Thursday, 11 April 2019

11.04 Z "Mojego Dziennika" komentarz nt strajku


11.04  Komentarz  do  pdf   Jędrka.
pdf:
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…
 Ten cytat autorstwa Jana Zamoyskiego, Kanclerza Wielkiego Koronnego ( 1542-1605) i pochodzący z aktu fundacyjnego Akademii Zamojskiej, wszyscy rządzący „Najjaśniejszą” powinni sobie albo wbić do pustych łbów, albo wytatuować sobie  na własnych piersiach, to być może zrozumieliby wreszcie, że edukacja młodzieży i nauka, to najważniejsze obszary jakimi powinno zajmować się Państwo i jego rządy. Szczególnie, że współcześnie już nie liczą się ani żadne ideologie, ani żadne czołgi, samolociki, czy inne gadżety idiotów, tylko wiedza, nauka, rozwój intelektualny. Świat, a tym bardziej taki zacofany, peryferyjny w gruncie rzeczy kraj jak polska, potrzebuje ludzi światłych, mądrych, twórczych, a nie tępych „parobków” – taniej siły roboczej dla cwanych „inwestorów”, zagranicznych „dobrodziejów”, którzy na polskim pocie i polskiej biedzie budują sobie jachty z helikopterami na pokładzie, łódkami podwodnymi pod pokładem i sedesami w WC ze złota. Trzeba raz na zawsze skończyć z wielokrotnie opisywaną i wytykaną nam przez trochę mądrzejszy świat, polską głupotą. Obecny strajk nauczycieli – piszę te słowa 9 kwietnia 2019 roku – to nie jest strajk o ten jeden tysiąc złotych, w gruncie rzeczy o gówniane, żebracze pieniądze w kontekście kosztów jakiego takiego życia w Polsce, to nie jest strajk o interesy jakiegoś związku zawodowego, ani jakiegoś związkowego przywódcy, to jest strajk o Polskę, jej przyszłość, jej prestiż, powiem ostrzej – jej istnienie! Jeżeli ktoś tego jeszcze nie rozumie, to albo jest idiotą, albo agentem sił, które z Polski chcą sobie zrobić pole golfowe, a z Polaków podawaczy piłeczek, za napiwek. Z polską edukacją i nauką tragedia zaczęła się dawno temu, po II wojnie światowej, kiedy Polską zaczęli rządzić tak zwani komuniści ( w tym kraju nigdy nie było żadnego prawdziwego komunisty ), ludzie prości, z awansu społecznego, często półanalfabeci, a niedobitki polskiej inteligencji trwały na pozycji „Słonko wyżej, Anders bliżej, z bolszewikami nie będziemy się zadawać!” i nie zadawali się. A „bolszewicy” rządzili tak, jak potrafili. Na początku, jak tylko nasz kraj zaczął lizać wojenne i okupacyjne rany, edukacja jeszcze wyglądała jako-tako. Było jeszcze trochę przedwojennych nauczycieli, odradzały się szkoły i gimnazja, ale trwało to krótko. Powoli zaspokajano różne potrzeby – nie powiem, że zbyteczne, ale o edukacji zapomniano. Ze szkół i gimnazjów i liceów z roku na rok, w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy uciekali starzy pedagodzy, resztę załatwiała biologia. I wtedy zaczęła się feminizacja zawodu, a miejsce profesorów zaczęły zapełniać panienki po szkołach nauczycielskich i poziom nauczania ruszył w dół, jak dziecko na saneczkach. Czy była to wina kobiet? Nie! One tam do szkół maszerowały, ponieważ poszukiwały pracy, a władze chętnie je przyjmowały, bo pracowały one za marne grosze. I ten model dziadowskich płac, a więc i tym samym dziadowskiego poziomu kadry uczącej zaczął utrwalać się. Jak widzimy model utrwalił się na dobre. Do roku 2019. Tylko, że w tak zwanym międzyczasie zmieniały się epoki, jedna po drugiej, a edukacja nie nadążała absolutnie. Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie… Ludzie jednak też zmieniają się, no i się zmienili. Nowe pokolenia zastąpiły te stare, a zderzając się z nową epoką zrozumiały, że taka edukacja dzieci i młodzieży, to tylko strata czasu i odbieranie kolejnym pokoleniom szansy na lepsze życie, a nauczycielom proponowanie dalszego trwania w średniowieczu. Tak dalej być nie może. Wymagania wzrosły, potrzeby zwiększyły się, aspiracje nowych nauczycielek i nauczycieli – są jeszcze rodzynki w osobach katechetów i nauczycieli WF - również . Żaden rząd tego nie widział, nie rozumiał i nie chciał zapewne widzieć i rozumieć, Żaden rząd, z obecnym na czele! Przewiduję, że kierując się własnym interesem rządy cynicznie uznawały, że „Dobrze jest, jak jest”, że – jak kiedyś stwierdził pewien polityk – „Naród głupi, wszystko kupi” , co w kontekście przedwyborczych obietnic jest chichotem kandydatów do władzy, jest chichotem szatana. „Rodzina Plus”, „Matka Plus”, „Dziecko Plus”, „Mieszkanie Plus”, „Senior Plus”, a ostatnio „Krowa Plus” i „Świnia Plus”, oraz „Piątka Kaczyńskiego” – czyli suma