Marek NOWAKOWSKI - “To wolny kraj !”
Po „Opowiadaniach ulicznych” to następna lektura w minicyklu „W ramach kondolencji”, a że jest to również zbiór miniopowiadań reprezentatywnych dla „realizmu peryferyjnego”, to użyję słów, których mnie, po prostu, zabrakło /skleroza!/ w trakcie pisania poprzedniej opinii: MIGAWKI, MINIATURKI LITERACKIE, OBRAZKI Z ŻYCIA MIASTA.
Tym razem mamy aż 65 utworów zajmujących 246 stron, co daje przeciętną 3,9. Imponująca zwięzłość. Wydane dwa lata póżniej /2004/ od „...ulicznych”, świadczą o ochłodzeniu emocji autora, gdyż mniej w nich goryczy i pesymizmu, a więcej zgryżliwej i kpiącej obserwacji wszystkowidzącego reportera. I znowu Marek pokazuje, że „MIASTO JEST JEGO” i każdy aspekt życia miasta jest mu znany.
Uszczypliwość i kpinę autora widać już w samych tytułach, jak choćby w opowiadaniu pt „Droga na skróty” /str,38/, pokazującym edukację młodych przez negatywne wzorce. Mnie, przebywającego od 25 lat poza Polską, szokuje wszechobecna bezdomność, żebractwo i całkowita bezkarność ludzi ustosunkowanych bądż bogatych. Niewyobrażalna indolencja systemu bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Nawet wszechwładny gangster i jego najbliżsi są zagrożeni atakiem ze strony, nieświadomych kogo atakują lub konkurencyjnych, bandytów. Ta bezradność, ten brak możliwości obrony i strach przed „narażeniem się” byle chuliganowi jest mnie obcy... To juz nie moja Warszawa.. Jak nie moja, to i Nowakowski musiał się w niej żle czuć.
O tempora! O mores! Str.161: „A młodzi przecież na ogół nie ustepują miejsca starszym”.
Dziewiętnastolatek do sąsiadki, „leciwej wdowy po znanym profesorze..”: /str.170/
„-Oj babko, babko! - pogroził jej palcem. – Nie podskakuj, bo będę musiał cię skarcić!”.
No comments!
No comments:
Post a Comment