Nie wypada
autora przedstawiać, bo
jest powszechnie znany,
natomiast muszę ze
wstydem się przyznać,
że jego poprzednich
książek nie czytałem,
co ma też
dobrą stronę, bo
nie muszę porównywać
ich jakości, ani
narzekać na powtarzanie
w tej książce
myśli już wcześniej
publikowanych. Warto natomiast
przytoczyć z Wikipedii,
że „..44% of critics gave the book a "rave" review…” („entuzjastyczną recenzję”),
jak i głosy
krytyczne:
„….Gavin
Jacobson in ‘The New Statesman’ sees it as “a study thick with promise and thin in
import” with advice “either too vague or too hollow to provide any meaningful
guidance.” In ‘The Times’, Gerard DeGroot writes: "The author of Sapiens is good
at identifying the crises to come but his syrupy platitudes are no
answer." ……”
Zarzut „no answer”
jest tak głupi,
że nie wymaga
komentarza. Harari wzbudza
w mózgu czytelnika
jeśli nie tsunami,
to na pewno
co najmniej burzę
o sile 10
w skali Beauforta.
Inaczej mówiąc, nie
bawiąc się w
górnolotne wyrażenia, pobudza,
inspiruje, skłania, zmusza
etc czytelnika do
myślenia. I to
jest największy jego
cel i sukces.
Ani tu miejsce,
ani czas, by
odnieść się do
szerokiej tematyki, co
więcej polemika z
jego tezami byłaby
irracjonalna, bo nie
chodzi o szczegóły
(np. „polonica”), a o inspirację
do wielu dyskusji
na poszczególne tematy
w zainteresowanych forach.
Na wspomnianą polemikę nie
ma tu miejsca
również, a może
przede wszystkim, ze
względu na uproszczony
podział przedstawiony przez
autora (s.15,5):
„..Pod koniec XX wieku wydawało się, że wielkie
ideologiczne bitwy między faszyzmem, komunizmem i liberalizmem zakończyły
się druzgocącym zwycięstwem tego ostatniego. Można było sądzić, że ustrój
demokratyczny, prawa człowieka i kapitalizm wolnorynkowy muszą podbić cały
świat. Jak zwykle jednak historia skręciła w nieoczekiwanym kierunku
i po upadku faszyzmu oraz komunizmu obecnie to liberalizm znalazł się w kropce…”Jest to podział na totalitaryzm i liberalizm Hannah Arendt, wykorzystany przez makkartyzm na potrzeby „zimnej wojny”, przy czym totalitaryzm zrównujący hitleryzm ze stalinizmem, a pomijający Chiny i Kościół Rzymski, został doszczętnie skrytykowany i ośmieszony. Czy „po upadku faszyzmu i komunizmu” pozostał tylko liberalizm? Czy „ustrój demokratyczny, prawa człowieka i kapitalizm wolnorynkowy” miały szanse kiedykolwiek „podbić cały świat”?
Unikając dyskusji, decyduję
się jednak na
wypisanie paru zdań
„ku pamięci” i
z chęci podzielenia
się nimi z
Państwem. I tak
z „Przedmowy” wybrałem
słowa słuszne dla
mnie, lecz zapewne
bulwersujące dla wierzących:
„….Z powodu tego globalnego wymiaru naszego
osobistego życia tak ważne – ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej –
jest dziś odkrywanie własnych uprzedzeń religijnych i politycznych,
własnych przywilejów związanych z rasą i płcią kulturową oraz
własnego mimowolnego współudziału w instytucjonalnym ucisku. Czy jednak to
przedsięwzięcie jest realistyczne? Jak mam znaleźć twardy etyczny grunt
w świecie, który znacznie wykracza poza moje horyzonty, który wymyka się
całkowicie ludzkiej kontroli, który twierdzi, że wiara w jakiegokolwiek
boga i wszelka ideologia jest podejrzana?.....”
Wg Harariego
część ludzi uważa,
„słusznie lub nie”,
że…(s.32 e-book):
„….liberalizacja i
globalizacja to potężny
przekręt wzmacniający pozycję
maleńkiej elity kosztem
mas…”
Trafny truizm
(s.38):
„…Ludziom zawsze
dużo lepiej wychodziło
wynajdywanie narzędzi niż
ich mądre używanie..”
