Myśliwski /ur.1932 / wg mnie osiągnął swoje apogeum, swoje /swój??/ akme w „Traktacie o łuskaniu fasoli” /2002/, a obecnie omawiana była jego debiutem w 1967, który pozytywnie ocenił sam Julian Przyboś. To co ja mogę dodać ?
A, no, przede wszystkim, że nie zauważyłem miłości między ojcem i synem, i vice versa, o której rozpisuje się większość recenzentów. Myśliwski pochodzi z sandomierskiego, z Dwikóz i świetnie zna polską wieś, gdzie głęboko zakorzeniony jest system patriarchalny. Chłop potęgą jest i basta, a że gospodarzem marnym to znaczenia nie ma.
Ojciec, mimo, że jest nikim, że do niczego nie doszedł, jest tyranem, którego boją się i syn, i żona, a nawet brat żony. Bo cham jest postawny i może przyłożyć. Swoje braki, swoje kompleksy stara się zniwelować przy pomocy wyuczonego syna. Bo ta chęć zaimponowania jest przyczyną wysłania syna po nauki do miasta, jak i wizyty u dziedziczki, czy też okazałego powrotu na wymoszczonej furmance ciągniętej przez pożyczonego konia. Ten chłopski upór, świetnie przedstawiony m.in. przy wyborze konia w stajni dziedziczki, przy mierzeniu się z nadchodzącą powodzią determinuje też postępowanie wobec syna. Czytamy: /str.226/:
„..ojciec.. zmyślił mnie sobie, aby zadośćuczynić swoim pragnieniom...”
A stronę wcześniej:
„..ojciec całą swą wiarę złożył.. ..w moją naukę..”.
Milczenie ojca i bezwzględne posłuszeństwo syna przyczyną porażki naszego bohatera, który jako przegrany, stary człowiek analizuje swoje życie: /str.192/
„Czułem, że samym milczeniem zdobył nade mną przewagę, obijały się słowa moje o jego milczenie jak groch o ścianę..”.
Od dziecka zalękniony, bezwolny, nie umiał skorzystać ze zdobytych „nauk”, gdyż dominacja ojca zniszczyła jego osobowość. Pracował jako nauczyciel, ale: /str.193/
„...nie miałem posłuchu u dzieci. Może za miękki byłem.. ...Chodzili mi więc.. ..po głowie”.
Nie wiem jak chorobliwe uzależnienie od tyrana mozna odczytać jako miłość tym bardziej, że bohater mówi: /str.180/
„Strach, który się niepostrzeżenie uwił we mnie.. ..jako najwierniejsze uczucie.., ..bo.. nie opuszcza aż do śmierci.. Tyle, że z wiekiem i on mądrzeje, szlachetnieje, przybiera nazwy i oblicza, zwodzi naszą świadomość. Ale to ten strach przed ojcem jest.. ..pierworodny... ..Nigdy się tego strachu pozbyć nie potrafiłem, byłem zawsze wobec ojca tylko synem jego.. ..Synem, którego nigdy nie stać było na samego siebie..”
Słaby syn i mocny ojciec, tak mocny, że nikt w rodzinie nie śmiał wytknąć jemu - analfabecie, że gazetę „czyta” do góry nogami.
Reasumując BARDZO DOBRY DEBIUT, który był solidnym krokiem do stworzenia arcydzieła, jakim jest niewątpliwie „Traktat o łuskaniu fasoli”.
No comments:
Post a Comment