sumarum: ”Prymitywna, Idiotyczna, Szkodliwa i Cyniczna Kiełbasa Wyborcza Plus” ujawniła, że to, co dla przyszłości Narodu i Państwa absolutnie jest niezbędne w epoce wiedzy i nauki, czyli edukacja, stało się najnowszym projektem „geniuszy rządzących” pod nazwą „Edukacja i Przyszłość Polski Minus”. Duże brawa, ze strony pół miliona strajkującej, patriotycznej biedy nauczycielskiej i ostatnio także samych uczniów, którzy stanęli murem przy swoich nauczycielach. Pod adresem tych którzy wymyślili i zrobili tę kiełbasę wyborczą można z czystym sumieniem napisać: „Masz Grzegorzu Dyndało, co sam chciałeś”. Teraz będziesz musiał wypić piwo, jakie sobie uwarzyłeś i nie będzie ono słodkie. Czyli dowiecie się, co to jest „Kara Boża Plus”! I chociaż „Boże młyny mielą stale, chociaż powoli” to Was, „Dobrodzieje” przemielą. Macie to jak w banku” A do strajkującej polskiej nauczycielskiej biedy w telegraficznym skrócie via e-mail „ Jeszcze Słońce zaświeci na waszej ulicy, spoko!”
PS: Zasada: jak chcecie tylko jeden tysiąc złotych, bo brakuje Wam na – powiedzmy wreszcie w tym kraju prawdę – na „bieda-życie”, to ma być tysiąc! Dlaczego targujecie się, z kim i o co? O Wasze własne pieniądze z Waszych podatków? Rząd nie ma pieniędzy? To niech sobie pożyczy w banku tak, jak Wy pożyczacie na wakacje dla dziecka, na korepetycje, na zapłacenie zaległego czynszu za mieszkanie i później spłacacie ratami taki kredyt przez dwa lub trzy lata po kilkaset złotych miesięcznie. „Prawda Was wyzwoli!” - mówił Jan Paweł II i dodawał: „Nie lękacie się!”…
PS II: W kontekście trwającego strajku nauczycieli, w czasie którego okazało się z całą wyrazistością, że chodzi nie tylko o podwyżki płac dla nauczycielskiej biedy, ale o sprawę całego, wadliwego i szkodliwego systemu całej oświaty, zdziwienie budzi fakt wymownego milczenia środowiska akademickiego. Jak do tej pory nie usłyszałem, aby środowiska uniwersyteckie nawet werbalnie wsparły to, co zrobili nauczyciele. Jakby te akademickie środowiska nie rozumiały, że oświata to jest nie tylko oświata na poziomie szkól podstawowych i gimnazjów oraz liceów ale, że oświata dotyczy także uniwersytetów i wszystkich wyższych uczelni. Jakby te środowiska nie rozumiały, że źle wyedukowana młodzież, to w następstwie kiepski student, kiepski doktor i kiepski profesor, czyli cała nauka, od przedszkola do doktora! Ile już napisano o tym, że do wyższych uczelni dostają się źle przygotowani studenci? Miliony razy! I dzisiaj milczenie środowiska akademickiego jest żenujące, przynosi wstyd całej polskiej edukacji, która wymaga nie żadnej nowej reformy, nie – jak mówią niektórzy politycy - dosypywania pieniędzy, ale całkowitego odrzucenia starego systemu i wypracowanie nowego, dostosowanego do epoki, do nowych technologii, do nowych nurtów intelektualnych, do zmian kulturowych i cywilizacyjnych w skali globalnej, wymaga stworzenie nowatorskiego systemu kształcenia społeczeństwa. Tak, aby w rezultacie tego zaistniały warunki rozwojowe dla poszczególnych ludzi, dla całego społeczeństwa, dla Państwa! Chodzi o to, aby szkoła była szkołą, aby uniwersytet był uniwersytetem, aby edukacja polska stała się kuźnią postępu i nowoczesności, a nie stale była skansenem dla japońskich turystów, którzy dziwią się, że żaden polski uniwersytet nie legitymuje się ani jednym Naukowym Noblem od wielu setek lat. Z „ukłonami” dla środowiska akademickiego, niżej podpisany….(Wszystkie zdjęcia Internet). Jerzy A. Gołębiewski.
Komentarz
Tytułowy  cytat   inspiruje  do  całościowego  rozpatrywania   wszystkich  aspektów  dzisiejszego  systemu  edukacji,  lecz  nie  miejsce  i  czas,  bym  się  na  to  porywał.  Pozwalam  więc  sobie  na  parę  spostrzeżeń  ad  hoc.  Co  do  samego  strajku,  oczywiście  go  popieram,  lecz  uważam,  że  prowadzony  jest  nieudacznie,   organizatorzy  pozwolili  zepchnąć  dyskusję (pseudo)  do  postulatów  płacowych,  a  w  dodatku   nikt  nie  wpadł  na  pomysł  jasnego  ich  przedstawienia  społeczeństwu.  Bo  jeśli   jedna  strona  mówi  o  zarobkach  ca  3000,  a  druga  6000,  jedna  chce  podwyżki  o  1000,  a  druga  twierdzi,  że   ten  1000  będzie  „kosztował”  2300  (wpływ  na  dodatki),  to  czemu  nikt  nie  zaproponował,  by   w  i  tak  wielce  skomplikowanym  i  wieloskładnikowym  systemie  wynagradzania  nauczycieli,   nie  był  on  wydzieloną  pozycją  nie  wpływającą  na  wysokość  wszelkich  dodatków??

