Saturday, 17 November 2018

Marcin RUSNAK - „Opowieści niesamowite”


Po  zrecenzowaniu  „Fantazmatów”  dostałem  miły  list  od  ich  redaktora  Dawida  Wiktorskiego  i  namiar   na  „Opowieści  niesamowite”,  których  też  jest  redaktorem.  Wszedłem   na:  https://fantazmaty.pl/projekty/opowiesci-niesamowite/
..pobrałem,  a  chęć  do  lektury  zwiększył   sam  Rusnak  wyznając  na  LC,  że  lubi  Paula  Austera,  jak  i  Sapkowskiego.  Sądząc  po  osiągniętych  wynikach  na  LC,  autor  nie  jest  (jeszcze)  popularny,  a  już  jego  życiorys  budzi  zainteresowanie  i  dlatego  go  kopiuję:
Urodziłem się we Wrocławiu w 1984 roku. Dzieciństwo i okres dojrzewania przebimbałem wesoło: grając na komputerze ile wlezie, czytając fantastykę i zastanawiając się, co tu ze sobą począć. W końcu z braku lepszych pomysłów poszedłem na wrocławski uniwerek, a konkretniej – na anglistykę. Na uczelni radziłem sobie na tyle znośnie, że po magisterce (poświęconej, nawiasem mówiąc, Mrocznej Wieży Stephena Kinga) zostałem na studiach doktoranckich. A czym tam się zajmuję? Fantastyką, rzecz jasna. Anglojęzyczną, dla dzieci i młodzieży. I śmiercią. Namiętnie, choć nie wiem, czy to akurat dobrze o mnie świadczy.
Moja przygoda z pisaniem trwa nie od dziś, a jej zamierzchłe początki są obecnie głównie powodem do śmiechu lub zażenowania. O tym, że jakoś mi to wychodzi, świadczą wygrane konkursy (Platynowy Kałamarz 2009, Horyzonty Wyobraźni 2009, konkurs Cyberpunk w ramach Falkonu 2010, Świetlne Pióro 2011, konkurs w ramach Wrocławskich Dni Fantastyki 2011) oraz rosnąca liczba publikacji. Naprawdę poważnie myślę o pisaniu od niedawna - głównie za sprawą umowy podpisanej z lubelskim Wydawnictwem Ifryt. Jestem też członkiem Ligi Piszących Dżentelmenów.
Na to, jak piszę, wpływ ma wiele czynników. Najważniejszym są bez wątpienia inne książki. Do moich ulubieńców z kręgu fantastyki należą Neil Gaiman i Andrzej Sapkowski, ale żeby wymienić wszystkich lubianych potrzebowałbym naprawdę duuuużo czasu. Z pisarzy bardziej mainstreamowych wprost przepadam za Paulem Austerem i Ernestem Hemingwayem. Ulubiona książka? ”Amerykańscy bogowie” Gaimana i cały Wiedźmin Sapkowskiego, ale jakiś czas temu “Ziemia pod jej stopami” Salmana Rushdiego dosłownie zjarała mi mózg i wciąż nie mogę się otrząsnąć.”
Na  podanej  wyżej  stronie  zamieszczono  notkę:\
Świat spustoszony wojną nuklearną, po którym niesie się tajemnicza radiowa audycja. Znaleziona na strychu skrzynka, która... spełnia życzenia? Młody mag oraz geniusz medycyny w gospodzie na odludziu, zmuszeni do współpracy. Zabijane ptaki i magiczny terroryzm. Świadectwo i ostrzeżenie przekazane przez obcą rasę... A może wcale nie tak obcą?
‘Opowieści niesamowite’ Marcina Rusnaka to trzynaście opowiadań, prawdziwy literacki tygiel, w którym mieszają się najciekawsze konwencje współczesnej fantastyki: fantasy, cyberpunk, post-apokalipsa, groza. To trzynaście wyśmienitych tekstów, które zabiorą Was w światy i miejsca, w których niekoniecznie chcielibyście się znaleźć.
Drugie wydanie zawiera premierowe opowiadanie Zaginięcie Benedicta Constantine'a’ .”

