Pauliny Święcickiej „Proces Jezusa w świetle prawa rzymskiego. Studium prawno-historyczne”, Kraków 2012, Wyd. Wolters-Kluwer – Lex, Boniecki pisze: „...Od czasów starożytnych dominował w świadomości chrześcijan zarzut bogobójstwa popełnionego przez Żydów. Takie myślenie zakwestionował Sobór Watykański II. W deklaracji „Nostra aetate” czytamy: „A choć władze żydowskie... ..domagały się śmierci Chrystusa, jednakże to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym. Chociaż Kościół jest nowym Ludem Bożym, nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma Świętego...”... Wątek odpowiedzialności Żydów za śmierć Jezusa podejmuje też Benedykt XVI w swojej książce „Jezus z Nazaretu”. ... w tekście Ratzingera znależć można... ...że „Jezus skazany został na śmierć przez rzymskiego namiestnika Palestyny w latach 26-30, zgodnie z prawem rzymskim i na podstawie przyznania się do winy.... ...Jezus miał rzymski proces, w którym otrzymał rzymski wyrok, który wykonali rzymscy oprawcy”.

Leszek KOŁAKOWSKI - "Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania"

Leszek KOŁAKOWSKI - "Czy Pan Bóg jest szczęśliwy
i inne pytania"

Ze wstydem konstatuję, że pisałem przeróżne dyrdymały, zaniedbując mojego GURU – Kołakowskiego nie dając ani jednej porządnej recenzji jego książek. Chciałbym teraz to nadrobić, wykorzystując fakt, że omawiana jest ostatnią jego pozycją wydaną w 2009 roku, roku jego śmierci. Nim przejdę do meritum, wyjaśniam, że uważam Kołakowskiego za swojego przewodnika, gdyż to on otworzył mnie, inżynierowi, drzwi do świata filozofii, którą zaledwie liznąłem studiując książki pierwszego mojego nauczyciela - ks. Józefa Tischnera. Zaczęło się od cyklu "O co nas pytają wielcy filozofowie", a potem przyszedł zachwyt jego "Metafizyką":

KOMPLETNA I KRÓTKA METAFIZYKA. INNEJ NIE BĘDZIE. INNEJ NIE BĘDZIE. - Leszek KOŁAKOWSKI: „Na czterech węgłach wspiera się ten dom, w którym, patetycznie mówiąc, duch ludzki mieszka. A te cztery są: ROZUM, BÓG, MIŁOŚĆ, ŚMIERĆ. Sklepieniem zaś domu jest CZAS, rzeczywistość najpospolitsza w świecie i najbardziej tajemnicza. Od urodzenia czas wydaje się nam realnością najzwyklejszą i najbardziej oswojoną. /Coś było i być przestało. Coś było takie, a jest inne. Coś się stało wczoraj albo przed minutą i już nigdy, nigdy nie może wrócić/. Jest zatem czas rzeczywistością najzwyklejszą, ale też najbardziej przerażającą. Cztery byty wspomniane są sposobami naszymi uporania się z tym przerażeniem. ROZUM ma nam służyć do tego, by wykrywać prawdy wieczne, oporne na czas. BÓG albo absolut jest tym bytem, który nie zna przeszłości ani przyszłości, lecz wszystko zawiera w swoim „wiecznym teraz”. MIŁOŚĆ, w intensywnym przeżyciu, także wyzbywa się przeszłości i przyszłości, jest terażniejszością skoncentrowaną i wyłączoną. ŚMIERĆ jest końcem tej czasowości, w której byliśmy zanurzeni w życiu naszym, i być może, jak się domyślamy, wejściem w inną czasowość, o której nic nie wiemy /prawie nic/. Wszystkie zatem wsporniki naszej myśli są narzędziami, za pomocą których uwalniamy się od przerażającej rzeczywistości czasu, wszystkie zdają się temu służyć, by czas prawdziwie oswoić.

Nim przejdę do omawianej książki czuje potrzebę przytoczenia jego wypowiedzi na temat uprawianej profesji. Wg TP 30/2013: w jednym z listów, Kołakowski pisał: „NIE MAM JA ŻADNEJ FILOZOFII.. ..Podejrzewam także, że wszystko, co w tej dziedzinie ważne, dawno zostało powiedziane.. ..i że to, co robimy, to na ogół powtarzanie rzeczy dawnych w zmodyfikowanym wedle obyczajów naszej cywilizacji języku. Nie mam zatem żadnej filozofii i nie mam wrażenia, bym jej potrzebował”. W tym samym artykule: „Wszystkie pisma Leszka Kołakowskiego przenika świadomość obecności zła -- tego, że nie jest ono dziełem przypadku; że to nieodłączny towarzysz ludzkiego losu... ..Pokazuje również zło, które zagnieżdża się wszędzie tam, gdzie rozum ludzki zgłasza pretensje do wszechwiedzy..”.

