Sunday 6 January 2019

Yuval Noah HARARI - „21 lekcji na XXI wiek”


Nie  wypada  autora  przedstawiać,  bo  jest  powszechnie  znany,  natomiast  muszę  ze  wstydem  się  przyznać,  że  jego  poprzednich  książek  nie  czytałem,  co  ma  też  dobrą  stronę,  bo  nie  muszę  porównywać  ich  jakości,  ani  narzekać  na  powtarzanie  w  tej  książce  myśli  już  wcześniej  publikowanych.  Warto  natomiast   przytoczyć  z  Wikipedii,  że   „..44% of critics gave the book a "rave" review…” („entuzjastyczną  recenzję”),  jak  i   głosy  krytyczne:
„….Gavin Jacobson in ‘The New Statesman sees it as “a study thick with promise and thin in import” with advice “either too vague or too hollow to provide any meaningful guidance.”  In  ‘The Times, Gerard DeGroot writes: "The author of Sapiens is good at identifying the crises to come but his syrupy platitudes are no answer." ……”
Zarzut  „no  answer”  jest  tak  głupi,  że  nie  wymaga  komentarza.  Harari   wzbudza  w  mózgu  czytelnika  jeśli  nie  tsunami,  to  na  pewno  co  najmniej  burzę  o  sile  10  w  skali  Beauforta.  Inaczej  mówiąc,  nie  bawiąc  się  w  górnolotne  wyrażenia,  pobudza,  inspiruje,  skłania,  zmusza  etc  czytelnika  do  myślenia.   I  to  jest  największy  jego  cel  i  sukces. 
Ani  tu  miejsce,  ani  czas,  by  odnieść  się  do  szerokiej   tematyki,  co  więcej  polemika  z  jego  tezami   byłaby  irracjonalna,  bo  nie  chodzi  o  szczegóły  (np.  „polonica”),  a  o  inspirację  do  wielu  dyskusji  na  poszczególne  tematy  w  zainteresowanych  forach.  Na wspomnianą  polemikę  nie  ma  tu  miejsca  również,  a  może  przede  wszystkim,  ze  względu  na  uproszczony  podział  przedstawiony  przez  autora  (s.15,5):
„..Pod koniec XX wieku wydawało się, że wielkie ideologiczne bitwy między faszyzmem, komunizmem i liberalizmem zakończyły się druzgocącym zwycięstwem tego ostatniego. Można było sądzić, że ustrój demokratyczny, prawa człowieka i kapitalizm wolnorynkowy muszą podbić cały świat. Jak zwykle jednak historia skręciła w nieoczekiwanym kierunku i po upadku faszyzmu oraz komunizmu obecnie to liberalizm znalazł się w kropce…”
Jest  to  podział  na  totalitaryzm  i  liberalizm  Hannah  Arendt,  wykorzystany  przez  makkartyzm  na  potrzeby  „zimnej  wojny”,  przy  czym  totalitaryzm  zrównujący  hitleryzm  ze  stalinizmem,  a  pomijający  Chiny  i  Kościół  Rzymski,  został   doszczętnie  skrytykowany  i  ośmieszony.  Czy  „po  upadku   faszyzmu  i  komunizmu”  pozostał  tylko  liberalizm?  Czy  „ustrój  demokratyczny,  prawa  człowieka  i  kapitalizm  wolnorynkowy”  miały  szanse  kiedykolwiek  „podbić  cały  świat”? 
Unikając  dyskusji,  decyduję  się  jednak  na  wypisanie  paru  zdań  „ku  pamięci”  i  z  chęci  podzielenia  się  nimi  z  Państwem.  I  tak  z  „Przedmowy”  wybrałem  słowa   słuszne  dla  mnie,  lecz  zapewne  bulwersujące  dla  wierzących:
„….Z powodu tego globalnego wymiaru naszego osobistego życia tak ważne – ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej – jest dziś odkrywanie własnych uprzedzeń religijnych i politycznych, własnych przywilejów związanych z rasą i płcią kulturową oraz własnego mimowolnego współudziału w instytucjonalnym ucisku. Czy jednak to przedsięwzięcie jest realistyczne? Jak mam znaleźć twardy etyczny grunt w świecie, który znacznie wykracza poza moje horyzonty, który wymyka się całkowicie ludzkiej kontroli, który twierdzi, że wiara w jakiegokolwiek boga i wszelka ideologia jest podejrzana?.....”
Wg  Harariego   część  ludzi  uważa,  „słusznie  lub  nie”,  że…(s.32 e-book):
„….liberalizacja  i  globalizacja  to  potężny  przekręt  wzmacniający  pozycję  maleńkiej  elity  kosztem  mas…”   
Trafny  truizm  (s.38):
„…Ludziom  zawsze  dużo  lepiej  wychodziło  wynajdywanie  narzędzi  niż  ich  mądre  używanie..”
Aby  oddać  też  minusy  książki  przepisuję  żenująco  populistyczny  frazes (s.43,6):
„…Supermarket  okazał  się  znacznie  silniejszy  od  gułagu”
Harari   kreuje  nowego  boga  - Algorytm,  w  pełni  zniewalającego  człowieka (bo – s.212-  „algorytmy  oparte  na  big  data  mogą  wymazać  wolność”) i  boginię  SI – sztuczną  inteligencję,  (mniej  okrutną,  bo  pozbawioną  świadomości  (s.203,6)):
