Friday, 30 September 2016

Norman DAVIES - "Szlak nadziei"

Norman DAVIES - "Szlak nadziei"

Norman Davies (ur. 1939 ), brytyjski historyk walijskiego pochodzenia, który doktoryzował się w 1973 roku na UJ, tworzy dzieła podobające się polskim czytelnikom. Ja recenzowałem tylko "Boże Igrzysko' i dałem wyraz swojemu oburzeniu z powodu eksponowania opinii nieprzyjaznych Polsce, jak i faktów nie przynoszącej jej, czyli nam, splendoru.
Tym razem wziął się za armię Andersa. Niestety od pierwszych stron książka przybiera charakter gawędy o wszystkim do tego stopnia, że czytelnik zatraca poczucie spójności przeróżnych wspomnień z głównym tematem. Z potoku słów usiłuję wypisać stwierdzenia wiążące się jakoś z tytułowym szlakiem. Pierwszą jaskółką jest uwaga o nastawieniu Churchilla (s. 78 e-booka):
„..Churchill nie był miłośnikiem komunizmu. Wręcz przeciwnie, był zagorzałym antykomunistą. Podczas rewolucji październikowej nazwał bolszewików „przeklętymi prymitywnymi pawianami”... ..Od dawna zdawał sobie sprawę, że potęga wojskowa Niemiec może zostać powstrzymana jedynie wspólnym wysiłkiem Wschodu i Zachodu... ...W 1941 roku, po wyeliminowaniu Francji, jedyną nadzieją Wielkiej Brytanii było uzyskanie wsparcia Ameryki i Związku Sowieckiego oraz pomniejszych graczy, takich jak Polacy czy Wolna Francja. Nie było innej realnej alternatywy...”

W 1941 roku Churchill wie... A w 1939 - co wiedział? Szkoda, że Davies zamiast napisać o nastawieniu zachodnich mocarstw do Polski, w tym Churchilla, robi sobie jaja z polskiego czytelnika pisząc bez żadnych wyjaśnień (s. 25,8):
„... Dwa zachodnie państwa, Wielka Brytania i Francja, wypowiedziały Niemcom wojnę 3 września 1939 roku, żądając wycofania Wehrmachtu z Polski....”

W takiej sytuacji zmuszony jestem zmuszony sięgnąć do swojej recenzji „World War II. Chronicle by John S.D. Eisenhower” dostępnej na LC i moim blogu http://wgwg1943.blogspot.ca/search?q=World++War+II :
„..No i mamy ów 1939 rok. Łączą nas pakty o nieagresji, oba z 1934 r., z Rosją i Niemcami. W dniu 3 kwietnia Niemcy mają przygotowany plan ataku na Polskę, który wcielą w życie pierwszego września, a 28 kwietnia Hitler zrywa pakt z Polską, żądając jednocześnie Gdańska i „korytarza”. Drugiego czerwca Sowieci przystępują do stworzenia paktu o wzajemnej pomocy z Francją i Wielką Brytanią. Na przeszkodzie staje POLSKA, gdyż do sensownej realizacji porozumienia NIEZBĘDNE jest umieszczenie sowieckich oddziałów na naszym terytorium. Należy podkreślić, że to nie jest inicjatywa sowiecka, lecz OSOBISTE uwarunkowanie ze strony CHURCHILLA, który skrajnie negatywnie ocenia przygotowanie Polski do starcia z Niemcami (trafność jego oceny, niestety, szybko się potwierdziła). Marszałek Rydz-Śmigły oświadcza, że pozwolenie na przemarsz i pobyt Sowietów w Polsce byłoby błędem, gdyż Czerwona Armia raz wpuszczona, nigdy Polski nie opuści... ...W każdym razie POLSKA UNIEMOŻLIWIŁA ZAWARCIE PAKTU ANTYHITLEROWSKIEGO i.. ..pozostała sama, bo trudno poważnie traktować pakt z Wlk. Brytanią podpisany 25 sierpnia tj 2 dni po ratyfikacji paktu Mołotow-Ribbentrop. Czytamy bowiem (s. 56): „Ich (tj Francji i Wlk. Brytanii - mój przyp.) wojskowe dowództwa opracowały WAR PLAN w lecie 1939 r., w którym NIEUNIKNIONA zagłada Polski zostanie przez nich zaakceptowana”. Zreasumujmy:
WIELKA BRYTANIA I FRANCJA, PO UNIEMOŻLIWIENIU PRZEZ POLSKĘ ZAWARCIA SOJUSZU Z ZSRR, NIE ZAMIERZAŁY W NAJMNIEJSZYM STOPNIU INGEROWAĆ W SPRAWY POLSKI ...”

A więc wspomniane wyżej informacje Daviesa o przystąpieniu tych mocarstw do wojny w 1939 roku odbieram jako jakąś prowokację ze strony autora.

Davies bardzo zdawkowo opisuje okoliczności zawarcia paktu Sikorski – Majski, jak i objęcie dowództwa przez Andersa (s. 81):
„..NEGOCJACJE DOTYCZĄCE ZBLIŻENIA między Wielką Brytanią a Związkiem Sowieckim toczyły się równolegle do podobnych rozmów między ZSRS a Polską, pierwszym sojusznikiem Wielkiej Brytanii. Rozmowy między Sikorskim a sowieckim ambasadorem w Londynie, Iwanem Majskim, rozpoczęły się na początku lipca w Londynie... .. Kluczowym elementem tej ugody miało być wypuszczenie przez Sowietów więźniów, a w zamian za to polskie władze miały utworzyć z nich „polskie wojsko”. Armię zorganizowaliby i poprowadzili polscy wojskowi, ale walczyłaby ona na froncie wschodnim pod sowieckim dowództwem operacyjnym. 30 lipca Sikorski i Majski podpisali dokumenty...”

Ogłoszono amnestię dla Polaków uwięzionych w najprzeróżniejszych obozach, gułagach czy łagrach, a dowódcą Wojska Polskiego in statu nascendi został Anders, o którym Davies pisze (s. 85,3):
„....Dowódcą Armii Polskiej w ZSRS został generał Władysław Anders (1892–1970), oficer o wielkim harcie ducha i determinacji, który szczęśliwie uniknął losu towarzyszy broni zamordowanych w Katyniu. Mianowano go 4 sierpnia, jeszcze przed ogłoszeniem amnestii, a wybór padł na niego jako na człowieka nieposzlakowanej odwagi, ośmiokrotnie rannego w boju, nieskalanego bliskimi związkami z sanacją w przedwojennej Polsce, a przede wszystkim doskonale obeznanego z Rosją. Ćwierć wieku wcześniej służył jako kawalerzysta w jednym z elitarnych regimentów carskiej gwardii. Od października 1939 roku, kiedy dostał się do sowieckiej niewoli, siedział w kolejnych więzieniach, najpierw u Brygidek we Lwowie, a potem w Moskwie na Łubiance, która stanowiła siedzibę NKWD. Anders miał szczęście. W czerwcu 1941 roku, w celi na Łubiance, codziennie spodziewał się, że zostanie rozstrzelany. Ocaliła go Operacja Barbarossa. Gdy tylko Rosjanie zdali sobie sprawę z konieczności porozumienia z polskim rządem, dostrzegli w nim cenny atut. Zabrali go z celi, doprowadzili do porządku, dali dobrze zjeść i zakomunikowali, że będzie dowodził armią...”

Po pierwsze „Anders miał szczęście” brzmiałoby humorystycznie, gdyby nie było obrazoburcze. Po drugie - absolutnie mnie nie satysfakcjonuje taka wersja, gdyż nie wyjaśnia dlaczego Anders nie został rozstrzelany z innymi oficerami? W mojej recenzji „Na nieludzkiej ziemi” Józefa Czapskiego znalazłem zdanie:
„...W koszmarnych warunkach tworzono armię polską pod dowództwem gen. Andersa, zgodnie z koncepcją sowiecką powstałą JUŻ w 1939 roku. (zgodnie z nią podjęto trud wyleczenia dobrze wyszkolonego oficera carskiej Rosji, zamiast zlikwidowania go wraz z innymi oficerami w Katyniu, Miednoje czy Charkowie)..."

Spodziewałem się znaleźć rozwinięcie tego tematu u Daviesa, lecz on woli się bawić w dość przypadkowe wspomnienia nieznanych ludzi. A ja, na podstawie Wikipedii zestawiam daty wiążące się z wyborem Andersa na dowódcę tworzonej armii:
"..Uczestnik I wojny światowej - jako porucznik dragonów dowodził szwadronem i został 3-krotnie ranny. W 1917 ukończył skrócony kurs Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu. Rewolucja lutowa 1917 i obalenie caratu zastały go w Rumunii, gdzie pełnił służbę jako szef sztabu 7. dywizji strzelców...
29 września (1939) w okolicach Sambora generał Anders został dwukrotnie postrzelony przez Ukraińców, po czym dostał się do niewoli sowieckiej.. ..Podczas 22 – miesięcznego pobytu w więzieniu był wielokrotnie przesłuchiwany i bezskutecznie namawiany.. do wstąpienia do Armii Czerwonej.."
W tym samym czasie, od połowy 1940 roku, mordowano tysiące polskich oficerów w Katyniu i innych obozach.

Nie znalazłem też opisu/analizy trójstronnych stosunków Anders – Sikorski - Sosnkowski niezwykle istotnych dla obiektywnego przedstawienia atmosfery, w której powstawała Armia.

I znowu się rozpisałem, lecz tym razem znalazłem świetne wyjście z sytuacji. Otóż „Jonasz” na LC wyraża stricte moją opinię, a różni nas jedynie drobny fakt, że on lubi Daviesa, a ja nie. „Jonasz” pisze:
„....Mój ulubiony historyk zawiódł mnie po raz pierwszy. A szkoda bo wziął się za fascynujący temat. Miał szanse stworzenia historii niemal sensacyjnej, ale niestety “góra urodziła mysz”. Książka wydaje się być napisana na kolanie. Historia jest traktowana powierzchownie. Brakuje głębszej analizy i szerokiego spojrzenia na kontrowersyjne wydarzenia. Autor uznał, ze relacje naocznych świadków i uczestników samej historii wzbogacą narrację. Niestety nie zachował proporcji. Tych relacji jest zbyt wiele, a większość z nich nie wnosi niczego.... ..Zresztą w podsumowaniu sam Autor przyznaje, ze zamiarem jego nie była naukowa monografia, lecz zaledwie szkic...”

Ujmę to lapidarnie: Davies odwalił chałturę!



Thursday, 29 September 2016

Andrzej MULARCZYK - "Każdy zyje jak umie"

Andrzej MULARCZYK - "Każdy żyje jak umie"

Stara gwardia nie rdzewieje. Andrzej Edward Mularczyk (ur. 1930) - polski pisarz, scenarzysta filmowy, autor reportaży, twórca słuchowisk radiowych. Skrótowo określmy omawianą książkę jako opowieść o prototypach Kargulów i Pawlaków. Ambaras w tym, że pisać mnie trudno bo chory jestem ze śmiechu.
Zacznijmy od cytatu nawiązującego do tytułu (s. 28):
„...ludzie są różni jak psi ogon. Są ludzie szmaciani, są i jedwabni, są ludzie – ptaki i ludzie – robaki, każdy żyje, jak umie...”
Kontynuację tematu mamy dalej (s. 47):
„..Ale w życiu tak już jest, że to, co pierwsze, nie będzie ostatnie i że wszystko, coś zdobył, to kiedyś utracisz, i przez to każdy żyje, jak umie...”

Z pierwszego spotkania z bohaterem tej opowieści, Mularczyk wspomina zdanie oddające trafnie tamtejszą mentalność (s. 7):
„ - Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie...”
Już w prologu autor zmusza mnie do śmiechu (s. 11):
„ - Ot, durna bździągwa! Mnie dusza omal że z zawiasa nie wyskoczy, a ona chce żeb' ja kabany futrował!...”

Parę stron dalej rżę ze sceny przypominającej mnie modlitwę z „Dnia świra” Koterskiego (s. 18):
„...klęczy Kasper i karze całej rodzinie powtarzać modlitwę, by Pan Bóg miał ich w opiece, a na ród Denderysów spuścił plagi egipskie, bo wszak zachłanny sąsiad gorszy jest od szarańczy...”

Z pierwszych 30 stron wynotowałem jeszcze pięć zabawnych sformułowań, lecz ich nie przytaczam, by nie psuć Państwu lektury. Podaję z całości parę przykładów, od przytoczenia których nie potrafiłem się powstrzymać. I tak np o problemie Pana Boga z Żydami (s. 44):
„...jeden Żyd na wsi to już jest pomyłka Pana Boga, a dużo Żydów to już jest kłopot i dla Żydów, i dla Tego, Który Jest, bo On nie lubi naprawiać swoich pomyłek. A dlaczego On nie lubi? Na nu, bo jakby On się przed wiernymi wytłumaczył z tego, że nie jest nieomylny..?”

Humorystyczny styl zachowany jest do ostatniej strony, lecz dominuje opowieść o człowieczeństwie i umiejętności koegzystencji przedstawicieli różnych narodów i różnych religii. A przede wszystkim o wzajemnej tolerancji, chęci zrozumienia i solidarności ludzkiej wobec poważnego zagrożenia. Głównym bohaterem i narratorem jest prototyp Pawlaka, który ostatni opuszcza rodzinną wieś roniąc łzy, lecz w finałowej scenie pojawia się uśmiech na jego i czytelnika licu, bo wagon z mieniem przesiedleńczym nasz „konus” każe odczepić w nieznanej okolicy, na widok znajomej krowy filmowego Kargula.
Na końcowych stronach autor znowu przypomina tytuł (s. 376):
„ - Ano, posłuchaj ty o tym, że każdy żyje, jak umie, ale każdy choć raz w życiu dostaje do potrzymania palec Pana Boga, co jemu drogę wskazuje. Jak przegapisz - tak z ciebie bezlitosny durak! A choćbyś ty wszystkie rozumy pozjadał, tak ty do końca nigdy nie wiesz, kto tobie to objawienie ogłosi..”
Np we wspomnianym epilogu - krowa!
Piękna opowieść poruszająca tematy kontrowersyjne, na temat których na ogół zioniemy nienawiścią i dlatego jest to lektura zalecana każdemu.