Mistrza nie śmiem oceniać mogę go tylko cytować. Pozwoliłem więc sobie na tematyczne ustawienie zagadnień poruszanych w omawianej książce.

BÓG
"Jak wszyscy wiedzą, mamy co niemiara dowodów na istnienie Boga. To już samo przez się pewne podejrzenie budzi, bo jeżeli w jakiejkolwiek sprawie, dla jakiegokolwiek twierdzenia istnieje choćby jeden dowód niezbity, to innych nie potrzeba”. Tamże: Aby sformułowania takie jak „Bóg istnieje”, „Bóg nie istnieje” lub „Czy Bóg istnieje”.. ..mogły się stać przedmiotem refleksji.. ..musimy.. ..rozporządzać jasnym pojęciem Boga.. Cała kwestia okazuje się pusta.. gdyż ..Bóg nie może być uchwycony w naszej siatce pojęciowej... ..każde określenie Boga.. jest.. ..wewnętrznie sprzeczne, albo z zasady niezrozumiałe. Tamże /str 86/ o czci Boga: „Dlaczego zaś Bóg, jakim pojmuje go cywilizacja chrześcijanska, jest godzien czci, jest to pytanie bezprzedmiotowe; jesli nieskończony, wszechmocny i bezgranicznie dobry Stwórca nieba i ziemi nie zasługuje na cześć, to nic na nią nie zasługuje..”.
GRZECH PIERWORODNY /str 90/
„Niektórzy Ojcowie i póżniejsi teologowie potępiali z naciskiem straszliwy grzech ciekawości; nic dziwnego, skoro ciekawość właśnie była przyczyną największej katastrofy w ludzkich dziejach; przez nią to prarodzice nasi postanowili skosztować zakazanego owocu z drzewa wiadomości. Bez tego grzechu nie byłoby w ogóle wiedzy, nauki, sztuki, postępu technicznego.”

CHRZEŚCIJAŃSTWO /str.211/
„Mała wywrotowa żydowska sekta, która potem miała przybrać miano chrześcijaństwa, umiała zdominować świat, ale za pewną cenę. Z początku chrześcijaństwo było obcą enklawą we wrogim świecie, schronieniem prawdy w pogańskim otoczeniu. Ale po to żeby móc duchowo opanować Imperium Rzymskie, chrześcijaństwo nie mogło nie zwrócić się do greckiej tradycji filozoficznej. Bez tego nie mogło by wtargnąć do w świat klas wykształconych imperium, czyli nie spełniłoby swojej misjonarskiej funkcji. Musiało przejąć tradycję greckiej filozofii i nauki choćby w postaci tak wspaniałej i nie do pojęcia cudownej jak „Elementy” Euklidesa. Po tradycji neoplatońskiej odziedziczyliśmy też pojęcie ABSOLUTU, który nie jest całkiem od nas oddzielony, z którym jest jakiś kontakt, ale kontakt trudny do opisania i niepoddający się naszym językowym narzędziom... ... Bóg Starego Testamentu i Jednia Plotyna..”

WIERZĘ, ŻE /str.72/
„Wierzę, że..” może znaczyć, iż mam powody, ale nie pewność, by sądzić, że coś się zdarzy albo zdarzyło /”wierzę, że mój klub wygra jutrzejszy mecz”, „wierzę w świetlaną przyszłość mojego kraju”, „nie wierzę, że ten człowiek mógł popełnić taką zbrodnię”/; może znaczyć po prostu, że coś aprobuję lub uważam za dobre /”wierzę w demokrację”; może też znaczyć, że mam pewność, iż coś jest prawdą, choć sam udowodnić ani sprawdzić tego nie potrafię /”wierzę, że ostatnie twierdzenie Fermata jest prawdziwe”; „wierzę, że istnieje wyspa Madagaskar, której nigdy nie odwiedziłem”; „wierzę, że Hetyci żyli w Anatolii”/; ogromna większość zasobów informacyjnych każdego z nas opiera się na zaufaniu do kompetencji innych ludzi, którzy umieją uzasadnić odpowiednie przekonania; „wierzę, że..” może na koniec znaczyć, że jestem o czymś niezachwianie przekonany, chociaż nie mam na to żadnych spolegliwych racji /”wierzę, że jest dziewięć chórów anielskich”/.. ..słowo to.. .. oznacza nade wszystko „ufność” czy „zaufanie”.

LITURGIA
Wg mnie i Kołakowskiego rezygnacja z łaciny budzi żal, gdyż: „Liturgia łacińska dawała ludziom poczucie uczestnictwa w jednej światowej wspólnocie, mimo że większość ludzi łaciny nie znała”.

KRZYŻ /str.85/
„Krzyż jest znakiem męczeństwa za wiarę i męczeństwa dla dobra ludzi. Ci, którzy używają krzyża jako pałki do bicia po głowie przeciwników politycznych, są wrogami krzyża”.

