„WOLNE LEKTURY” REWELACYJNIE WYWIĄZUJĄ SIĘ Z
EDUKACYJNEJ MISJI. DZIĘKUJĘ!
Niewiele nowego
mam do powiedzenia
o autorce, więc
cytuję samego siebie
z recenzji „Dewajtis”:
„..Maria Rodziewiczówna (1864 – 1944) - ziemianka, antysemitka
(wg Wikipedii "Rodziewiczówna miała niechętny stosunek do Żydów, których
uważała za wyzyskiwaczy (lichwa) przyczyniających się do nędzy poleskiej wsi i
kłopotów finansowych miejscowych ziemian. Znalazło to odbicie w jej utworach,
gdzie często można znaleźć przykład złego Żyda), współzałożycielka Związku
Szlachty Zagrodowej, członkini władz Obozu Zjednoczenia Narodowego tzn
nacjonalistycznego Ozonu, a jednocześnie najwybitniejsza , najpopularniejsza
twórczyni szmirowatych, ckliwych "patriotycznych" romansideł, wyciskających
łzy, w czym przebiła ją jedynie Mniszkówna.
Należy wspomnieć o chęci zawłaszczenia pisarki przez dwa skrajne obozy: nacjonalistyczno - katolicki i (o ironio!) wolnomularsko - buddyjski bo ponoć była buddystką i masonką.
Wszystkie jej książki są arcydziełami szmiry i niedopuszczalne są inne oceny niż 10/10. ..”
Należy wspomnieć o chęci zawłaszczenia pisarki przez dwa skrajne obozy: nacjonalistyczno - katolicki i (o ironio!) wolnomularsko - buddyjski bo ponoć była buddystką i masonką.
Wszystkie jej książki są arcydziełami szmiry i niedopuszczalne są inne oceny niż 10/10. ..”
Jest to
druga jej powieść,
a pierwsza, która
przyniosła powodzenie (w 1887).
Teraz UWAGA!
Jeśli zamierzacie książkę
czytać i rzewnie
płakać to proszę
dalej mojej notki
nie czytać, bo
ujawniam treść.
Wikipedia:
„Akcja powieści rozgrywa się głównie w Petersburgu pod
koniec XIX wieku.
Tytułowy bohater jednego ze swych wnuków (Alberta) rozpieszcza, drugiego zaś
(Hieronima) pozostawia samemu sobie. Bezwzględne eksperymenty niemal
doprowadzają do śmierci Hieronima, który jednak ostatecznie przeżywa i zdobywa
miłość i uznanie dziadka.
Tytułowy
straszny dziadunio Polikarp Białopiotrowicz jest właścicielem rozległego
majątku Tepeniec w powiecie mozyrskim, osobą majętną i stroniącą od ludzi. Obaj jego
synowie już nie żyją. Ma dwóch wnuków: Alberta, zwanego Wojcieszkiem i
Hieronima, zwanego Ruciem. Pierwszy z nich prowadzi w Petersburgu rozrzutne
życie za pieniądze dziadka, gardzi każdą pracą, a drugi studiuje na
politechnice w tym mieście. Obaj są szpiegowani przez służących Polikarpa
Białopiotrowicza, który otrzymuje regularne sprawozdania z tego, co wnuki
robią. Hieronim podczas letniej praktyki studenckiej ratuje niesioną przez falę
powodziową kilkuletnią Bronkę Obojską. Dziewczynka mieszka od tej pory w
Petersburgu ze swoim wybawcą i jego przyjacielem Józefem, zwanym Żabbą. Pewnego
dnia Bronka znika w tajemniczy sposób i nie udaje się jej odnaleźć. Wkrótce
Żabba umiera na gruźlicę. Hieronim po ukończeniu studiów z wyróżnieniem
podejmuje pracę przy budowie kolei. Wówczas odwiedza go jego kuzyn Wojcieszek,
prosząc o pożyczkę na spłatę swych długów. Rucio oddaje mu wszystkie własne pieniądze,
jednak nie godzi się na przekazanie służbowych. Po kilku dniach zwierzchnik
wzywa Hieronima, pokazując mu weksle na 25 000 rubli. Naczelnik
wspaniałomyślnie wykupuje dług, a Hieronim nie zdradza, że weksle są
sfałszowane. Powraca do swojej kwatery i próbuje popełnić samobójstwo. Wówczas
pojawia się straszny dziadunio, który wyjaśnia sprawę. Przemęczenie pracą i
niesłuszne oskarżenie powodują, że Hieronim zapada na tyfus i zapalenie mózgu.
Dziadek zabiera go do Tepeńca, gdzie wnuk zdrowieje. Spotyka tam także swoją
dawną wychowankę Bronkę, która jak się okazało została porwana z rozkazu
strasznego dziadunia. Bronka zostaje żoną Hieronima.”
Cudowne! A
ja podziwiam autorkę,
że ona - aktywna
antysemitka i nacjonalistka, potrafiła
równocześnie takie ckliwe
dyrdymały pisać. 10/10
No comments:
Post a Comment