Leopold TYRMAND - “Opowiadania wszystkie”
Czytane ponownie po prawie 60 latach nic nie straciły na atrakcyjności, a nawet zyskały, gdyż teraz, nie poddany presji ówczesnej mody, mogę spokojnie rozsmakowywać się różnorodnym menu serwowanym przez młodego Tyrmanda. Tamto wydanie pt „Gorzki smak czekolady Lucullus” obejmowało część opowiadań z obecnego zbioru, a niektóre z nich wywarły tak silne wrażenie na mnie – wówczas nastolatku, że szczególy fabuły doskonale zapamiętałem. Lecz nie tylko akcja i kunszt pióra wzbudzają zachwyt, bo kronikarska szczegółowość w opisie miejsc już dziś nie istniejących, jak i niepowtarzalnej atmosfery tam panującej, stanowi wartość nie do przecenienia. MDK przy Konopnickiej, basen „Legii” – najpopularniejsze miejsce „podrywów”, port Czerniakowski, ruiny Chmielnej, Złotej, Śliskiej - to „se ne vrati”.
Najbardziej jednak, mnie się podobało opowiadanie pt „Opowieść o tragicznym tenisiście” , którego akcja toczy się na powojennej Riwierze. Utrzymane w stylu Poe’go /lub jak, kto woli Paula Austera/. A dodatkowo cenne stwierdzenie:
„Czymże jest pijaństwo w Polsce? Jest to ogólnonarodowe błazeństwo z tragicznymi skutkami...”
Muszę napomknąć o opowiadaniu „Hanka”, które stało się podstawą scenariusza jednej z części filmu „Trzy starty” w reżyserii Petelskich i Lenartowicza. „Start” o młodej pływaczce reżyserowała Ewa Petelska, a w główną rolę Hanki wcieliła się mistrzyni Polski – juniorek Elzbieta Polkowska. Epizod zagrał Boguś Kobiela. Warto, przy okazji wspomnieć, że główną rolę w drugim, kolarskim „starcie” zagrał młodziutki Zbyszek Cybulski.
Wróćmy jeszcze do pierwszego opowiadania, którego treść nabrała charakteru szeroko rozpowszechnianej anegdoty; anegdoty o szwedzkiej uczciwości. Kapitalnego, fenomenalnego zakończenia nie zdradzę, ale sąd o uczciwości przytoczę:
„Uczciwość stanowiła dla mnie religię ludzi słabych i małowartościowych. Miałem żal do Nietzschego, że cofnął się w pół drogi i nie sformułował tej prawdy”.
Z wielką radością polecam Państwu arcyciekawą lekturę, napisaną świetnym językiem, tym bardziej, że ostatnio, mimo pozostawania wiernym fanem Tyrmanda, byłem zmuszony bardzo negatywnie ocenić /wg mnie niepotrzebnie wydaną / „Cywilizację komunizmu”.
PS Nie zgadzam się z mitem o jakimś szczególnym prześladowaniu Tyrmanda w PRL-u, a nawet wręcz przeciwnie. Od dziecka przebywałem wśród elit intelektualnych W-wy, więc znam to z autopsji. „Zakaz paszportowy”, czy „zakaz publikacji” był powszechny i dotyczył i Kisiela, i Urbana. Większe znaczenie miała „czystka” wśrod kadry dydaktycznej Wyższych Uczelni dokonana przez „krwawą Lunę” Brystygierową w 1950. Tyrmand przestał drukować w „TP”, bo Turowicz podpadł i „TP” przejął „Pax” /marzec 53/, a RÓWNO ROK po tym /kwiecień 54/, „Czytelnik” podpisał z Tyrmandem umowę na „Złego” /wydane w 55/. W 1958 r wydał wspomniany zbiór „Gorzki smak...”, a w 1961 „Filipa”. Jakaś niezdrowa moda w Polsce panuje: beneficjenci PRL-u byli prześladowani, a klakierzy „zbrodniczego systemu” oddawali legitymacje partyjne. A PO CO JE BRALI?
No comments:
Post a Comment