W pewnym
sensie to dalszy
ciąg „Króla”, lecz
tylko w „pewnym”,
bo jak słusznie
zauważa Bartosz Szczyżański
w „Oficjalnej recenzji”
na LC:
„…..„Królestwo” to powieść znacznie różniąca się od „Króla”.
Nie ma w niej tyle krwi (mimo wybuchu wojny!), nie ma ulicznych bójek, nie ma
warszawskich mafiosów, kokainy i burdeli. Całe to barwne tło zostało zastąpione
przez straszne, bo bierne i beznadziejne cierpienia wojny, które odcisnęły
piętno nawet na wielkim Szapirze. Drugi tom dylogii jest zdecydowanie
spokojniejszy, bardziej stonowany, mniej efekciarski (nawet frazę Twardoch
nieco powściąga, co nie znaczy, że brakuje tu pięknych figur – miłość jako
obraza wobec wszystkich niekochanych to wyjątkowo kąśliwa i trafna idea), ale
także, mam wrażenie, mocniej poruszający….”
Czytelnicy
słusznie ocenili „Królestwo”
na LC wyżej,
bo 8.01 (265 ocen i 53
opinie), niż „Króla”,
który mimo, że
„łatwiejszy” tj adresowany
do szerszego odbiorcy,
ma 7,82 (4346 i 638
opinii). Trafnie ujął
to „szczypiorek5” na LC:
„"Królestwo"
lepsze od "Króla", przynajmniej dla mnie . Urzekła mnie opowieść o
dalszych losach Jakuba Szapiro, opowiedzianych przez znaną nam z
"Króla" Ryfkę- Żydówkę , która Żydówką wcale nie jest i Dawida- syna
Jakuba, nastoletniego chłopca, który ma 10 lat gdy wybucha wojna i dla niego
jego żydowskie pochodzenie nie jest najważniejsze w życiu. Nie wie jeszcze ,że
o tym życiu może decydować.
Świetna literatura ,wsadzająca szpilki w naszą narodową, rozdętą dumę i poczucie wyjątkowości. Polecam”
Świetna literatura ,wsadzająca szpilki w naszą narodową, rozdętą dumę i poczucie wyjątkowości. Polecam”
A
ja? Ja na
to czekałem, bo
po wspaniałej „Morfinie”
i „Drachu”, Twardoch
poszedł w „Królu”
na popularność, obniżając
intelektualne loty. Teraz
wraca na wyżyny
opisując upadek człowieka,
a ponadto wykazuje
niezwykłą odwagę, dopiekając
wszystkim, w tym
polskiemu antysemityzmowi i
polskiej ksenofobii. Dlatego
nie dziwi mnie
asekuracyjna postawa większości
profesjonalnych recenzentów, którzy
boją się piać
z zachwytu jak
ja i moi
koledzy z LC.
A
odwaga Twardocha to
aż prowokacja, jak
na s.196 (e-book):
„……Dla Polaków bogaty Żyd, choćby
z najlepszej rodziny, jest postacią zasadniczo podejrzaną. Źródła jego
majątku zawsze wydają im się niemoralne. Co dziwne, majątek polskiego
szlachcica, przez wiele pokoleń budowany na niewolniczej pracy chłopskiej,
niemoralny nikomu się nie wydawał, a majątek żydowskiego handlarza czy
bankiera już tak…”
No
to jeszcze ‘marcin”:
„Szczepan
Twardoch wielkim pisarzem jest. Bez dwóch zdań. Po bardzo dobrym " Królu"
trochę obawiałem się kontynuacji, bałem się że Twardoch nie da rady, okazało
się że zupełnie niepotrzebnie. Szczepan Twardoch dał radę i to jeszcze jak.
" Królestwo " to bolesne, smutne i wielu momentach wstrząsające rozliczenie z polskimi mitami i przekonaniami z czasów II wojny światowej. Autor sprawiedliwie rozdziela razy, dostaje się praktycznie wszystkim, bez względu na narodowość, wiarę, wiek czy nawet przekonania polityczne.
Od pierwszych stron powieść wzbudza ogromne emocje, często bardzo skrajne, poraża swoją autentycznością,wystawia naszą wrażliwość na ciężką próbę.