„…W rzeczywistości jednak nie ma powodu, by zakładać, że sztuczna inteligencja zyska świadomość, ponieważ inteligencja i świadomość to zupełnie różne rzeczy. Inteligencja to zdolność rozwiązywania problemów. Świadomość to zdolność odczuwania takich stanów, jak ból, radość, miłość i złość. Na ogół mylimy te dwa pojęcia, ponieważ u ludzi oraz innych ssaków inteligencja idzie w parze ze świadomością…”
Z  podtytułu  części  II (s.235):
Połączenie technologii informacyjnej i biotechnologii zagraża podstawowym współczesnym wartościom: wolności i równości...    ...Nacjonalizm, religia i kultura dzielą jednak ludzkość na wrogie obozy i bardzo utrudniają współdziałanie na płaszczyźnie globalnej.”
W  treści   tej  części  znajduję   jednak  wiadomość  optymistyczną (s.323,5):
„…..pierwszego na świecie „czystego” hamburgera wyhodowano z komórek – a następnie zjedzono – już w 2013 roku. Kosztował trzysta trzydzieści tysięcy dolarów. Cztery lata prac badawczo-rozwojowych pozwoliły obniżyć jego cenę do jedenastu dolarów za sztukę, a prognozy mówią, że w ciągu kolejnej dekady przemysłowo wytwarzane czyste mięso ma być tańsze niż to pochodzące z ubojni. Te osiągnięcia techniczne prawdopodobnie nie tylko uchronią miliardy zwierząt od życia w skrajnym cierpieniu, ale pomogą też nakarmić miliardy niedożywionych ludzi, a jednocześnie zapobiegną krachowi ekologicznemu…”
To   cenna  riposta  dla   panikarzy  straszących  kataklizmem  wskutek  przeludnienia  Ziemi (np.,  Dan  Brown  w  „Inferno”).   Natomiast  mniej  cenne,  a  dla  mnie  nudne,  jest  udowadnianie  oczywistości,  że (s.349,8  i  n.):
  „…tradycyjne  religie  są pozbawione jakiegoś szczególnego znaczenia na polu problemów technicznych i politycznych. Mają natomiast ogromne znaczenie w odniesieniu do problemów z tożsamością – w większości wypadków stanowią jednak część problemu, nie zaś jego potencjalne rozwiązanie…”
Bo    (s.375,2):   „….wykorzystywane  przeważnie  jako  służące  współczesnego  nacjonalizmu..”
Religijny  nacjonalizm   stanowi  problem,  szczególnie  podsycając  histerię  antyterrorystyczną    i  dlatego   Harari  słusznie  zauważa (s.424):
„..Tym, co na pewno mogłoby pomóc Europie i światu lepiej się zintegrować oraz zachować otwarte granice i umysły, jest zmniejszenie histerii związanej z terroryzmem…    …Terroryzm to broń znikomego i słabego wycinka ludzkości. Jak mu się udało zdominować globalną politykę?..”
I  dalej  (s.431,5): 
„…terroryści    jak  mucha,  która  stara  się  zniszczyć  skład  porcelany. Mucha jest tak słaba, że nie jest w stanie przesunąć nawet jednej filiżanki. Jak więc zabiera się do dzieła zniszczenia? Znajduje słonia, wchodzi mu do ucha i zaczyna bzyczeć. Słoń ze strachu i wściekłości wpada w szał – i rujnuje wszystko dookoła. Tak właśnie stało się po 11 września, gdy islamscy fundamentaliści podburzyli amerykańskiego słonia, by zniszczył bliskowschodni skład porcelany. Teraz muchy świetnie prosperują na gruzach. A na świecie nie brakuje wybuchowych słoni…”
Rozważania  o  terroryzmie  i  ewentualnych  wojnach  kończy  Harari  chyba  najsłuszniejszym  stwierdzeniem  z  całej  książki (s.483),  co  wykorzystuję,  by  skończyć  własną  pisaninę,  pozostawiając  dalsze  strony  bez  komentarza:
„Lekarstwem na ludzką głupotę może być dawka pokory. Napięcia narodowościowe, religijne i kulturowe nasilają się wówczas, gdy ludzie zaczynają mieć wygórowane mniemanie na temat własnego narodu, religii i kultury. Gdy uważam, że to, co moje, jest najważniejsze na świecie, wówczas moje interesy wysuwają się przed interesy wszystkich innych i całej ludzkości. Jak to zrobić, by nasze narody, religie i kultury zachowały odrobinę więcej realizmu i skromności w ocenie własnego miejsca w świecie?”     
Przestudiowałem  całość  z  zainteresowaniem,  lecz  trochę  się  zawiodłem,  bo  niewiele  nowego  się  dowiedziałem,  natomiast  truizmów  i  frazesów  co  niemiara,  a  do  tego  „clintonowskie”   obwinianie  Trumpa  i  Putina,  a  to,  razem  do  kupy,   nie  pozwala  mnie  na   ocenę  wyższą  niż  7/10. 

PS  Dodaję  jeszcze  rezolutną  wypowiedź   jakiegoś  mądrego  staruszka  (s.728,9):
 „….dowiedziałem się, że sensem mojego bycia tu, na ziemi, jest pomaganie innym. Ale wciąż nie udało mi się dojść do tego, po co są tu ci inni”.
  

   

No comments:

Post a Comment