Wikipedia:
„Belizariusz (ang. Count
Belisarius) – powieść angielskiego pisarza Roberta Gravesa, wydana
w 1938 roku. Książka przedstawia losy Belizariusza, bizantyńskiego wodza z VI wieku. Powieść
napisana jest w formie biografii przez nadwornego eunucha Eugenisza, który jest sługą żony generała, Antoniny. Przedstawia on całe życie wodza, skupiając się na
podbojach w północnej Afryce i Włoszech, a także na jego relacjach z Justynianem Wielkim i jego żoną, Teodorą.”
Zaznaczmy filuternie
od razu, że
Antonina, Teodora i
ich koleżanki, to
protoplastki współczesnych tancerek
na rurze, ha,
ha.
Dostępne na: https://docer.pl/doc/ecxs8v
Ubóstwiam Gravesa
od dzieciństwa, bo „Ja, Klaudiusz”,
bo „Klaudiusz i Messalina”,
bo „Mity greckie”,
bo „Mity hebrajskie”, ale przede
wszystkim „Wyprawa po
Złote Runo” czyli
„Herkules z mojej
załogi”. A teraz trafia się
jakiś Belizariusz, Justynian
i Teodora, o
których właściwie nic
nie wiem. Terra
incognita, terra intacta.
Z przedmowy:
„…Belizariusz urodził się w ostatnim roku nieszczęsnego piątego
stulecia (stulecia króla Artura), kiedy to Anglosasi najechali południową
Brytanię, Wizygoci Hiszpanię, Wandalowie Afrykę, Frankowie Galię, Ostrogoci
Italię. Umarł w roku 565, pięć lat przed urodzeniem proroka Mahometa..”.
No to,
żeby się łatwiej
czytało, poznałem, co
na temat bohaterów
podaje Wikipedia i
zanotowałem:
„Belizariusz (505 -565) – wódz bizantyjskim
w czasie panowania
Justyniana I Wielkiego.. Żoną
Belizariusza była Antonina, faworyta cesarzowej Teodory, posiadająca duży wpływ na męża, co nie przeszkadzało
jej w utrzymywaniu intymnych stosunków z jednym z domowników imieniem
Teodozjusz. Jedynym dzieckiem z tego
małżeństwa była córka, która w 543 roku została zaręczona z wnukiem cesarzowej
Teodory.
Justynian I Wielki (483 -565)- cesarz
bizantyjski (527 – 565),
święty Kościoła prawosławnego, wprowadził cezaropapizm;
za jego czasów
Cesarstwo Bizantyjskie osiągnęło
największą świetność.
Teodora (500 – 548) -
żona Justyniana, bardzo
bogaty życiorys (aktorka, rozwiązłe
życie), z którego
wybieram interesującą wzmiankę:
‘..Jednym z głównych
celów Teodory była ochrona prześladowanych wcześniej monofizytów(zamieszkujących głównie Egipt i wschodnie tereny cesarstwa) i zrównania ich wyznania z wyznaniem chalcedońskim dominującym w
Konstantynopolu i Rzymie…”
Monofizytyzm, eutychianizm – doktryna teologiczna, według której Chrystus ma naturę ludzką i boską, jednak nie istnieje w dwóch naturach.
Natura boska Chrystusa wchłonęła jego naturę ludzką.
Kościoły chalcedońskie – kościoły partykularne, które przyjęły nauki soboru chalcedońskiego w 451. Kościołami chalcedońskimi są obecnie wszystkie kościoły katolickie i wszystkie cerkwie prawosławne…”
Koniecznie przed
lekturą warto przeczytać
„Opowieść o Belizariuszu”
dr hab. Pawła Janiszewskiego (ur.1967)
na:
Graves nawiązuje
często do mitologii
greckiej, lecz to
dla mnie - miłośnika jej,
sama przyjemność. Tak
więc przyjemności co
niemiara, bo sposób
snucia opowieści przez
Gravesa, doskonale mnie znany
z innych jego
książek, satysfakcjonuje chyba
każdego czytelnika, dzięki
przejrzystości i licznym
dygresjom. W efekcie
nieznany mnie świat
cesarstwa bizantyjskiego zafascynował
mnie i od
lektury nie mogłem
się oderwać przez
tydzień, czego i
Państwu życzę. Tutaj
dodam, że ten
tydzień to wprawdzie
przyjemność, lecz przede
wszystkim harówa, bo
zakres tematyczny - przeogromny.
Nieustannym tematem
jest starcie starego
z nowym, tj
kultury greckiej i
rzymskiej z chrześcijaństwem, a
jakie to wzbudza
kontrowersje widzimy w
zdaniu (s. 86,2 z 1002 e-booka):
„..Opowiadał, jak to wyparcie się starych bogów i
przyjęcie galilejskiego uzurpatora spowodowało ruinę Rzymu, bowiem niemrawa
filozofia chrześcijańska przeżarła i zniszczyła imperium...”
Spór dotyczy
wszystkich dziedzin, w tym poglądów
na obyczaje, nagość
w sztuce, rytuały
i obrzędy religijne.
Jednym słowem kopalnia
wiedzy i to
w aspekcie historycznym,
bo Graves tak
w mitologii, jak
i historii Cesarstwa
Rzymskiego czuje się
świetnie.
Graves omawia
wiele aspektów politycznych
i religijnych, lecz
niewątpliwie istotnym problemem
był stosunek do
rozpowszechnionych burdeli, gdyż
(s.158,3):
„…odwiedzanie ich
było sprzeczne z
moralnością chrześcijańską…”
Najzabawniejsze to,
że żeniono się z prostytutkami, którym
stawiano za wzór
nawróconą Marię Magdalenę
i przyjmowano je
do wspólnoty chrześcijańskiej, przymykając
oko na ich
wyczyny w przeszłości, jak
i kontynuację rozwiązłości
seksualnej.
Jednakże główne
spory były wewnątrz
chrześcijańskie, tak między
papieżami rzymskim i
konstantynopolskim, jak i
pomiędzy niezliczonymi frakcjami
spierającymi się o
każdy fragment doktryny.
Co ja
będę nudził? Powiem
tylko, że opowiadający całą
historię, eunuch jest
nader wykształcony, a
ponadto dobrze poinformowany
i wszechobecny, że
czyta się dobrze,
że wątków miłosnych
co niemiara, że
korzyść poznawcza olbrzymia,
ergo gorąco polecam
i daję pewne
8/10.
Biorę pod uwagę Pańskie recenzje. Pozdrowienia z Południa Kraju!
ReplyDelete