Wednesday, 28 September 2016

Piotr SCHMANDT - "Gdański depozyt"

Piotr SCHMANDT - "Gdański depozyt"

Piotr Schmandt (ur 1969) - absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim, teologii ogólnej na ATK w Warszawie oraz Podyplomowego Sttudium Muzeologicznego na UJ. Kustosz w Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie. Debiutował w 2005 roku. Ten niby kryminał jest z 2011. Na LC - średnia 5,65, to spróbuję ją obniżyć stawiając PAŁĘ, bo żaden element nie zasługuje na więcej. NIE POLECAM
PS Próba ironicznego przedstawienia polskiego patriotyzmu tez nieudana

Tuesday, 27 September 2016

Mario Vargas Llosa - "Gawędziarz"

Mario Vargas Llosa - "Gawędziarz"

Ostatnio dałem 7 gwiazdek Vargasowi za "Marzenie Celta", to wobec poprzednich (6, 5, 2, 1) awans, więc gdy mnie wpadła w ręce następna jego książka, postanowiłem ten ewentualny awans sprawdzić. Vargas (ur. 1936) napisał "Gawędziarza" w 1987 roku. Skrót z Wikipedii:
"... Powieść opisujące amazońskie, wędrowne plemię Macziguengów. Autor opowiada o roli gawędziarzy w ich świecie, przedstawia ich opowieści, przeplatane historiami z życia narratora, który prowadzi nas po realiach peruwiańskiej przyjaźni i magicznego świata plemiennego. Powieść jest pełna elementów magicznych, rytuałów, legend, zjawisk nadprzyrodzonych.
Autor zrekonstruował losy swojego przyjaciela Saula Zuratasa, peruwiańskiego Żyda, który zafascynowany plemieniem Macziguengów, po zakończeniu studiów antropologicznych, w tajemnicy przed wszystkimi opuścił cywilizację, by zamieszkać wśród ludów plemiennych i stać się jednym z gawędziarzy. To także opowieść o życiu samego autora - programie telewizyjnym "Wieża Babel", studiach, wyprawach do dżungli, badaniach lingwistycznych...”
Niestety, żydostwo głównego bohatera (poza narratorem), które wraz z defektem twarzy miało powodować wykluczenie poza nawias „zdrowego” społeczeństwa jest wątpliwe, bo matka to „gojka”, a dokładnie (s. 14) „rodowita talarenka” z Talary. (Talara jest peruwiańskim miastem portowym leżącym nad Pacyfikiem w prowincji Talara w regionie Piura.). Przypominam, że "żydostwo" dziedziczy się (lub nie) po matce, bo inaczej praojciec Arabów - Izmael, syn Abrahama i niewolnicy egipskiej Hagar (p. Księga Rodzaju) byłby Żydem.
A pochodzenie Saula jest bardzo istotne dla całej konstrukcji książki, której głównym tematem jest mitologia, w szerokim tego słowa znaczeniu, amazońskiego plemienia Macziguengów. Ta mitologia jest przekazywana przez tytułowych gawędziarzy.
I tu największe moje rozczarowanie, bo od bardzo odległego mojego dzieciństwa jestem rozkochany w mitologii greckiej, a również z chęcią poznaję wszelkie mity i baśnie z całego świata, tymczasem ta zaprezentowana w książce, w dodatku obfita w trudne nazewnictwo, po prostu nie przypadła mnie do gustu.
Męczyłem się bardzo w trakcie lektury, parę razy się zdrzemnąłem, lecz doczytałem, znużony bo znużony, ale jednak do końca i postanowiłem dać aż 5 gwiazdek, aby nie drażnić innych czytelników, którym to się podobało.

MÓJ DZIENNIK - zeszyt 3

MÓJ DZIENNIK - zeszyt 3

Poprzednie:
http://wgwg1943.blogspot.ca/2014/09/moj-dziennik.html
http://wgwg1943.blogspot.ca/2016/06/moj-dziennik-zeszyt-ii.html


27.09 Nie odnoszę się do stronniczości oceny, lecz do stylu uprawianej propagandy GAZETA,PL:
"....Piotr Kraśko, który dla portalu Gazeta.pl skomentował pierwszą debatę Clinton kontra Trump..... ......Jak zauważa słusznie dziennikarz ..."
Wyrok zapadł w słowie "słuszmie", którego użył zamawiający. A pan Kraśko "słuszmie" wali w Trumpa jak w ś.p. Andrzeja Leppera, by w końcu błysnąć swoim profesjonalizmem:
"..- Na pewno wyborcy Donalda Trumpa utwierdzili się w przekonaniu, że będą na niego głosować, a wyborcy Hillary Clinton uważają, że nie ma cienia wątpliwości, kto powinien zostać przyszłym prezydentem USA - konkluduje Piotr Kraśko."
Następny tytuł na GAZETA.PL dezinformuje czytelników sugerując zwycięstwo Clinton:
"CNN: Jest wyraźny zwycięzca debaty. Zdobył 62 proc. głosów"
.....bo wewnątrz "newsa" podaje informacje przeciwne:

"....Donald Trump zwyciężył w sondażach zamieszczonych w internecie. W badaniu "TIME" Trump zdobył 58 proc. głosów, a Clinton 48 proc
....Trump był lepszy także w sondażu WikiLekas. Zdaniem 52 proc.ankietowanych był lepszy od Clinton, która zdobyła 48 proc. Głosów..."
Szczęśliwie Amerykanie dokonają wyboru nie znając GAZETA.PL

29.09 Dostałem e-maila:
"Szanowny Panie,
Z zainteresowaniem przeczytałem Pańskie rewelacje na temat Krzysztofa Baczyńskiego w 
http://wgwg1943.blogspot.com/2013/11/baczynski-krzysztof-kamil-1921-1944.html
a zwłaszcza zdanie :
"był  ATEISTĄ  i  ANTYKLERYKAŁEM".
Ponieważ jestem w bliskim kontakcie z biografem Poety, panem Wiesławem Budzyńskim, więc chciałem zapytać Pana, skąd Pan  taką informację ? Cenne byłoby przekazanie p. Budzyńskiemu nowych ustaleń w sprawie Baczyńskiego.
Proszę o podanie źródła ateizmu i antyklerykalizmu Krzysztofa Baczyńskiego.
Z poważaniem...."
Faktycznie "moje rewelacje" są rewelacyjne i niezgodne z wizerunkiem polskiego katolika powstańca (polecam "moje rewelacje" pod adresem podanym przez autora listu). Odpowiedziałem:
"Nie  rozumiem dlaczego  miałbym  komukolwiek  pomagać  w  zbieraniu  materiałów,  a  w  odpowiedzi  na  Pana  pytanie    podaję   jedno  ze źródeł:  "Tygodnik  Powszechny"  nr. 35  z  29  sierpnia  2010 r.,   artykuł  Kingi  Błażejowskiej  pt  "Dziecko  czerwone  od  krwi".  Niestey  ad  hoc  nie  mogę  podać  innych  źródeł  bo swój  "Mój  Pod  Ręcznik"  tworzyłem  przez  długie  lata  na  potrzeby  własne  i   nie  notowałem  szczegółowo   pochodzenia  ciekawostek, lecz  ten  artykuł  daje  odpowiedź  na  90 %  ewentualnych  wątpliwości  jakie  ewentualnie  może  wzbudzać moja  notatka.  Pozdrawiam  WG"

2.10 „Stała się rzecz niesłychana...” (Mickiewicz); jedyny jaki mnie pozostał zgubny nałóg pokonał mój laptop przypalając do utraty możliwosci działania literę „C”. Spalona papierosem wypadłym z ręki utrudzonego emeryta, nie tylko utraciła swoje podstawowe wartości, lecz równiez zdolność zapamiętywania w kooperacji z Ctrl. Posługując się do czwartku starym, powolnym laptopem staram się co najwyzej podtrzymywać moje obowiązki kronikarskie.
I tak, odnotowuję następne zwycięstwo Kaczyńskiego w manewrowaniu mediami wszelkiego autoramentu, z których znikł Rzepliński z TK na rzecz zastępczej aborcji. Kaczyński zapowiedział, że zaostrzenia przepisów w takiej wersji nie będzie, gdyż on zadecydowal, że zakaz obejmie tylko uszkodzone płody; natomiast przypadki gwałtu i zdrowia kobiety będą indywidualnie rozpatrywane. I TAK BĘDZIE!
Grunt, że wszystkie tematy niewygodne dla PiSu zeszły na dalszy plan, a gawiedź podnieca się aborcją. Co by nie uchwalili, miej przygotowane 1 500 do 5000 zl i namiar do dobrego skrobacza, bo niechciane ciąże rozdzielane są arbitralnie przez Pana Boga, jak rozum.

3.10 W bieżącym TP nr 40 ciekawie gada Czapliński:
„...Przemysław Czapliński, historyk literatury: Na osi Wschód-Zachód brniemy w iluzje. Tam przenosimy na Rosję brud zapóźnienia cywilizacyjnego i stroimy się w szatki europejskiej demokracji, tu zaś przypisujemy Zachodowi brud jakości zmieszanych....
.....Rosja jest zbiorczym magazynem wszystkiego, co dostrzegamy u siebie i czego nie chcemy o sobie wiedzieć. Ale właśnie dlatego, że przepisujemy na Rosję i Rosjan wszystkie wschodnie aspekty naszej kultury, mentalności, historii, właśnie dlatego Rosja okazuje się nieśmiertelna. Bez niej, bez tej sumy różnic, nie potrafilibyśmy udowodnić naszej zachodniości. Konstruujemy Wschód i staramy się wyrzucić tam wszystko, co niezachodnie. Oni są dzicy, my – cywilizowani, oni to Azja, my – Europa, oni – autorytaryzm i społeczeństwo fanatycznie nacjonalistyczne, my – demokracja i społeczeństwo…
No właśnie. I tu maszynka różnicująca już się zacina. Z każdej autocharakterystyki polskiej wyłania się jakiś element wschodni – w religii, języku, obyczajach, kulturze politycznej, mentalności. W tym sensie Rosja jest naszym „brudem”, czyli elementem zakłócającym każdy ład, który sobie wymyślamy, by wykazać naszą przynależność do Europy. Polska literatura ma tu zadanie dość łatwe, aż za łatwe, bo wystarczy nieznacznie poskrobać tombakową warstwę naszej europejskości i już wyłazi – jak napisał Ziemowit Szczerek – Polska jako zlatynizowana wersja Rosji....
...... Od Wschodu izolują nas widma Rzeczypospolitej szlacheckiej, od Południa widmo Europy Środkowej, od Zachodu suwerenność pojmowana jako szczelność ideowa, od Północy – złudne przekonanie, że społeczne zaufanie może powstać dzięki wzrostowi PKB. Poczwórne odkotwiczenie wywołuje ów dziwny stan dzisiejszej Polski, która w ramach bezprecedensowej wyprowadzki zmienia swoje położenie. Polska wchodzi w stan wewnątrzkontynentalnego dryfu, czyli bezwładnego pływu.”

Wesoły jak Gołab dzisiaj jestem, bo niespodziewaie moją znajomą na fb została koleżanka ze studiów Basia G (kiedyś N), nie widziana od 50 lat . Hurra! Wesołe jest życie staruszka!

5.10 Dwa głosowania w Sejmie: w pierwszym zdecydowana większość kieruje obywatelski projekt ustawy w sprawie aborcji do Komisji; w drugim ta sama zdecydowana większość ten sam projekt w całości odrzuca. No comments. Tylko wspomnienie, że Piłsudski taki Sejm rozwiązał, bo mentalności wybrańców Narodu nikt pojąć nie umie.

Dostałem list na LC:
„Cześć,
Zazwyczaj rzadko korzystam z komunikatora na LC, a już w ogóle nie zabieram publicznie głosu w sprawach dotyczących debaty politycznej. Tym razem jednak postanowiłam odejść od tych zasad, a to z uwagi na aktualnie dziejące się wydarzenia. Wczoraj ( 05.10) polski parlament opowiedział się za ratyfikacją umowy o wolnym handlu CETA, kt. w obecnym kształcie uważam za zagrożenie dla polskiej racji stanu oraz suwerenności. Moja opinia wynika przede wszystkim z wiedzy, kt. posiadam, globalizacja jest od dawna przedmiotem moich pogłębionych zainteresowań. Chodzi o bardzo szczególny mechanizm arbitrażowy, w wyniku którego korporacje mogą pozywać rządy przed „specjalne” trybunały. Obecnie na świecie działają podobne umowy, w tym NAFTA (pierwowzór CETY) przed kt. przestrzegają Europejczyków Kanadyjczycy w krótkim filmiku „Lessons from Canada” dostępnym na you tube wraz z polskimi napisami. Bardzo zachęcam do obejrzenia tego filmiku jak również doinformowania się czym jest CETA, którą rząd planuje po cichu przyjąć. Bardzo wiele informacji o umowach o wolnym handlu zawarto w książce Teda Nace'a: „Gangi Ameryki. Współczesne korporacje a demokracja”, na LC dodałam swoją recenzję. Jestem przerażona uśpieniem polskiej opinii publicznej: wszystkie media solidarnie pomijają ten temat wspominając go na marginesie lub w ogóle. Obywatele nie są o niczym poinformowani a większość posłów nawet nie wie, co popiera, gdyż dostęp do pełnej treści CETA miało zaledwie kilka osób w państwie. Premier twierdzi, iż rząd popiera tę umowę pod pewnymi warunkami, jednakże nikt nie wie, jakie konkretnie są to warunki. Negocjacje prowadzone między stronami były tajne, w kilku krajach odbyły się masowe protesty przeciw TTIP oraz CETA, jednakże w Polsce praktycznie o tym nie informowano. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób może nie podzielać mojego zdania, na pewno jednak zgodzimy się co do tego, że obywatele nie są wystarczająco dobrze poinformowani choć rząd (w tym poprzedni rząd) już kilka miesięcy temu mógł rozpocząć debatę, która nigdy się nie odbyła. Dlatego dość przestraszona o los naszego kraju i przyszłych pokoleń rozsyłam niniejszą wiadomość do wszystkich znajomych i obserwujących mnie na LC. Jeśli Was również zaniepokoi to, czego się dowiecie, roześlijcie, proszę, znajomym choćby ten filmik lub udostępnijcie na facebook'u. Podobno 15 października ma się odbyć w Warszawie protest przeciwko tej umowie. Warto przypomnieć, że korporacje forsowały pod koniec lat 90tych podobne porozumienie MAI odrzucone w 1998r. przez parlament europejski. 
Z pozdrowieniami,.....”
Odpowiedziałem przyznając autorce rację i wyraziłem zdziwienie, ze tzw opozycja równiez popiera te groźne pakty.