KOMUNIZM A NAZIZM /str 190-2/
„Komunizm stawiał pierwsze kroki w atmosferze ideologicznej autentyczności. Niesprawiedliwe byłoby opisywanie go jako kulturalnie bezpłodnego.. Komunizm jako formacja kulturalna pozostawił ślady nadal widoczne i bardzo ważne w historii literatury, poezji, kina, teatru, malarstwa. Oczywiście w miarę umacniania się fortecy stalinowskiego kłamstwa malała liczba wartościowych dzieł.. Czy można to samo powiedzieć o historii kultury nazistowskiej ? Nie wydaje mi się. W kulturze nazizm przyniósł jedynie spustoszenie i wandalizm... ..Komunizm był zdegenerowaną odroślą Oświecenia, nazizm zaś spotworniałym bękartem Romantyzmu.”

NIHILIZM /str 152/ „Nihilizm jest naturalnym produktem racjonalizmu scjentystycznego, czyli takiej ideologii, wedle której nauki przyrodnicze są monopolistycznymi posiadaczami wszystkich standardów orzekających o tym, co jest albo nie jest sensowne, co jest albo nie jest prawdziwe. Kiedy cały obszar naszych czynności duchowych jest ujęty w te karby, zauważmy, że samo pojęcie prawdy w tradycyjnym znaczeniu, to jest prawdy jako zgodności z rzeczywistością, jest zbyteczne i mylące, wystarczają reguły, wedle których coś nadaje się albo nie nadaje się do tymczasowego przyjęcia. Co więcej, bezużyteczna się staje sama idea rzeczywistości, do której jakoby docieramy przez nasz wysiłek poznawczy, przez naukę. Nie ma już zaufania do słowa. A fortiori /tym bardziej/ rozpada się idea sensu, ongi dostarczana nam przez religię i metafizykę: sens istnienia, sens świata, sens cierpienia - wszystko to odesłane jest do śmietnika przesądów i w rzeczy samej nie nadaje się do rekonstrukcji w kategoriach fizyki i chemii. I nie byłoby trafne powiedzieć, że ów racjonalizm scjentyczny jest doktryną zastrzeżoną dla uczonych czy społeczności akademickich, on przecieka w popularnej wersji, różnymi kanałami, do milionów, które ani o nauce, ani o metafizyce nic nie wiedzą”.

GMO /str 148/
„Ignorancka wrogość wobec biotechniki bywa czasem zadziwiająca. Znamy hałaśliwa propagandę przeciwko „genetycznie zmodyfikowanej” żywności i żądanie żywności „organicznej”, chociaż od kiedy istnieje uprawa roli, ludzie starali się selekcjonować pewne rośliny obiecujące lepsze plony, potem stosowali różne krzyżówki, a więc genetycznie zmodyfikowane rośliny, z których nowe rodzaje żywności powstawały, zajmowali się też selekcją i krzyżowaniem różnych ras zwierzęcych. Powiadają nam: nie należy poprawiać Pana Boga! Lecz wszystko co ludzie czynili, wyszedłszy z cywilizacji zbieracko-łowieckiej, było poprawianiem Pana Boga,... Gdyby już dawno nie przyszła tak zwana zielona rewolucja, miliony ludzi w Indiach i innych krajach umierałyby z głodu. Protesty wobec genetycznie zmodyfikowanej żywności są irracjonalne.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ /str.211/
„....ludzka nostalgia - Freud o niej pisał - nostalgia za wyzbyciem się całkowitym odpowiedzialności, tęsknota za łonem matki, z którego człowiek nieszczęśliwie wyszedł..”

Friday 22 May 2015

Owidiusz - "Sztuka kochania"

OWIDIUSZ - "Sztuka kochania"
PAŁA DLA TŁUMACZA I WYDAWCY, NIE DLA "BOSKIEGO" OVIDA
56 lat deklamowałem Owidiusza uważając na prawidłowe akcentowanie, bo spondeje i daktyle mają swoje prawa:

Aurea prima sata est aetas, quae vindice nullo,
/Aurea prIma satAst etAskwe wIndice nUllo/ /duże litery akcent/
sponte sua, sine lege fidem rectumque colebat
poena metusque aberant, nec verba minantia fixo
aere legebantur, nec supplex turba timebat,
iudicis ora sui, sed erant vindice tuti...

