To piąta
już książka z
Servazem, jak zwykle
- dobry kryminał,
i jak zwykle
świetnie mnie się
go czytało, lecz
miarka się przebrała
i za zarozumialstwo muszę
autora ukarać.
Cztery poprzednie
czytałem: „Bielszy odcień
śmierci” – 9.09.2017; „Krąg” –
11.10.2017; „Nie gaś
światła” – 3.11.2017; „Noc” -
1.03.2018, a dzisiaj
jest 6.04.2019. Cztery
razy dałem 8/10,
a dzisiaj nie
dam, choć książka
nie jest gorsza
od poprzednich (a
może nawet lepsza).
O co
więc biega? Przez
półtora roku tj
od lektury pierwszej,
przeczytałem kilkaset książek,
w tym wiele
wzbogacających mój intelekt,
a autor „wypoczynkowego” kryminału
odwołuje się do
treści swoich utworów,
wyraźnie zakładając, że ja coś
z nich pamiętam.
Co za buta!!
A ja
nic z nich
nie pamiętam, podobnie
jak z większości
innych książek, bo
czytam je nie
dla treści, lecz
by się uczyć
i zastanawiać nad
zamierzonym przesłaniem czyli
szukać odpowiedzi na
pytanie mojej szkolnej
polonistki: „Co poeta (pisarz) chciał
nam przekazać?”.
Odwoływanie się
autora do wydarzeń
opisanych w poprzednich
jego książkach, bez
jakiegokolwiek wyjaśnienia w
przypisach, jest lekceważącym
i nagannym traktowaniem
czytelnika i dlatego
obniżam ocenę do
6/10.
A paradoksalnie, właśnie
ta książka jest
o tragicznych skutkach
idolatrii pisarza kryminałów
Ciekawa pozycja :)
ReplyDelete