Sunday, 20 January 2019

Mariusz SZCZYGIEŁ - „Nie ma”


„…Na okładce mojej książki "Nie ma" są spadochroniarze. Właściwie bardziej takie meduzy z krwi. To obraz Michała Mroczki o wojnie. Ten spadochroniarz się rozpływa, jakby ta krew z niego wyciekała.  Więc napisałem rano: "Patrzyłem na ten obraz Michała Mroczki przez ponad rok, bo stoi u mnie w gabinecie. Nagle uświadomiłem sobie, że jest idealny na okładkę mojej nowej książki. Spadochroniarze jeszcze nie dolecieli, a już ich nie ma. Jeszcze spadają, a już się rozpuszczają. Nie są u celu, a już znikają. Czyli dobrze ilustrują słynne zdanie Marii Janion, że żyjąc tracimy życie"….”
Jaką  furorę  zrobił  ten  zbiór  świadczą  wyniki  na  wyszukiwarce  Google,  a  ja  z  tych  bardzo  licznych  nie  tylko  recenzji,   lecz  i  wywiadów,  polecam   mojego  ulubionego  recenzenta  Jarosława  Czechowicza  na:
Wyrywam  stamtąd  dwa  fragmenty:
„…..„Nie ma” łączy rozważania o końcu z tym, w jaki sposób usiłujemy mu zapobiec w swojej świadomości. O tym, że wszystko – jak twierdzi jedna z rozmówczyń – jest w zasadzie przeszłością, bo przemijanie i odbieranie nam rzeczy, ludzi, przeżyć i sytuacji następuje stale, bez przerwy, bez liczenia się z naszą zgodą lub niezgodą na to….      ….. W „Nie ma” nie chodzi tylko o nieobecność drugiego człowieka, choć ten zbiór powraca do niemożliwości uniesienia zagadki samobójstwa czy odejścia kogoś bliskiego, po kim świat jest już zupełnie inny. W tej książce chodzi o zaskakująco różne nieobecności. Także rzeczy, sytuacji, stanów emocjonalnych. Szczygieł portretuje bohaterów, dla których życie po stracie stało się inne w takim znaczeniu, że sama utrata każe im w samotności przeżywać swoją traumę…”
Szczygieł  ma  u  mnie  3x10, 9, 8 i 5,  a  ta  książka  na  LC 7,58 (225 ocen i 38 opinii). 
Od  pierwszych  stron  znowu  mnie  Szczygieł  czaruje,  lecz  nie  tyle  tematem  i  formą, a  natłokiem  dygresji  pobudzających  moje  emocje. Wyjaśnię  to  cytatami  z  pierwszego  reportażu    pt  „Czytanie  ścian”,  w  którym  główna  rola  przypadła  poetce  Violi  Fischerowej (ur.1935):
„…A ja coraz częściej łapię się na tym, że mój wewnętrzny rytm kompletnie nie współgra z żadną poezją..”
„…Cokolwiek nas otacza, trafia do nas w przeróbce pojęć, czyli mowy – mówionej, pisanej albo obrazkowej..     ... zawsze tylko ułomny raport pamięci…”  
„….Relacje świadków są często ze sobą sprzeczne, bo pamięć nie jest pasywną rejestracją – nie zapisuje wszystkiego demokratycznie, jest tylko zapisem aktywnym – dopasowuje fakty do naszego założenia. Zmieniamy przeszłość tak, by wspomnienia pasowały do całego zapamiętanego obrazu…”
„…Przecież im mniej Boga, tym większa potrzeba metafizyki!...”
„…U nas nie szanuje się powracających. Mówią, że zdradziliśmy, zostawiliśmy ich w komunistycznym gównie. Poza tym przypominamy im, że sami nie zdołali wyemigrować…”
„….– Havla też nie szanują, bo jego istnienie przypomina im, że nie byli bohaterami. Robią wszystko, co mogą, żeby odebrać mu bohaterstwo, umniejszyć jego dzielność, dzięki czemu nie będzie widać, że sami byli tak tchórzliwi…”
„…nie może patrzeć na wskazówkę sekundnika, bo prędkość, z jaką ona biegnie, go przeraża…”
„…..robotnik…    .. – To człowiek, który utrzymuje się z pracy własnych rąk, do nieuczciwego zarobkowania brakuje mu przesłanek…”
„….Przygód dobrego wojaka Szwejka, powieści, która w swoich czasach była tylko „wulgarnym zbiorem anegdot”, ale przeobraziła się w dzieło filozoficzne, choć przecież nie zmieniono w niej ani linijki….”
„…. jak tylko jakaś absurdalna myśl  przekradnie się do głowy, to ona ciągnie następną. I zaczynasz brodzić w absurdach, choćbyś wiedział, że one w ogóle cię nie dotyczą. Jednak nie możesz z nich wyjść. Tworzysz na swój temat sztukę, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością…”
Może  to  nic  specjalnie  odkrywczego,  lecz  we  mnie  wzbudza  wiele  refleksji,  a  to  efekt  lektury  zaledwie   35 stron  z  264  pdf.    Chodzi  mnie  o  to,  że  jeśli  nawet  nie  wszystkie  reportaże  Szczygła     najwyższej  klasy,  to  ewentualne  niedoskonałości  rekompensuje   niesamowita  ilość  ciekawostek, dygresji,  aluzji,  odniesień  czy  skojarzeń.  Niestety,  tych  „nie  wszystkich”  jest  za  dużo,  a  w  dodatku  niektórych  nie  da  się  uratować,  bo  w  nich  za  mało  „mojego”  Szczygła.  Do  tego  dochodzi  wątek  sióstr  Woźnickich,  ciotek  bliźniaków  Kaczyńskich  (de  facto  matek  chrzestnych).  Może  nie  było  to  zamiarem  autora,  lecz  już  sam  fakt,  że  Żydówka  jest  matką  chrzestną  Jarosława  jest  tematem  „pod  publiczkę”.  Tak  to  odczuwam,  choć  ja  jestem   daleki  od  antysemityzmu,  niemniej  obserwuję  systematyczne  jego  objawy.  I  jeszcze  sprawa  katechetki,  która  w  odległej  przeszłości  zachłostała  dziecko  na  śmierć;  przecież  problem  nie  leży  w  katechezie,  lecz  w  tym,  że  makabryczna  zbrodnia  i  długoletni  wyrok  nie  zaszkodziły  jej  w  zdobyciu  najwyższych  uprawnień  pedagogicznych.  Dlatego  też,  mimo  całej  sympatii  dla  autora  nie  mogę  dać  więcej  niż  7/10

No comments:

Post a Comment