To początek "Metamorphoseon" /"Przemian"/ Owidiusza, który musiał być recytowany przez każdego ucznia uczęszczającego do klasy "łacińskiej". Klasyka heksametru, na której wzorował się Mickiewicz pisząc "Pana Tadeusza".
I nagle, w 73 roku życia, coś mnie podkusiło i wziąłem do ręki polskie tłumaczenie "Ars amandi, Ars amatoria" /"Sztuki kochania"/, dokonane przez Juliana Esmonda w 1922 roku, dostępne na portalu "wolne lektury".
Zobaczcie Państwo co Esmond zrobił z mojego B O S K I E G O Owidiusza:

"....Jeżeli ci list odeśle,\nie czytany, nie otwarty,\nie trać zbyt wcześnie nadziei.\Bądź ufny i bądź uparty.\Cóż jest miększego od wody\i cóż twardszego od skały?\A jednak najtwardsze skały\miękkie wody wydrążały…\Jeżeli twe listy czyta,\lecz nie odpowiada na nie,\wkrótce zacznie odpowiadać,\gdy ciekawi ją czytanie…"
No to jestem w przedzawałowym stanie\ moje Drogie Panie\ Drodzy Panowie\ nikt się nie dowie\ jak ja się czuję\ bo się gotuję. /z nerwów/

Thursday 21 May 2015

Jan KOTT - "Przyczynek do biografii. Jan Kott'

Jan KOTT - "Przyczynek do biografii. Jan Kott"

A R C Y C I E K A W A L E K T U R A
Kontrowersyjna postać Jan Kott /1914 -2001/ to wg Wikipedii:
"..polski krytyk i teoretyk teatru; poeta, tłumacz, eseista, krytyk literacki, marksista. Autor ponad 30 książek, z których najbardziej znane są jego interpretacje dramatów Szekspira: Szkice o Szekspirze (1961), wydane później w poszerzonej wersji jako Szekspir współczesny (1965), wielokrotnie wznawiane i przetłumaczone na wiele języków....."

O omawianej książce najtrafniej pisze ceniony krytyk Tadeusz Nyczek we wstępie do "Pism wybranych":
"Kiedy w 1990 Kott opublikował "Przyczynek do biografii", rozległ się jęk zawodu. Oczekiwano po tej książce prawdy i ekspiacji. Prawdy o życiu Jana Kotta i ekspiacji za grzechy komunizmu. Nie doczekano się ani jednego, ani drugiego. Doczekano się za to kolejnej l i t e r a c k i e j opowieści o życiu pewnego autora w pewnej epoce. Czyli takiej, która najpierw podlega prawom sztuki, a potem życiowej wiarygodności.."
Nim przejdę do swojej pisaniny postanowiłem Państwu przedstawić istotną opinię Jana Kotta, autorstwa jeszcze jednego cenionego krytyka, podobnie jak Kott Żyda, Juliana Kornhausera:
"Leksykon krótkiej pamięci - Julian Kornhauser; ONET czytelnia:
Typowe postawy i kariery polskich pisarzy w PRL-u: zachowanie kameleona. Dobrym przykładem jest tu Jan Kott. Działał tak, jak mu było wygodnie. W czasie wojny kolaboracja z władzami sowieckimi we Lwowie. W 1944 roku, po powrocie do Warszawy, wstąpił do PPR. Należał do głównych ideologów marksistowskich.
Założył „Kuźnicę”, piętnował „burżuazyjną” literaturę. Z nadania partii współtworzył Instytut Badań Literackich w 1948 roku. Pisywał felietony, recenzje i szkice, które złożyły się na takie książki jak Po prostu i Mitologia i realizm. Dzięki nim został profesorem najpierw romanistyki (krucjata przeciwko awangardzie), potem polonistyki (słynne pamflety przeciwko Conradowi i jego heroizmowi moralnemu). Wkrótce sztandarowe, socrealistyczne opracowanie Lalki Prusa (1949) i ideologia progresywizmu.
Na początku lat 50. regularna krytyka teatralna i recenzowanie spektakli w kontekście społeczno-politycznym. I nagle odwilż – Kott przekreśla natychmiast swoją socrealistyczną przeszłość, ale jeszcze nie poglądy, o czym świadczy tom z 1956 rokuPostęp i głupstwo, propagujący całkowite i bezwarunkowe podporządkowanie się Historii.
W 1957 roku występuje z partii i staje się rzecznikiem zmian, „walczy” o wielką klasykę i Szekspira. W 1961 roku wydaje tom felietonów i recenzji Szekspir współczesny.
W 1964 roku podpisuje „List 34”; mimo to pozwolono mu wyjechać na stypendium do USA, gdzie zaczął wykładać na uniwersytetach! Od 1968 roku pozostał na stałe za granicą. Tom o Szekspirze, tłumaczony na wiele języków, zaczyna swoją niebywałą karierę międzynarodową w środowiskach zrewoltowanej, lewicowej młodzieży. Napisany komunikatywnym, felietonowym językiem, tłumaczy, a właściwie „streszcza” dzieła Szekspira, poza metafizyką, doraźnie i realistycznie. Książka, będąca na marginesie akademickiej szekspirologii, dziwnym trafem zostaje uznana za obowiązujący „podręcznik”. Kott czuł się dobrze w nowej skórze: emigracyjnego guru współczesnego teatru. Kariera, jak powiedziałem, dość typowa dla polskich pisarzy owładniętych komunistyczną ideologią. I typowe, rzecz jasna, zachowanie elit, które przeszły do porządku dziennego nad „przemianą” przedstawiciela aparatu ucisku i krytyki jako narzędzia władzy. Bo sukces międzynarodowy! Giętkie pióro! Doradca Petera Brooka! Lubiąc zapominać i zacierać przeszłość, konstruujemy fałszywy obraz naszej historii."

