Richard Flanagan
(ur. 1961) - australijski pisarz,
historyk i filmowiec.
Wg Wikipedii:
„…za najlepszą
książkę Australijczyka uchodzi ‘Księga ryb Williama Goulda’,
przetłumaczona na wiele języków (w tym polski) i nagrodzona prestiżową Commonwealth Writers' Prize. W 2014 roku
otrzymał prestiżową nagrodę Man Booker Prize za
powieść ‘Ścieżki północy’…”.
Mam pecha,
bo tych wymienionych
nie znam, a
o tej z 2017
roku, znajduję w
notce wydawcy opinie:
„Richard Flanagan to
jeden z najbardziej wszechstronnych autorów. Każda z jego siedmiu powieści jest
inna, zupełnie jakby nie pochodziły od jednego pisarza. Nazywano je arcydziełami.
(…) ‘Pierwsza osoba’ to współczesna
wersja Portretu Doriana Greya”. Joyce Carol Oates, „New York
Review of Books”
„Przejmująca, zabawna,
niepokojąca, wzruszająca… Flanagan szczerze i uczciwie konfrontuje trudne
prawdy o życiu pisarza i życiu rodzinnym, materialnym i duchowym ubóstwie,
miłości, rozpaczy i pożądaniu”. „The Australian”
„Zjadliwie dowcipna… A
przy tym też głęboka i dająca wiele do myślenia”. „The Bookseller”
Z recenzji
Ryszarda Kozika na: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1783562,1,ghostwriter.read
Dowiaduję się,
że…
„….oszust naprawdę istniał.
Nazywał się Johann Friedrich Hohenberger i był w latach 80.
dyrektorem wykonawczym National Safety Council of Australia…. …… tuż przed rozpoczęciem procesu John
Friedrich pracował nad swoją autobiografią z początkującym pisarzem. Być
może domyśliliście się już, że był nim… Richard Flanagan. Książka ukazała się
w 1991 r., nie odniosła jednak sukcesu, mimo iż sprawa Friedricha była
naprawdę głośna. Po latach Flanagan postanowił powrócić do tej
historii i opowiedzieć ją z własnej perspektywy. Nie przypadkiem
jednak nie nadał książce formy autobiograficznej, a użył historii ze swego
życia do stworzenia powieści, zachowując dość wiernie realia opisywanych
zdarzeń. W tym kontekście wspomniane już pytania o to, co
w literaturze (i w życiu) jest prawdą, a co kłamstwem lub – jak
kto woli – twórczym wkładem, wybrzmiewają zdecydowanie mocniej
i dobitniej.”
Powyższe potwierdza
anglojęzyczna Wikipedia:
„….Flanagan
wrote four non-fiction works before moving to fiction, works he has called
"his apprenticeship". One of these was ‘Codename Iago’, an autobiography of
'Australia's greatest con man', John Friedrich, which Flanagan ghost wrote in six weeks to make money to
write his first novel. Friedrich killed himself in the middle of the book's
writing and it was published posthumously. Simon Caterson, writing in ‘The Australian’, described it as "one of the least reliable but most
fascinating memoirs in the annals of Australian publishing"…..”
To teraz już
ja, krótko. Mimo
solidnego przygotowania do
tej lektury, zacząłem
wątpić w sens
jej zgłębiania około
strony 50 z 278 pdf.
Opowieści o młodzieńczych
wybrykach mnie nudziły,
a humorystyczne w
założeniu zdania żenowały,
np. s.51:
„…Znowu zacząłem
się martwić o swoją literacką reputację. Po jakimś czasie jednak zdałem sobie
sprawę, że przecież nie mam żadnej reputacji, o którą mógłbym się martwić..”
…czy też (s.52):
„…..literatura
to nie ciasto ani jogurt, wszystkie pomysły i zdania ciągle tonęły. W głowie
miałem taką pustkę, jaka panowała w tej sali wystawowej. Ale dla mnie jedyną
rzeczą gorszą od pisania było niepisanie…”
Zacząłem
dopuszczać możliwość, że
jednak „niepisanie” byłoby
lepsze. Tymczasem, nasz bohater
Kif zostaje pisarzem – Murzynem, wynajętym
do zredagowania autobiografii
przestępcy (s.74). Konsekwentny nieudacznik
(i beztalencie) nie
potrafi rozgryźć przestępcy
i nie rozumie
czego oczekują zleceniodawcy. Na s.84
stwierdza:
„…W tym momencie już bardzo skromne poczucie
mojej własnej wartości jako pisarza jeszcze się zmniejszyło…”
I słusznie. Ten
wątek okazał się
nieistotny, więc dla porządku,
kończę go stwierdzeniem
ze strony 167:
„…Tyle tylko – z
przerażeniem zdałem sobie z tego sprawę – że ja po prostu nie umiałem pisać..”
Szczęśliwie moja cierpliwość
została nagrodzona i
lektura od około
s.100 zaczęła mnie
interesować. Oszust Friedrich
okazuje się mądrym
człowiekiem, a z
wyrywkowych jego wypowiedzi
powstaje cenny moralitet.
I właśnie ze
względu na te
filozoficzne dywagacje książkę
polecam. 7/10. A na
koniec najistotniejsza sentencja (s. 275) tzn.
„your choice”:
„…..Odkryliśmy,
że mamy wolność wyboru na każdym kroku, podejmując każdą decyzję, i cała
nadzieja jest nasza, bo żyje w nas i pozostanie tak długo, dopóki o niej nie zapomnimy….”
No comments:
Post a Comment