Monday 24 December 2018

Eustachy RYLSKI - „Blask”

RYLSKI  NIE  JEST  DLA  WSZYSTKICH
To  nie  jest  jakieś  dzielenie,  jakaś  pyszałkowatość,  jakieś  wywyższanie  się.  To  jest  wniosek  z  faktów,  że   żadna   z  jego  12 pozycji  na  LC  nie  osiągnęła  nawet  7 gwiazdek (najwyżej  oceniona  6,89,  aktualnie  omawiana  6,54),  i  że  ma  zaledwie  36 fanów  i  1141 czytelników.
Jestem  jednym  z  tych  36  fanów,  a  dałem  jego  utworom   10, 4x8 oraz 7.  Teraz,  po  pięciu  latach  milczenia,  mam  przyjemność  ponownie  rozkoszować  się  jego  językiem  i  stylem.
Nim  pociągnę  ten  temat  wyjaśnijmy  temat  i  tytuł.   Walka  o  V RP,  po  zmierzchu  autorytarnej  IV.   I  na kluczowe  pytanie -   dlaczego  naród  dał  się  omamić? -  odpowiada  bohater  utworu,  najbardziej  zaufany  człowiek  odchodzącego  władcy  (s.434 e-book):
„..– Przeżyliśmy przygodę życia, my, zdawało się, trwale odłączeni od przygód – mówił Gaponia, stukając kulawym stolikiem o posadzkę. – Odłączeni od męskich przyjaźni, romansów, sportów, pijatyk, podróży. Los podsunął nam szansę, a my w rewanżu podsunęliśmy szansę narodowi. Jakkolwiek to źle wam zabrzmi, byliśmy ostatnimi inteligentami w otchłani cwaniactwa, grubiaństwa, bezrefleksyjności po obu stronach barykady.
– Jak wam się to udało? – zapytała młoda kobieta o nieładnej, bladej, mądrej twarzy. – Jeżeli się udało.
 – Obiecaliśmy wszystko. Nie pamięta pani?
 – Nie można obiecać wszystkiego.
– Obiecaliśmy coś więcej niż życie. Coś więcej niż szare, zwyczajne, przewidywalne, poczciwe lub niepoczciwe życie. Obiecaliśmy blask…”
O  tytule  jeszcze  będzie,  lecz  wróćmy  do  języka,  bo  zabolał  mnie  zarzut  manieryczności i  niska  ocena (3/6)  cenionej  przeze  mnie  Justyny  Sobolewskiej  na:  https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/ksiazki/1760588,1,recenzja-ksiazki-eustachy-rylski-blask.read
„….Wyszukane słownictwo, archaizmy, wysoki ton mieszają się z wulgarnością w rozbuchanych popisach stylistycznych. Wszystko to sprawia wrażenie manieryczności, która prowadzi na manowce. W tym morzu sztuczności uderzają co pewien czas bardzo trafne sformułowania i analizy stanu społeczeństwa. Choćby takie, że naród pod dyktaturą w pewnym momencie przestaje jej potrzebować, bo sam się żywi nienawiścią….”
Mnie  akurat  ten  prowokacyjny  styl  odpowiada,  bo  jak  mają  rozmawiać  „ostatni  inteligenci”  z  np.  prymitywnymi,  „napakowanymi  naziolami”  czy  prostytutką  nie  rozumiejącą  słowa  „profesja”??  Ale  de  gustibus  non  est  disputandum,  a  całą  recenzję  warto  przeczytać.  „Blask”  to  alegoryczna  political  fiction,   a  głównego  bohatera  przedstawia  autor  powieści  w  rozmowie  z  Aleksandrą  Pawlicką  na:  https://www.newsweek.pl/polska/eustachy-rylski-opowiada-newsweekowi-o-swojej-najnowszej-ksiazce/7mpv0w0

„…Gaponia to groteskowy introwertyk i mizantrop, w nierozwiązywalnym sporze z jakimkolwiek czynem. Konformista nieodnoszący z tego żadnych korzyści. Niby pierwszy po wodzu, ale bez władzy, a nawet jej atrybutów. Prześladowany od zarania przez dwa nieszczęścia: mądrość i wrażliwość, które nieuzbrojone w to, co czyni życie znośnym – tężyznę, zdrowie, urodę, seksapil czy choćby jakiś talent – zostaje zdegradowany do roli ludzkiego śmiecia. Może dlatego przylgnął do zła, które go nieustannie wydaje ordynarnemu życiu. To coś więcej niż lęk, to trwoga…”

Gaponia  czyta  Turgieniewa,  a  najciekawiej  pisze  o  tym  Tomasz  Miłkowski  na:  https://trybuna.info/tag/eustachy-rylski/

„….Gaponia trawi czas na lekturze „Zapisków myśliwego” Iwana Turgieniewa. Czyta je po cichu, ale także czyta na głos domownikom pensjonatu. Nie bierze do rąk innych książek, których w pensjonacie nie brakuje. To nie może być przypadek.
Dlaczego wybór pada właśnie na ten zbiór opowiadań Turgieniewa z roku 1852, będący forpocztą zniesienia poddaństwa w imperium rosyjskim. Jednak trudno przypuszczać, aby to był motyw przesądzający o włożeniu „Zapisków myśliwego” w ręce głównego bohatera powieści. To raczej  tchnący  z ich kart powiew pochwały natury, trwającej w swoim niepodważalnym majestacie. W czasach destrukcji więzi społecznych i degradacji natury, odwołanie do obrazu trwającego w swej doskonałości piękna pełni rolę odtrutki. Jest w tym niewypowiedziane wprost przekonanie, że tylko wielka sztuka, wielka literatura są w stanie ocalić świat…”
Gorąco  polecam  całą  recenzję,  którą  Miłkowski  kończy  słowami:
„….Pisarz najwyraźniej przestrzega czytelników przed nadmiernym optymizmem, który mogłyby wzniecić „Zapiski myśliwego”. W „Epilogu” pojawi się sugestywna scena z maluchem, potomkiem Gaponi, który zagapia się jak ojciec. Maluch postrzega wysoko w niebie blask. Może to być obietnica lepszego życia. Ale może to być blask uwodzicielski, który osłania trwającą na posterunku niegodziwość.”
Obiecanki  cacanki,  na  trupie  złożonej  ofiary!!!
Recenzenci  pomijają  istotny,  piękny  wątek  miłosny,  nadzieje  Gaponia  na  miłość  prostytutki (s.212):
„…Bo w świecie jego wyobraźni to się nie mieściło. Pomysł, że mógłby być po ludzku szczęśliwy u boku młodej ponętnej kobiety, jak wielu innych przecież, nierozważających wyjątkowości takiego stanu, wydał mu się niedorzeczny. Przekonanie o własnej nieatrakcyjności, groteskowości wręcz..”
Wyrażałem  swoją  opinię  o  Rylskim  sześciokrotnie,  więc,  wobec  cytowanych  recenzji,  dzisiaj odpuszczam   wymądrzanie  się,  kwitując  lekturę  odzywką  Jerzego  Dobrowolskiego:  „DLA  MNIE  BOMBA!!”.  Miejscami  trudna,  wymagająca  uwagi  ze  względu  na  ilość  i  jakość  aluzji,  ale  bomba!!  Oczywiście  10/10
PS  Na  ozdobę  jeszcze  perełka,  jak  z  Witkacego  (s.22):
„….tak  ugrzęzła  w  nienawiści  wobec  wszystkiego,  co  nią  nie  było,  że  na  inną  nienawiść,  niechęci  nie  wspominając,  miejsca  już  brakowało..” 


 

No comments:

Post a Comment