Sławomir GÓRZYŃSKI - “Kompozytor”
Sławomir Górzynski, ur.1962 - jest w Wikipedii, ale to nie ten. Tamten jest historykiem, a „nasz” muzykiem i mieszka w Finlandii. I „nasz” jest MOIM WIELKIM ODKRYCIEM, bo dawno nie doznałem takiego silnego odczucia estetycznego, jak przy lekturze tej książki.
Na pierwszy rzut oka, to Dyzma w świecie muzyki. Człowiek-nikt, mimo pozornych oporów, nie waha się w wykorzystaniu nadarzającej się okazji, by wskutek mistyfikacji zabłysnąć jako genialny kompozytor. Ale to za mało bym książkę wychwalał.
No to dodajmy alkohol, narkotyki i piękne kobiety. Za mało. Dalej peanów nie śpiewam
Ale PRZEŻYCIA MISTYCZNE - to jest to!! Mnie tam nic nie nawiedza, toteż nie zostałem ani kompozytorem, ani malarzem, ani rzeżbiarzem, ani poetą, ale wydaje mnie się, że warunkiem sine qua non w tej materii jest NATCHNIENIE, WENA, Bergsona ELAN, DAR BOŻY, Witkacego NIENASYCENIE lub coś podobnego.
Nie mogę za wiele mówić, bo żywię nadzieję, że Państwo sięgniecie po omawianą książkę, lecz clou są różne koncepcje co do autorstwa ostatniego utworu i dlatego po zakończeniu lektury wpadłem w długą zadumę.
I jeszcze jeden ciekawy cytat, choć pokrętny stylistycznie: /str.61/
„...żyć warto dopóty, dopóki człowiekowi tak bardzo na czymś zależy, że gotów jest odebrać sobie życie, jeśli to się nie uda”.
No comments:
Post a Comment