Powyższe było konieczne, by wykazać jakie emocje Kott wzbudzał, wzbudza i będzie wzbudzał. Teraz już mogę Państwu zaproponować fragmenty mojej pisaniny spowodowanej tą książką, jednocześnie informując, że całość jest na moim blogu wgwg1943,blogspot.com w eseju pt "Bobkowski Andrzej, Kott Jan - lektury lutowe /luty 2012/" /p.November 2013/

Wydaje mnie się słuszne zacząć od opinii niewątpliwego autorytetu Jerzego Giedroycia:
W „Autobiografii na cztery ręce” czytamy:
„W pierwszych latach powojennych w Paryżu było bardzo wielu przyjezdnych z Kraju... Był wśród nich Jan KOTT, z którym widziałem się wielokrotnie.. Były to rozmowy z człowiekiem pełnym euforii, że wszystko się tak doskonale w Polsce rozwija. ....miałem do czynienia z człowiekiem szczęśliwym, co było rzadkie w owych latach. W póżniejszych rozmowach Kott nie namawiał mnie do powrotu, ale do złagodzenia krytyk pod adresem reżymu, które uważał za przesadne”.
Potem, w lipcu 1955 r. Kott przebywa w Paryżu i Londynie z pomysłami nawiązania współpracy emigracji z Krajem. A propos niedoszłego spotkania z Mieroszewskim w Londynie, Giedroyc pisze /28.07.1955 w liście do M/: „Co do Kotta, to widocznie atmosfera Londynu go wystraszyła, albo był pod opieką reżymową. To jeden z niewielu nieoportunistów, ludzi odważnych jak na tamte stosunki”. NIEOPORTUNISTA to ważkie słowo w ustach Redaktora. W tym samym czasie /10.07.55/, w liście do Stempowskiego Giedroyc wyznaje:
„Dodam wreszcie, że Kotek jest moim bliskim przyjacielem, do którego mam zupełne zaufanie i którego, jak mi się zdaje, rozumiem całkowicie. Ta szkoła, jaką przeszedł, wytworzyła w nim nieomylne odruchy defensywne, nie pozwalające mu wychylać się w słowach”.
To bomba!! NIEZŁOMNY KSIĄŻĘ WOLNOŚCI rozumie ŻYDA - REKONWALESCENTA po przebytej chorobie fascynacji komunizmem. W czerwcu 1956 r., w Maisons-Laffitte, Giedroyć notuje: „Kott mnie nie opuszcza. O ewentualnych rozmowach wymienia Żółkiewskiego, Dąbrowską, Jastruna. <Żadnych Putramentów czy Horodyńskich>”. Aby uzupełnić opinię Redaktora o „Kotku” cytuję list do Stempowskiego z 17.01.1963 r.: /rozmawiałem/ „z Jankiem Kottem, który jest chłopcem bardzo inteligentnym”. Ino, że „chłopiec” liczy sobie już 49 lat, i jest zaledwie o 8 lat młodszy od Giedroycia.
Rekomendacja Giedroycia pozwala mnie przejść do meritum sprawy czyli „Burzliwego życia..” Jana Kotta.
Urodzony w 1914 r., dzięki mądrości swego ojca i jego zdolnościom przewidywania losów Żydów w Polsce, nie został obrzezany, co zresztą wielokrotnie uratowało mu życie w okresie okupacji niemieckiej. Mało tego, w celu aklimatyzacji wśród kato-Polaków został ochrzczony w 1919 r. w Kościele św. Krzyża w Warszawie. Jest to niewątpliwy signum temporis, w porównaniu z rokiem 1895, gdy na pogrzebie bp Felińskiego przemawiał, w imieniu Żydów Polskich, pradziadek Janka - Hilary Nusbaum, autor „Historii Żydów” i tłumacz „Pięcioksięgu” na język polski. Małżeństwo Janka z Lidią Steinhaus /tak mnie wychodzi, że córką najsłynniejszego polskiego matematyka Hugo Steinhausa -por. całka Steinhausa/ ułatwiło mu niewątpliwie nawiązywanie kontaktów intelektualnych. Poza studiami i rozpoczęciem doktoratu zdążył przed wojną wysłuchać wykładów Jerzego Stempowskiego w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Ten najbliższy współpracownik Giedroycia w paryskiej „Kulturze” wykładał w Warszawie w latach 1935-39; a skoro już przy nim jesteśmy to przypomnę, że jego ojciec - Stanisław był mistrzem loży masońskiej w Polsce i najbliższym przyjacielem Mariii Dąbrowskiej, której kochanką była Anna Kowalska, po śmierci najbardziej namiętnej miłości pisarki, przepięknej Stanisławy Blumenfeldowej w 1943 r. w więzieniu we Lwowie. A skoro plotkujemy, to dodajmy, że dom Blumenfeldów, Stanisławy i lwowskiego przemysłowca Izydora był ważnym ośrodkiem życia towarzyskiego i kulturalnego, tym bardziej, że Stasia wspierała finansowo „Sygnały” i „Lwów Literacki”.
No i wybuchła wojna. Można o przygodach Kotta i jego rodziny kilka tomów napisać, Ja jestem zmuszony to drastycznie ująć w jednym zdaniu. Steinhausowie przez całą okupację nie włożyli „opaski”, Janek miał „dobry” wygląd, nie sprawiał więc kłopotu, natomiast jego żona, Lidka, o „złym” wyglądzie całą okupację się ukrywała. Wszyscy przeżyli. Dodajmy jako ciekawostkę, że siostra Hugo Steinhausa, Olga wyszła za mąż za naszego „formistę” Leona CHWISTKA /p. „Pałuba” Irzykowskiego, por. esej „Brzozowski”/, z którym wylądowała w 1944 r. w domu obok Kremla /dla uprzywilejowanych/, lecz szczęście trwało krótko bo w tym samym roku Chwistek zmarł, prawdopodobnie otruty za krytykę socrealizmu.
Janek, z przyczyn czysto ideologicznych, wstąpił do PPR-u w 1942 r. /Inne przyczyny wówczas nie istniały/, uczestniczył w tajnych spotkaniach z „Tomaszem” /Bierutem/, a po wojnie związał się z łódzką „Kużnicą” i jej redaktorem Stefanem Żółkiewskim, póżniejszym „szefem” „Nowej Kultury”. Warto tu przytoczyć opinię wszystko krytykującego Kisiela o „Kużnicy”, przedstawioną w przedmowie do zbioru pism Michnika:
„Ci kużniczanie i ich środowisko, cóż to byli za ludzie! Szaleństwa Stalina i tragiczne, narodowe opresje jakby do nich nie docierały: żyli w abstrakcyjnej euforii swojej bigoterii sceptycyzmu. Była to namiętność ludzi pióra wyposzczonych przez okupację, częstokroć „zakompleksionych” i oderwanych od życia kraju. Jakaś ahistoryczna skleroza nie pozwalała im dostrzec nowej sytuacji, w której walka narzuconej, totalistycznej władzy z Kościołem i religią stawała się najdotkliwszym zagrożeniem wolności narodu, jego duchowej i politycznej suwerenności, jego historycznej tożsamości.”.....

