To „jeszcze
jedno zdanie” może
różnie brzmieć: „Świat
nie jest biały
bądź czarny” albo „Nie ma
róży bez kolców”
albo „Nikt nie
jest kryształem” albo „Nie sądźcie,
by nie być
sądzonym” albo „Prawda
kłuje..”. Łączy je
jedno: im więcej
empirii, tym mniej
radykalnych ocen.
Przed przystąpieniem do
tej lektury polecam
poznanie Sobolewskiego „Dziecko Peerelu. Esej – dziennik” (na
LC 1 opinia - moja 8/10).
Nie rozumiem dlaczego,
lecz Sobolewski ma
na LC 8
pozycji i zaledwie
per saldo 18
opinii, w tym
3 moje. We
wspomnianej pisałem (5 lat
temu, nie wzbudzając
jakiegokolwiek
zainteresowania) :
„…Przypomnijmy tu, że Sobolewski jest autorem
bestsellera, biografii pt „Człowiek - Miron”, wydanej razem z „Tajnym
Dziennikiem” Mirona, którego prawa autorskie należą do Anny i Tadeusza
Sobolewskich, jako, że poetka Stańczakowa, towarzyszka Mirona, to jego
teściowa…”
Tadeusz Sobolewski
(ur.1947) - polski
filolog, krytyk filmowy,
w l. 1990 -94 redaktor
naczelny miesięcznika „Kino”,
od 1995 publicysta GW.
Fragment z „GW” http://wyborcza.pl/7,75517,24545013,dziennik-jeszcze-jedno-zdanie-przeczytaj-zapiski-tadeusza.html?fbclid=IwAR0M3RsSpKnaRRRwkNNGiXAHixpW2lnMqIY_uHKzdOrEHSv4ZJ39YxYRJfA :
„…Pierwszy wpis w ukazującym się właśnie
tomie „Dziennik. Jeszcze jedno zdanie” nosi datę 30 września 1982 r., to
czasy stanu wojennego, ostatni pochodzi ze stycznia 2015 r., gdy autor z żoną
pojechał do Indii. Książka to ponad 500-stronicowa podróż do przeszłości, pełna
refleksji na temat polskiej historii i polityki. Ale pełna również wpisów
bardzo osobistych, dotyczących rodziny autora i najbliższych mu osób….”
Ze wstępu
pt „Normalna chwila” (s.6 z 709 e-booka):
„…Dziennik
pozwala odwrócić bieg czasu. Pisze się go z nadzieją na przyszłość,
a potem okazuje się, że ta przyszłość już była. Wiadoma sprawa: szczęście
odczuwamy z opóźnieniem, kiedy już minęło. W ciszy po odjeździe
pociągu, na pustym peronie, jak w starych filmach Yasujirô Ozu.”
Lektura wspaniała,
wartość dokumentalna, a ja zwracam
uwagę na ironię
np.. (s.38 z 709 e-booka):
„..Czuję się jak
robak w gnojówce. Znaczy – dobrze. A gdybym miał wyemigrować, gdzie
najlepiej? Do Rosji. Żeby tam obnosić naszą pańskość, bo gdzie indziej się nie
da…”
Wartość dokumentalna - po
śmierci Mirona 11.06.1983 (s.57,7):
„..Ksiądz Jan
Twardowski pięknie mówił o Mironie w kościele, ale gdy nad grobem
Wojciech Siemion nagle zawołał: „Nie zabłądźcie. Bądźcie. Mijajcie, mijajmy
się, ale nie omińmy. Mińmy” – to dopiero było sakralne. Z tą piękną zgodą
na przemijanie…”
Przypomnienie
(s.119):
„…W latach
60. Czachorowski, pobity przez poetę Romana Śliwonika, stał się inwalidą,
odciął się od świata…”
.. i takie,
hmmm, hmm, signum
temporis: (s.122):
„..Na
przedstawieniu Kantora Niech sczezną artyści w Stodole.
W stanie wojennym łatwo było się na Kantora dostać, bo był bojkotowany.
Teraz – potrzebne są protekcje rządowe. Akurat miałem taką od koleżanki
z redakcji. A na sali – nabitej – tłum ministrów, opozycjonistów,
artystów, złotej młodzieży….”
Znowu
przypomnienie, tym razem
o Dąbrowskiej, dwuznaczne
(s.182.3):
„….Chodziła
na przyjęcia do Bieruta i napisała nekrolog Stalinowi. Obie z Anną
Kowalską, lewicowe antykomunistki, chciały, żeby „ta Polska się udała”….”
Różnorodność
tematów, wybieram skondensowaną
notkę o „żwirowisku” (s.287,6):
„….W roku
1983 w Oświęcimiu, tuż koło obozu, gdzie palono Żydów, postanowiono
umieścić klasztor, żeby „uświęcał” miejsce, które dla Żydów jest przeklęte,
gdzie „Boga nie było”. Chrześcijańska modlitwa nie kojarzy im się
z pokojem, skoro przez wieki, aż do Jana XXIII, w liturgii Wielkiego
Piątku obowiązywała formuła „pro perfidis Judaeis”. Krzyże, które zaczęto
stawiać nieopodal klasztoru, na Żwirowisku, w odpowiedzi na żydowskie
protesty, wyglądały jak najeżona broń. Według określenia ks. Stanisława Musiała,
negocjatora – razem z Jerzym Turowiczem – krzyża użyto tam do
konfrontacji. Tłum krzyży miał pokazywać Żydom, czyja jest ta ziemia. Konflikt
zażegnał Jan Paweł II w 1993, nakazując siostrom przenieść się
w inne miejsce….”
I jeszcze prawda
o PRL dla naszego
pokolenia (autor o 4 lata ode
mnie młodszy) (s.320,4):
„…To był mój
czas. Najlepsze lata mojego życia. Gdybym całą tę rzeczywistość, w której
byliśmy zanurzeni, uznał za nieważną, musiałbym przekreślić siebie. Bo przecież
nie żyło się osobno, nie myślało się wtedy o innej Polsce, z orłem
w koronie. Chciało się właśnie, jak to określiła Maria Dąbrowska
w swoim dzienniku, aby „ta Polska się udała”. Nie było innego kraju, innej
historii….”
Sądzę, że zamieszczone
przeze mnie cytaty
wystarczą, by wzbudzić
adekwatne zainteresowanie tym
dziennikiem, szczególnie wśród
czytelników mojego pokolenia,
gdyż dla młodszych
bądź mniej zorientowanych w
wydarzeniach kulturalnych i
politycznych tych lat,
opisywane wydarzenia mogą
się okazać nieprzyswajalną „terra
incognita”.
Ze względu na pewną różnicę
poglądów, spojrzeń i
ocen, książkę polecam,
lecz stawiam tylko 8/10.
Dziękuję za recenzję :) Pozdrawiam z Południa Kraju!
ReplyDelete