Janusz GŁOWACKI - „Moc truchleje”
Ta kwintesencja Wydarzeń 1980 roku WINNA BYĆ WPISANA DO KANONU OBOWIĄZKOWYCH LEKTUR SZKOLNYCH, pod warunkiem dostarczenia nauczycielom wytłumaczenia jej wielowarstwowości. Bo historię przybyłego ze wsi prymitywa, obdarzonego przez autora aluzyjnym nazwiskiem UFNALA, który wskutek swojej UFNOŚCI zostaje nie tylko konfidentem, lecz ślepym, posłusznym wykonawcą wrednych poczynań Władzy odczytują wszyscy. Wałęsę, Walentynowicz i innych rozpoznają tyż. Niektórzy zauważają zróżnicowane stanowisko Kościoła. Natomiast, nie wyczytałem w jakiejkolwiek recenzji, na jakimkolwiek portalu, jakiejkolwiek wzmianki o cichym BOHATERZE tej opowieści, której można dać podtytuł „CHICHOT LOSU”.
Nim zdradzę imię tego bohatera muszę powiedzieć dwa słowa o mentalności „ludu”. Narrator i główna postać w jednej osobie to prostak, ciemniak, „bamper” Ufnal, krewniak Szczęsnego z „Pamiątki z Celulozy” Neverly’ego i Ślimaka z „Placówki” Prusa, a zróżnicowana załoga stoczni to zbiorowisko zwykłych ludzi, których reakcje tłumaczy Okularnica: /str.37/
„- Synku, ty do ludzi nie miej żalu, oni są dobrzy, tylko, że się boją. Jak staną przed prezydium, za którym siedzi pan Socjalizm, to ich ścina na miejscu. Głosują za, ale są przeciw, maszerują, ale stoją, jedną ręką trzymają na pochodzie sztandar, a drugą zaciskają w pięść za plecami. Im się nie opłaca ryzykować dla niedużej sprawy. Trzeba ich zrozumieć...”.
Trzeba, ale gwoli ścisłości przyznajmy, że to konformizm.
Jeszcze słowo o sytuacji Głowackiego w 1980 r. Po sukcesach odniesionych 10 lat wcześniej dzięki scenariuszowi do „Polowania na muchy” Wajdy, współtworzeniu „Rejsu” Piwowskiego oraz książkom „Wirówka nonsensu’, „Nowy taniec labada” i „My sweet Raskolnikow” podtrzymuje popularność felietonami w „Kulturze” Wilhelmiego, bo następnych siedmiu książek nie wita salwa zachwytów. Jedyny zauważalny sukces to „Kopciuch” w Teatrze Współczesnym w Szczecinie w 1979 r., z którego planowanym wystawieniem w Londynie, Głowacki jedzie w 81 r. Omawiana JEDENASTA POZYCJA w jego dorobku jest więcej niż udana, lecz nie zostaje wydana w obiegu oficjalnym, gdyż uniemożliwia to wprowadzenie stanu wojennego i pobyt autora na emigracji. Wydanie „podziemne” jest sukcesem recenzowanym entuzjastycznie przez profesjonalistów na całym świecie.
No to już czas na ujawnienie bohatera „Chichotu losu”. To Żyd Wieczny Tułacz - CZARNIAWY. Przyjemność prześledzenia losów jego, jak i jego ojca, pozostawiam Szanownym Czytelnikom, pozostając w przekonaniu, że podzielą moje zdanie co do ich WAŻNOŚCI tak dla książki, jak i całej Historii Polski.
No comments:
Post a Comment