Historyczny  wywód  mojego  Brata  uzupełniam  uwagą,  że   w  czasie  okupacji    Państwo  Podziemne  stworzyło   wspaniały  system  edukacji  przeciwdziałający  przekształceniu  Polaków  w  Untermenschen,  a   po  wojnie,  pod  moskiewskim  butem,  mimo  bolszewickiej  ideologii  „urawniłowki”,    ogarnął  Polaków   niespotykany  pęd  do  wiedzy,  tak  ze  względu  na  lata  stracone  podczas  niemieckiej  okupacji  i   naturalną  chęć  reprodukcji  inteligencji  utraconej  wskutek  samobójczego  Powstania,  jak  i  w  ramach  samozachowawczego  instynktu  objawiającego  się  w  posyłaniu  do  szkół  pięcio-  i  sześciolatków,  by  chociaż  nauczyły  się  czytać  i  pisać,  co  zwiększy  ich  szansę  przeżycia  w  następnej  światowej  wojnie.   Do  tego  awans  społeczny   zmuszał  do  nauki,   co  humorystycznie  przedstawił   Andrzej  Zaorski  (syn  ministra  z  awansu)  w  swoich  wspomnieniach,  pisanych  w  ramach  rehabilitacji  po  udarze  mózgu  pt  Ręka, noga, mózg na ścianie : orzeł, reszka

Nie  było  tak  źle,  bo  ilość  przedwojennych  nauczycieli  była  znaczna,  ponadto  mieliśmy  autorytety,  jak  np.  małżeństwo  Ossowskich.  Negatywny  przełom  nastąpił  niewątpliwie  w  1968 roku,  gdy  powstała  idea  „zwiększenia  efektywności  nauczania”,  realizowana  na  uczelniach  przez  odsunięcie  od  egzaminowania  wymagających  naukowców,  zmniejszenia  wymagań  maturalnych  i  tak  dalej,  do  samego  dołu.  Kadry  starych  nauczycieli  się  wykruszały,  a  braki  uzupełniali   w  większości  ci,  którzy  nie  dali  rady  zaczepić  się  na   wyższych  uczelniach,  jak  i  absolwenci  Studiów  Nauczycielskich  tj  ci,  którzy  na  normalne  studia  się  nie  dostali.

Reasumując,  to  co  nie  udało  się  Hitlerowi  i  Stalinowi,  sukcesywnie  zrobiliśmy  sami,  a  w  Niepodległej  wbiliśmy  edukacji  gwóźdź  do  trumny,   rozdając  dyplomy  tzw.  wyższych  uczelni  absolwentom  nie  zasługującym  na  porządne  świadectwo  maturalne.

I  tak  doszliśmy  nie  do  kryzysu,  lecz  rozkładu  całego  systemu   edukacji,  tym  groźniejszego,  że  towarzyszy  mu  samozadowolenie  społeczeństwa  z  posiadanych  bezwartościowych  tytułów  i  dyplomów  i  kochanych  pociech,  które   w  cywilizacji  XXI wieku  zaczynają  formalną  naukę  dopiero  skończywszy  7  lat,  co  przekłada  się  na  niedouczonych  19-latków,  którzy  winni  już  od  co  najmniej  dwóch  lat  studiować  na  prawdziwych  tj  o  odpowiednio  wysokim  poziomie  nauczania,  uczelniach.

Łatwiej  jest  rządzić  głupimi,  mniej  wykształconymi,  stąd  konkluzja:  godziwa  płaca  nauczycieli  wrogiem   autorytarnych  rządów.


No comments:

Post a Comment