William WHARTON - „Opowieści z Moulin du Bruit”
Wharton /1925-2008/ dostał National Book Award za „Birdy” /„Ptasiek”/, a omawianą napisał w 1999 roku. Ale prawdziwą BOMBĘ stanowi uwaga w anglojęzycznej Wikipedii:
“It is worth noting that he gained an enormous and unusual popularity in Poland, where many extra editions as well as visits followed and eventually some works were prepared and published only in Polish”.
No i BARDZO DOBRZE, Polacy nie gęsi i swój gust mają.
No to czas na moją opinię: to pierwsza jego książka czytana przeze mnie i jestem ZACHWYCONY. W polskojęzycznej Wikipedii z kolei czytamy:
„Tworzył powieści obyczajowo-psychologiczne, których bohaterem jest zawsze alter ego pisarza. Przekazywał w nich filozofię życiową, w której najważniejsze jest głębokie i świadome przeżywanie swego życia, wykorzystywanie posiadanych przez siebie talentów i możliwości, a także kultywowanie wartości rodzinnych”.
I w omawianej obecnie powieści też na pierwszym miejscu jest „kultywowanie wartości rodzinnych”. Przeplatają się dwa wątki: historia amerykańskiego malarza i pisarza, alter ego autora, który z liczną rodziną ucieka od amerykańskiego stylu życia, do Francji, gdzie dzieli życie pomiędzy Paryżem a głęboką prowincją oraz wspomnienia Francuza, który został zmuszony do pracy, w czasie II w.św,. na fermie niemieckiej.
Czyta się świetnie, a całą listę „dziwactw” postanowiłem ograniczyć do reakcji Amerykanina na karpia: /str.132/
„...Muszę przyznać, że nie wiedziałem, że ludzie jedzą karpie..”
Siedząc w Kanadzie do takiej reakcji się przyzwyczaiłem podobnie jak i kanonu wychowania dzieci: /str.119/
„..Jack i Mimi siedzą z tyłu i bawią się w łapki. Uczymy nasze dzieci, żeby nie uderzały zbyt mocno. Loretta i ja robimy, co możemy, żeby NIE RYWALIZOWAŁY MIĘDZY SOBĄ” /podk.moje/
Wharton ma wielki dar opowiadania o szczegółach, dzieki czemu nawet detale remontu nowego siedliska wciągają emocjonalnie czytelnika. Jednym słowem jestem kontent z zawartej znajomości i poczynię starania, aby przeczytać inne jego książki.
No comments:
Post a Comment