Gorąco polecam wszystkim, bo tak pogodna lektura trafia się rzadko. Zbrodnia doskonała w imię humanizmu, w imię miłości do człowieka. Szperanie w internecie uświadomiło mnie konieczność podjęcia akcji ratowania DOBRYCH KSIĄŻEK przed zapomnieniem, i pozytywnie opiniując omawianą książkę, właśnie to czynię. Bo książka jest DOBRA, jej bohater jest DOBRY, a styl, język, tudzież forma też są DOBRE. Jedynym minusikiem są dywagacje starego bibliofila nad jakimiś tam manuskryptami, niezbyt zrozumiałe dla czytelnika, lecz należy łagodnie przepłynąć mimo nich, bo „nobody is perfect”. A i na ten temat mamy miłe stwierdzenie dobrotliwego staruszka, który mówi: /str.172/
„Ludzie bez błędu i słabostek są straszni - jest się wobec nich bezbronnym..”.
Dla mnie - starucha, najgenialniejsza jest odpowiedż naszego staruszka Bonnarda na negatywną ocenę terażniejszości: /str174/
„-Wszystko bardzo zmieniło się obecnie i dzisiejsza epoka niewarta poprzednich
-Dowodem moje schody, mój panie - odrzekłem. - Przed dwudziestu pięciu laty najłatwiej w świecie było po nich wchodzić, a teraz już przy pierwszych stopniach zawsze się zadyszę i kolana mam jak podcięte. POPSUŁY SIĘ SCHODY...” /podkr.moje/
Najważniejszym elementem książki jest ofiara zbrodni - BIBLIOTEKA, w której Bonnard znajdywał dotąd schronienie. Śmiem sądzić, że miała ona, choćby podświadomy, wpływ i na CANETTI-ego /”Auto da fe”/ I na ECO, który bibliotekę w ogóle, a szczegółowo - BORGESA, podniósł do rangi symbolu /”Imię Róży”/.
Miłej lektury, a potem będzie czas na opowiadania France’a, w tym, to sławne zawierające rozmowę w Niebie, Pana Boga z Piłatem. /wspominam „z głowy”, jeśli mylę detale, przepraszam/.
No comments:
Post a Comment