6.10 Na stronie znajomego na fb dyskutowano o szczęściu. Aby się włączyć przeszukałem „Mój Pod Ręcznk” i znalazłem m.in:
Wg ks. TISCHNERA arystotelowską receptę na szczęście można tak ująć:
„Na kóńcu nie ostaj, do przodku sie nie pchoj, księdza rektora słuchoj, kuferecek se zamykoj, a swoje se myśl”.
Po tygodniu odebrałem z reperacji laptop nietknięty, bo wg obsługującego nie można w Kanadzie dostać keyboardu do mojego typowego HP 17'. Oddałem do następnego - jutro mam się dowiedzieć. No i męczę się na starym.

9.10 Wiarygodność prasy: tytuł w GAZETA.PL:
Sondaż poparcia: PiS na czele, ale Nowoczesna naprawdę mocno depcze po piętach
...i zaskakująca intformacja wewnątrz artykułu:
„...Zarówno PiS, jak i Nowoczesna nie odnotowały większych wahań poparcia w porównaniu do wrześniowych badań IBRiS. Platforma Obywatelska zyskała około 3 proc. poparcia, co stanowi widełki błędu statystycznego, ...”
No to Panie Autor! Jest dobrze czy źle; i dla kogo?

Reperacja laptopa okazała się nieopłacalna (ok 450 CAD), więc za te same pieniądze wziąłem inny: Chińczyk transferuje hard disc, a że w poniedziałek indycze święto, to odbiorę we wtorek i zakończy się mordęga ze starym, wolnym laptopem. Mój błąd, że zachciało mnie się najlepszego, najszybszego inajdroższego HP (1200 CAD), to wyszedłem jak Zabłocki... Paradoks, że to trafiło się mnie, kupującemu samochody zawsze poniżej 3 tysięcy i naśmiewającemu się z amatorów droższych samochodów. I dostałem nauczkę, ale i potwierdzenie słuszności moich zasad: 1200 CAD wyrzucone w błoto i ile szumu i biegania z reperacją. (A piękny van za 2000 CAD spisuje się rewelacyjnie)

10.10 W ostatnim TP nr 4 Artur Sporniak rozmawia z o. Jozefem Puciłowskim o ekscesach księdza Jacka Międlara:
„..On idzie drogą wykluczania innych, a przecież Kościół z samej nazwy jest katolicki – czyli powszechny. Takie wykluczanie jest niezgodne nie tylko z nauczaniem ostatnich papieży, ale w ogóle z Ewangelią. Ksenofobia nie ma nic wspólnego z wezwaniem „idźcie, nauczajcie wszystkie narody”. Gdyby pierwsi uczniowie Jezusa myśleli ksenofobicznie, zostaliby w grajdołku palestyńskim i nigdy by stamtąd nie wyszli, bo cały świat był przeciwko nim, a była ich przecież tylko garstka. Dlatego dziwię się, że ktoś po skończeniu studiów teologicznych może gadać takie głupstwa... ...Do Koryntu nie idźmy, bo tam są prostytutki. Do Rzymu nie idźmy, bo to przecież poganie. Gdzieś tam dalej nie idźmy, bo to są Słowianie, jeszcze gorsi przecież niż poganie w Rzymie. To jest z gruntu niemądre i – powiem szczerze – właśnie bardzo pogańskie... ....Wszystko to nie świadczy dobrze o środowisku, z którego wyszedł ks. Międlar. Gdzie byli jego przełożeni? Przecież on nie stał się radykałem z dnia na dzień! Moja znajoma – żona akademickiego profesora – mieszka na wrocławskim Oporowie, dzielnicy w dużej mierze zamieszkałej przez inteligencję, gdzie ks. Jacek Międlar trafił po święceniach jako wikary i gdzie zaczął uprawiać swoją agitację polityczną podczas niedzielnych mszy. Opowiadała mi, że tego nie dało się słuchać i wielu mieszkańców zaczęło omijać kościół parafialny. Przełożeni tego nie widzieli?....”

13.10 Bob Dylan został gwoździem do trumny literackiej Nagody Nobla. Brak słów. Wszyscy po raz n-ty stawiali na Murakamiego (ja - na Oza), a tu piosenkarz. U nas mówią o Zagajewskim i Tokarczuk, a tymczasem najpoważniejszym kandydatem od dzisiaj jest Wojtek Młynarski

19.10. Przerywam milczenie, bo muszę odnotować komizm sytuacji. Aby pomniejszyć nielubianego przez PiS Wajdę, TVP w serwisie tytułuje newsa: "Odeszli od nas Andrzej Wajda i Andrzej Kopiczynski". Nic nie mam przeciwlo Kopiczyńskiemu, wprost przeciwnie, jako "Czterdziestolatek" był wyśmienity, lecz śmiech mnie ogarnął gdy prowadząca, po paru nader skromnych słowach o Wajdzie, oświadczyła:
"...wraz z nim odchodzi Andrzej Kopiczynski.."'
bo dotychczas nie zauważałem ich "wrazistości". W 1953 WRAZ ze Stalinem umarł Makuszynski, Tuwim i moja Babcia.

20.10 1. Żenujący brak wstydu wykazuje tzw opozycja afiszując swoją bezradność. Czy liczą na wzbudzenie współczucia i litości? GAZETA.PL:
"– Głosowania w tej kadencji potrafią zaczynać się o 11, albo później. Dlaczego? Bo Jarosław Kaczyński nie lubi rano wstawać. 459 posłów musi dostosować się do rytmu pracy dnia jednego parlamentarzysty – mówił Tomasz Lenz (PO)..."
2. Po debacie Clinton – Trump. Na GAZETA.PL jakiś młody komentuje debatę, sam, nie powołując się na żadne kompetentne, autorytatywne źródło:
"Trump przerywał i popisywał się ignorancją ..."
Głupki te Amerykany, ignoranta wystawili..

21.10 Jaka wybiórcza jest ludzka pamięć! Czytając książkę Kiry Gałczyńskiej odkryłem brak mojego ukochanego Konstantego Ildefonsa w zakodowanej w moim mózgu informacji, że w 1953 roku umarli: Stalin, Makuszyński, Tuwim i moja Babcia. W dodatku w jego grudniowym pogrzebie uczestniczył Tuwim, który poszedł w jego ślady 3 tygodnie później. Daczego pominąłem w swojej pamięci Gałczyńskiego? Nie rozumiem. Przy okazji: przegląd postaci lat pięćdziesiątych i ich koneksji w tej książce - szokujący. Cenna pozycja

23.10 Mój Starszy Brat Jędrek skomentował naszą klasę polityczną, a ja mu odpowiedziałem

Polska tzw. klasa polityczna,
czyli tragedia narodowa…..

Wiele, wiele lat temu, kiedy dopiero co lud miast i wsi NRD-owa rozwalił złej sławy Mur Berliński i wdarł się do „wolności” w Berlinie Zachodnim, a w Polsce w tym czasie montowano rozmowy w słynnej Magdalence, w istniejącym jeszcze hotelu Europejskim w Warszawie, przy barze spotkałem pewnego francuskiego dyplomatę – nasłuchując, co w trawie piszczy, kręcili się wtedy „zagraniczni” po Warszawie jak muchy nad miodem – a ten, dobrze już nasączony kolejnymi drinkami komentując w moją stronę bieg wydarzeń stwierdził: „Polscy politycy to tragedia, ten – tu padło nazwisko, i tamci – tu padły nazwiska, to naprawdę tragedia…”.

Dzisiaj, po ćwierćwieczu, z wielką przykrością i żalem muszę przyznać rację „żabojadowi” z Paryża. Faktem bezspornym jest, że „wielce szanowni polscy politycy” nie sprawdzili się pod żadnym względem, i z roku na rok jest z tym coraz gorzej. A nie chodzi o to, że gubią ich nazwiska bliższe grabiom, aniżeli hrabiom, nie chodzi o to, że rysy ich twarzy nie są przeorane głębokim myśleniem, to jeszcze, na dodatek kiedy mówią, to po pierwsze - nie wiedzą co mówią, a po drugie -  kiedy, nie daj Boże, podejmują jakiekolwiek działania to od razu wiadomo, że z zaprogramowanym negatywnym skutkiem.

W rezultacie po ćwierćwieczu ich działalności, tych polskich polityków – nie wydarzonych  elektryków, historyków, absolwentów SGPiS, prawników administracyjnych, lekarzy dziecięcych i osób bez określonej profesji – Polska, kraj, który z natury rzeczy i faktycznego potencjału ludzkiego i materialnego powinien być krainą „mlekiem i miodem płynącą”, wbrew oficjalnej propagandzie stacza się systematycznie w stronę unicestwienia.

Po tym stwierdzeniu należy postawić pytanie o to, czy może istnieć państwo pozbawione własnego przemysłu, własnych konkurencyjnych produktów, własnych banków, własnej drobnej wytwórczości, pozbawione nowoczesnej nauki? Czy może istnieć kraj bez zdolnych, inteligentnych ludzi – ponad 3 miliony takich właśnie uciekło z Polski „za chlebem” w świat - czy może istnieć państwo zadłużone zagranicą na setki miliardów dolarów i tak samo zadłużone wewnętrznie? Czy może istnieć państwo w którym obywatele zarabiają średnio 2 tysiące złotych miesięcznie, a wydają co najmniej trzy, albo cztery razy tyle, żerując na pożyczkach „jeden od drugiego”, kredytach bankowych, darowiznach  „od dzieci zza granicy” i różnych innych dochodach, nie wspominając o tzw.  szarej strefie, prostytucji i narkobiznesie?

A jeśli takie państwo jeszcze istnieje, jeżeli jeszcze „ten tramwaj” jeździ po końcowej pętli bez przerwy, to - tak sądzę -  jest to ewidentny cud potwierdzający  wyższość irracjonalnej nadziei nad realną rzeczywistością. Czyżby więc obywateli polskich  jeszcze stale podtrzymywała  pozbawiona nadziei,  nadzieja? Chyba tak…

A co dotyczy tzw. klasy politycznej, to nadal umacnia się ona w przekonaniu, że jest wieczna na swoich nomenklaturowych posadach, że nie ma dla niej  alternatywy, że prawie  „podpisała” w tej kwestii dozgonną umowę z Panem Bogiem.

Jednak wyprowadzając wnioski z całkiem niedawnej historii, pozwalam sobie na przypomnienie, że coś już było „wieczne” i że coś już nie miało alternatywy. A przecież alternatywa znalazła się, niemal z dnia na dzień. I co Państwo na to?

Jerzy A. Gołębiewski

Kochany  Starszy  Bracie!  Świetnie,  nic  dodać,  nic  ująć,  chociaż....      No  właśnie  ta  "alternatywa"  znalazła  się   bez  polskiego  udziału,  bo  wspominam,  że  osoba  tak  kompetentna  jak  Kisiel  twierdził  w  "Dziennikach"   w  1987 roku,  a  więc  na  2  lata   przed  początkiem  końca  ZSRR,  że   panujący  układ  geopolityczny  nie  zostanie  zmieniony  przez  długie  dziesięciolecia.  A  więc  ta  "alternatywa"  pojawiła  się   dla  Polaków  niespodziewanie  i  ich  zaskoczyła.  My  nie   stworzylismy  "alternatywy"  w  1989,  lecz  musieliśmy  z  takiej  okazji  skorzystać  i  działać,  podobnie  jak  w  1918  roku,  gdy  wolność  i  konieczność  zarządzania  przypadkowo  powstałym  państwem  (w  dziurze   powstałej  po  upadku  trzech  cesarstw)  spotkala  klasę  polityczną  kompletnie  do  tego  nieprzygotowaną.  Porównanie  tych  dwóch  sytuacji  prowadzi  do  tragikomicznego   wniosku,  że  w  obu  przypadkach  k o n i e c z n o ś c i ą  stały  się  autorytarne  rządy:  wtedy  Piłsudskiego,  a  dzisiaj  Kaczyńskiego,  co   stwierdzam   JA  zdeklarowany  przeciwnik  PiSu

24.10 Moja sympatia Masłowska w wywiadzie w TP nr. 43 dobrze gada:
"...sytuacja polityczna radykalnie się zmieniła. Rządy PO mogły być zniechęcającym, kolesiowskim marazmem, a to, co się obecnie wydarza w historii Polski, oprócz tego, że jest kuriozalne, jest też ogromnie niebezpieczne. Skala demolki jest tak duża, że nie można tłumaczyć się już kokieteryjnie swoją aspołecznością, nie można się na to godzić.... ....Nie mogę patrzeć na ludzi.. ..Na tych gości z wytatuowaną „Polską Walczącą” i ze scenami z powstania warszawskiego na plecach, i w koszulkach „Śmierć wrogom ojczyzny”, od których się zaroiło na ulicach. Tak wygląda patriotyzm jutra – urojenia wielkościowe i szukająca obiektu nienawiść. Rządzący chyba nie przemyśleli, jakie mentalne potwory wypuścili z lochów na ulice i jak je z powrotem do tych lochów zagonią, kiedy nie będą już im potrzebne w politycznej rozgrywce. Zalewa mnie krew. Czuję na sobie, jak infekuje mnie ta nienawiść na każdym kroku.
Redakcja: Paweł Kukiz: „Trzeba było zdawać sobie sprawę, komu się dawało to ciało, i kiedy się dawało, i jak się dawało, że się nie rozleciało”. Wcześniej Rafał Ziemkiewicz na Twitterze: „No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej niech rzuci pierwszy kamień”. Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych: „A co się dzieje z prawami kobiet w Polsce? Jeśli ktoś uważa, że nie ma innych zmartwień, to niech się bawi”.
Masłowska: To są słowa skrajnie bulwersujące, demaskujące tych wszystkich mężczyzn, którzy w porządnej demokracji powinni za nie wylecieć z hukiem z życia publicznego. To są obyczajowe relikty; goździki i rajstopy na Dzień Kobiet, a na ścianie kalendarz z gołą babą myjącą samochód. W prawicowej narracji kobiety to lekko upośledzona mniejszość, którą trzeba trzymać za mordę, nawet jeśli jest ona brzydka.
Więc co zrobiły kobiety w czarny poniedziałek? Nie, nie wyszły, nie manifestowały. W narracji Prawa i Sprawiedliwości „zostały wyprowadzone” . Tak jak wyprowadza się psy....."
Brawo Masłowska! Zawsze byłem jej fanem!!

