Friday, 18 May 2018

J. M. COETZEE - "Powolny człowiek"


Przez wiele lat Coetzee (ur.1940) miał miejsce w piątce moich ulubionych pisarzy "zagranicznych" (inni to: Dostojewski, Joyce, Kafka i Murakami), a to głównie wskutek mojego zachwytu niewątpliwym arcydziełem – "Hańbą", a później stracił je na rzecz Amosa Oza. Tłumaczy to poniekąd zestawienie moich recenzji ustawione chronologicznie podług daty publikacji książki, które obejmuje wystarczająco dużo pozycji, by wniosek był klarowny:

„Foe” 1986 7 gwiazdek; „Wiek żelaza” 1990 – 10 gw.; „Mistrz z Petersburga” 1994 – 9; „Chłopięce lata” 1998 – 8; „HAŃBA” 1999 – 10, „Dziwniejsze brzegi. Eseje literackie 86-99” 2002 – 6; „Młodość” 2002 – 10; NAGRODA NOBLA - 2003; „Elizabeth Castello” 2003 – 7; „POWOLNY CZŁOWIEK” 2005 - ????; …...DŁUGA PRZERWA.... „Dzieciństwo Jezusa” - PAŁA!!!

Dużymi literami odznaczyłem istotne dla mojego wywodu wydarzenia. Cztery lata po rewelacyjnej „Hańbie” - Nobel w 2003, wielka popularność, z rozpędu jeszcze parę pozycji, kryzys twórczy wyraźnie podkreślony m.in. w omawianej książce, długa przerwa i kompromitujące „Dzieciństwo Jezusa”. Oczywiście to tylko moja prywatna opinia laika, lecz wolność jest, więc piszę co myślę!!

Przejdźmy więc do książki: bohater w rozterce, Elizabeth, która go niby wymyśliła - w rozterce i J. M. Coetzee, który ją wymyślił też w rozterce. To jak ja mam nie być w rozterce ??!!

Szczęśliwie znalazłem pomocną dłoń w świetnej recenzji Jerzego Jarniewicza, której koniec przepisuję:

.....Wieloznaczna powieść Coetzeego, która spotkała się ze skrajnie odmiennymi reakcjami, intryguje i irytuje zarazem. Nie daje się łacno okiełznać, gdyż autor splótł ją z wielu różnorodnych wątków, których wzajemne relacje pozostają do końca niejasne. Mamy tu alegoryczną opowieść o wyobcowaniu i utracie racji życia, a na innym poziomie - historię spotkania kultur i krytykę pogrążającego się w niemocy indywidualizmu. Mamy też rozważania na temat relacji między prawdą a fikcją, między życiem wymyślonym a życiem prawdziwym. Być może jednak "Powolny człowiek" jest przede wszystkim osobistą opowieścią o nieuniknionej bezdomności pisarza, któremu nie udaje się zadomowić nawet w wykreowanym przez siebie świecie."

Przekładając profesjonalny język Jarniewicza na "nasze", to Coetzee miota się, goni w piętkę i nie wie co zrobić z bohaterem, z niepokojem Costello, a przede wszystkim z samym z sobą, co potwierdziło życie (długoletnie milczenie). Rutyna świetnego niegdyś pisarza ratuje książkę na tyle, że mogę z czystym sumieniem postawić 7 gwiazdek, lecz w moim odczuciu Nagroda Nobla bokiem mu wyszła. Przepraszam za tak ostre słowa, lecz mam osobisty żal do pisarza, bo "Hańba" pozostaje moją ulubioną książką i dalej ją uważam za arcydzieło.


No comments:

Post a Comment