Kott działał w „Kużnicy” w latach 1945-48, następnie współzakładał Instytut Badań Literackich, a w latach 1952-69 był profesorem historii literatury polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. W uznaniu zasług w 1955 roku został laureatem Nagrody Państwowej. Urokiem osobistym zjednywał sobie wszystkich, wysyłany przez władze „reżymowe” na Zachód zdobywał sympatię rozmówców /vide Giedroyc/. Jemu wszystko uchodziło. Profesor Maria Janion wspomina go z rozbawieniem:
„Pamiętam, jakie oburzenie wśród specjalistów wzbudziło domniemanie Jana Kotta; po zapoznaniu się z korespondencją filomatów rzucił podejrzenie, że byli oni chyba homoseksualistami”.
W 1957 r. jest w składzie redakcji „EUROPY” miesięcznika literackiego, obok Naczelnego - Andrzejewskiego oraz Pawła Hertza, Hłaski, Jastruna, Minkiewicza, Henryka Krzeczkowskiego, Ważyka i Juliusza Żuławskiego. Zgody na wydawanie pisma udzielono wiosną, a cofnięto w listopadzie, przed kolportażem pierwszego numeru. W proteście Andrzejewski, Jastrun, Ważyk, Hertz, Żuławski, Kott i Dygat występują z Partii. W następstwie tych wydarzeń w listopadzie 1959 r, przepada /wraz z Ważykiem i Żuławskim/ w wyborach delegatów na Zjazd Związku Literatów. Steruje tym osobiście Gomułka, którego faworytem jest Iwaszkiewicz. W 1964 roku podpisuje „List 34” do Cyrankiewicza „ o zmianę polityki kulturalnej” i staje się „podpadnięty”. Kapitalna jest reakcja na wydarzenia w kraju Jerzego Stempowskiego /ze Szwajcarii/. W liście z 10.04 czytamy:
„Obawiam się, że z 34 nikt nie dostanie paszportu. Janek Kott zapowiedział się u mnie na początek maja... paszportu... nie dostanie. Kott dostał w Niemczech nagrodę Herdera, wynoszącą 10 tysięcy DM czy więcej. Być może i to mu odbiorą przy pomocy znanych sposobów”.
Jakaż przeogromna jest ignorancja emigracji świadczy list tego samego autora pisany równo tydzień póżniej, w którym przytacza list dobrze poinformowanej znajomej. Pisze ona:
„Podpisani pod protestem zbyt wiele nie ryzykują. Wszyscy są tak czy inaczej zasłużeni wobec reżymu. O bohaterstwie nie ma tu mowy. ........Najwięcej uciechy mam z tego, jak prasa trąbi o straszliwych represjach przeciw naszemu przyjacielowi Jankowi Kottowi.... Nie wyjedzie tym razem do Paryża, to za pół roku. Ale jakim blaskiem go to otacza! Nie zdziwiłabym się, gdyby ofiarowano mu jakąś katedrę za granicą...”.
Prorocze słowa. Nikt mu podróży nie utrudniał /w 1965 m.in. rozmawiał ze Stempowskim w Szwajcarii i relacjonował pogrzeb M. Dąbrowskiej/, a katedry czekały na niego, co stało się aktualne po „czystkach” antysemickich 1968 r. i emigracji elity naukowej i intelektualnej.
Brak szczegółowych informacji nadrabiam notkami z „Dziennika” Kisiela:
„28.10.1968 Kott wystawił „Oresteję” po dzisiejszemu, ....występuje też Statua Wolności bez głowy, jest także na scenie coitus. Było to na Uniwersytecie w Berkeley, Polacy byli oburzeni, Amerykanom dość się podobało. ... Głupi był zawsze ten Janek, intelektualny tandeciarz, ale tam da sobie radę epatując „kowbojów” - a do Polski już nie wróci. A jednak i jego szkoda - był w nim jakiś mijający, już zapomniany koloryt pewnych czasów, pewnych ludzi. Na miejsce tych wszystkich zdolnych Żydów przyjdą tępe partyjne byczki... „Polsko, bądż mniej polską!”
7.12.1968 Kołakowski wyjechał, jest już w Paryżu... On już pewno do Polski nie wróci - wcale niezłe nazwiska żeśmy stracili: Mrożek, Kott, Gombrowicz, Miłosz, Kołakowski i inni z Tyrmandem włącznie”.

