Kilka dni temu
w recenzji „Kamień
na kamieniu” pisałem:
„….Pamiętam, że Myśliwski
dla mnie zaistniał
„Traktatem o łuskaniu
fasoli”, a potem
było już tylko
lepiej. Przypominam daty
publikacji i moje
noty: ‘Nagi sad’, PIW, Warszawa 1967 8
gwiazdek; ‘Pałac’, PIW, Warszawa 1970 -
3 gwiazdki; ‘Kamień na kamieniu’, PIW, Warszawa 1984
10 gwiazdek; ‘Widnokrąg’, Muza, Warszawa 1996 -
10 gwiazdek (brak recenzji); ‘Traktat o łuskaniu fasoli’, Znak, Kraków 2006
- 10 gwiazdek; ‘Ostatnie
rozdanie’, Znak, Kraków 2013 - 10
gwiazdek; ‘Ucho Igielne, Znak, Kraków 2018 -
nie czytałem.”
Myśliwski robi mnie
mętlik w głowie,
przerasta mnie, więc
wspieram się opiniami
innych. Na
Justyna
Sobolewska kończy swoją
recenzję słowami:
„….Okazuje się, że budujemy obraz swojego życia ze złudzeń,
przeinaczeń. Taką summę życia bohatera przynosi nowa powieść Myśliwskiego,
zamiast podsumowania dostajemy dekonstrukcję, na tym polega przewrotność. Co
więc zostaje z życia? Opowieść. Jesteśmy, póki opowiadamy siebie. „Życie
człowiek nosi w sobie. Nie opowie, to go nie ma”.”
Pozwolę sobie dodać
skrajnie subiektywne wspomnienia.
Z kolei Piotr Bratkowski
zaczyna swój felieton:
https://www.newsweek.pl/plus/kultura/ucho-igielne-nowa-powiesc-wieslawa-mysliwskiego-recenzja,artykuly,434053,1,z.html
„Jesteśmy wolni, dopóki sprawujemy kontrolę nad własnymi
opowieściami, nawet gdy są one zafałszowane przez pamięć – zdaje się mówić
Wiesław Myśliwski w swojej najnowszej powieści…”
90-letni Miłosz zaczynał
najważniejsze (według mnie) dzieło
swojego życia („Traktat teologiczny”)
słowami:
„Takiego traktatu młody człowiek nie napisze…”
86-letni
Myśliwski już to
kryterium spełnia, więc
jest również upoważniony
do genialnych spostrzeżeń.
Myśl przewodnią wychwytuję
już na pierwszych
stronach:
„…..Wszystkie
pytania, jakie w
życiu sobie zadajemy,
sprowadzają się do
tego jednego, czy
warto było?..”
I zaraz potem
bezlitosne stwierdzenie:
„…Pustka, to coś
najgorszego, co może nas spotkać.
A zaradzić jej
tylko można, żyjąc
w czyimś życiu…”
A dalej truizm,
lecz świetnie ujęty:
„….W dzieciństwie gdy się coś wryje
w pamięć, nigdy już tej pamięci nie opuści. Człowiek odkrywając swoją
obecność na świecie, jeszcze się wszystkiemu dziwi, a zdziwienie to korzeń
pamięci. Niestety, wraz z latami korzeń usycha, tak że w końcu nic
nas już nie dziwi….”
Ta książka to
nieustająca rozmowa młodości
ze starością, która
prowadzi do ponurych
wniosków, jak (s.342 – e-book):
„…Młodości tak przecież niedługo. Poza młodością
cała reszta jest przymuszaniem się do życia, w najlepszym razie
przyzwyczajeniem. Gdyby nie młodość, czym byśmy tę resztę karmili?..”
Ten
cytat mógłby świadczyć
o pesymizmie autora,
lecz tak nie jest,
to raczej ironiczna
kontemplacja starca nad
sensem życia w
ogóle i bezlitosnym
wpływem czasu na
ludzkie spostrzeganie świata.
Nad samotnością i
osamotnieniem, lecz przede
wszystkim o samorealizacji przez
drugiego człowieka. Ta
książka jest przede
wszystkim dla starych, którzy
mają już czas, by
odnieść przedstawioną układankę
do własnego życia,
do pozornie niespójnych
elementów rozrzuconych w
czasie, a posteriori
tworzących sensowną całość.
Czas
na końcową refleksję (s.662,5):
„…Nie do uwierzenia wydają się wspomnienia na
starość, zwłaszcza z dzieciństwa, młodości…. ….Co
się kryje za tym, że jesteśmy tak nierozerwalnie przywiązani do czegoś, co nie
wiadomo, czy było, lub czego nam życie poskąpiło, a z czego, mimo to,
stworzyliśmy odniesienie do naszej tęsknoty. Do czego w takim razie
tęsknimy?...”
10/10
No comments:
Post a Comment