Thursday 30 July 2015

Mo Yan - "Obfite piersi, pelne biodra"

Mo Yan - "Obfite piersi, pełne biodra"

Przypominam, że recenzowałem dotychczas Mo Yan (ur.1955; Nobel 2012) trzy książki; "Klan czerwonego sorga" (1986, 10 gwiazdek); "Kraina wódki (1996; 10) oraz "Żaby" (2009; 6). Uzasadnienie Nobla brzmiało: pisarz...
"....who with hallucinatory realism merges folk tales, history and the contemporary..."
Podkreślam, że tłumaczką ww "dziesiątek", jak i obecnej (1996), była Krystyna Kulpa; brawo!!

Epopeja komunistycznych Chin, saga rodziny Shangguan; tytuł pochodzi od charakterystycznej cechy kobiet tej rodziny, bo o drugiej córce autor mówi:
"....kontynuowała wspaniałą tradycję kobiet z rodziny Shangguan, o obfitych piersiach i pełnych biodrach.."
O spuściznę po Sun Jatsenie, walczą Czang Kaiszek i Mao Tsetung, a "godzą" ich Japończycy. Walka i kolaboracja z japońskim okupantem, po wyzwoleniu przez ZSRR i USA wojna domowa 1945-49. głód lat 60-tych, reformy ekonomiczne lat 80-tych i kapitalizm w państwie komunistycznym. W sumie fascynująca kobyła, która wymaga jednak od czytelnika choćby podstawowej orientacji w historii Chin w ostatnich stu latach. Wszystkie przemiany polityczne i gospodarcze autor przedstawia na szczeblu "powiatowym", może nawet "gminnym". Zasadniczo nie wychodzimy poza północno-wschodnią część prowincji Gaomi i właśnie dlatego sam czytelnik musi znależć kontekst z wydarzeniami przełomowymi dla całego kraju. Wymaga to trochę wysiłku, bo wiadomości z Wikipedii są bardzo rozproszone, a bez tego nie da się ogarnąć SYMBOLICZNYCH losów ośmiu córek Shangguan Lu.
Z jednej strony mamy curriculum vitae głównego bohatera, biernego chłopa "bez jaj", jak większość zniewolonego społeczeństwa, a z drugiej losy córek, skrajnie różnorodne, reprezentujące wszelkie aktywne frakcje społeczeństwa, przeciwstawne we wszystkich możliwych konfiguracjach. I dlatego książka ta jest epopeją narodową.
Jeszcze mała dygresja: szukając po internecie i starych książkach zagubiłem się i nie wiem już czy stolicą Chin jest "mój" Pekin czy też Peking bądż, ostatnio popularny Beijing, czy chodziłem do Ambasady Chińskiej po "czerwoną książeczkę" Mao Tsetunga, czy nim był Mao Zedong: zmieniono też "mojego" premiera Czou Enlaia na Zhou Enlaia, a marszałka Czu Teh na Zhu De. Nie rozumiem czemu, gdy dalej mamy Włochy zamiast Italii. Pamiętam też polskie szaleństwo z lat 60-tych gdy zmieniono Indie na India, z którego póżniej szczęśliwie się wycofano. Jeszcze dwa słowa na temat Peking vel Beijing, bo znalazłem wytłumaczenie w Wikipedii, które nic mnie nie wyjaśniło:
"Beijing - romanization of the Mandarin pronunciation...(chińskiego idiogramu)
Peking - romanization of southern the Mandarin prononciation..... (chińskiego idiogramu)"

Książka trudna, poświęciłem jej prawie tydzień, ale warto było, bo to niewątpliwe arcydzieło.
Zapomniałem Państwa czymś rozbawić to podaję przepis na luksusowe danie, gdy kapitalistyczny snobizm nowobogackich dotarł do terażniejszych Chin: (1312)
"Urzędnicy miejscy w Dalanie to prawdziwi smakosze-eksperymentatorzy. Bardzo poszerzyli ludzkie menu. Wiele rzeczy, które tradycyjnie uważano za trujące, nieczyste, niejadalne, dzięki tym smakoszom trafiło na stoły. Dawniej uważano, że ropuchy są niejadalne, a w rzeczywistości mają pyszne mięso, znacznie lepsze od żabiego. W zeszłym miesiącu w restauracji „Pierwszy Maja”, należącej do miejskiego urzędu pracy, zaprezentowano nowe danie, zwane „łabędziem, który najadł się ropuch”. Jego głównym składnikiem jest siedem świeżych, obdartych ze skóry ropuch i wypatroszony łabędź. Łabędzia faszeruje się ropuchami, a następnie piecze...."
Smacznego! Jeszcze jedno: na końcu e-book "spis najważniejszych postaci", o którym dowiedziałem się dopiero po skończeniu lektury, a szkoda, bo szczególnie na początku trudno spamiętać "who is who?"

No comments:

Post a Comment