Łukasz ORBITOWSKI - "Szczęśliwa ziemia"
Nie nadążam za wielością nowych autorów, i tak, z Orbitowskim spotkałem się dopiero niedawno, przy czytaniu "Ubika", do którego napisał wstęp, który bardzo mnie się nie podobał, bo odstręczał od Dicka - narkomana i wariata. Postanowiłem więc sprawdzić, co Orbitowski, obecny na naszym portalu wieloma książkami, potrafi napisać. Zdaje się, że z jednej strony dobrze, że trafiłem na omawianą książkę, jako, że jest "nowa" /wyd.2013/ i pozytywnie opiniowana /na okładce/ przez Twardocha, który ma u mnie "przody"; z drugiej zaś strony - poniekąd żle, bo nie jest typowa dla jego wcześniejszej twórczości. Wyczytałem, że włożył w nią dużo pracy i zmagał się z nią bohatersko. No to teraz, ja się pozmagam.
Zmagałem się nie tylko z książką, i wszystkimi jej recenzjami, lecz i ze swoim sceptycznym nastawieniem do autora. I to ostatnie udało mnie się pokonać najszybciej. Bo Orbitowski to inteligent dysponujący dobrym piórem, a co najważniejsze, że wie co chce nam przekazać. W tym miejscu warto zacytować o rok starszego Wita Szostaka, który kiedyś dostał ode mnie 10 gwiazdek:
"Kawał znakomitej prozy obyczajowej - przenikliwy, mocny i miejscami bolesny portret naszego pokolenia".
Trzydziestoparoletniego Orbitowskiego naszedł czas refleksji, czas konfrontacji marzeń i rzeczywistości, czas weryfikacji i bilansowania strat i zysków. Autor doskonale oddaje atmosferę zarówno małych, jak i dużych miast, w kraju i zagranicą, zna swoich rówieśników, ich modę i problemy. I dlatego uważam, że jego miejsce jest w REALIZMIE i liczę na to, że w tym kierunku będzie tworzyć. Przemawia za tym skojarzenie przeze mnie w trakcie lektury historii poszczególnych bohaterów z krótkimi formami Marka Nowakowskiego, twórcy realizmu peryferyjnego.
Nienajwyższe noty na naszym portalu za poczynania Orbitowskiego w sci-fi oraz wymagająca życzliwego nastawienia, przedstawiona w tej książce, historia naszego rodzimego Minotaura zdają się potwierdzać słuszność mojej życzliwej uwagi, że miejscem Orbitowskiego jest realizm.
Z niecierpliwością i sympatią oczekuję na następne jego dzieło!
No comments:
Post a Comment