Andrzej STASIUK - “Nie ma ekspresów
przy żółtych drogach”
Zbiorek 48 najlepszych miniform Stasiuka na 170 stronach, co daje przeciętną 3 i pół strony. Wydany w 2013 r. Nim zajmę się tym zbiorkiem muszę się cofnąć z czasem. Otóż, któregoś dnia zauważyłem z niebywałem zdziwieniem, że nie zamieściłem na blogu recenzji /poza jednym małym wyjątkiem/ utworów bardzo lubianego przeze mnie Stasiuka. Postanowiłem skopiować dawno napisane wypracowanie na jego temat wraz z recenzją świetnego opowiadania pt „Bóg z radia” drukowanego tylko w „Tygodniku Powszechnym” i zamieściłem je na pustej stronie jego „Wierszy miłosnych i nie” /na „lubimy czytać”/. Swoją pisaninę umieszczam również na blogu wgwg1943 i stamtąd nadeszły krytyczne uwagi od czytelnika - pana Jarka Mazura, m.in. twórcy zespołu „Hudacy” /p. na fb/, odnośnie Łemków i położenia Wołowca, w którym mieszka Stasiuk. Przyznaję się do winy, że nigdy nie zastanawiałem się gdzie leży Wołowiec i uległem błędnemu wrażeniu, jakie odniosłem czytając u Stasiuka o odludziu, wilkach, zniszczonych osadach Łemków, że to Bieszczady. I musiałem przepraszać i poprawiać, bo to Beskid Niski.
Teraz, aby uzupełnić braki w recenzjach, przeczytałem omawiany zbiorek, z którego większość utworów była mnie wcześniej znana. I zaczęło się bardzo żle. Nie wiem czy to moje lata czy mój chwilowy nastrój, lecz czytałem i zżymałem się, za co ja lubiłem Stasiuka. Bo można powiedzieć, że to nastrojowe, refleksyjne, ale dlaczego mam udawać, jak to wydumane i nudne. Z wyjątkiem „816” /str.39-42/ nudziłem się do strony 56. Szczęśliwie począwszy od „Śladów” mamy już do samego końca, „starego”, dziarskiego i inteligentnego Stasiuka.
Ze względu na wielotematyczność nie sposób tego recenzować, można tylko wychwalać, co niniejszym czynię. MIŁEJ LEKTURY !!
No comments:
Post a Comment