25.10 Uwaga! WIELKI CZŁOWIEK!! Dodatek do TP nr 43 poświęcony WIELKIEMU CZŁOWIEKOWI ks. Janowi Ziei. Całość materiałów na: centrumjp2.pl/ks_zieja
Kto nie wejdzie i nie poczyta, ten głąb.

27.10 Dezinformacyjny poranek czyli dzień jak co dzień. Czytam k a t o l i c k i TP nr 44, artykuł pod znamiennym tytułem "Wiara drąży skałę"; miejsce Kapadocja– kraina historyczna w środkowej Turcji i centralnej części Anatolii, a w nim: "... Miejscowi nie mają takich skojarzeń. Choć Isa – jak nazywa Jezusa Koran – jest w ich życiu obecny jako zrodzony z Maryi największy z proroków..." A ja myślalem, że dalej obowiązuje wiernych SZAHADA, a w niej wymienienie Mahometa jako największego proroka.
6.35 Oglądam wiadomości w TVP "Polonia" i słyszę że podpisanie CETA nie dojdzie do skutku, Przełączam 892 na 24 News, a tam że premier Belgii zawiadomił UE o pozytywnym zakończeniu negocjacji i CETA będzie podpisana.
Porzucam polskie publikatory i przystępuję do konsumpcji mojej semolina. To uspokaja

28.10 W TP 44 Mancewicz żartobliwie zaczyna swój felieton:
"..Wobec rychłego ataku na Westerplatte lotniskowców egipskich pod rosyjską banderą (po dolarze sztuka), przed którymi będą nas bronić ukraińskie śmigłowce, oddziały tłuściochów z samoobrony terytorialnej, wyorderowane zastępy Misiewiczów uzbrojone w srebrne widelce oraz kibice piłkarstwa dowodzeni przez patriotę roku......"
Z kolei Hołownia przypomina wypowiedź Papieża:
"Papież Franciszek wyraźnie i mocno powiedział ostatnio: chrześcijanin, który przegania uchodźcę, głodnego i szukającego pomocy, jest hipokrytą. Mówił to przecież o Polakach, o nas...."

29.10 Dzisiaj ostatni mój występ w Słowniku Polsko-Polskim, bo więcej mnie się nie chce, w sytuacji gdy Miodek rozleniwił się, pieprzy farmazony, a na żadne pytanie nie odpowiada. Poprzedni mój występ dotyczył „ciapatych”, a dzisiaj pytam, czy 2 listopada, to co Kościół każe świętować jest synkretyzmem w stosunku do mickiewiczowskich Dziadów i Haloweenu, czy też kradzieżą. W końcu przyznał mnie rację, że to kradzież. Do sprawdzenia dzisiaj w TVP”Polonia”

30.10 Dwukrotnie obejrzałem wczoraj siebie w „Słowniku...”, by z żalem stwierdzić, że nie użyłem słowa „Kradzież”, a tylko „zawłaszczenie” w stosunku do Kościoła Rzymskiego, który swoją odwieczną praktykę nazywa obłudnie synkretyzmem. Udało mnie się jednak zrobić prof. Miodka w bambuko, bo przyznał w TVP „Polonia” tj telewizji Kaczyńskiego i Kurskiego, że nie można ustanowienia Zaduszek traktować jako synkretyzmu, którego warunkiem jest tolerancja, gdyż święta Dziadów, Halloween i inne były przez Kościół zwalczane. Miałem w zanadrzu „argumenty” z Wikipedii, których nie musiałem użyć:
1. Święto Zmarłych
występujące w chrześcijaństwie jako Wszystkich Świętych i Zaduszki, obchodzone było w wielu religiach przedchrześcijańskich w podobnym lub tym samym czasie (Samhain, Dziady). Ponadto niektóre praktyki związane z „życiem pozagrobowym” mają pochodzenie przedchrześcijańskie, np. ogień miał uniemożliwić wyjście „w świat” upiorom, a oświetlić drogę w Zaświaty duchom – stąd wzięła się tradycja palenia na grobach zniczy. (Z celtyckiego Samhainu wywodzi się Halloween - przypis mój)
2. Kościoły chrześcijanskie przeciwstawiły się obchodzeniu Halloween wprowadzając Dzień Zaduszny. Święto w 998 roku wprowadził św. Odylon, francuski benedyktyn i przełożony opactwa w Cluny. W XIV wieku wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych zostało wprowadzone do liturgii rzymskiej i upowszechnione w całym Kościele

31.10 Noc. Odpowiadałem na listy na LC. Jedną z odpowiedzi kopiuję:
Panie Michale! Dziękuje za miłe słowa, na które jestem bardzo łasy. Proszę Pana, ja jestem z wyksztalcenia mgr. inż technologii chemicznej po PW tylko, że jestem z pokolenia czytającego, w którym najgorsze niemoty i łobuzy masowo książki czytały. Recenzje piszę, by czytelnicy przestali się snobować, wierzyc w wątpliwe autorytety, a spróbowali myśleć samodzielnie, niezależnie. Mnie również nie starczy czasu na przeczytanie wszystkich arcydzieł, tak samo jak nie wypiję całego alkoholu i nie zdążę pokochać wszystkich kobiet. Co do literatury poważniejszej przeszedłem ciężką drogę samouka, w której główną pomoca były książki Tischnera, które początkowo czytałem ze słownikami i encyklopediami, by opanować podstawowe terminy. Drugą niewątpliwą pomocą były sylwetki wszystkich wielkich flozofów i ich teorii nakreślone przez Kołakowskiego w Tygoniku Powszechnym, a obecnie wydane w postaci bodajże trzech tomików. Co do ateizmu to jest to brak wiadomości. Dzisiaj młoda panienka napisała do mnie na fb: "Przecież boga nie ma". Odpowiedziałem jej, żeby przeczytała o zakładzie Pascala, to się dowie, że racjonalnie lepiej mówić, że jest, a ponadto żeby mowic, że go nie ma, to trzeba określic kim on jest A z tym jest problem. Osobiście jestem panenteistą, jak ks prof astronomii Heller i śp abp Życiński, z tym, że różnię się od nich, bo oni ze zrozumiałych przyczyn nagięli panenteizm do potrzeb chrześcijaństwa, na wzór św. Augustna, który JEDNIĘ Plotyna zaadaptował do tychże potrzeb. Pozdrawiam Wojtek

1.11 Mój Drogi Znajomy Paweł, który użycza mnie swoich zbiorów bibliotecznych, opieprzył mnie dzisiaj z rana, ze takiego barachła to on mnie nie daje (chodzi o całą serię książek, które z reguły opatruję jedynką). Ku pamięci, oświadczam, że te nieudane tzw książki pochodzą ze zbiorów Biblioteki w Toronto, o zaopatrzenie której dbają Polskie Władze w ramach więzi Ojczyzny z Polonią. Dostarczają książki - dostarczają, a na jakość narzekać nie powinieneś, bo do emigracji nikt cię nie zmuszał


3.11 W nowym TP nr 45 trafna uwaga nestora red/ ks. Bonieckiego nt STAROŚCI:
"....Starość niekoniecznie znaczy mądrość. Św. Tomasz prosząc Boga o dobrą starość modlił się: „Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół. Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę Cię o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić”.
Pamięć słabnie, lecz doskonale przechowuje wspomnienia głupich i złych słów, złych decyzji, złych czynów. Ich nieodwracalność i nienaprawialność uwiera, boli. Ani racjonalne wytłumaczenie, ani rozgrzeszenie, ani nawet miłosierdzie Boże nie anulują zadanego komuś bólu, nie cofną wskazówek zegara, i trzeba się nauczyć nieść i tę prawdę o sobie...."

4.11 Lubię Stasiuka, więc cieszę się z każdego jego felietonu; dzisiaj fragment z TP 45 nawiązujący do planowanych ekshumacji:
"......„Ciało mojego brata będzie ekshumowane jako pierwsze” – powiedział zarządzający krajem. Tak powinno być. Zarządzający krajem powinien zarządzać kultem. Powinien być pierwszy, powinien dawać przykład. Jest przebiegły, więc doskonale czuje, że żadni z nas chrześcijanie. Nie wierzymy w niewidzialne. Wierzymy w istniejące. W pokłady kości, warstwy truchła, oczodoły wypełnione trumiennym próchnem i ziemią. Do nich przychodzimy, by się modlić. Patrzymy w dół, w głąb przebijając wzrokiem i myślą piaszczyste i gliniaste grunty. I wiemy, że nas położą tak samo, by następni mogli przychodzić. Bo to jest jedyna wieczność, której dostąpimy.
Dlatego powinien to zrobić w świetle i przy wszystkich. Powinniśmy tam się zebrać i patrzeć, jak go wydobywa. Kawałek po kawałku, fragment po fragmencie, żebro po żebrze, piszczel po piszczelu, pieczołowicie odkłada i na nowo formuje szkielet.... ....Powinien zrobić to własnoręcznie, żebyśmy wiedzieli, jak postępować ze swoimi. Rozkopywać i sprawdzać, co z nimi. Czy im dobrze, czy im czegoś nie trzeba. Raz do roku dotykać ich, żeby czuli naszą obecność. Żebyśmy nie byli tacy samotni...."
I jeszcze Mancewicz:
".Nie ulega żadnej kwestii, że rację miał pan prezydent RP, który na Węgrzech załzawił stwierdzeniem, że Zachód nas nie rozumie.
W istocie. Mamy tu zresztą do czynienia z absolutną symetrią, my bowiem takoż nie rozumiemy Zachodu, w tym pan prezydent. Prezydent – zaznaczmy dla porządku – popisał się zatem półprzenikliwością. Podobną sytuację notujemy w wyrażeniu się pani premier rządu RP, która mówiąc, że działania Komisji Europejskiej „nie mieszczą się jej w głowie”, potwierdza naszą pewność, że Komisji Europejskiej też nie mieści się w głowie to, co robi i mówi pani premier. To wzajemne niezrozumienie jest odwieczne, i żadna próba zrozumienia nigdy, na dłuższą metę, się nie udała...."

8.11 Fałsz i obłuda. "...8 listopada 1917 wydano odezwę „Do robotników, żołnierzy i chłopów” w której bolszewicy poinformowali o obaleniu Rządu Tymczasowego ..."
Tak pomstują na zarazę bolszewicką każdego dnia, a o wczorajszej rocznicy zapomnieli. Czy się podoba czy nie, jest to niewątpliwie wazniejsza data niż np 1.09.1939

9.11 g.2 Dramaturgia amerykańskich wyborów, ale finis coronat opus czyli zwyciężyliśmy - Donald i ja

0/11. 11 Noc. Jestem wstrząśnięty falą nienawiści w stosunku do DEMOKRATYCZNIE wybranego prezydenta – elekta. AMERYKANSKA DEMOKRACJA jest w opałach wskutek grupy nieodpowiedzialnych warchołów napuszczających naiwny, paradoksalnie z nazwy "demokratyczny" (Ha! Ha!) elektorat Clinton. Wprawdzie ją samą rozsądni doradcy przywołali do porządku i skłonili do ostentancyjnie spóźnionego wystapienia, ale już nic nie zrobili aby jej elektorat z honorem bądź przyzwoitością zaaprobował wynik DEMOKRATYCZNYCH wyborów. Ci sami ludzie opluwali Trumpa za brak jego deklaracji co do uznania ewentualnego zwycięstwa rywalki. Pomijam fakt przekręcania, falszowania, wyciągania z kontekstu słów Trumpa, bo cokolwiek by nie mówił ma znaczenie drugorzędne wobec faktu KWESTIONOWANIA DEMOKRATYCZNYCH WYBORÓW i wypowiadania najgorszych obelg wobec DEMOKRATYCZNIE wybranego prezydenta – elekta, bez względu na to kim on by nie był. Smutny dzień dla AMERYKAŃSKIEJ DEMOKRACJI!!
A w ogóle skąd takie zaskoczenie zwycięstwem. Trumpa 27 września w "MOIM DZIENNIKU" stoi: "..W badaniu "TIME" Trump zdobył 58 proc. głosów, a Clinton 48 proc
....Trump był lepszy także w sondażu WikiLekas. Zdaniem 52 proc.ankietowanych był lepszy od Clinton, która zdobyła 48 proc. Głosów..."

