Fenorella (ur.1970) zadebiutowała
w 2014 roku tą
opowieścią i jak
na razie nie
słyszałem o dalszej
jej twórczości. Podobno
ta książka zdobyła
popularność, choć tego
wynik na LC
nie potwierdza: 6,14 (35 ocen i 3 opinie)
po 4 latach.
Odstraszają opinie, że to „kobieca”
czy „babska” literatura,
jak i że
to „czytadło”. Przerażają
mnie uwagi o
podobieństwie do Jane
Austen (świetna, lecz jedna
wystarczy) i Coelho (dla
mnie nieakceptowalny). Zaciekawiła
mnie natomiast opinia
rówieśniczki autorki, MONIKi GRĄDZKiej-HOLVOOTE (romanistki) na: http://christianitas.org/news/przebudzenie-senority-prim/
, którą
kończą słowa:
„…Książka dla kobiet?
Owszem, i to jaka! Rzecz, która skrzy się odniesieniami do najlepszej
literatury angielskiej, zwłaszcza kobiecej. Książka dla mężczyzn? Jest szansa,
że coś załapią, o ile wcześniej czytali św. Benedykta, św. Tomasza, bł. J. H.
Newmana, a najlepiej, gdyby coś wiedzieli o tajemniczym Johnie Seniorze. Poza
solidną literaturą, książka jest bowiem także swoistym testem na płeć mózgu:
tam, gdzie mężczyzn zainteresuje zachwalany przez panów-recenzentów „powrót do
człowieczeństwa przez czytanie klasyków”, „sprzeciw wobec nowoczesności”,
„Chestertonowski dystrybucjonizm” czy inne konserwatywne „ideolo”, tam dla
kobiet najciekawszy będzie jej wielki temat – miłość. Taka hipoteza, do
sprawdzenia…”
No cóż, wymagania
stawiane czytelnikom przez
recenzentkę wydają się
mocno wygórowane, lecz
uzasadnione, gdyż wprawdzie:
„..Natalia Sanmartin
Fenollera is a journalist and novelist based in Madrid, Spain. She is Comment
Editor of the Spanish economics and business daily newspaper Cinco
Dias…”
„….Did
the idea for your book start with ‘Pride and Prejudice’ or
did the parallels only become apparent as you got into the writing?
I think the idea started with my love of
good books. There are a large number of nods and literary references in the
novel, because literature plays a major role in the book. The story of Miss
Prim is set in San Ireneo de Arnois, a small village that has decided to
declare war on the modern world. Its inhabitants have a deep love for the
culture of the classical era and the old European civilizations, and are
willing to maintain it and uphold it. And literature has a special role to play
in their defence of their values. The characters in the book speak about Jane
Austen, but also about Dostoyevsky, Dante, Virgil, Schiller, Racine and
Petrarch, among others….”
Jak mam
to skwitować, ja
zwykły śmiertelnik, z
wykształcenia, mgr. inż.
chemii? Że za
wysokie progi na
moje nogi?
Nie jestem
próżny, ani zarozumiały,
lecz również nie
mam kompleksów niższości
i dlatego twierdzę,
że to wszystko
to nieuzasadnione wywyższanie
się i chęć
popisywania się swoją
(ponoć) erudycją, że
tymi „mądrościami” nie
należy się przejmować,
a książkę można
przeczytać jako przeciętne
(jednak!!) czytadło, i
nic więcej, pod
warunkiem nie przejmowania
się wspomnianymi „odniesieniami”, czytelnymi
dla wybranych. Za to protekcjonalne traktowanie
przeciętnego czytelnika nie
mogę dać więcej
niż 3/10 (gdybym
nie był przewrażliwiony na
własnym punkcie i
nie zauważał tego
popisu pseudo intelektu,
to za „czytadło”
mógłbym dać nawet
6/10. Ale nie
mogę). A najlepiej
przeczytać inną książkę, jest
ich tak wiele…
Jeszcze cytat: tak
odkrywczy, aż żenujący:
„….Sentymentalizm a uczucie - to dwie
różne sprawy, Prudencio. Sentymentalizm to patologia rozumowania albo, jeśli
pani woli, patologia uczuć, które rosną, przerastają same siebie, zajmują
więcej miejsca, niż im się należy, stają się szalone, zaciemniają trzeźwy osąd
spraw! To, że ktoś nie jest sentymentalny, nie oznacza, że nie ma uczuć, tylko
że nimi potrafi właściwie sterować. Ideałem - na pewno się z tym oboje zgodzimy
- jest mieć chłodną głowę i wrażliwe serce…..”
PS Doszedłem
do wniosku, że
warto dodać „trzy
grosze” o manierze
„przeintelektualizowania”,
którą zarzucam autorce,
lecz wcześniej już
wielu uznanym autorom,
jak Miłosz („Ziemia
Ulro” - Swedenborg, Blake,
Oskar Miłosz), Błoński („Witkacy” – Max Weber), Bellow
(„Ravelstein” – Tukidydes), Andres Neuman („Podróżnik stulecia” – np. Fichte), Umberto
Eco, Philip Roth
czy Brzozowski, którego
wykpił Lemański, o czym pisałem
w recenzji „Legendy
Młodej Polski”:
„…..Tu kawałek Marksa, tu kawałek Macha, tu kawałek Newmana.... …„Przeintelektualizowanie”
Brzozowskiego wykpił najdobitniej satyryk, autor bajek, Jan LEMAŃSKI
/1866-1933/ w wierszu „ERUDYTA”. Oto fragment:
„Co stworzyli Fichci, Hegle,/ Kanci, Comci -
umiem biegle./ . Wszystkie zagraniczne „geisty” /. Znam: Ibseny, Marksy,
Kleisty ./ I Amiele i Sorele:/ Wszystkich, wszystko na proch mielę./ . Wiem, co
płonie, a co tli się/ W Goethem, w Heinem, w Novalisie;/ Co w Shakespearze, w
Macauleyu,/ W Millu, w Keatsie i w Shelleju/ Wiem, co Dante rzekł, Carducci; /Wiem, co
Machiavel uczy./ Nikt nie żywił się tak niczem,/ Jak ja Fryderykiem Nietzschem./ Wiem, co
Budda, co Mahomet;/ Co jest Krishna, co Bafomet;/ Wiem, co pisał Tomasz z
Kempis;/ Wiem, kto kocha zło, kto tępi;/ Wiem, gdzie zła, gdzie dobra rola,/
Jak jaki Savonarola....”
U Fenollery,
gadanie o Wergiliuszu
i Tacycie rozumiem,
bo kończyłem liceum
z obowiązkową łaciną
(w siermiężnym PRL!!!),
lecz gdy rozmowa
się toczy o
„Dumie i uprzedzeniu”
Austen, a Prim
bawi się książką
Bedy Czcigodnego (672-735), o
którym nie słyszałem
mimo 76 lat, to szczęka
mnie wypada. Dwie
strony dalej trzyma
już „Monologion” św. Anzelma…
I
takich popisów jak
„mrówków”.
Jeszcze poniekąd
pierwowzór „mężczyzny z
fotela”: John Senior
(1923 -1999) to amerykański profesor,
autor ‘The Death of Christian Culture’
i ‘The Restoration
of Christian Culture’…”