Monday 21 August 2017

François – René de Chateaubriand - "Przygody ostatniego z Abenserażów"

François – René de Chateaubriand - "Przygody ostatniego z Abenserażów"

François-René de Chateaubriand (1768 – 1848) - inicjator romantyzmu we Francji, autor "Atali", "Rene", a przede wszystkim apologii chrześcijaństwa w publikacji pt "Duch wiary chrześcijańskiej", wydał w 1826 omawiany utwór, napisany jeszcze w 1807, o rywalizacji Francuza Lautreca i Maura Aben - Hameta o względy pięknej Blanki.
Wspaniałym znawcą Chateaubrianda był jego tłumacz Tadeusz Boy – Żeleński, którego niezwykle ciekawe opracowanie Wydawca zamieszcza z reguły jako wstęp do „Atali” (patrz np. Wolne lektury) i stamtąd wziąłem uwagę na temat inspiracji autora do napisania omawianego utworu:
„....Jest to echo pobytu w Grenadzie, gdzie w powrocie z Ziemi Świętej pielgrzym przeżył jedną z piękniejszych swoich sielanek z oczekującą go tam panią de Mouchy.."
(pani de Mouchy— Natalie de Noailles (1774–1835), księżna de Mouchy, jedna z licznych kobiet w życiu Chateaubrianda.)
Kunszt pisarza (i tłumacza) pokazuję w opisie wybranki, gdy pierwszy raz ujrzał ją piękny Maur:
„...Wyszła z nich młoda kobieta, ubrana mniej więcej tak, jak owe gotyckie królowe, wyrzeźbione na pomnikach w dawnych opactwach. Czarny stanik, przybrany szklanymi paciorkami, obejmował zręczną kibić; spódniczka, krótka, wąska i bez fałdów, odsłaniała smukłą nogę i kształtną stopę; głowa przykryta była mantylką, również czarną: lewą ręką dama przytrzymywała tę mantylkę ściągniętą pod brodą tak, iż z całej twarzy widać było jedynie wielkie oczy i różane usta....”
Przyswojenie tekstu ułatwiają świetnie opracowane przypisy. Maur spotyka po raz drugi Blankę, o której autor mówi:
„...Wszystko było urocze u tej czarującej kobiety; miała cudny głos, tańczyła lżej od zefirów, to podobała sobie w tym, aby powozić rydwanem jak Armida, to uganiała na grzbiecie najbardziej rączego bieguna Andaluzji, podobna owym niebiańskim wróżkom, które zjawiły się Tristanowi i Galaorowi w lasach. Ateny wzięłyby ją za Aspazję, Paryż zaś za Dianę de Poitiers, która zaczynała błyszczeć na dworze. Ale przy wdziękach Francuzki posiadała ona naturę Hiszpanki; wrodzona chęć podobania się nie osłabiała w niczym stałości, siły i wzniosłości uczuć jej serca..."
Czyż nie piękne? Teraz Blanka tańczy zambrę, a zakochany Maur wzrokiem ją pożera (zambra a. zambra mora — taniec flamenco wykonywany przez Cyganów z Granady, uważany za pochodzący od tańców mauretańskich). Na drodze do spełnienia miłości staje religia:
"— Kochasz mnie tedy? — odparła Blanka, składając piękne dłonie i wznosząc oczy ku niebu. — Ale czy zastanowiłeś się, że ty jesteś niewierny, Maur, wróg, ja zaś jestem chrześcijanką i Hiszpanką?.. ...kocham cię do szaleństwa, bez miary; zostań chrześcijaninem, a nic nie zdoła mnie powstrzymać od zostania twoją..."
Mimo to, miłość kwitnie.. aż pojawia się Tomasz de Lautrec i.....
Więcej nie powiem o tej tragedyji, ino adres podaję umożliwiający każdemu płacz w samotności:
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/przygody-ostatniego-z-abenserazow.html#anchor-idm157246208

No comments:

Post a Comment