Mrożek -
to temat nader
szeroki, a nie
chcąc się powtarzać, proponuję lekturę
moich czterech recenzji na: http://wgwg1943.blogspot.com/ - Mrożek
Przypadkowo znalazłem
„Opowiadania” na:
A że
mojej notki nie
było, to przejrzałem
to poszerzone wydanie
i wyszła mnie
średnia 5/10
„PÓŁPANCERZE PRAKTYCZNE” (1951) – Lekcja
marketingu. Po 68 latach jeszcze
bardziej śmieszy. 7/10
„SPRAWA
PORUCZNIKA C.: OPOWIADANIE ARKADEGO N”.
Nepotyzm. Słabe 5/10
„SZTABSKAPITAN
HIPOLIT” - tak słabe,
że rezygnuję z
wymieniania wszystkich opowiadań
na rzecz „świetnych”…
Jestem
w szoku, bo
60 lat temu
tymi utworami Mrożka
się zachwycałem. A
teraz - żenada. Nie
sądzę, żebym wtedy
był bezkrytyczny, to
raczej czasy się
zmieniły; ząb czasu
całą ironię w
pył zmielił. Postanowiłem
dotrwać do końca…
Nagle spostrzegłem,
że zbiór ten
zawiera te same
opowiadania co „Krótkie, ale całe historie. Opowiadania
wybrane”, które recenzowałem
3 lata temu.
Przepisuję więc fragment:
„…Zaczyna się od „Pancerzy
praktycznych”, śmiesznych, aktualnych i dzisiaj, a może szczególnie dzisiaj,
gdy reklama święci triumfy, bo za PRL-u reklamowało się tylko towary
niechodliwe, buble.
Potem dwa słabsze i żenujący „Słoń”, o powłoce kształtu słonia, która napełniona przez spryciarzy gazem z miejskiej sieci, uleciała w przestworza. Ale śmieszne, co?
Poprawia mnie humor satyryczny "Proces" i piękny "Łabędź". No i wreszcie talent Mrożka w pełnej krasie w opowiadaniu "Lew", które kończy sekwencja:
"salus rei publicae suprema lex tibi esto"
co pozwolę sobie przetłumaczyć: "Dobro Rzeczypospolitej powinno być dla ciebie najwyższym prawem".
Parę stron dalej mamy jedno z najpopularniejszych opowiadań Mrożka o charakterystycznej dla komuny, przemianie chłopa w działacza, satyrycznie obdarzone tytułem dramatu Ibsena „Peer Gynt” itd itp
De gustibus non est disputandum - wobec różnorodności poziomu dalszych opowiadań, nie będę ich selekcjonował i wybierał lepszych i gorszych. Wydawnictwo decydując się na tak szeroką antologię narazili czytelników na nudę i zniechęcenie. Sądzę, że Państwo podziela moją opinię, bo ja wprawdzie stary jestem, lecz nie do tego stopnia, by przy Mrożku zapadać w drzemkę. A tak się stało trzy razy. Mrożek się sam obroni, a do panów redaktorów mam żal….”
Potem dwa słabsze i żenujący „Słoń”, o powłoce kształtu słonia, która napełniona przez spryciarzy gazem z miejskiej sieci, uleciała w przestworza. Ale śmieszne, co?
Poprawia mnie humor satyryczny "Proces" i piękny "Łabędź". No i wreszcie talent Mrożka w pełnej krasie w opowiadaniu "Lew", które kończy sekwencja:
"salus rei publicae suprema lex tibi esto"
co pozwolę sobie przetłumaczyć: "Dobro Rzeczypospolitej powinno być dla ciebie najwyższym prawem".
Parę stron dalej mamy jedno z najpopularniejszych opowiadań Mrożka o charakterystycznej dla komuny, przemianie chłopa w działacza, satyrycznie obdarzone tytułem dramatu Ibsena „Peer Gynt” itd itp
De gustibus non est disputandum - wobec różnorodności poziomu dalszych opowiadań, nie będę ich selekcjonował i wybierał lepszych i gorszych. Wydawnictwo decydując się na tak szeroką antologię narazili czytelników na nudę i zniechęcenie. Sądzę, że Państwo podziela moją opinię, bo ja wprawdzie stary jestem, lecz nie do tego stopnia, by przy Mrożku zapadać w drzemkę. A tak się stało trzy razy. Mrożek się sam obroni, a do panów redaktorów mam żal….”
Trzy lata
minęły i chyba
ja się zmieniłem,
bo zdrzemnąłem się w trakcie
lektury kilka razy,
a co gorsze,
ani razu się
nie roześmiałem. Więc
i ocena niższa 5/10
No comments:
Post a Comment