Sherwood Anderson (1876-1941) - „Miasteczko
Winesburg” z 1919
Autobiografia Amosa
Oza zainspirowała mnie
do przeczytania tej
książki i zaczynam
od jego zacytowania:
Amos Oz
„Opowieść o miłości
i mroku” (s.1400
i n. e-book):
„Książka Miasteczko Winesburg to
swego rodzaju cykl opowiastek i epizodów wyrastających jedno z drugiego
i powiązanych ze sobą głównie przez to, że akcja wszystkich rozgrywa się
w jednej mieścinie, zapadłej, nędznej, zapomnianej przez Boga: bohaterami
są szarzy ludzie, stary stolarz, zadumany młodzieniec, jakiś właściciel hotelu,
młoda pomoc domowa. Poszczególne opowiadania łączy również to, że postaci
przechodzą z jednego do drugiego: te, które grały główne role
w jednym, pojawiają się jako drugoplanowe, epizodyczne, w innym. Fabuła opowieści z Miasteczka
Winesburg składała się w całości z wydarzeń błahych
i powszednich, utkana z miejscowej plotki albo drobnych
i niespełnionych marzeń: stary stolarz rozmawia ze starym pisarzem
o podwyższeniu jego łóżka, a marzycielski chłopak o nazwisku
Jerzy Willard, początkujący reporter miejscowej gazety, przysłuchuje się ich
rozmowie i wpada w zadumę. Jest tam jeszcze pewien ekscentryczny
staruszek, Biddlebaum, przezwany „Skrzydlatym Biddlebaumem”. I wysoka
ciemnowłosa dziewczyna, która z jakiegoś powodu wyszła za niejakiego
doktora Reefy’ego, a rok później umarła. I Abner Groff, piekarz,
i doktor Parcival – „rosły mężczyzna o obwisłych wargach
i płowym wąsie, nosił stale przybrudzoną białą kamizelkę. Z jej
kieszonek sterczały czarne cygara, popularne zwane «gwoźdźmi»” – i jeszcze
inne podobne postaci, typy, o jakich aż do tamtej nocy sądziłem, że nie ma
dla nich miejsca w literaturze, chyba że w charakterze postaci
drugoplanowych, budzących w czytelniku najwyżej mieszaninę lekkiego
rozbawienia z politowaniem. A oto Miasteczko Winesburg
w centrum każdego z opowiadań stawia sprawy i osoby, o czym
byłem święcie przekonany, nielicujące z powagą literatury; poniżej jej
minimalnego progu akceptacji. Kobiety u Sherwooda Andersona wcale nie były
przebojowe ani tajemnicze i kusicielskie. Mężczyźni nie byli silni ani
zadumani i milczący, nie osnuwały ich też dym papierosów ani męska
melancholia.s.1407: Z książki Miasteczko Winesburg dowiedziałem się, jak wygląda świat według Czechowa, zanim zdążyłem zapoznać się z jego twórczością. Nie był to jeszcze świat Dostojewskiego, Kafki i Knuta Hamsuna ani Hemingwaya czy Jigala Mossinsohna. Nie były to jeszcze tajemnicze kobiety na mostach ani mężczyźni z postawionymi kołnierzami, w kłębach knajpianego dymu. Ta niepozorna książka dokonała we mnie jakby odwróconej rewolucji kopernikańskiej: Kopernik odkrył, że nasza Ziemia wcale nie jest centrum wszechświata, jak uważano w jego czasach, lecz tylko jedną z planet Układu Słonecznego. Natomiast Sherwood Anderson uświadomił mi, że można pisać o tym, co mnie otacza. Dzięki niemu pojąłem nagle, że opisywany świat nie jest zależny od Mediolanu i Londynu, lecz obraca się zawsze wokół ręki piszącego, gdziekolwiek się on znajduje: gdzie ty jesteś – tam środek wszechświata.
s.1413,4: Taki właśnie skarb otrzymałem z rąk Sherwooda Andersona. Kiedyś nawet miałem okazję spłacić mu grosik czy dwa z zaciągniętego długu: tam, w Ameryce, ów wspaniały Sherwood Anderson, przyjaciel i rówieśnik Williama Faulknera, został już prawie zupełnie zapomniany. Tylko sporadycznie jego książki przewijają się jeszcze przez niektóre wydziały filologii angielskiej. I oto kilka lat temu otrzymałem list od wydawnictwa Norton: zamierzają wznowić zbiór opowiadań Sherwooda Andersona pod tytułem Śmierć w lesie i inne opowiadania i obiło im się o uszy, że podobno należę do jego wielbicieli, więc może zechciałbym łaskawie napisać kilka linijek, które wydawca mógłby dla podniesienia sprzedaży umieścić na obwolucie?......”
Książka dostępna na: https://docer.pl/doc/vsc0; Na LC: 7,1 (ocen 59 i opinii 3). Świetne 22 opowiadania. Warto skorzystać z podanego adresu i przeczytać. Ja z Amosem Ozem nie będę rywalizował, więc zachowam swoje bardzo dobre wrażenia dla siebie. Dodam tylko skojarzenia: bo nie tylko Czechow, lecz Wil Lipatow („Wiejski Sherlock Holmes”), a nawet „Dublińczycy” Joyce’a. Z przekonaniem 8/10
No comments:
Post a Comment