Czesław MIŁOSZ - “Góry Parnasu”
science fiction
MIŁOSZ żył długo /93 lata/ i gdyby chciał to wydać, to by wydał. A nie wydał, bo wiedział, że to nieudane m.in dzięki Giedroyciowi, który tak właśnie to określił. Zaniechał też pracy nad tym, wskutek czego tekst liczy skromne 61 stron.
„Pomysłowy” wydawca MAMI czytelnika nazwiskiem autora i tytułem, dodatkowo daje piekną twardą okładkę, na której umieszcza podtytuł „science fiction” i pompuje ilość stron dodając: „Dodatek: Czesław Miłosz ‘Liturgia Efraima’ ”, „Zamiast wstępu” Sierakowskiego, „Faksymile”, „Posłowie” Kosińskiej i „Aneks” Sierakowskiego; i mamy już 141 stron.
Naczytałem się w moim długim życiu wiele: i Miłosza, i o Miłoszu, pomijam więc dodatki i mając nadzieję na delektowanie się słowem czytam z uwagą tekst noblisty. Po godzinie mam dosyć, resztę przekartkowuję. Wielki sukces Miłosza: na skromnych 61 stronach dał radę wzorcowo wykazać się swoimi wszystkimi wadami tj przede wszystkim pompatycznoscią i przeintelektualizowaniem, a kilkustronicowe supernudne opisy przyrody dopełniają dzieła.
NIE DAJCIE SIĘ NABRAĆ, NIE BIERZCIE TEGO DO RĘKI.
No comments:
Post a Comment