Tuesday, 16 April 2019

Iris MURDOCH - „Sen Brunona”


Iris  Murdoch (1919 – 99) -  anglo-irlandzka   pisarka  i  filozof,  autorka  około  30  powieści  i  dramatów  oraz  wielu  prac  filozoficznych.  Ta  książka,  wydana  w 1969  roku,  była  12  w  jej  dorobku,  a  na  LC  ma  skromny  wynik  6,43 (56 ocen  i  1 opinia).  Dziwi  mnie  nie  tylko  ten  wynik,  lecz  również  fakt,  że  ja  dotychczas  nic  tej  autorki  nie  czytałem.
Zły  omen, bo  pół  strony  mnie  się  wykasowało,  więc  teraz  w  skrócie,  co  zapamiętałem,  z  tego  co  napisałem.  Jest  to studium  egzystencjalne,  w  którym  ponad  80-letni  bohater  dokonuje  rozrachunku  ze  swoją  przeszłością.   I  tu  zaskoczenie,  bo  autorka  miała  w  momencie  wydania  zaledwie  50  lat,  a  w  myśl  słów  Miłosza z  jego  „Traktatu  Teologicznego” -  „Takiego  traktatu  młody  człowiek  nie  napisze”.   A  jednak  napisała,  bo  to…  (Wikipedia):
„..Platonistka i egzystencjalistka; była jednym z niewielu w Wielkiej Brytanii filozofów nieanalitycznych…  …Jej zainteresowania filozoficzne, bliskie temu czym zajmowała się na polu literatury, koncentrowały się wokół religii i moralności, które stanowiły dla niej rodzaj platońskiego przedmurza przed światem, pozbawionym sensu i nie dającym się scalić w jedno….”
Już  zdanie  z  pierwszej  strony  spowodowało  moją  sympatię,  ze  względu  na  moje  podobne  starcze  odczucia:
„…Naprzemienny rytuał zasypiania i budzenia się był czymś tak męczącym, tak przerażającym, że sama świadomość tego faktu zaczynała mu już ciążyć…”
Rozważań  egzystencjalnych  jest  bez  liku,  a  ja  wynotowuję  świadczące  o  egocentryzmie (s.20,9 ebook):
„..Jakże selektywna jest wina..    …Pamiętamy i żałujemy za te grzechy, które najbardziej wiążą się z naszym życiem. Ludzie, których niechcący zraniliśmy, wkrótce znikają w mroku niepamięci. Jednak ich rany mogą być równie głębokie. Żałować potrafimy tylko tego, do czego przypisało nas życie...”
Ale  Murdoch  mnie  zaskakuje:  najważniejszą  postacią  staje  się  służący  Nigel,  który  przypomina  mnie  tajemniczego  Barcisia  przelotnie  pojawiającego  się  w  każdym  filmie  „Dekalogu”  Kieślowskiego.  Czytam  o  nim (s.98,5):
„..Nigel porusza się bezgłośnie, skrzyżowania z alejkami pokonując jednym susem. Nagie stopy nie dotykają ziemi – oto kroczy podglądacz życia wewnętrznego…    ..Nigel, bóg, niewolnik, stoi wyprostowany; męczennik cierpiący za grzechy chorego miasta…”
„..podglądacz  życia  wewnętrznego”,  „..bóg..”,  „..męczennik  cierpiący  za  grzechy  chorego  miasta..”,   który  mówi  (s.108,8):
„– Że Bóg jest śmiercią. To jest to. Bóg jest śmiercią….”
Te   i  następne  dywagacje  filozoficzne  skłaniają  mnie  do  przypomnienia  zdania  wielkiego  Carla  Gustava  Junga  (1875 -1961):
BÓG to psychologiczna prawda, której subiektywnie doznaje każdy człowiek”. 
I  dlatego  nie  podejmę  dyskusji  z  autorką,  lecz  wysoko  cenię  jej  stwierdzenia  pobudzające  do  myślenia  i  gorąco  polecam  to  niedocenione  dzieło.   7/10
PS   Tempo  akcji  nadaje  wielowątkowy  romans,  który  w  ebooku  kończy  się  nagle  na  stronie  332,  a  dalsze  200  jest  puste.   Wydanie  papierowe  ma  318  stron,  a  więc  wszystko  niby  gra.  Niestety,  mnie  to  nie  satysfakcjonuje,  bo  autorce  wyraźnie  zabrakło  pomysłu  na  konsekwentne  zakończenie  symbolicznego  wątku   boga - Nigela.  Dlatego  obniżyłem  ocenę  z  8  do  7/10   



1 comment: