Sunday, 16 November 2014

Barbara SKARGA - "Po wyzwoleniu...."

Barbara SKARGA - “Po wyzwoleniu…”
/1944-1956/
Sam, przed laty, wybrałem sobie autorytety, a wśród nich znalazła się prof. Barbara Skarga /1919-2000/ /obok Kołakowskiego, ks.Tischnera, ks.Bocheńskiego, ks.Hellera, prof. Marii Janion i Adama Michnika/. We wszystkim co napisała dominuje filozoficzna rozwaga i humanizm. A sens wspomnień o pobycie w łagrze, po bestsellerze Sołżenicyna, wyjaśnia sama, we wstępie „Od autora”:
„Trudno jest pisać o Gułagu po książce Sołzenicyna... ..Z niektórymi jego opiniami nie mogę się jednak zgodzić. Sołżenicyn patrzy na obozy z rosyjskiego punktu widzenia. Spojrzenie od wewnątrz ceni się na ogół wysoko. Niemniej nie dostrzega on spraw, które uderzały Europejczyka. Europejczyk od momentu aresztowania aż do chwili uwolnienia zwykle reagował inaczej niż Rosjanin. Inna była jego polityczna i moralna sytuacja, rzutująca na całość postępowania i przeżyć. Kiedyś, kiedy jeszcze znajdowaliśmy się w obozie, obiecywaliśmy sobie opisać go z humorem jako świat PIRAMIDALNEGO ABSURDU. Dziś trudniej mi zachować ten humor, może właśnie dlatego, że patrzę z dystansu, że już nie jestem aktorem, ale widzem, ŚWIADOMYM SPUSTOSZEŃ moralnych i fizycznych, jakie te lata przyniosły. Niekiedy jednak KPINA SAMA SIĘ CIŚNIE POD PIÓRO bo ostrzej widzi, wyrażniej rysuje..”., /podk.moje/
Ten cytat nie jest za długi, bo dokładnie wyjaśnia powód powstania książki, jak i jej przesłanie. Do różnic w mentalności autorka wielokrotnie powraca, a ja zdecydowałem się przytoczyć chyba najciekawszy: /str.56/
„Zdziwienie więc i konsternację wywołują ci, którzy do systemu nagiąć się nie chcą. Potulność tak przeżarła już mentalność sowieckich ludzi, że nawet uwięzieni nie mogą zrozumieć oporu. Po co się tak idiotycznie upierać? Godność? A cóż to znaczy? Postawa Polaka, Estończyka, Rumuna budzi powszechne zdumienie obozowiczów. Wot kakije, nu my was zgnoim. W tym okrzyku słychać zawiść i nienawiść jednocześnie. Są jeszcze więc tacy dziwni niezależni ludzie! Skoro tak, trzeba ich zniszczyć...”.
Powstał nowy gatunek: homo sovieticus, do ktorego nienawiść byłaby irracjonalna, bo...: /str.21/
„...komunizm jest nowym wcieleniem diabła. Nic jednak poradzić na to nie mogę, że nienawiści nie czuję, zwłaszcza do ludzi. Może do systemu, do tej idei, planu, czegoś w gruncie rzeczy abstrakcyjnego, co jednak konkretyzując się, stawało się potwornym mechanizmem łamiącym w swych trybach każdego, kto nie potrafił, nie umiał lub nie chciał tak wyszlifować swych kantów, by się mogły do nich dostosować. To fakt, że maszyna ta łamała swoich i cudzych, tych wolnych i tych uwięzionych, łamała mózgi, jednym słowem „SOWIETYZOWAŁA” ludzi. Odbierala im poczucie godności i wewnętrzną wolność. Uczyła myśleć gotowymi formułkami, zamieniała ludzi w ubrane w mundury manekiny. Ale i w tych drewnianych manekinach czasem coś drgnęło. Patrzyłyśmy więc na oficerów i żołnierzy w czerwonych lub niebieskich naramiennikach trochę ze zdziwieniem, trochę z litością; zwłaszcza żołnierze budzili litość. Biedni, mieli nad nami władzę, a bali się nawet myśleć. Ja, więzień, czułam się bardziej wolna, choć moi oprawcy mogli zrobić ze mną, co chcieli, aniżeli ten stary nadzorca, ktory ukradkiem, szybko, żeby drugi nie zauważył, wciskał mi w rękę odrobinę machorki. CZY MOGŁAM GO NIENAWIDZIĆ ?” /podk.moje/
To pytanie kończące kwintesencję książki świadczy o wielkim sercu i wielkim umyśle autorki.

No comments:

Post a Comment