Esej siedmioczęściowy z
2005 roku o
powieści europejskiej. Aleksander Kaczorowski
kończy swoją recenzję
na http://wyborcza.pl/1,75410,3347312.html
tak
„…Jeden
z największych powieściopisarzy XX wieku w "Zasłonie" oddaje pokłon
autorom, którym zawdzięcza najwspanialsze chwile przeżyte nad ich książkami. A
przy okazji żegna się z nami, którzy od lat mamy szczęście czytać jego książki.
I będziemy do nich wracać, gdy jego już nie będzie. I tym właśnie jest
literatura.”
Kundera sam nadaje
temu esejowi podtytuł
(s.64):
„OSOBISTA HISTORIA POWIEŚCI”
I w pierwszym
słowie tkwi problem,
bo to jego „osobista”, a
nie moja. Kunderą
się zachwycam, Kunderę
studiuję i kontempluję,
lecz początkowo czuję
się nieswojo, bo
jego lektur nie
znam, do czego
mam odwagę się
przyznać, bom stary
i oczytany. Czyli
niektóre znam, jak Flauberta
i Cervantesa, lecz
Brocha, Musila, Stiftera
czy Fieldinga - nie.
Poczucie własnej wartości
mnie się poprawia,
gdy Kundera omawiając
twórczość Gombrowicza stwierdza (s.76):
„…Powieściopisarze mają
niekiedy niewiarygodne braki
w lekturach: Gombrowicz
nie czytał ani
Brocha, ani Musila….”
Nie mnie oceniać,
czy nieznajomość Brocha (1886-1951) i
Musila (1880-1942) jest „niewiarygodnym brakiem”,
lecz grzeczne to
nie jest. Nie
ma „omnibusów”, Kundera
pisze akurat dużo
o tych dwóch
(plus Henry Fielding (1707-1754) i
Adalbert Stifter (1805-1868), jak
Miłosz o „parze”:
William Blake (1757-1827) i Emanuel
Swedenborg (1688-1772). Czy Kundera
ich zna??
No comments:
Post a Comment