Zauważmy, że nawet wszystko opluwający Kisiel wymienia nazwisko Janka w doborowym towarzystwie.
Kończę sentencją Jana Kotta, człowieka, któremu strach towarzyszył przez całe życie: „Nie poniżający jest tylko strach, który się samemu wybierze”.
Aby poprawić nastrój przytaczam powiedzenie przypisywane Maritainowi, a wyczytane u Kotta: „Smak puddingu poznaje się jedząc”. Jak życie.

Cortazar - "Gra w klasy" /korekta eseju z 2011/

Przerobiona notka z 2011
Julio CORTAZAR - "GRA W KLASY"
UWAGA! W "TP" z 14.08.2016 znalazłem ciekawy artykuł Grzegorza Jankowicza o Cortazarze, którego urywek zamieszczam pod PS
Dla przykładu podaję, iż UDAŁ mnie się powrót do Dostojewskiego, Huxleya i Schulza. NIE UDAŁ do Bułhakowa, Hłaski, Borgesa, no i właśnie Cortazara /1914-1984/

Największą popularność zdobył wydaną w 1963 r. "GRĄ W KLASY" /hisp."Rayuela"; ang. "Hopscotch"/ - antynowelą, tzw "open-ended" novel, w której czytelnik zaproszony jest do przestawiania rozdziałów. Wydanie polskie w 1968 r. stało się dla nas KULTOWE. Niestety, dziś odbieram to jako "artystyczną" fanaberię. Po ponownym przeczytaniu tej EKSTRAWAGANCYJI, zabrałem się za "WIELKIE WYGRANE"' które w założeniu miały nawiązywać do najlepszego wzoru literatury realistycznej tj do "CZARODZIEJSKIEJ GÓRY" Tomasza Manna. Miały, lecz próby nie zdały egzaminu, a znudziły mnie tak okrutnie, że do końca nie dobrnąłem.

Poświęcam Cortazarowi moją notkę z dwóch przyczyn. Pierwsza to fakt, że w 1966 roku Michelangelo ANTONIONI zrobił "BLOWUP" ["Powiększenie"] na podstawie jego noweli. Byłem na polskiej premierze na Festiwalu Festiwali Filmowych w kinie "Skarpa" i wyszedłem oczarowany filmem , jak i VANESSĄ REDGRAVE. Genialne!!!

Druga - to KANAPA. Jako dumny właściciel dostawczej "Syreny R-20", w 1983 roku, zostałem poproszony o przewiezienie kanapy dla pewnej staruszki, którą okazała się ZOFIA CHĄDZYŃSKA [1912-2003]. /Dobre! - staruszka!! 71 lat!!. A ja mam teraz 73-y!!/. Zaskoczony, spytałem, czy mam przyjemność rozmawiać z tłumaczką CORTAZARA i przyjaciółką, jak również protektorką GOMBROWICZA. Pani Zofia, zaskoczona moim pytaniem, poczęstowała mnie kawą i wspomnieniami o Gombrowiczu i Cortazarze, którego zresztą była przewodniczką podczas wizyt w Polsce.