11.11 TP 46, z rozmowy z Leszkiem Moczulskim:
"..11 Listopada był przedwojennym świętem lewicy niepodległościowej związanej z Piłsudskim, a Kościół był wtedy raczej endecki. Proszę pamiętać, że 11 Listopada uznano za święto państwowe uchwałą sejmową dopiero w 1937 r. Przez całe lata trwał spór, kiedy powinniśmy świętować odzyskanie niepodległości.....
..Wybrano datę, kiedy POW, czyli zbrojne ramię lewicy niepodległościowej, przystąpiła do powstania i rozbrajania Niemców na ulicach Warszawy. Początkowo było to święto obchodzone przez lewicę, piłsudczyków, sanację, czyli szeroko pojęte środowiska legionowo-peowiacko-pepeesowskie i głównie przez mieszkańców Warszawy....
.....Kiedy w latach 70. XX w. formowała się opozycja, podjęliśmy z endekami rozmowy m.in. na temat wspólnych obchodów 11 Listopada. „Nigdy nie uznamy tego święta” – odpowiadali....
...Chwilami mnie to trochę śmieszy. Bo 11 listopada 1918 r. przedstawicieli prawicy w Polsce nie było. Krzyczeli tylko z Paryża, gdzie działał główny ośrodek partyjny – Komitet Narodowy Polski – że wydarzenia listopadowe w Warszawie to niemiecka intryga. Nie można zatem uznawać tworu, który w wyniku tej intrygi powstaje. Wpłynęło to niewątpliwie na fakt, że niepodległe państwo polskie zostało uznane de iure przez mocarstwa zachodnie dopiero w styczniu i lutym 1919 r....
…. Bo najważniejszym symbolem 11 Listopada, niezależnie od sporów historycznych, powinno być jednoczenie Polaków. Gdyby to się udało 98 lat temu, nie stracilibyśmy Śląska Opolskiego ani Białorusi, porozumielibyśmy się z Ukrainą. Przez to nasza przyszłość wyglądałaby znacznie lepiej. Wspólnie łatwiej bronić wolności….
….Kaczyński jest jak Gomułka – boi się Rosjan i nienawidzi Niemców. Myśli, jakby żył w połowie XX w. Gomułka chciał stworzyć państwo, które formalnie będzie demokratyczne, ale zarządzane „słusznie”, na jego modłę sprawiedliwie, rządzone przez jedyną możliwą i wiodącą partię, trzymaną żelazną ręką bossa. Z jedną, jedyną możliwą ideologią…. ... Dobrze znam Kaczyńskiego, obserwuję go od początku jego kariery. Kiedyś, bardzo dawno temu, powiedział mi, że jego interesuje tylko walka, zniszczenie przeciwnika. A polityka to nie jest niszczenie przeciwnika, choć to się często zdarza, tylko realizowanie celów pozytywnych”

12.11 GAZETA.PL: „….- Wybór Trumpa stanowi ryzyko naruszenia stosunków międzykontynentalnych zarówno jeśli chodzi o ich zasady jak i strukturę - powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, zwracając się do studentów w Luksemburgu.
- Będziemy musieli nauczyć prezydenta elekta, czym jest Europa i jak funkcjonuje - dodał Juncker, zaznaczając, że Amerykanie zwykle nie wykazują zainteresowania Europą. - Myślę, że stracimy dwa lata zanim pan Trump pozna świat, którego nie zna - powiedział także szef KE....
(Juncker) Przypomniał słowa Trumpa, z których wynikało, że uważa on Belgię, gdzie mieszczą się siedziby UE i NATO, za miasto, a nie kraj. ..."
Swoim CHAMSTWEM Juncker stara się pokryć strach swój i UE przed odnową w USA. Podobnie Merkel, wyrażając się negatywnie o Trumpie, boi się rozmów Putin – Trump zagrażających monopolistycznym stosunkom gospodarczym RFN z Rosją

13.11 Jedna ze znajomych na LC poiformowała mnie o istnieniu strony dyskusyjnej o moich recenzjach na LC:
http://lubimyczytac.pl/index.php/dyskusja/69/14615/recenzje-wojciecha-golebiowskiego/1#pLast
Zaciekawiony wszedłem i kopiuję niektóre wypowiedzi i pierwszą moją odpowiedź

Recenzje Wojciecha Gołębiowskiego
maszynistaGrot
Nie wiem czy temat pasuje i czy w dobrym miejscu, ale zaryzykuje. W razie czego moderator usunie lub przesunie w inny dział dyskusje.

Jednym z najbarwniejszych i najciekawszych użytkowników serwisu lubimyczytać wydaje się Wojciech Gołębiewski (myślę, że sporo osób również do tej opinii się przyłączy). Jego opinie są często skrajne, kontrowersyjne, a przede wszystkim interesujące. Tym bardziej ze względu na deklarowany wiek (ponad 70 lat) wydaje się godnym uwagi recenzentem. Dlatego też postanowiłem zaryzykować i założyć temat, w którym będziemy dyskutować nad jego recenzjami, które nierzadko podejmuje tematy polityczne czy historyczne.

==========================

Na początek proponuje opinie o książce dotyczącej stanu wojennego;

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/73747/stan-wojenny-dlaczego/opinia/36522266#...

Recenzja bardzo ciekawa, obejmująca aspekty społeczno - ekonomiczne tamtych wydarzeń. Jednak moim skromnym zdaniem uhonorowanie książki Jaruzelskiego najwyższą oceną i to obecnie, gdy historycy ujawnili, iż wręcz generał prosił o interwencję wojskową sowietów jest delikatnie pisząc przegięciem. Zapraszam do dyskusji.

Sagttaire:
Trochę się boję, czy tego typu temat nie stanowi furtki dla czegoś,czego zawsze nie chciałam tzn. opinii o opiniach. Jeżeli temat zejdzie na złe tory należałoby zgłosić administracji do usunięcia. Oprócz tego można by zapytać pana Wojciecha, czy chce, żeby był taki temat i zastosować się do jego woli.

Z drugiej jednak strony rozumiem chyba powód utworzenia tego tematu, ponieważ i ja darzę pana Wojciecha Gołębiewskiego dużym szacunkiem, a na jego biblioteczkę patrzę z podziwem. Tylko i wyłącznie dzięki niemu i tej jego przepastnej biblioteczce na LC poznałam kilka genialnych książek, jakich wcześniej nie znałam na czele w "Wicehrabią Przepołowionym", który stał się dla mnie jednym z trzech najwybitniejszych dzieł w historii literatury. Dzięki niemu pokochałam też Faulknera... 

Zachęcam do zgłębiania tego zbioru książek i opinii, ponieważ jest to istny skarbiec! 

Z opinii zaś pana Wojciecha nauczyłam się wiele ciekawych rzeczy pw. z zakresu historii literatury polskiej i literatury amerykańskiej. W tym temacie kocham powyższy cytat pana Wojciecha: 
"Faulkner (1897 – 1962), noblista z 1949, do Polski doszedł w popaździernikowej odwilży, tzn po 1956 roku, jako jeden z wielkiej amerykańskiej czwórki, które to pojęcie stworzyli sami Polacy. Hemingway, bo był sowieckim agentem, Steinbeck, bo "Grona gniewu" czyli o amerykańskich nędzarzach, Caldwell, bo amerykańska zgnilizna moralna, a Faulkner - zacofane Południe, gdzie Murzynów biją oraz pesymizm."

I mimo, że nasze poglądy polityczne i światopoglądowe są CAŁKOWICIE odmienne, to podziwiam pana Wojciecha Gołębiewskiego za to, że pisze o tym, co nas różni w taki sposób, że ZAWSZE czytam to z dużą przyjemnością, spokojem, szacunkiem i daję za to często plusy. Tylko pan Wojciech potrafi tak napisać zachętę do biografii Michnika, że czytając jestem szczęśliwa i daję plusa. I to jest dla mnie sztuka. Gdyby pana Wojciecha zatrudniła Wyborcza do propagowania swoich bohaterów, to normalnie czytałabym jej teksty :) Takiego rozumowego podejścia i pisania w sposób merytoryczny, który łączy ogromnie gratuluję.

Ja:
Dzien Dobry Państwu! Dziękuję Pani "Sagittaire" od której przed chwilą dowiedziałem się o istnieniu tej strony i przede wszystkim Panu "maszynistaGrot" za pomysł i realizację. Oczywiście, dziękuję wszystkim za zabranie głosu, a na komplementy szczególne jestem łasy. Proszę Państwa! Ja piszę, żeby Państwa sprowokować! Nigdy nie twierdzę, że mam rację, staram się natomiast rzeczowo uzasadniać mój punkt widzenia. A wszystko dlatego że wkurzają mnie standardowe, oklepane opinie pisane w myśl political correctness. Aby nie marudzić, przechodzę do rzeczy. W recenzji książki Jaruzelskiego umyślnie unikam opiniowania kogokolwiek z uczestników tamtych wydarzeń, kładąc nacisk na konieczność wprowadzenia stanu wojennego, nie z przyczyn politycznych, a z powodu paraliżu życia. W tym celu podaje trzy przykłady absurdalnych wydarzeń jakie mnie osobiście dotknęły. Szerokie przedstawienie sytuacji w 1981 r zasługuje na 10 gwiazdek, bo chodzi o zachęcenie czytelników do poznania rzeczy, o których nie mają pojęcia, a za to mają wyrobione (wskutek propagandy) zdanie. Jeszcze raz podkreślam, że 10 gwiazdek dotyczy możliwości poznania faktów i wydarzeń, a nie zdolności pisarskich Jaruzelskiego czy też w ogóle oceny jego osoby. Jednak teraz korzystając z okazji przyznam się szczerze. że szanuję Jaruzelskiego i podziwiam, a sowiecki agent Kukliński na zawsze będzie zdrajcą. Jeśli ktoś uważa, że w Sztabie LWP dostęp do jakichkolwiek dokumentów mógł mieć ktoś nie pozostający na pasku Moskwy to niech podejnmie leczenie. Pozdrawiam wszystkich i proszę o ostrą polemikę Wojtek
PS Z racji wielu proponuję pierwszy formę "na TY"

17.11 http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,20988033,kaczynski-w-tvp-za-spowolnienie-gospodarcze-odpowiadaja.html
"....Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego "przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi" nie podejmują się zyskownych przedsięwzięć. I to właśnie jest powodem spowolnienia gospodarczego w rok od objęcia rządów przez PiS...
.....Kaczyński przyznał też, że rządzący woleliby, żeby ten wzrost był szybszy. Jak podał w tym tygodniu GUS, polska gospodarka rośnie najwolniej od trzech lat, a dane są gorsze od najgorszych oczekiwań. Prezes stwierdził jednak, że odpowiedzialny jest nie rząd, a... niektórzy, niechętni mu przedsiębiorcy...."
Do moich urodzin czyli prognozowanego "KOŃCA" zostały 162 dni i tyleż nocy

19.11 W TP 47 ks. Boniecki we "Wstępniaku" nt intronizacji Jezusa na króla Polski:
"...Na przykład wytłumaczenia, jak ten akt ma się do „intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski” już dokonanych: 13 lipca 1997 r. na Jasnej Górze przez Rodziny Radia Maryja, 27 lutego 1999 r. tamże przez 80 radnych Warszawy, 27 sierpnia 2000 r. w Świebodzinie, w 2003 r. w Koluszkach, Rabce i w Kielcach. W 2006 r. w Krakowie na Wawelu.
Może te intronizacje uznano za zbyt lokalne (choć zawsze była tam mowa o Chrystusie Królu Polski). Stąd pytanie: kto może skutecznie intronizacji dokonać „w imieniu narodu”? Wszak w 1965 r. po liście do biskupów niemieckich, na zarzut nieuprawnionego występowania biskupów w imieniu narodu, ci słusznie odpowiadali, że list napisali we własnym imieniu. Obawiam się, że są Polacy, którzy mogą się nie czuć reprezentowani, nawet przed Panem Jezusem, przez nasz Episkopat i osoby zgromadzone 19 listopada w Łagiewnikach. W przygotowanym przez Episkopat akcie czytamy: „stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu...”. A więc władze duchowne i świeckie?..."
Rozwijając ostatnie zdanie: CZY WŁADZE ŚWIECKIE SĄ KOMPETENTNE BY UZNAWAĆ (BĄDŹ NIE) SYMBOLE JAKIEJKOLWIEK RELIGII?

23.11 W nowym TP Michał Okoński pisze:
"...Kilka dni po rzuconym przez Joannę i Jerzego Illgów pomyśle wspólnego pożegnania Leonarda Cohena, w niedzielny wieczór na krakowskim Rynku zgromadziło się kilka tysięcy mieszkańców miasta, żeby razem zaśpiewać „Hallelujah”, jedną z najważniejszych pieśni kanadyjskiego poety.... .....„Maleńka, nie wolno się żegnać w ten sposób” – śpiewał kiedyś Cohen w piosence o miłości, która tak naprawdę nigdy się nie kończy. Trudno wyobrazić sobie piękniejsze pożegnanie."
Duze brawa!!

26.11 Umarł Fidel. Czytam gazeta.pl i oczom nie wierzę. W jego życiorysie nie występuje Che Guevara, a rewolucja miała prawie pokojowy przebieg:
"..Na emigracji w USA i Meksyku zorganizował Ruch 26 Lipca. Zaczął tworzenie oddziałów powstańczych, w 1959 r. po ucieczce F. Batisty został naczelnym dowódcą sił zbrojnych i premierem rządu rewolucyjnego na Kubie..."
Z kolei amerykanską napaść w Zatoce Świn gazeta.pl tak opisuje:
" W 1961 r. doszło do tzw. inwazji w Zatoce Świń, czyli nieudanej próby obalenia rządu Fidela Castro przez kubańskich emigrantów. Operacja odbywała się przy wsparciu Amerykanów, zakończyła się zwycięstwem kubańskich sił zbrojnych...."
Amerykanie sami nie wymyśliliby takiego "wsparcia". Nasi Starsi Bracia! Uczcie się zakłamania z polskiej prasy.
Łaknących prawdy odsyłam do Wikipedii - hasło "Che Guevara"

27.11 BRAWA DLA TRUDEAU!
http://nripress.com/conservatives-rip-trudeau-over-castro-…/ "The Canadian leader, following Fidel Castro’s death on Friday night at the age of 90, said in his condolence statement on Saturday that his father, former Prime Minister Pierre Trudeau, considered Castro “a friend”, EFE news reported.
“It is with deep sorrow that I learned today (Saturday) of the death of Cuba’s longest serving President,” Trudeau said.
“Castro was a larger than life leader who served his people for almost half a century. A legendary revolutionary and orator, Castro made significant improvements to the education and healthcare of his island nation....”