No  to  pozostało  wygłosić  opinię.  Podkreślałem  wielokrotnie,  że  nie  jestem  zauroczony  ‘fantasy’  czy  ‘science  fiction”,  a  z  młodych  lat  pozostała  we  mnie  miłość  do  Lema  i  Bradbury’ego.    Obecna   obfitość  w  tej  materii  rujnuje,  powoduje  samozagładę  tego  gatunku,  a  ja  tak  zdecydowanie,  i  bezkrytycznie   ubóstwiam  tylko  Philip K. Dicka.
Rusnak   jest  inteligentny  i  wykształcony,  co  „widać,  słychać  i  czuć”   i  dlatego  czytam  z  przyjemnością  jego  13  opowiadań  i  jak  się  okazało,   reprezentujących  różne  gatunki  lub  ich  pomieszanie.
Już  w  pierwszym  opowiadaniu (nowym) zaskoczył  mnie   stwarzając  inną  cywilizację,  by  wygłosić  pełen  aluzji  traktat  polityczny z  przesłaniem,  że  „cel  uświęca  środki”..
Poczytałem  trochę  recenzji  i  doszedłem  do  wniosku,  że  mój  wysiłek  zbędny,  bo  ja – w  76.  roku  życia -  inaczej  treść  odbieram,  a  co  gorsze – nie  rozumiem  języka  młodych.  Np.:
„… premierowy tekst „Zaginięcie Benedicta Constantine’a” rozgrywający się w uniwersum Wolsunga, a więc coś szczególnie miłego dla miłośników przygodowego steampunka ….”   
Drugie -  „Kołysanki  dla  umarłych” -    post apokaliptyczne,  dobre,  lecz  mnie  się  wydaje  wtórne,   jakbym    coś  podobnego  już  czytał.    A  może  właśnie  to  opowiadanie  gdzieś  było  publikowane?    Trzecie  -  miłosne,  Minstrel  kocha  mężatkę,  a  w  szczytowym  momencie  gada  do  niego  jej  holoprojekcja  (hologram)… Czwarte  to  totalna  krytyka   naszej  rzeczywistości,  z  fanatyzmem  religijnym  na  czele….  Piąte -  króciutkie,  o  bezsensie  śmierci..
I  tak  skończyliśmy  „Księgę  końca”,  a  przed  nami  cztery  opowiadania  tworzące  „Księgę  magii”  i  cztery  -  „Księgę  strachu”…
Nie,   nie  ma  sensu   dalsze  ujawnianie  treści   poszczególnych  opowiadań,  tym  bardziej,  że  różnorodność  przeogromna.   Inni  -  spece  od  fantasy  podają  szczegóły,  a  ja  tylko  powiem,  że  wdzięczny  jestem   Panu   Dawidowi   za  polecenie  tej  lektury,  że  z   przyjemnością   czytałem  do  ostatniej  strony,  a  żeby  autora  zbytnio  nie  rozpieszczać  proponuję  za  całość  7/10.
Muszę   koniecznie  dodać,  że   pomysły  Rusnaka,  a  szczególnie  wykonanie (dobra  polszczyzna)  przewyższają    większość    publikacji  znanych  wydawnictw. 
A  jeszcze:  wg  mnie  najlepsze  jest   pierwsze  opowiadanie,   obecnie  napisane  (różnica  5  lat)  pt  „Zaginięcie  Benedicta  Constatine’a”   z  najlepszej   „Księgi końca”,  a   ze  słabszej    „Księgi magii”  bezkonkurencyjne  jest  moralizatorski  „Farid  Tkacz  i  latający  dywan”;   również  słabsza  jest   „Księga  strachu”   w  której  wyróżnia  się   „Koszmar  z  Yelland”.



No comments:

Post a Comment