Sunday, 10 March 2019

Chuck PALAHNIUK - „Niewidzialne potwory”

Tak  śmiesznie  się  złożyło,  że  dopiero  teraz  czytam  popularnego  Palahniuka (ur.1962). 
W  Wikipedii  wyczytałem:
„….Palahniuk jest często negatywnie oceniany przez media. Określenia typu „pisarz szokujący” dotyczą przede wszystkim odbiegających od normy zachowań czy dziwacznych sytuacji opisywanych przez Palahniuka, które traktuje on raczej z humorystycznym dystansem niż potępieniem. Pojawiają się także pytania, czy takie, niemające przecież miejsca w rzeczywistości zdarzenia, są konieczne dla wymowy powieści, czy też pisarz stosuje je tylko po to, by zaszokować czytelników. Wiele osób zgadza się z opinią, że twórczość Palahniuka można by zaklasyfikować jako nihilistyczną lub skłaniającą się ku nihilizmowi. Sam Palahniuk twierdzi, że nie jest nihilistą, lecz romantykiem, bo wyraża idee w które inni nie wierzą…”
No  to  winien  mnie  się  podobać.  Ta  książka  jest  z 1999  roku  i  ma  na  LC  7,32 (1025 ocen i 78 opinii).  Teraz  recenzenci  z  LC:
„Sylwia  Zimowska” (7/10):
Gorzka opowieść o istocie życia i postrzeganiu samego siebie. Piętnująca zepsucie społeczeństwa, brak tolerancji, ale robiąca to w bardzo prawdziwy, naturalny sposób. Żadnych skomplikowanych teorii filozoficznych tu nie znajdziecie, ale sama konstrukcja opowieści sprawia, że po jej skończeniu poczujecie się, jakby przejechał po Was czołg.”
„Chatte” (9/10):
„Cudownie pojebana książka.”
„Marcin  Knyszyński” (8/10)  -  polecam  całą  recenzję,  a  tu  mały  cytat:
„…Człowiek Palahniuka to swój własny erzac, zbiorowe dzieło otoczenia, telewizji, wygórowanych oczekiwań innych i własnych frustracji. Bohaterowie są uwięzieni w totalitarnym państwie kultury masowej i komercji. Ich życia są również produktem, sztucznie sfabrykowanym ciągiem dni, złożonym z nieustannej walki o wpasowanie się w wyznaczone odgórnie trendy, są egzystencją-atrapą. ..”
Zmęczył   mnie  Palahniuk  groteskowym  eskapizmem,  a  wybawił  z  kłopotu,  już  po  raz  któryś,  Jarosław  Czechowicz  na:
Tylko  jeden  wątek  zacytuję:
„…Kultura masowa to główny temat krytyki tej książki. Shannon, Brandy Alexander i Alfa Romeo próbują od tej kultury bezskutecznie uciec, przemierzając Amerykę, zażywając duże ilości medykamentów wykradzionych z domów bogaczy, zmieniając tożsamości i dopasowując się do coraz to nowych warunków. Ich wędrówka jest rozpaczliwym pragnieniem odcięcia się od świata sterowanego przez media, świadectwem eskapizmu przeradzającego się w chęć autodestrukcji, dowodem zagubienia i oszołomienia światem….”
Moim  zdaniem  to  umyślna,  groteskowa  prowokacja  do  samo zastanowienia  się  nad  samym  sobą,  jako  niepełnowartościowym  sztucznym  produktem,  wytworem  presji  otoczenia,  presji  zmuszającej  każdego  do  stworzenia  swojego  emploi,  którego  utrata  jest  tragedią,  bo  czyni  go  „niewidzialnym”;  ergo -  prowokacja  w  rzeczy  samej  przygnębiająca. Przygnębiająca,  bo (s.254):
„..- A jeżeli potrafisz znaleźć jakąś drogę ucieczki od naszej kultury, to w tym też jest pułapka. Sama chęć wydostania się z pułapki  wzmacnia pułapkę..”
 Nie  jest  to  literatura  z  najwyższej  półki,  jednak  sarkazm  i  cyniczne  szydzenie  z  rzeczywistości  w jakiej  żyjemy  i  jaką  współtworzymy,  niezaprzeczalnie  bawi,  i  to  jest  najważniejsze.  Poczytam  inne  jego  książki,  a  tej  na razie   7/10 

No comments:

Post a Comment