1.12 Czytelnik z LC skrytykował moją recenzję Brysona "Krotkirj historii prawie wszystkiego". Zamieszczam wraz z moją odpowiedzią:
Dzień dobry,
Piszę do Pana zaciekawiony Pańską opinia o "Krótkiej historii prawie wszystkiego".
Od razu zaznaczam, że jej nie czytałem. Moja wiedza opiera się na tym, co Pan napisał plus ewentualne na przeczytanych fragmentach książki, do których odwołania w Pańskiej opinii znalazłem.
Generalnie 'opinia' to opinia. Czyli może być 0 gwiazdek, bądź 10, itd. - nie istotne. Można pisać 'świetne', 'beznadziejne' - czyli umieścić własne emocje, zdanie. Nie o tym do Pana piszę.
Pan odniósł się do faktów z książki - stąd moja śmiałość.
To, że Zysk i S-ka wydało w 2016 roku książkę napisaną w 2003, to żaden zarzut do autora (nie jego wina ani zasługa). Raczej do wydawnictwa, które nie potrafiło dokonać korekty naukowej i dodać komentarzy uaktualniających. Poza tym argument, że brak odniesienia do zmiany kwalifikacji Plutona z planety do planety karłowatej (Pańskie 'dwarf' to błąd, bo tak nazywa się gwiazdy ciągu głównego, Plutona przemianowano na 'dwarf planet') to istotne zaniedbanie czyniące z fragmentu o Plutonie 'dyrdymały', jest dużą przesadą. Ważniejsze od tego byłoby raczej opisanie, jakie są warunki formalne na bycie planetą. Generalnie sam fakt przemianowania Plutona administracyjnie to dyrdymały (mało istotny fakt), najistotniejsze co fizycznego o tym obiekcie pisze autor (jeśli w ogóle pisze).
Mnie bardziej martwi nie to, że w książkach popularnych ktoś zbyt trywializuje czy upraszcza, tylko że używa pojęć, których nie da się na pewnym poziomie ogólności przedstawić i szkoda czasu na takie gimnastyki z laikami. Przykładów jest mnóstwo. Po co komu na przykład 6-wymiarowy przekrój obiektu Calabiego-Yau na 2-wymiarowej kartce? Co to ma pokazać (a jest częste umieszczanie takiego kompaktyfikowanego obiektu przy dyskusji o teorii strun)? Z tego powodu te 43 zera zamiast 10e-43 to jest właśnie próba pokazania jak niewielka to liczba w sposób bardzo prosty i dosadny. Nie wiem, czemu to miałby być argument o słabym wykształceniu Brysona (co nie zmienia fakty, że może być słabe)? Dla poglądowości nawet zawodowi matematycy w pracach popularnych korzystają z tego chwytu, na zrobienie wrażenia dużymi lub małymi liczbami (polecam "Królowa bez Nobla" profesorów UJ). To, że Bryson pisze o słabości w matematyce, może być odbierane przez 'humanistów' jako wspieranie ich na duchu czy solidaryzm. Poza tym nie wiem czemu zapis z zerami ma świadczyć, że nie słyszał o logarytmach?
Sam na LC przeszedłem batalię na forum z zatwardziałymi 'humanistami' i wiem, że oni się boją trudnych słów, uprzedzają do trudnego języka. Żeby ich zaciekawić, język Brysona jest właśnie odpowiedni. 
Co innego mylenie faktów. W mej opinii do innej jego książki 'W domu' wytknąłem mu nieprawdy. Tu też przypadkiem trafiłem na jedną (dla Betelgeusa na str. 53 wydania papierowego podano niepoprawną odległość).
Bryson zacytował jakiegoś Tryona (nie znam człowieka) i Gutha (znam człowieka), tylko nie rozumiem po co Pan przytoczył ten fragment? Czego miał dowodzić? Same cytaty to przytoczenie jakichś twierdzeń wyrwanych z kontekstu, tylko nie wiem co Pan chciał pokazać przez uwieszenie tego w swej opinii? O co chodzi z 'aksjomatem nieskończoności nieskończoności'?
Być może sam po przeczytaniu "Krotkiej historii..." będę jeszcze bardziej bezlitosny niż Pan, ale z Pańskiej opinii tych trzech argumentów nie zrozumiałem, czemu akurat one świadczą źle o samym autorze i jego książce?



ODPOWIEDŹ

Drogi Panie!
Przede wszystkim dziękuję Panu za profesjonalne uwagi, a teraz spróbuję się wytłumaczyć. Zapewne Pan zauważył, że skoro zamieściłem dwie wersje opinii, to pewnie miałem z tą recenzją problem czyli twardy orzech do zgryzienia. Po pańskich uwagach ograniczę swoją pisaninę do pierwszej wersji, czym samym usunę powody krytyki. Przedtem postaram się kolejno odpowiedzieć na uwagi.

Pana rozróżnienie "dwarfa" od "dwarf planet", skądinąd słuszne, jest najlepszym przykładem różnicy między amatorskim (laickim) i szczegółowym, profesjonalnym językiem. Sam nie zwróciłem na to uwagi, bo kierując się analogią do określeń człowieka - gdzie dwarf (karzeł) lepiej brzmi niż dwarf man (karłowaty człowiek) - wydawało mnie się, że zastosowane wrażenie nie wzbudzi zastrzeżeń. Natomiast podtrzymuję swój zarzut, że wydanie z 2016 roku, winno być opatrzone przypisem uaktualniającym kwalifikację Plutona. Zamieszczona w internecie errata pod adresem przeze mnie podanym winna być integralną częścią wydania. Oczywiście zgadzam się z Panem, że istotniejsze są merytoryczne różnice miedzy Plutonem a planetami niż "administracyjne" nazewnictwo, jednakże długość recenzji powszechnie akceptowana na LC ogranicza możliwości szczegółowej wypowiedzi. Natomiast w powszechnym odbiorze ciekawe jest administracyjne zmniejszenie ilości planet, bez wchodzenia w szczegóły. I to pozostaje bazą kwalifikacji do "dyrdymał", bez względu na nasze życzenia. Prawda nie jest istotna, bo i tak zwycięża "wieść gminna" zrozumiała dla każdego.

Przy okazji wspomnę, że po otrzymanym liście, przeczytałem niektóre Pana bardzo ciekawe recenzje i wydaje mnie się, że ze względu na długość, nie wspominając o odstraszającym przeciętnego czytelnika fachowym języku, nie znajdą one wielu uważnych czytelników. Tak więc LC skłania do pewnych uproszczeń.

W następnym akapicie porusza Pan problem języka stosowanego w literaturze popularno – naukowej kwestionując miedzy innymi słuszność mojej krytyki wypisywania czterdziestu trzech zer. Proszę zwrócić uwagę, że nie poruszyłem tego w pierwszej wersji przeznaczonej dla przeciętnego czytelnika, lecz w drugiej, kierowanej do czytelników posiadających przynajmniej solidną maturę. Umyślnie wsparłem to autentycznym, anegdotycznym wypisywaniem zer w liceum, którego infantylność skończyła się dwójami na półrocze. Wspomniana przez Pana "obrazowość" jest absolutnie niespójna z bardzo trudnymi (dla laika) pojęciami z najnowszej fizyki, podawanymi bez żadnych uproszczeń czy wyjaśnień.
Tłumaczyć podstawy matematyki, gdy cała reszta jest nieprzyswajalna!!!! Co do logarytmów, to właśnie one służyły do obliczeń z udziałem liczb bardzo dużych czy bardzo małych, więc nikt kto zna rachunek logarytmiczny nie ma problemu z dużymi potęgami. Zresztą cytuję autora przyznającego się do braku znajomości matematyki

Co do samego Tryona podaję z Wikipedii:
Edward P. Tryon (born September 4, 1940)[1] is an American scientist and a professor emeritus of physics at Hunter College of the City University of New York.[2] He was the first physicist to say our universe originated as a quantum fluctuation of the vacuum.[

Celowość zaś zacytowania jego postaram się wytłumaczyć. Sedno leży w komentarzu Gutha:
„Aczkolwiek stworzenie wszechświata może być bardzo mało prawdopodobne, Tryon zwrócił uwagę na to, że nikt nie policzył nieudanych prób”...

Otóż w rozmowach "u cioci na herbatce" często pojawia się pytanie dotyczące prawdopodobieństwa życia gdziekolwiek poza Ziemią. I tutaj zrobiłem pewien myślowy, może zbyt pochopny, przeskok od komentarza Gutha do prawdopodobieństwa powtarzalności w kosmosie. Wydaje mnie się, że definicja nieskończoności zapewnia powtarzalność każdego zjawiska i to umownie nazwałem „aksjomatem o nieskończoności w nieskończoności” . Ten akapit, jeżeli w ogóle, to winien się znaleźć poza obiema wersjami.

Starałem się odpowiedzieć na Pana uwagi, recenzję na LC zmieniam a pozostawiam ją na moim blogu wgwg1943 zamieszczając tam Pana uwagi i moją odpowiedź. Dziękuję jeszcze raz za zainteresowanie i pozostaję z szacunkiem - Wojciech Gołębiewski

cd 1.12 Czytam wywiad z Papieżem (TP 49) i się zastanawiam czy to obłuda czy starcie ze spuścizną szczególnie JP II, który swoim prozelityzmem pozrażał głowy kościołów, gdzie tylko się dało. Franciszek mówi:
„... Powtarzam też, że każdy rodzaj prozelityzmu pomiędzy chrześcijanami jest grzechem. Kościół nigdy nie będzie wzrastał dzięki prozelityzmowi, tylko dzięki temu, że stanie się bardziej „atrakcyjny”, jak pisał Benedykt XVI. Prozelityzm wśród chrześcijan jest grzechem ciężkim...”

3.12 BŁAZEN CZY IDIOTA????
gazeta.pl. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,21066482,marketingowe-zagranie-prezydent-ukrainy-o-niszczeniu-elity.html
"...Poroszenko. - Bo przecież doskonale wiecie, jak strasznym jest to, gdy twoja wolność jest niszczona, gdy twoja wolność jest zagrożona, kiedy kto inny decyduje o tobie albo gdy ktoś dąży do zniszczenia elity, tak jak to się stało w niebie, w przestworzach nad Smoleńskiem "

7.12 DOBRA ZMIANA. Wysłałem w sobotę 500 CAD do Warszawy, do odebrania w ciągu 10 minut w każdym Urzędzie Pocztowym. Dzisiaj mamy PIĄTY dzien BEZNADZIEI na odzyskanie pieniędzy. Wielkim wysiłkiem udało się uzyskać wiadomość, że od poczatku grudnia trwa BEZTERMINOWA AWARIA w Banku Pocztowym. Inwestorzy, trzymajcie się z dala od takiego Państwa
GAZETA.PL
"Misiewicz znowu jest rzecznikiem MON." Ciekawe, czy stać będzie niezależnych dziennikarzy na bojkot konferencji prasowych Misiewicza? Powinni o nich w ogóle nie informować

8.12 HALO KRAKÓW!! ALE SIĘ DOCZEKALIŚCIE!! Zamienił stryjek siekierkę na kijek, cha, ha!! "Metropolita łódzki Marek Jędraszewski nowym metropolitą Krakowa"
SZCZYTY RUSOFOBII - gazeta.pl: TYTUŁ:
Zmarł astronauta John Glenn. Ostatni z kultowej "Siódemki Mercury"
• W wieku 95 lat zmarł amerykański astronauta John Glenn
• Był ostatnim żyjącym z tzw. "Siódemki Mercury"
• Jako pierwszy wykonał lot orbitalny dookoła Ziemi
-----------------------------------------
Dopiero wewnatrz, w treści uściślają, że PIERWSZY AMERYKANSKI

16.12 Chapeau bas, Putin, skoro (gazeta.pl):
"Obama: Musimy reagować na próby ingerencji w wybory
Myślę, że nikt nie ma wątpliwości, iż w sytuacji, gdy obcy rząd próbuje oddziaływać na proces wyborczy w naszym kraju, to musimy i będziemy reagować na takie próby - oświadczył w czwartek prezydent Barack Obama w wywiadzie dla rozgłośni NPR. "
Jako Ekspert Rozkoszy Łamania Głowy z nominacji starego Pijanowskiego 60 lat temu, tzn specjalista w logicznym myśleniu oświadczam, że takiej kompromitacji, takiego przyznania się do własnej bezsilności w historii Stanów Zjednoczonych jeszcze nie było. Logika nakazuje wsadzenie do pierdla szefa CIA, FBI i podobnych oraz konieczność impeachmentu Obamy

17.12 Po wydarzeniach w Sejmie przypominam, że do dnia moich urodzin pozostało 132 dni. Przypominam, że to profetyczna data (27.04.2017) końca tyranii uzurpatora Kaczyńskiego

21,12 UWAGA!! Nowy twórca Teatru Absurdu, następca Becketta, Ionesco czy Pintera, kontynuator Mrożka, JAROSŁAW KACZYŃSKI wymyślił "instytucjonalizację" opozycji. Obecnie cała opozycja od prawa do lewa, od faszystów po komunistów winna wystawić JEDNEGO UZGODNIONEGO PRZEDSTAWICIELA, z którym ewentualnie porozmawia Kaczyński. Koniec z nieskoordynowanymi żądaniami opozycji, na poznawanie których Kaczyński nie ma czasu.

24.12 Warto dzisiaj, w DNIU WIGILII przypomnieć za ojcem Wacławem Oszajcą słowa KATECHIZMU, którymi zaczyna swój felieton w TP 51/52:
"W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy:
„Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony jako Żyd z córki Izraela w Betlejem, w czasach króla Heroda Wielkiego i cezara Augusta I, z zawodu cieśla, który umarł ukrzyżowany w Jerozolimie za czasów namiestnika Poncjusza Piłata, w czasie rządów cezara Tyberiusza, jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem”...."
Dla niedowidzących nacjonalistycznych dewotów clou dużymi literami:
".....Jezus z Nazaretu, urodzony jako ŻYD, Z CÓRKI IZRAELA...."
Tako głosi KATECHIZM KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO!! Howgh!!
Happy Christmas and A Bright New Year!