Aby oddać
też minusy książki
przepisuję żenująco populistyczny
frazes (s.43,6):
„…Supermarket okazał
się znacznie silniejszy
od gułagu”
Harari kreuje
nowego boga - Algorytm,
w pełni zniewalającego człowieka (bo – s.212- „algorytmy
oparte na big
data mogą wymazać
wolność”) i boginię SI – sztuczną
inteligencję, (mniej okrutną,
bo pozbawioną świadomości
(s.203,6)):
„…W rzeczywistości
jednak nie ma powodu, by zakładać, że sztuczna inteligencja zyska świadomość,
ponieważ inteligencja i świadomość to zupełnie różne rzeczy. Inteligencja
to zdolność rozwiązywania problemów. Świadomość to zdolność odczuwania takich
stanów, jak ból, radość, miłość i złość. Na ogół mylimy te dwa
pojęcia, ponieważ u ludzi oraz innych ssaków inteligencja idzie
w parze ze świadomością…”
Z podtytułu
części II (s.235):
„Połączenie technologii informacyjnej i biotechnologii zagraża
podstawowym współczesnym wartościom: wolności i równości... ...Nacjonalizm, religia i kultura
dzielą jednak ludzkość na wrogie obozy i bardzo utrudniają współdziałanie
na płaszczyźnie globalnej.”
W treści tej
części znajduję jednak
wiadomość optymistyczną
(s.323,5):
„…..pierwszego na świecie „czystego” hamburgera wyhodowano
z komórek – a następnie zjedzono – już w 2013 roku.
Kosztował trzysta trzydzieści tysięcy dolarów. Cztery lata prac
badawczo-rozwojowych pozwoliły obniżyć jego cenę do jedenastu dolarów za
sztukę, a prognozy mówią, że w ciągu kolejnej dekady przemysłowo
wytwarzane czyste mięso ma być tańsze niż to pochodzące z ubojni. Te
osiągnięcia techniczne prawdopodobnie nie tylko uchronią miliardy zwierząt od
życia w skrajnym cierpieniu, ale pomogą też nakarmić miliardy
niedożywionych ludzi, a jednocześnie zapobiegną krachowi ekologicznemu…”To cenna riposta dla panikarzy straszących kataklizmem wskutek przeludnienia Ziemi (np., Dan Brown w „Inferno”). Natomiast mniej cenne, a dla mnie nudne, jest udowadnianie oczywistości, że (s.349,8 i n.):
„…tradycyjne religie są pozbawione jakiegoś szczególnego znaczenia na polu problemów technicznych i politycznych. Mają natomiast ogromne znaczenie w odniesieniu do problemów z tożsamością – w większości wypadków stanowią jednak część problemu, nie zaś jego potencjalne rozwiązanie…”
Bo są (s.375,2): „….wykorzystywane przeważnie jako służące współczesnego nacjonalizmu..”
Religijny nacjonalizm stanowi problem, szczególnie podsycając histerię antyterrorystyczną i dlatego Harari słusznie zauważa (s.424):
„..Tym, co na pewno mogłoby pomóc Europie i światu lepiej się zintegrować oraz zachować otwarte granice i umysły, jest zmniejszenie histerii związanej z terroryzmem… …Terroryzm to broń znikomego i słabego wycinka ludzkości. Jak mu się udało zdominować globalną politykę?..”
I dalej (s.431,5):
„…terroryści są jak mucha, która stara się zniszczyć skład porcelany. Mucha jest tak słaba, że nie jest w stanie przesunąć nawet jednej filiżanki. Jak więc zabiera się do dzieła zniszczenia? Znajduje słonia, wchodzi mu do ucha i zaczyna bzyczeć. Słoń ze strachu i wściekłości wpada w szał – i rujnuje wszystko dookoła. Tak właśnie stało się po 11 września, gdy islamscy fundamentaliści podburzyli amerykańskiego słonia, by zniszczył bliskowschodni skład porcelany. Teraz muchy świetnie prosperują na gruzach. A na świecie nie brakuje wybuchowych słoni…”
Rozważania o terroryzmie i ewentualnych wojnach kończy Harari chyba najsłuszniejszym stwierdzeniem z całej książki (s.483), co wykorzystuję, by skończyć własną pisaninę, pozostawiając dalsze strony bez komentarza:
„Lekarstwem na ludzką głupotę może być dawka pokory. Napięcia narodowościowe, religijne i kulturowe nasilają się wówczas, gdy ludzie zaczynają mieć wygórowane mniemanie na temat własnego narodu, religii i kultury. Gdy uważam, że to, co moje, jest najważniejsze na świecie, wówczas moje interesy wysuwają się przed interesy wszystkich innych i całej ludzkości. Jak to zrobić, by nasze narody, religie i kultury zachowały odrobinę więcej realizmu i skromności w ocenie własnego miejsca w świecie?”
Przestudiowałem całość z zainteresowaniem, lecz trochę się zawiodłem, bo niewiele nowego się dowiedziałem, natomiast truizmów i frazesów co niemiara, a do tego „clintonowskie” obwinianie Trumpa i Putina, a to, razem do kupy, nie pozwala mnie na ocenę wyższą niż 7/10.
PS Dodaję jeszcze rezolutną wypowiedź jakiegoś mądrego staruszka (s.728,9):
„….dowiedziałem się, że sensem mojego bycia tu, na ziemi, jest pomaganie innym. Ale wciąż nie udało mi się dojść do tego, po co są tu ci inni”.
No comments:
Post a Comment