Stanisław Jerzy LEC - “Myśli nieuczesane - wszystkie”
Bardzo dobrze, że to wyszło, a żle, że nie mam tego na własność. Bo „Myśli nieuczesane” w ogóle do normalnego czytania się nie nadają, a „wszystkie” /prawie 700 stron/ przekraczają możliwości szybkiego przyswajania każdego czytelnika. To trzeba mieć pod ręką i otwierać w dowolnym miejscu, gdy przyjdzie ochota na relaks.
Scharakteryzować ten zbiór można krótko: objaw przysłowiowej, błyskotliwej inteligencji żydowskiej, którą ja tak wysoko cenię. A, że Lec /1909-66/ to postać wyjątkowa, to radzę zajrzeć choćby do Wikipedii, bo ja podam tylko fragment paradoksów dotyczących jego osoby:
Lec to jednocześnie Żyd i baron lub baronet, zależnie od żródła, Stanisław Jerzy de Tusch-Letz, dalej działacz bolszewicki optujący za przyłączeniem zachodniej Ukrainy do bolszewickiej republiki USRR, major LWP, publicysta komunistyczny, attache prasowy PRL w Wiedniu w latach 1946-50, syjonista-emigrant do nowopowstałego Izraela, repatriant po dwóch latach /kibuce mu nie pasowały/, a po 1956 roku odrestaurowany, czołowy prześmiewca PRL-u.
Ja go ZAWSZE LUBIŁEM I CENIŁEM, a powyższe paradoksy podaję, by jeszcze raz dowieść, że nic nie jest białe bądż czarne, a szczególnie życie w czasie i po- II w.św. pełne było sprzeczności.
Aby wzbogacić moja opinię podaję trzy „myśli nieuczesane” pierwszą, środkową /str.350/ i ostatnią:
„Co to jest Chaos? To ten Ład, który zniszczono przy Stworzeniu Świata”.
„W kokieterii młodych dziewcząt jest dużo sadyzmu - mówią starsi panowie”
„Gdy dobiegłem do celu i odwróciłem się, zobaczyłem: LEC”.
No comments:
Post a Comment