25.12 Nie mogłem zrozumieć, nazwijmy to ogólnie - Amerykanów propagujących hiobową wieść, że niejaki Putin wpłynął na elekcję Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Szerzenie takiej wiadomości jest wbrew amerykańskiej racji stanu i winno być karane. Jak ktoś nie rozumie, to powiem łopatologicznie: zostaje zasiana wątpliwość co do suwerenności Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, skoro ktokolwiek obcy może mieć wpływ na wybór własnego Prezydenta.
Dla mnie, zniewolonego (jak większość rodaków w PRL) "okupacją sowiecką", Wujek Sam pozostawał ostoją wolności i niezależności, a teraz Amerykanie ten obraz niszczą upierając się, że byle Putler jest w stanie zagrozić ich ideałom fałszując prezydenckie wybory.
Po przyjęciu silnych kanadyjskich środków uspokajających miałem nadzieję, że w spokoju spędzę Christmas. Niestety, po pasterce, przejrzałem serwisy informacyjne i znowu doznalem szoku. Jako przykład podaję anons z gazeta.pl:
"Gwiazdy nie chcą wystąpić na inauguracji Trumpa. Elton John i Andrea Bocielli odmawiają"
Jeżeli jestem przy zdrowych zmysłach, (a jestem), jeżeli umiem myśleć logicznie (a umiem, co poświadcza legitymacja "Eksperta Rozkoszy Łamania Głowy" wydana ponad 50 lat temu przez starego Pijanowskiego i przynależność do klubu MANSA), to ten anons oznacza, że jakiś KOMEDYJANT (w dodatku obywatel innego państwa) ŚMIE ODMÓWIĆ ZAPROSZENIU na inaugurację PREZYDENTA STANÓW ZJEDNOCZONYCH (kimkolwiek on by nie był).
O tempora! O mores! Mój biedny Wuju Samie! O biedni Obywatele Stanów Zjednoczonych! Składam Wam wyrazy głębokiego współczucia i empatii, że tak Was obrażają i LEKCEWAŻĄ! Zamiast czuć się zaszczyconym propozycją udziału w tak doniosłym wydarzeniu, ci tzw artyści demonstrują wyjątkową chucpę i butę, oceniając WASZEGO Prezydenta. Wy wybraliście, więc dlaczego nie bronicie SWOJEGO WYBORU przed bezczelnymi INOSTRAŃCAMI??

Akurat w Święta, po prawie 3 latach trafiły mnie się okrągłe liczby na LC: tysiąc trzysta moich recenzji i 62 000 plusów. Trochę pracy to kosztowało, ale satysfakcja przeogromna. Dziękuję za wszelkie opinie, te krytyczne jak najbardziej też.

28.12 GAZETA.PL Zoll (profesor) o Przyłębskiej (magister):
"Zoll stwierdził: "Kandydat na sędziego musi charakteryzować się wyróżniającą wiedzą prawniczą. Trudno powiedzieć, że ta pani wyróżnia się wiedzą prawniczą. Nie była najlepiej oceniona przez komisję egzaminacyjną w trakcie egzaminu sędziego, a później źle oceniona przez sędziów wizytatorów" ....
No comments. Przyłębska zarządziła, żeby podawać nazwiska sędziów TK bez tytułów naukowych, by jej brak wykształcenia nie rzucał się w oczy.

30.12 Miał rację "nasz" Miller, gdy przypominał dewizę, że mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, bo początek o niczym nie świadczy. W przypadku Obamy nadzieje były tak wielkie, że wręczono mu zaliczkowo Pokojową Nagrodę Nobla. Niestety, koniec jego drugiej kadencji jest żenujący. Po przyznaniu się do swojej bezradności wobec zakłócenia procesu elekcji Prezydenta Stanów Zjednoczonych przez Putina, po przełknięciu odmowy występu piosenkarza Eltona i innych na Wielkiej Amerykańskiej Gali w dniu 15 stycznia, co jednoznacznie świadczy o lekceważeniu przez obcokrajowca całego społeczeństwa amerykańskiego, Obama zachowuje się jak bogaty chłopczyk w piaskownicy, pogniewany na dzieci, które nie chcą się z nim bawić. Świat ocenia uznanie 35 kacapów za "persona non grata" jako zemstę za zawarcie rozejmu w Syrii poza plecami USA.
Obama sam sprowokował ironiczne podziękowanie Putina za prezent noworoczny i jego zapewnienie, że Stany Zjednoczone mogą przystąpić do rozejmu po 15.01, gdy będzie już nowy prezydent.
Żenujące, bo nie tak miał kończyć Prezydent, w którym pokładano Wielkie Nadzieje.

2.01.2017 Notatki w Nowym Roku zaczynamy optymistycznym przypomnieniem, że do moich urodzin tj przewidywanej przeze mnie daty upadku dyktatury Kaczyńskiego pozostało co najwyżej 115 dni. Oznacza to, że w dniu pomijanej rocznicy wyzwolenia Warszawy spod jarzma hitlerowskiego (17.01), dni autorytarnych rządów pozostanie 100.
Póki co odnotowuję dalsze igraszki Pierwszego Ćwoka tego, przepraszam za wyrażenie, Rządu – Waszczykowskiego:
"Donald Tusk jest "ikoną zła i głupoty"? Waszczykowski: Życzę mu, by pozostał jak najdalej od Polski"
Odczytuję to za kamuflaż porażki w batalii o II kadencję Tuska. Niby przyzwalają, cha, cha...

2.01 wieczór Skandaliczna szopka Wolskiego https://www.youtube.com/watch?v=OhnU0ofHJ0A
recenzja pt "Szopka wstydu i żenady, czyli zabawa brązowych języków" W. Krzyzaniaka: http://www.wtelewizji.pl/szopka-wstydu-wolskiego-i-aktorow#.WGrrIxvhDIX

4.01 Myślalem, że założone na LC (bez mojej wiadomości) forum dyskusyjne moich recenzji lubimyczytac.pl/index.php/dyskusja/69/14615/recenzje-wojciecha-golebiowskiego/2#p630165
- zdechło, a dzisiaj dostałem "like", więc tam wszedłem i ujrzałem krytykę z 17 listopada mojej recenzji "Mistrza i Małgorzaty". To odpowiedziałem, a wszystko tu przeniosłem, by zachować dla potomności, ha,ha!
KRYTYKA
Tym razem chciałbym się odnieść do recenzji jednej z najsłynniejszych i najbardziej lubianych książek – „Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa.

1. Przede wszystkim zbyt nisko uważam Wojtek oceniłeś tę powieść 5/10 (Przeciętna ocena). Z recenzji wynika, że kilka razy przeczytałeś tę książkę. Gdyby rzeczywiście była ona „przeciętna” to przypuszczam, że na pierwszym razie by się skończyło... Ja sam też ją przeczytałem parę razy i nie zadaje sobie pytania „z czego właściwie ja się śmiałem?”. Owszem, zdarzało się czytać i lepsze książki, co nie zmienia faktu, że „Mistrz i Małgorzata” jest książką wybitną. Na okładce mojego wydania jest zamieszczona informacja, że ta powieść według ekspertów i czytelników „Rzeczpospolitej” została wybrana za najważniejszą powieść XX wieku. Może trochę na wyrost, co nie zmienia faktu, że jest to wyśmienita książka. Ty jako osoba dobrze obeznana w literaturze – nie wierzę, że nie dostrzegasz walorów społecznych, politycznych, religijnych , czy po prostu uniwersalnych tej książki.

2. Nie rozumiem zupełnie Twojej krytyki tytułu. Wgłębiasz się w biografie autora – nie wiem zupełnie czemu w tym przypadku – uznając że Mistrz to sam Bułhakow, a Małgorzata to jego trzecia żona. Może tak może nie, lecz nie widzę sensu takiego drobiazgowego roztrząsania tej sprawy, bo to kwestia trzeciorzędna. W podstawowym znaczeniu Mistrz to po prostu prześladowany pisarz w powieści, a Małgorzata to jego ukochana i to nam powinno wystarczać. Możemy tworzyć alternatywne scenariusze uznając za Mistrza Wolanda, Jezusa czy Mateusza Lewite – kwestia subiektywnej (nad)interpretacji, co nie zmienia faktu że podstawowe rozróżnienie Mistrza i Małgorzaty jest jasne.

3. Krytyka bolszewizmu. Piszesz Wojtku, iż „Jeszcze powracam do krytyki bolszewizmu. Przekonany jestem, że złożonej problematyki "Mistrza i Małgorzaty" większość czytelników nie rozumie, a chwali książkę, bo tak wypada. Polecam więc Erenburga "Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca", które jest zrozumiałe dla każdego, wyśmiewa sowiecką Rosję bezlitośnie i bawi nawet przy pięćdziesiątym czytaniu”.

Nie znam żadnego „Lejzorka Rojtszwańca” i przypuszczam, że zdecydowana większość czytelników także nie. Być może jest to wartościowa książka, jednak biorąc pod uwagę, iż „Mistrz i Małgorzata” jest lekturą szkolną, zyskała wielkie uznanie wśród krytyki literackiej i czytelników, to wysnuwam hipotezę iż to właśnie powieść Bułhakowa jest po prostu lepszą książką. Choć możemy oczywiście podtrzymywać teorie spiskowe, że eksperci literaccy, rzesze czytelników są w błędzie zachwycając się „Mistrzem i Małgorzatą” gdyż tak wypada, tylko jakoś nie wydaje mi się to wiarygodna opinia.

4. Wątek religijny. Uznajesz wątek biblijny zdrady Judasza za nieprawdziwy. Myślę, że tego po tylu latach nikt nie jest w stanie zweryfikować. W każdym razie przyjęło się powszechnie uważać Judasza za zdrajcę i tak to pojęcie teraz funkcjonuje, więc nie widzę sensu bawić się w teologów, równie dobrze z punktu widzenia ateisty można by całą Biblię obalić i zakazać uprawiania praktyk religijnych, tylko po co?

MOJA ODPOWIEDŹ
Nic nie poradzę na to, ze moja recenzja Tobie się nie podoba, a odpowiedź wymagałaby objętości grubej książki. Literatura na ten temat jest tak bogata, że nie zamierzam jej wzbogacać, tym bardziej, że wszystkie moje poglądy są w niej potwierdzone. Szczególnie polecam znawce tematu Drawicza. Wielkie zmartwienie natomiast mnie sprawiłeś wiadomością, że nie znasz Lejzorka Ilji Erenburga, bo to jedna z najgenialniejszych książek świata, a niewątpliwie niezastąpiona w obnażeniu egzystencji w ZSRR. Poza tym podtrzymuje opinię, że Bułhakow cieszył się specjalnymi względami Stalina, a obsesyjną otoczkę prześladowanego, sam sobie wykombinował dla autoreklamy. Dla rozweselenia cytuję fragment mojej recenzji bardzo złej biografii (PAŁA!!) Marianne Gourg "Michał Bułhakow 1891-1940":
"Nie wiem dlaczego niektórzy recenzenci zachwycają się listem „białego” Bułhakowa do Stalina, bo mnie zaskoczyła reakcja Stalina, który JAK DOBRY OJCIEC NARODU rozmawia telefonicznie z niesfornym pisarzem i oferuje mu wymarzoną pracę.
Niektóre bałwochwalcze zapędy Gourg pobudziły mnie do niepohamowanego śmiechu: /str.147/
„..stawką w.. grze są trzy utwory, zaprzątające pisarza: ‘Kopyto inżyniera’, ‘Tajemnemu przyjacielowi’, ‘Zmowa świętoszków’... Dwa pierwsze pozostaną nie dokończone”.
To jakbym słuchał Himilsbacha, gdy zabiegając o przyjęcie do Związku Literatów, tłumaczył:
„Trzy książki napisałem; pierwszą - „Monidło”, druga leży u Zdziśka Maklakiewicza w piwnicy, a trzecia mnie podpier....li”
Bułhakow wielkim pisarzem był. Megalomanem też.
Pozdrawiam, a moja odpowiedź jest spóźniona bo myślałem, że to forum jest martwe i nie zaglądałem, a dzisiaj dostałem powiadomienie o "like", wiĘc wszedłem. Sie ma - Wojtek

6.01 Piotr Nisztor, absolwent Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego, współpracownik "Gazety Polskiej" i "Teiewizji Republika" pobił wszelkie rekordy k ł a m s t w a rozprzestrzeniając pomówienie Schetyny o wyjazd do Austrii:
"– Dziwię się, że Grzegorz Schetyna nie chce się odnieść i opowiedzieć o swoim wypadzie do Austrii. W jeździe na nartach nie ma nic złego. Przecież sport to zdrowie – powiedział w rozmowie z Telewizją Republika Nisztor.....
.....Informacje podane przez Nisztora szybko zostały podane przez prawicowe media. Tymczasem rzecznik PO Jan Grabiec odniósł się do sprawy na Twitterze: "Kilkudziesięciu świadków potwierdza: G. Schetyna widziany w goglach i kasku 29 i 30.12 w Sejmie na posiedzeniu Klubu i Zarządu PO :) - napisał."
WNIOSEK: Kaczyński panicznie boi się Schetyny!!

