Jarosław IWASZKEWICZ - „Matka Joanna od Aniołów”
Nie ma sensu powtarzanie innych recenzentów, a że podpisuję się pod recenzją „Marcina” na „lubimy czytać” to proszę z nią się zaznajomić. Ja muszę jednak powtórzyć swoją opinię na temat Iwaszkiewicza, jako, że był osobą, delikatnie nazywając, kontrowersyjną. Otóż BRZYDZĘ się nim jako człowiekiem, PODZIWIAJĄC jednocześnie jego twórczość. Jego postać jest priorytetowym argumentem głosicieli idei separacji życia autora od jego dzieła. Bo nie podlega żadnej dyskusji, że WIELKIM PISARZEM BYŁ.
A co do książki, to że trochę „chuda” /158 stron/, to powoli czytałem i zaśmiewałem się, a to z „kożuchastego stróża” , a to z wyrośniętego i postarzałego „kalefaktora”, który raczej pacholęciem zwykł być. Mamy jeszcze „spożycie konfektów” czyli cukierków nadziewanych bądż owoców smażonych w cukrze /str.99/. Mamy też złotą myśl cadyka:
„Zmartwienie, to nie trzeba mu drzwi otwierać, ono samo przez okno wejdzie..”
ale przede wszystkim mamy wizytę księdza u cadyka, i ich kapitalna rozmowę, dzięki której Iwaszkiewicz podpadł całemu polskiemu Episkopatowi z Wyszyńskim na czele. Już sam fakt, że bezsilny ksiądz szuka porady u reba jest bulwersujacy, a treść rozmowy poznacie Państwo w czasie lektury /str.113 i dalsze/, którą z całego serca i umysłu polecam
No comments:
Post a Comment