Nie jestem fanem
Vargasa, którego dla
ułatwienia nazywam Llosą,
a mimo to
recenzowałem go 9 razy
(1x7; 1x6; 5x5; 1x2; 1x1).
Obiektywnie stwierdzam, że
na samym LC
ma 1044 fanów, a
połowa z jego 32 książek
ma średnią w
granicach 6,5 – 7.99. (Żadna 8/10
nie osiągnęła). Ta,
mimo 12 lat od
wydania, ma zaledwie
6,74 (123 ocen i 13 opinii).
Zrozumiałe, że jego
fani będą wychwalać
każdy jego wytwór,
a mnie po
ludzku po prostu
przykro, że 70 letni
starzec ugania się
po pustyni piętnaście
dni, by jakoś
sklecić publikację na
modny temat. Orze
jak może, umieszcza
„reportaże” w całości
lub we fragmentach
w gazetach hiszpańskich, francuskich i
innych. Z przedmowy:
„…Tych osiem tekstów ukazało się w październiku w
madryckim dzienniku „El Pais”, a także w dwudziestu gazetach
latynoamerykańskich. W Europie, o ile mi wiadomo, tylko rzymska „La Repubblica”
opublikowała cały cykl, natomiast inne czasopisma, jak paryski „Le Monde”,
ograniczyły się do wydrukowania fragmentów…”
Jako
ciekawostkę donoszę, że
anglojęzyczna Wikipedia tej
pozycji w ogóle nie
podaje.
Żeby nie
było, ze ja
mam jakąś niechęć
do Llosy, to
polecam recenzję autora
wielu książek na
temat Izraela, Pawła
Smoleńskiego, którego niedawno
chwaliłem za „Goralenvolk”. Smoleński
jest poniekąd osobą
publiczną więc się
kryguje:
„…to
przyjemność spierać się z wielkim peruwiańskim pisarzem i po cichu
zazdrościć..”
„…A jednak dzięki
Llosie za tę książkę….”
…ale też wali:
„…Zgadzamy się w
pryncypiach, a w szczegółach nie. Oglądamy to samo, a wyciągamy różne wnioski.
… ….(Llosa) zbiera połajanki od
zwariowanych antysemitów, bo pisze o Izraelu tak, jak on naprawdę wygląda, oraz
od otumanionej lewicy, że nie dostrzega arabskiego dramatu. Wspomnijmy też o
razach wymierzonych ochoczo przez tych, którzy uważają, że Llosa jednoznacznie
przeszedł na stronę Palestyńczyków. Będziemy mieli komplet. Ani się uchylić,
ani oddać, ani odszczeknąć. Tylko przeczytać. Gdzie więc się nie zgadzamy?
Już w pierwszym zdaniu, gdy Peruwiańczyk notuje, że Izrael to kraj
demokratyczny, ale tylko w stosunku do Żydów….”
Polecam całość recenzji
na: http://wyborcza.pl/1,75410,3836823.html
Teraz „robur”
z LC, z
którym się zgadzam
(dał 4/10):
„Vargas Llosa jako reporter
broni się. Szkoda tylko, że jego reportaże z Izraela i Palestyny zajmują trochę
ponad połowę objętości książki. Druga część to komentarze polityczne, a w tej
roli Peruwiańczyk jest zwyczajnie nudny.”
Powiem dosadniej:
autor, świadomy swojej
popularności i pozycji,
nie chce nikogo
zrazić, więc stara
się odpowiednio rozdzielić
świeczkę, i ogarek,
co jak pięknie
ujął Wałęsa: „Jestem
za, a nawet
przeciw..”. W efekcie
został skrytykowany przez
wszystkie zainteresowane strony.
Reasumując, fani
i tak go
przeczytają i będą
wychwalać; pozostałym odradzam,
bo mnogość wybitnych
pozycji na ten
temat jest przeogromna,
a ponadto czas
bezlitośnie weryfikuje poglądy
sprzed 15 lat.
Dla świętego spokoju
jeszcze raz 5/10
No comments:
Post a Comment