" Królestwo " to przede wszystkim opowieść o upadku, o degradacji człowieka i wszelkich możliwych wartości etyczno-moralnych w tych mrocznych czasach które wtedy nastały, gdzie życie ludzkie często zależało od przypadku ,często złej, rzadziej dobrej woli drugiego człowieka. Wojna pomimo swojej okrutności w całym swych wymiarze, wyzwala niestety w ludziach instynkty o których wcześniej nawet nie mieli pojęcia, bo jest okazja, wina i tak pewnie spadnie na kogoś innego, kara praktycznie nie do wyegzekwowania.
Czytanie niniejszej powieści, pomimo że ogromnie wciąga, wbrew pozorom nie jest łatwe, naprawdę boli, nie jest to lekka lektura. Szczepan Twardoch napisał doskonałą książkę, bardzo poruszająca i odważną, smutną i przykrą w swojej wymowie, natomiast też niesamowicie szczerą i prawdziwą. Chylę czoła.”
" Królestwo " to bolesne, smutne i wielu momentach wstrząsające rozliczenie z polskimi mitami i przekonaniami z czasów II wojny światowej. Autor sprawiedliwie rozdziela razy, dostaje się praktycznie wszystkim, bez względu na narodowość, wiarę, wiek czy nawet przekonania polityczne.
Od pierwszych stron powieść wzbudza ogromne emocje, często bardzo skrajne, poraża swoją autentycznością,wystawia naszą wrażliwość na ciężką próbę.
" Królestwo " to przede wszystkim opowieść o upadku, o degradacji człowieka i wszelkich możliwych wartości etyczno-moralnych w tych mrocznych czasach które wtedy nastały, gdzie życie ludzkie często zależało od przypadku ,często złej, rzadziej dobrej woli drugiego człowieka. Wojna pomimo swojej okrutności w całym swych wymiarze, wyzwala niestety w ludziach instynkty o których wcześniej nawet nie mieli pojęcia, bo jest okazja, wina i tak pewnie spadnie na kogoś innego, kara praktycznie nie do wyegzekwowania.
Czytanie niniejszej powieści, pomimo że ogromnie wciąga, wbrew pozorom nie jest łatwe, naprawdę boli, nie jest to lekka lektura. Szczepan Twardoch napisał doskonałą książkę, bardzo poruszająca i odważną, smutną i przykrą w swojej wymowie, natomiast też niesamowicie szczerą i prawdziwą. Chylę czoła.”
Ja też
„chylę czoła” i
dziękuję Twardochowi za
wspaniałą książkę. A
ponieważ na odbiór
tej książki wpływają
„emocję” kończę cytatem
z recenzji „Prez”:
„Twardoch
jest postacią nietypową na arenie naszej ulubionej wojny polsko-polskiej.
Obrywa mu się równo z obu stron barykady. Przeszło to ostatnio w prawdziwą
histerię. Wystarczy że Twardoch powie gdzieś, że deszcz padał - już wyją
narodowcy że to antypolski deszcz, a weganie, że tym deszczem Twardoch chce po
cichu zniszczyć plony warzyw. Ten sam mechanizm rozideologizowani krytycy
stosują też do pisarstwa Twardocha. Czytałem już, że najnowsze powieści
Twardocha są słabe, szkodliwe, niepotrzebne, żałosne, śmieszne, antypolskie,
faszystowskie i jakie tam jeszcze.
Między tym szumem medialnym a jakością prozy Twardocha jest ogromna przepaść. "Królestwo" okazało się znakomite, co było tym trudniejsze, że poprzedzający je "Król" też był świetny i raczej trudno było się spodziewać utrzymania poziomu. Tymczasem jest dobrze. Jest bardzo dobrze…..”
Między tym szumem medialnym a jakością prozy Twardocha jest ogromna przepaść. "Królestwo" okazało się znakomite, co było tym trudniejsze, że poprzedzający je "Król" też był świetny i raczej trudno było się spodziewać utrzymania poziomu. Tymczasem jest dobrze. Jest bardzo dobrze…..”
Nie mam
żadnych wątpliwości w
postawieniu trzeciej dziesiątki
(po „Morfinie” i „Drachu”) 10/10.
Jeszcze jedna refleksja:
Twardoch (ur.1979), mimo młodego wieku, doskonale
wyczuwa problemy narodowościowe z
epoki jego dziadków;
ja - stary (ur.1943) go
za to podziwiam,
pozostaje jednak obawa
czy szerokie rzesze
jego rówieśników mają
wystarczającą orientację w
tej materii, by
przyswoić bardzo szeroki
wachlarz ówczesnych stosunków
międzyludzkich.
No comments:
Post a Comment