Dorota KARAŚ - "Cybulski - podwójne salto"
Dorota Karaś - dziennikarka GW, autorka książki pt "Szafa, czajnik, obwodnica. Rozmowy z obcokrajowcami" napracowała się nad tą wyjątkowo trudną biografią, bo Zbyszek jest świętością dla mojego pokolenia, a nikim specjalnym dla obecnej młodzieży.
Dla kogo więc pisać? Dla młodych czy starych? Zadanie niemożliwe do rozwiązania, a każda droga pośrednia zostanie skrytykowana przez wszystkich.
Bo dla mojego pokolenia Zbyszek to symbol, a właściwie jeden z trzech symboli odwilży, trzech symboli "nowego", trzech symboli "wolności", której namiastkę przyniósł Polski Październik. Oczywiście wszyscy trzej działali już wcześniej, lecz szerszy odbiór ich twórczości był możliwy dopiero po 1956. Proszę spojrzeć na daty: Zbyszek (1927 – 1967), Marek (1931 – 1969), Krzysztof (1934 – 1969). Trzech tragicznie zmarłych w kwiecie wieku, lecz ich osobiste losy sa dla mojego pokolenia drugorzędne, bo pierwszorzędna jest aura, którą stworzyli, oczywiście - nie sami, lecz ze środowiskiem, w którym działali.
I dla tego, dla nas, najbliższa jest opowieść Afanasjewa "Okno Zbyszka Cybulskiego. Brulion z życia aktora filmowego połowy XX wieku", której dałem 10 gwiazdek, a i również wspomnienia Fedorowicza "Ja, jako wykopalisko", którym dałem gwiazdek 8.
Zauważam starania autorki, która systematycznie odwołuje się do Afanasjewa, tak, że jego praca znajduje miejsce w "Przypisach" do każdego rozdziału i to na pierwszym miejscu (choć to przez przypadek). I świetnie! Bo tekst Afanasjewa wymaga dopowiedzeń i interpretacji, bo czytelnicy nie pamiętający tamtych lat, sami, nie przyswoją magicznej atmosfery, którą artyści tworzyli mimo peerelowskiej cenzury i restrykcji. Aby odczuć tamtejszy klimat polecam Państwu film Wajdy "Niewinni Czarodzieje" z 1960 roku, w którym, obok Łomnickiego, wystąpili akurat dwaj z wyżej wymienionych Cybulski i Komeda.
Był fenomenem i perfekcjonistą. Widziałem go w "Kapeluszu pełnym deszczu" przywiezionym do Warszawy przez Teatr Wybrzeże, w spektaklu w Ateneum "Dwoje na huśtawce" i we wszystkich ponad 35 filmach. Mówiąc o jego aktorstwie, wspominam epizodyczną jego rolę w "Pingwinie", gdy tłumaczy, dlaczego musi zachować listy od wielbicielek: "- Żeby wnuki czytały, jak kobiety dziadka kochały". Majstersztyk!
Ciekawostka z omawianej książki (s. 23):
"....Pradziadek Zbigniewa Cybulskiego Józef Benedykt oraz dziadek generała Wojciech byli braćmi.."
Pierwsze sto stron poświęciła autorka pochodzeniu i koligacjom rodzinnym Zbyszka, jego dzieciństwu i wczesnej młodości, do 1949 roku. Następnie PWST w Krakowie, początek przyjaźni z Bobkem Kobielą, setki nazwisk i opinii, a na stronie 128 wyjazd do Gdańska (rok 1953), czyli najciekawszy (dla mnie) okres w pracy nad sobą wielkiego aktora.
I od tego momentu nie potrafię od książki Karaś się oderwać, bo snuje urzekającą opowieść, przytaczając jednocześnie niesamowitą ilość szczegółów. A pogodzić to jest niezwykle trudno. Zgodnie z moją pamięcią najwięcej sensacji i kontrowersji powstało w tym okresie (1957-8) wokół
"Ósmego dnia tygodnia" Hłaski, który ukazał się po raz pierwszy w listopadzie pamiętnego 1956 roku w "Twórczości". Wynotowuję ze stron 183 -185:
"..Opowiadanie Marka Hłaski kręcić ma początkowo Andrzej Wajda, ale pomysł przejmuje wszechwładny Aleksander Ford. Załatwia koprodukcję z zachodnioberlińską firmą CCC Film. Główną rolę, obok Cybulskiego, zagra niemiecka aktorka Sonja Ziemann... ...wyjdzie za Hłaskę. Będą małżeństwem przez cztery lata.. ..W kwietniu "Ósmy dzień tygodnia" obejrzą członkowie Biura Politycznego KC PZPR. Władysław Gomułka podobno wybiegnie rozjuszony z sali, krzycząc: "Reżyserzy w Polsce widzą tylko picie wódki. Ten film znajdzie się na ekranach po moim trupie". Marek Hłasko w książce "Piękni dwudziestoletni" nazwie Forda największym cwaniakiem, jakiego znał, a o filmie napisze:... "......chodziło mnie o jedną sprawę" dziewczyna, która widzi brud i ohydę wszystkiego, pragnie dla siebie i dla kochanego chłopaka jednej tylko rzeczy: pięknego początku ich miłości. Ford zrobił film na temat, że ludzie się nie mają gdzie rżnąć, co oczywiście nie jest prawdą: rżnąć można się wszędzie..... ....Cyb uratował ten film"..... ...Cenzura pozwoli na premierę w 1983 roku, gdy nie będą już żyli Ford, Hłasko ani Cybulski.."
To koniec złudzeń polskiego społeczeństwa do popaździernikowej odwilży. Mimo to, w warunkach obostrzonej cenzury, pisarze piszą, muzycy grają, a aktorzy grają.
Zbyszek osiąga szczyt popularności w „Popiele i diamencie” Wajdy wg Andrzejewskiego, co Maria Dąbrowska zapisuje w dzienniku (s. 209):
„Być może, że film Wajdy pokazał maksimum prawdy możliwej do pokazania w dzisiejszej sytuacji...”
I o tym należy pamiętać, bo ówczesna „sytuacja” ograniczała wszelkich twórców, w tym aktorów.
Książka nic nie traci na atrakcyjności do samego końca tj do pogrzebu największego idola czasów mojej młodości, do tragicznego końca „polskiego Jamesa Deana”, a wzbogacają ją liczne fotosy, solidne przypisy, indeks osób i kalendarium z uwzględnieniem ról teatralnych i filmowych. Jednym słowem moje gratulacje dla autorki.
Jedyna uwaga to, że przy natłoku informacji autorka skrótowo opisała Bim-bom i aurę wobec niego, jak również ledwie zauważyła przełom w życiu kulturalnym w Polsce, jaki przyniósł Polski Październik i dlatego zachęcam ponownie Państwa do lektury „Okna Zbyszka Cybulskiego” Afanasjewa. 8/10.
No comments:
Post a Comment