Aha, przypomniało mi się, że tych dwóch znajomych Zofii Chądzyńskiej coś jeszcze łączy. Otóż Gombrowicz [p. DZIENNIKI] tłumaczył młodym pisarzom argentyńskim, aby nie pisali "pod Paryż", tylko dla siebie, gdyż chęć akceptacji przez Europę obniża autentyczność, jak i wartość ich dokonań. I właśnie Cortazar, który przeniósł się do Francji około 1960 r. sprawia wrażenie, że zabiegając o względy europejskiej krytyki stał się sztuczny i nadęty.

PS Jankowicz:"UWAGA! W "TP" z 14.08.2016 ukazał się ciekawy artykuł Grzegorza Jankowicza o Cortazarze; postanowiłem wzbogacić moją recenzję o urywek z tego artykułu (jako PS)
Dla przykładu podaję, iż UDAŁ mnie się powrót do Dostojewskiego, Huxleya i Schulza. NIE UDAŁ do Bułhakowa, Hłaski, Borgesa, no i właśnie Cortazara /1914-1984/
Największą popularność zdobył wydaną w 1963 r. „GRĄ W KLASY” /hisp.”Rayuela”; ang. „Hopscotch”/ - antynowelą, tzw „open-ended” novel, w której czytelnik zaproszony jest do przestawiania rozdziałów. Wydanie polskie w 1968 r. stało się dla nas KULTOWE. Niestety, dziś odbieram to jako „artystyczną” fanaberię. Po ponownym przeczytaniu tej EKSTRAWAGANCYJI, zabrałem się za „WIELKIE WYGRANE”’ które w założeniu miały nawiązywać do najlepszego wzoru literatury realistycznej tj do „CZARODZIEJSKIEJ GÓRY” Tomasza Manna. Miały, lecz próby nie zdały egzaminu, a znudziły mnie tak okrutnie, że do końca nie dobrnąłem.
Poświęcam Cortazarowi moją notkę z dwóch przyczyn. Pierwsza to fakt, że w 1966 roku Michelangelo ANTONIONI zrobił „BLOWUP” [„Powiększenie”] na podstawie jego noweli. Byłem na polskiej premierze na Festiwalu Festiwali Filmowych w kinie „Skarpa” i wyszedłem oczarowany filmem , jak i VANESSĄ REDGRAVE. Genialne!!!
Druga - to KANAPA. Jako dumny właściciel dostawczej „Syreny R-20”, w 1983 roku, zostałem poproszony o przewiezienie kanapy dla pewnej staruszki, którą okazała się ZOFIA CHĄDZYŃSKA [1912-2003]. /Dobre! - staruszka!! 71 lat!!. A ja mam teraz 73-y!!/. Zaskoczony, spytałem, czy mam przyjemność rozmawiać z tłumaczką CORTAZARA i przyjaciółką, jak również protektorką GOMBROWICZA. Pani Zofia, zaskoczona moim pytaniem, poczęstowała mnie kawą i wspomnieniami o Gombrowiczu i Cortazarze, którego zresztą była przewodniczką podczas wizyt w Polsce.
Aha, przypomniało mi się, że tych dwóch znajomych Zofii Chądzyńskiej coś jeszcze łączy. Otóż Gombrowicz [p. DZIENNIKI] tłumaczył młodym pisarzom argentyńskim, aby nie pisali „pod Paryż”, tylko dla siebie, gdyż chęć akceptacji przez Europę obniża autentyczność, jak i wartość ich dokonań. I właśnie Cortazar, który przeniósł się do Francji około 1960 r. sprawia wrażenie, że zabiegając o względy europejskiej krytyki stał się sztuczny i nadęty.
PS Jankowicz: "Okazało się, że najlepszym narzędziem dla realizacji tego zadania jest powieść. W ten sposób powstała „Gra w klasy”, najsłynniejsze dzieło Cortázara, które w chwili publikacji (w roku 1963) podzieliło czytelników. Jedni docenili eksperymentalną formę utworu (składa się ze 155 rozdziałów, które można czytać linearnie do części 56., porzucając resztę, lub przeskakując między poszczególnymi partiami wedle wzoru zaproponowanego na końcu przez autora, albo jeszcze inaczej: tworząc własny układ, na własną rękę zawiązując relacje między powieściowymi zdarzeniami), inni odrzucili ją jako przejaw literackiej ekstrawagancji. Metafizyka tej powieści polegała na wnikliwej analizie życia głównego bohatera, Horacia Oliviery, który walczy o autonomię, poddając krytyce obowiązujące modele zachowania, obyczajowe normy, wzorce komunikacyjne, aprobowane przez społeczeństwo formy egzystencji. Tak bardzo jest skoncentrowany na sobie, że gdy odnosi zwycięstwo w walce ze społecznymi konwencjami, wydaje mu się – jak Fantomasowi – że uwolnił świat od największego zła...."