Marianne Fredriksson (1927 – 2007) - szwedzka
autorka, spłodziła 15
pozycji, ta z
2001. Wikipedia podaje,
że:
„…A
central theme in her writings is friendship because, as she maintained, "friendship
will be more important than love" in the future…”
Gratuluję
moim kolegom z
LC, że wyczuli
pismo nosem i
dzięki temu po
17 latach ta
książka ma na
LC 5,97 (33 ocen i 4
opinie)
Różne szmiry
w życiu czytałem,
a tym najlepszym
dawałem 10/10 w
tym gatunku. Ta
nie zasługuje nawet
na połowę tego.
Bohaterem jest
odrażające psychopatyczne bydlę,
w dodatku pijaczyna, jeśli nie
alkoholik, imieniem Jack,
który katuje swoją
żonę, jak i
partnerkę, tytułową
Katarinę. Do tego
matka Katariny, Elisabeth,
była podobnie katowana,
przez swojego męża.
Aby ten wątek odfajkować
zamieszczam dwa cytaty
z końcowych stron
pokazujące reakcję podłego
psychopaty na przyjście
na świat jego
dziecka:
„Jack
przypomniał sobie wspaniałe piersi Katariny i z obrzydzeniem pomyślał o
tym, że cieknie z nich mleko……”
„..W połowie schodów pomyślała: W
ogóle nie spytał o dziecko, nawet nie chciał go zobaczyć…”
Ale bicie kobiet i
morze krwi to
za mało na
PAŁĘ. Ona jest
za „high society”.
Jack jest wykładowcą
uniwersytetów w USA
i Szwecji, pobite
kobiety - wszystkie
wyedukowane i „strasznie
mądre”. I to
w tym towarzystwie
mamy systematyczne mordobicie,
ociekanie krwią, jednym
słowem rynsztok i
równocześnie poważne, intelektualne
dyskusje o sensie
życia, poszukiwaniu samego
siebie, a już
jak schorowane psychicznie
kobiety, bojące się
własnego cienia, pojechały
górnolotnie „miłoszowskim” Swedenborgiem, to
dostałem paroksyzmu śmiechu
i radość, że
zdobyłem pełne uzasadnienie
do postawienia „PAŁY”.
1/10
Biorę pod uwagę Pana recenzje, pozdrawiam z Południa Polski :)
ReplyDelete