Jerzy PILCH - "Spis cudzołożnic. Proza podróżna"
W anglojęzycznej Wikipedii znalazłem bardzo odważne zdanie:
"...Critics have compared Pilch's style to Witold Gombrowicz, Milan Kundera or Bohumil Hrabal..."
Brak takiego stwierdzenia na stronie polskojęzycznej proszę sobie samodzielnie zinterpretować.
Wśród moich 1482 recenzji na LC, znajdziecie Państwo, jedną jedyną moją recenzję twórczości Pilcha, mianowicie "Tysiąca spokojnych miast", w której pisałem:
".....Pamiętam jego pierwsze utwory, następnie felietony w "Tygodniku Powszechnym", którego jestem wiernym czytelnikiem od ponad 60 lat, jak i dalsze, wraz z dziennikiem. Pilch (ur. 1952), zaczął publikować w 1988, omawianą książkę wydał w 1997, a z "TP", szczęśliwie dla mnie znikł w 1999; niestety w 2012 - powrócił. Nigdy nie mogłem zrozumieć przyczyn drukowania go w tym katolickim tygodniku, przez złośliwych nazywanym "Żydownikiem Powszechnym", gdyż ani katolikiem, ani Żydem nie jest...."
I dalej:
"......nie znoszę megalomanii, a Pilch niewątpliwie zasłużył na tytuł Super Megalomana..."
Megalomanów w polskiej literaturze mieliśmy wielu, na czele z Iwaszkiewiczem, Miłoszem i Gombrowiczem, lecz im wybaczam, bo zrekompensowali poniekąd ten minus swoją twórczością. Pilch natomiast pracował usilnie nad swoim wizerunkiem łatwym do zaakceptowania przez czytelników: pijak lub alkoholik, a mimo to sprawny pisarz i intelektualista, protestant, a mimo to chrześcijanin bliski polskiej obyczajowości katolickiej. Ze względu na jego wszechobecność i autoreklamę postanowiłem milczeć, by nie walczyć znowu z całym światem, czyli jego powszechna akceptacją.
Do przerwania mojego milczenia skłoniło mnie, dość przypadkowe przyjrzenie się jego osiągnięciom na LC, gdzie znalazłem 26 jego samodzielnych pozycji, z których zaledwie 5 przekroczył granicę 7 gwiazdek, przy czym 3 książki zaopiniowano kolejno 0, 1 i 2 razy. Taka sama ilość książek (5) uzyskała noty poniżej sześciu gwiazdek, a aktualnie omawiana dostała dzięki 1845 ocenom przeciętną 6,1, co daje jej 7 miejsce od końca, czyli nie jest najgorszą, jak wielu recenzentów twierdzi. Ten w istocie brak Państwa zachwytu Pilchem zmobilizował mnie do próby weryfikacji mojego stosunku do autora przez ponowne przeczytanie tej książki, znajdującej się akurat w zasięgu mojej ręki i sformułowania jednozdaniowej recenzji:
Alter ego autora, mgr Gustaw, pisarz, intelektualista i pijak, wyznania ewangelicko – augsburskiego robi za sutenera dla gościa ze Szwecji, w celu przekonania go o łatwości polskich kobiet, co dodatkowo uzasadnia wspomnieniami własnych podbojów. Żenada!!
Nie rozumiem recenzentów, którzy sami stwierdzają, że to grafomania, by ją usprawiedliwiać, bo oni ją lubią bądź że to naśladownictwo Gombrowicza . Dla mnie grafomania pozostaje grafomanią, a jazda na "fenomenie obojętności świata" - żałosna. Doceniając nieliczne zabawne sytuacje podnosze ocenę do 4 gwiazdek
Tym samym powracam do milczenia w sprawie twórczości tego pana.
PS Szanowni Państwo! Więcej odwagi i konsekwencji w wyrażaniu swoich poglądów, bo nie ma przymusu bawić się w political correctness
No comments:
Post a Comment