Iris Murdoch (1919 – 99) - anglo-irlandzka pisarka
i filozof, autorka
około 30 powieści
i dramatów oraz
wielu prac filozoficznych. Ta
książka, wydana w 1969
roku, była 12
w jej dorobku,
a na LC
ma skromny wynik
6,43 (56 ocen i 1 opinia).
Dziwi mnie nie
tylko ten wynik,
lecz również fakt,
że ja dotychczas
nic tej autorki
nie czytałem.
Zły omen, bo
pół strony mnie
się wykasowało, więc
teraz w skrócie,
co zapamiętałem, z
tego co napisałem.
Jest to studium egzystencjalne, w
którym ponad 80-letni
bohater dokonuje rozrachunku
ze swoją przeszłością. I tu zaskoczenie,
bo autorka miała
w momencie wydania
zaledwie 50 lat,
a w myśl
słów Miłosza z jego
„Traktatu Teologicznego” - „Takiego
traktatu młody człowiek
nie napisze”. A
jednak napisała, bo to… (Wikipedia):
„..Platonistka i egzystencjalistka; była jednym
z niewielu w Wielkiej Brytanii filozofów nieanalitycznych… …Jej zainteresowania filozoficzne, bliskie
temu czym zajmowała się na polu literatury, koncentrowały się wokół religii i
moralności, które stanowiły dla niej rodzaj platońskiego przedmurza przed
światem, pozbawionym sensu i nie dającym się scalić w jedno….”
Już zdanie
z pierwszej strony
spowodowało moją sympatię,
ze względu na moje podobne
starcze odczucia:
„…Naprzemienny rytuał
zasypiania i budzenia się był czymś tak męczącym, tak przerażającym, że sama
świadomość tego faktu zaczynała mu już ciążyć…”
Rozważań egzystencjalnych jest
bez liku, a
ja wynotowuję świadczące
o egocentryzmie (s.20,9 ebook):
„..Jakże selektywna jest wina.. …Pamiętamy i żałujemy za te grzechy, które
najbardziej wiążą się z naszym życiem. Ludzie, których niechcący zraniliśmy,
wkrótce znikają w mroku niepamięci. Jednak ich rany mogą być równie głębokie.
Żałować potrafimy tylko tego, do czego przypisało nas życie...”
Ale Murdoch mnie
zaskakuje: najważniejszą postacią
staje się służący
Nigel, który przypomina
mnie tajemniczego Barcisia
przelotnie pojawiającego się w każdym
filmie „Dekalogu” Kieślowskiego. Czytam
o nim (s.98,5):
„..Nigel porusza się bezgłośnie, skrzyżowania z
alejkami pokonując jednym susem. Nagie stopy nie dotykają ziemi – oto kroczy
podglądacz życia wewnętrznego…
..Nigel, bóg, niewolnik, stoi wyprostowany; męczennik cierpiący za
grzechy chorego miasta…”
„..podglądacz życia
wewnętrznego”, „..bóg..”, „..męczennik
cierpiący za grzechy
chorego miasta..”, który
mówi (s.108,8):
„– Że Bóg jest śmiercią. To jest to. Bóg jest
śmiercią….”
Te i następne dywagacje
filozoficzne skłaniają mnie
do przypomnienia zdania
wielkiego Carla Gustava
Junga (1875 -1961):
„BÓG to
psychologiczna prawda, której subiektywnie doznaje każdy człowiek”.
I dlatego nie
podejmę dyskusji z
autorką, lecz wysoko
cenię jej stwierdzenia
pobudzające do myślenia
i gorąco polecam
to niedocenione dzieło.
7/10
PS Tempo akcji
nadaje wielowątkowy romans,
który w ebooku
kończy się nagle
na stronie 332,
a dalsze 200
jest puste. Wydanie
papierowe ma 318
stron, a więc
wszystko niby gra.
Niestety, mnie to
nie satysfakcjonuje, bo
autorce wyraźnie zabrakło
pomysłu na konsekwentne
zakończenie symbolicznego wątku
boga - Nigela. Dlatego obniżyłem
ocenę z 8
do 7/10
Bardzo lubię Pana recenzje :)
ReplyDelete