UWAGA! „PIEKŁO”
to część wielkiego
wspaniałego dzieła Dantego (1265-1321) „Boskiej
Komedii”, najwspanialszego owocu
ciemnoty Średniowiecza. Po
700 latach wiemy,
że żadnego PIEKŁA
NIE MA, SZCZEGÓLNIE
DANTEJSKIEGO, BO ZŁO
JAKIE SOBIE CZYNIĄ
LUDZIE ZA ŻYCIA
ZUPEŁNIE WYSTARCZY, SKORO
PRZEKRACZA WSZELKIE
WYOBRAŻENIA . Ale skoro
Dan Brown chce
nam baśń opowiedzieć, to
poczytamy…
UWAGA! WAŻNE
PRZED LEKTURĄ: przeczytać
(poniższe) o „Mapie
Piekieł” i o
SALIGIA (superbia, avaritia, luxuria, invidia, gula, ira, acedia → pycha, skąpstwo, zbytek, zazdrość, obżarstwo, gniew, lenistwo (siedem grzechów głównych według dawnego kanonu)
Zacznijmy ab
ovo, i w
tym celu zmieniam
kolejność akapitów znalezionych
na:
„…. ‘Mapa Piekieł’ to jedna z dziewięćdziesięciu czterech
zachowanych do dziś ilustracji do słynnego poematu. Dzieło Botticellego i
poemat Dantego, który je zainspirował, stały się motywem przewodnim popularnej
powieści Dana Browna ‘Inferno’,
której ekranizację możemy podziwiać teraz na ekranach kin.
‘Mapa Piekieł’ to renesansowe
dzieło znane też jako ‘Otchłań
piekła’. Botticelli stworzył bardzo wierną malarską reprezentację piekła
opisanego przez Dantego w ‘Boskiej
komedii’. Na odwróconym stożku widzimy dziewięć kręgów piekła. Pierwszy
krąg to Limbo, czyli otchłań. Znaleźli się tutaj wszyscy nieochrzczeni. Krąg
drugi zarezerwowany jest dla tych, którzy cudzołożyli i nie umieli poskromić
pożądania. Krąg trzeci zajmują grzeszący nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu.
Czwarty krąg zamieszkują chciwcy. Kręgi piąty i szósty zarezerwowane są kolejno
dla ludzi niepanujących nad gniewem i heretyków. Kręgi siódmy i ósmy to
siedlisko tyranów oraz oszustów i złodziei. Ostatni, dziewiąty krąg, to
siedziba zdrajców.
Na zbliżeniu widać, że
dusze grzeszników są skąpane w rzekach krwi, walczą o wydostanie się z
piekielnych kręgów, do których są ponownie wtrącane przez demonicznych
pomocników Szatana…”
Książkę świetnie
się czyta, a
i uśmiech wywołuje,
jak w przypadku
wymiany zdań (210 e-book):
„– Nie
mam pojęcia, kim pan jest, ale musi pan wiedzieć, że Światowa Organizacja
Zdrowia podchodzi do problemu przeludnienia z wielką powagą. Choćby
ostatnio, wydając wiele milionów dolarów, wysłaliśmy do Afryki armię lekarzy,
którzy rozdawali darmowe prezerwatywy i uczyli ludzi, czym jest kontrola
urodzin.
– No tak – zakpił chudzielec. –
A ich śladem maszerowała jeszcze większa armia katolickich misjonarzy,
którzy przekonywali mieszkańców Czarnego Kontynentu, że kto użyje prezerwatywy,
ten trafi do piekła. Afryce przybył kolejny problem: utylizacja milionów
nierozpakowanych kondomów..”.
Czas
omówić temat, stary
lecz dla wielu
pasjonujący, a może
raczej histeryczny. Teza (s.218):
„…– Każdy
biolog i statystyk powie pani, że ludzkość ma największe szanse na
przetrwanie, jeśli jej liczebność nie przekroczy czterech miliardów.”
Riposta::
„…– Jest
nas dzisiaj ponad siedem miliardów, trochę więc późno na takie gadki…”
Moje wspomnienie:
w 1948 r., gdy
było nas 2,3 mld,
a Chińczyków 0,5 mld,
straszono mnie przyrostem
naturalnym i Chińczykami,
Siedemdziesiąt lat później,
gdy jest nas trzy
razy więcej tj 7
mld, w
tym Chińczyków 1.4 mld,
straszą mnie dalej,
lecz trochę zmądrzałem
i już się
nie boję. Tak
jak dziury ozonowej
czy greenhouse effect,
choć jeszcze 15
lat temu byliśmy
bliscy panice, a
mnie nawet w
kanadyjskim college’u karmiono
takimi bzdurami, aż
poszedłem poskarżyć się
u dziekana. Aktywiści
i „nawiedzeni” dalej snują
katastrofalne wizje, lecz
społeczeństwo coraz mniej
jest na nie
podatne. I dlatego
dziwię się dacie
publikacji książki (2013), bo
wcześniej temat byłby
bardziej chwytliwy. Aby
zamknąć temat prosta
uwaga: bez względu
na zatrważające wskaźniki,
to ZŁA droga;
nie należy szukać
przyczyny zła w
wielkości populacji, a zintensyfikować wysiłki,
by wszystkim zapewnić
egzystencję i godne
życie.
Jeszcze zauważę
kolejną modę na
„cienie Platona”; wizję
świadomości budowaną na
cieniach w jaskini;
spotykam je, tylko
w tym miesiącu,
już trzeci raz.
Cóż, wdzięczny temat. No
i wygłaszanie nieuzasadnionych frazesów
w formie aksjomatów,
jak np. (s.448):
„…Bardzo
często ludzie, których mózgi są zdolne do większego skupienia, płacą za to
utratą dojrzałości emocjonalnej…”.
Niestety, im
dalej, tym lektura
staje się coraz
bardziej nużąca. Nie
nudna, lecz nużąca,
jeśli chce się
czytać ze zrozumieniem,
bo ilość szczegółów
laika zaskakuje i męczy. Ale
jestem pod wrażeniem,
bo książka niewątpliwie
udana, choć niektórzy
recenzenci zarzucają autorowi
malapropizm.. Nie wiem
czy malapropizm, lecz
na pewno bardzo
pseudonaukowe i uproszczone
dyskusje o eugenice
i inżynierii genetycznej . Na
pocieszenie złota myśl z ostatniej
strony:
„..Najmroczniejsze
czeluście piekieł zarezerwowane są dla tych, którzy zachowują neutralność
w czasach moralnego kryzysu..”
Reasumując: czyta
się fajnie, lecz jednak jest
to strata czasu. 5/10
No comments:
Post a Comment