Monday, 14 May 2018

Ryszard KAPUŚCIŃSKI - "Kirgiz schodzi z konia"


Osiem reportaży z podróży w 1967 roku po południowych republikach Imperium. Umyślnie nawiązuję do tytułu jego książki, bo te reportaże tam wykorzystał. Recenzując "Busz po polsku" pisałem:
".....ewentualne powiązania Kapuścińskiego z dygnitarzami i służbami specjalnymi, umożliwiającymi mu np. swobodne poruszanie się po ZSRR...."

Bo to jest clou tych reportaży. "Kredyt zaufania" jakim Imperium obdarzyło Kapuścińskiego, umożliwiając mu, bardzo swobodne, na miarę tamtych czasów, poruszanie się i rozmawianie z mieszkańcami zależnych od Moskwy republik, zobowiązuje do "political correctness" czyli unikania tematów niewygodnych dla totalitarnej władzy, a jest nim przede wszystkim polityka.

Cieszmy się więc z barwnych reportaży, nie żądając rzeczy niemożliwych, bo to było 50 lat temu, gdy ZSRR mocno trzymał się w posadach..

Najlepsza jest scena z Kirgizji, skopiowana później na s.79 w "Imperium", a tutaj na s.96:

...Cała jurta wypełniła się ludźmi, którzy zawiadomieni przez konnego posłańca pościągali z innych pastwisk. Siedzieliśmy w kucki na wojłokach ogryzając baranie kości i pijąc wódkę. W piciu wódki Kirgizi przewyższają Rosjan, nie mówiąc o Polakach. Piją również kobiety. Z reguły w czasie uczty przebywają one poza jurtą. Gospodarz nalewa szklankę stolicznej i wywołuje imię kobiety. Ona wchodzi, kuca i duszkiem wychyla całą szklankę. Potem bez słowa, bez zakąski, wstaje i znika w ciemnościach....”

Oceniając obiektywnie te reportaże, nie mogę wykorzystywać znajomości późniejszego "Imperium" i dlatego nie widzę przeszkód w postawieniu 10 gwiazdek.


No comments:

Post a Comment