8.01 Stanisław Mancewicz słusznie prawi w TP 1-2.2017:
"......Nikt przy zdrowych zmysłach, a mający elementarne zdolności wróżebne, nie podważa chyba konieczności i nieuniknioności wprowadzenia w nadchodzącym roku na terenie całego kraju stanu wojennego. Zważmy, że chcą tego absolutnie wszyscy, jedni, jako się rzekło, z sentymentu, inni z pasji, wszyscy zaś z nudów. Świadczą o tym ruchy piechoty na prowincji oraz przemieszczanie oddziałów kibolstwa oraz policji, bowiem rząd nasz jest szalenie reaktywny, głównie w symbolizowaniu. Detal, że oto trzeba będzie owych wojsk i policji użyć wobec de facto garstki zrewoltowanych starców, kilku zastępów Czarnych Macic, kilku dziennikarzy i parlamentarzystów oraz kilku ubeków z dawno wymienionymi stawami biodrowymi, nie gra tu żadnej roli. Marzeniem bowiem ogółu jest koksownik na ulicy, siniak na dupie po uderzeniu pałą, rekonstrukcja kłopotów aprowizacyjnych, godzina policyjna nieobejmująca rzecz jasna całodobowych sklepów z alkoholem oraz widok spikerów telewizji publicznej w mundurach. Mundur, jak wiemy, jest musowo wzuwanym odzieniem w czasie stanu zwanego wojennym. Gdy jesteśmy już przy owym medium, tzn. przy telewizji, to warto wtrącić uwagę skrzydlatą, że po to właśnie przywołano w TVP Teleranek, by go mianowicie dramatycznie nie emitować w dniu krytycznym. Dzięki temu pokolenia młodsze, tęskniące za traumą rodziców i dziadków, będą mogły wpisać to sobie do CV Prawdziwego Polaka Patrioty......"

9.01 g.12 Zmarł ZYGMUNT BAUMAN
BAUMAN Zygmunt (1925 - 2017), WSKAŹNIK HIRSCHA 99 (następni Polacy 35), socjolog, filozof, prof. UW, po 68 r emigracja; osiadł w Leeds, gdzie wykładał na uniwersytecie. W dziele pt „Socjalizm. Utopia w działaniu” czytamy: „Marks twierdził wszak, że kapitalizm musi wyczerpać swój potencjał twórczy, aby powstały warunki sprzyjające rewolucji społecznej. LENIN oderwał ideę rewolucji od procesu dojrzewania mas. Według niego masy trzeba zmusić do szczęścia, a uczynić to może garstka „zawodowych rewolucjonistów’. Obietnica racjonalnie zaplanowanej szczęśliwości od początku zawierała w sobie WYROK ŚMIERCI NA WOLNOŚĆ.... ...Wolnościowy projekt został zniweczony przez zbiurokratyzowaną praktykę administracyjną..”. O ADAMIE i EWIE: „Gdy Wszechmogący Adama i Ewę z raju wyganiał, tylko dwie rzeczy im zagwarantował. Jemu - że będzie zdobywał chleb w pocie czoła, a jej - że będzie rodziła w bólach. Niczego poza tym nie obiecał”. LOS a CHARAKTER: „Dwa czynniki określają tok ludzkiego życia ”LOS” i ...”CHARAKTER”. Gdy Bożenka z Harlemu nie została szefem GM, to nie jej wina, lecz, że nie została narkomanką - to jej zasługa”. O ISTNIENIU BOGA: „Myśl nowoczesna zaczęła się wszak od pomysłu DEUS ABCONDITUS - boga w świecie nieobecnego; czyli nie od zaprzeczenia istnienia boga, tylko założenia jego nieingerencji w losy stworzonego świata... ...Myśl nowoczesna... ...odkłada, za KANT-em, kwestię istnienia Boga do kategorii spraw niepoznawalnych..”. O WOLNOŚCI I BEZPIECZEŃSTWIE: „FREUD odkrył, że życie jest ustawicznym handlem wymiennym między wolnością a bezpieczeństwem”. O EURO 2012: „Euro! Euro! Coś nareszcie dzieje się” - to... sceny z życia Polaków.. dręczonych pustką ziejącą z garnka bytu... To karnawał jedności. A w jedności, jak wiadomo, siła. Wspólnota nie to, co jednostka.... „My” – owa całość, co to większa jest od sumy swych części... Jak to zasugerował wielki filozof rosyjski Michaił Bachtin, karnawały są niezbędne dla znoszenia codzienności... Karnawał zaspokaja potrzebę tego, czego w codzienności najbardziej ludziom brak....O SPOŁECZEŃSTWIE KONSUMENCKIM /TP37/2012/: „W społeczeństwie konsumentów traktujących świat jako składnicę potencjalnych przedmiotów konsumpcji zalecaną strategią życiową jest wykrojenie względnie wygodnej i bezpiecznej niszy do prywatnego wyłącznie użytku, wewnątrz beznadziejnie, bo nieuleczalnie niegościnnej ludziom, obojętnej na ludzkie kłopoty i niedolę, zasadzkami i pułapkami upstrzonej przestrzeni publicznej. W wysiłkach tego typu solidarność nie na wiele się przydaje..”. BAUMAN, dobiegając 90-tki, miał się ponoć ożenić z prof. dr Aleksandrą Jasińską-Kanią - córką Bieruta. TP 44/2016: „Bauman w kontekście kryzysu migracyjnego przywołuje zasadę wzajemnej gościnności Kanta, zapowiadającą świat, w którym ludzie „będą musieli ścierpieć się obok siebie”.

12.01 Przegląd TP 3/2017 Paweł Bravo: „.... Skoro minister usprawiedliwia próbę linczu i liczne napaści dokonane daleko od Ełku tłumaczy lękiem przed terrorystami, znaczy to, że nie dostrzega, iż naszemu kruchemu pokojowi wewnętrznemu zagraża nie garstka kucharzy i kupców, lecz nasze zbiorowe emocje autoryzowane przez polityków takich jak on....”.

Jan Klata: „..Ja nie chcę już śnić, chcę z tobą być, na jawie żyć. TTIP oznacza, że przepisy w całej Unii Europejskiej staną się takie jak w USA. I to jest dobra wiadomość dla koncernów. I nie jest to dobra wiadomość dla ludzi. Jak i dla kogo stanowione jest prawo w Stanach, to chyba każdy wie i nikt nie ma złudzeń. Ale najzabawniejszy jest brutalny fakt, że to nie państwa negocjują między sobą – to dogadują się korporacje amerykańskie z europejskimi. Pseudopolityczna zasłona dymna w postaci parlamentów, szefów rządów i ministrów rozwiewa się błyskawicznie, jeśli popatrzymy nieco uważniej. TTIP może się nazywać CETA, USA może się nazwać Kanadą, można udawać, że chodzi o umowy handlowe – ale tak naprawdę celem jest coraz większy wpływ korporacji na przepisy i prawa poszczególnych państw. Wpływ negatywny, oczywiście, zwłaszcza w zakresie produkcji żywności, usług publicznych, ochrony środowiska, praw pracowniczych itp....”

Okoński: „„Biedni Polacy patrzą na getto”: 30 lat temu ukazał się w „Tygodniku” tekst Jana Błońskiego, który zmienił nasze myślenie o stosunkach polsko-żydowskich.... …..Błoński, wybitny krytyk i historyk literatury, który przez lata zajmował się Sępem-Szarzyńskim, Witkacym czy Miłoszem, tym razem punktem wyjścia dla swej refleksji uczynił okupacyjne wiersze tego ostatniego: „Campo di Fiori” i „Biedny chrześcijanin patrzy na getto”....”

17.01 Niesmak po zachowaniu PiS, jego lizusów i TVP po święcie Owsiaka, a dzisiaj samotnie obchodzę rocznicę wyzwolenia Warszawy spod pięcioletniego jarzma hitlerowskiego. Warszawy zniszczonej po samobójczym, tragicznym Powstaniu Warszawskim, nigdy nierozliczonym. Od lat Polacy nie celebrują tej historycznej rocznicy, odcinając się od radości ich ojców i dziadków. Paradoksem jest, że obchodzą systematycznie, pieczołowicie swoje klęski lub nieliczne zwycięstwa, które niewiele dały. No cóż, nawet rocznicy bitwy tzw pod Lenino nie obchodzi się, choć zginął tam kwiat polskiej młodzieży, która nie dość, że doświadczyła łagrów, to poszła w bój bez przygotowania artyleryjskiego. To jest wybiórcze traktowanie historii, fałszowanie i brak czci dla własnych bohaterów. Ich niewiedza doprowadza do paradoksów, jak ostatnie awansowanie do stopnia generała Jana Karskiego, który wielokrotnie powtarzał, że II w. św., bez udziału Polaków, nie trwałaby ani jednego dnia dłużej.

18.01 GAZETA.PL
„Na Bogusława Liberadzkiego zagłosowało 378 eurodeputowanych, co jest drugim wynikiem wśród kandydatów na wiceprzewodniczących. Na Ryszarda Czarneckiego głosowało 328 europosłów, co jest szóstym wynikiem.....
".... Szósty wynik (...) jest fantastyczny, bo doceniono moją 2,5-letnią, ciężką pracę. W 2014 roku miałem 14. wynik w głosowaniu. Obaliliśmy mit o izolacji międzynarodowej Polski" - napisał w oświadczeniu Czarnecki ..."

Nie rozumiem; I don't understand; Ich verstehen nicht; Nie panimaju...
Bo dla mnie to KLĘSKA CZARNECKIEGO, skoro LIBERADZKI drugim miejscem go zdeklasował, a tymczasem CZARNECKI SIĘ CIESZY i twierdzi, że dokonał wielkiego dzieła przerwania izolacji mimo Waszczykowskiego

20.01. WIELKI DZIEŃ, bo Leppera powiesili, Forda rak załatwił, wreszcie z Trumpem doszliśmy do władzy! Teraz kljaczu historju pragonim i zresetujemy Nowy Wspaniały Świat!!

21.01 W TP 4/2017 Karol Modzelewski o zamiarach Kaczynskiego i nie tylko:
"...Rozmontowywać, jedną po drugiej, struktury państwa demokratycznego, i zastąpić je strukturami państwa policyjnego. Drogę do tego tarasował Trybunał Konstytucyjny, więc trzeba było tę zawadę usunąć. I dzięki temu można było uchwalić absolutnie niekonstytucyjną ustawę o prokuraturze, której efektem jest ręczne sterowanie przez pana Zbigniewa Ziobrę poszczególnymi śledztwami....
...Znam na tyle Ziobrę, żeby wiedzieć na 99 procent, że to jest lipa. A Piniora – na tyle, żeby wiedzieć na 100 procent. Można, czasem można, tak kogoś znać.
Poza tym to jest absurd... Co ja będę zresztą gadać. No przecież to jest absurd, bo człowiek, który był europosłem, czyli miał bardzo dobre zarobki, potem był senatorem, czyli miał przyzwoite zarobki, potem był... wszystko jedno, czym był potem, nie potrzebuje 6 tysięcy łapówki. Czy nawet 40 tysięcy. Ile tam było razem?
46 tysięcy, na cholerę mu? Gdyby był w potrzebie, dość ma przyjaciół. Chociażby Frasyniuka, który jest przedsiębiorcą i może mu pożyczyć. A że mają nagrania? W PRL-u też mieli, klejone z taśmy magnetofonowej. Teraz jest skleić jeszcze łatwiej.
Krótko mówiąc: występuje tu nieprawdopodobnie wielka skala bezceremonialności i samowoli służb i władz prokuratorskich. I to samo chce się zrobić z sądownictwem – do tego jest potrzebna nowa ustawa o ustroju sądów powszechnych i okres łamania sędziowskich sumień...."
W dalszej części Modzelewski wspomina absurdalny paradoks, gdy ludzie nienawidzący Bieruta stali w kolejce do jego trumny, by sprawdzić czy nie ma śladów że go kacapy zabiły.."
----------------------
Byłem na akupunkturze, Chinka odmówiła, bo nie jest w stanie mnie pomóc. Na pocieszenie Jędrek napisał swietny komentarz "po inauguracji":
"Ta inauguracja 45 Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, jakiej byliśmy świadkami w dniu 20 stycznia 2017 roku stała się wydarzeniem, które - nie mam cienia wątpliwości - otworzyło nową, nieoczekiwaną -  nie tylko przez amerykański, ale i światowy establishment - epokę porządku światowego. 16 minutowe wystąpienie 45 Prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa - jestem o tym głęboko przekonany - było szokiem dla tych wszystkich, którzy do ostatniej chwili przed zabraniem głosu przez nowego Prezydenta sądzili, ba, byli przekonani, że "miliarder bez doświadczenia politycznego, biznesmen i zdaniem wielu bigotów kontrowersyjny esteta otaczający się pięknymi kobietami" może mieć i jak sie okazało, ma coś do powiedzenia i że to mówi z charyzmatyczną mocą nie tylko do Amerykanów i Ameryki, ale w istocie rzeczy, stając na czele największej potęgi świata, temu całemu światu jako wizję nowego porządku.

Takiego Porządku, który - jak wiemy z obserwacji wszystkich negatywnych skutków globalizacji, arogancji  globalnego establishmentu był od dawna  tęsknotą i marzeniem "odrzuconych" milionowych mas na wszystkich kontynentach. To im, tym milionom na całym głobie 45 Prezydent Stanów Zjednoczonych - Donald Trump, z tarasu Kapitolu powiedział:"Już nigdy nie będziecie ingnorowani". To zdanie przejdzie do historii, jako sygnał do wyzwolenia się ludzi spod rządów wszelkiej maści oligarchów politycznych, grup interesów, spod układów, dla których wielkie grupy społeczne, całe narody były i jeszcze są tylko "masą bez znaczenia" , "tanią siłą roboczą".  "ekonomicznie sterroryzowaną maszynką do głosowania".

"Już nigdy nie będziecie ingnorowani!". W ciągu 16 minut swego wystąpienia Donald Trump, 45 Prezydent  Zjednoczonych wyrósł na wielkiego Męża Stanu, rzeczywistego przywódcę i wizjonera nowej epoki. Epoki narodów, epoki dobrobytu, epoki ludzi świata tych, o których przypomina Biblia, że " będą w bólu ciężko pracować, aby później owoce swojej pracy z radością i uśmiechem konsumować".

Jestem przekonany, biorąc pod uwagę cechy  osobowości nowego amerykańskiego przywódcy, Prezydenta Donalda Trumpa, że będzie On znakomitym Prezydentem Stanów Zjednoczonych i narodu amerykańskiego, a być może przejdzie do historii jako Prezydent najlepszy. Taki, na jakiego czekali Amerykanie i na jakiego czekała reszta świata.

22.01. BAUMAN PRZEWIDZIAŁ: W TP 4/2017 Tomasz Kunz o Baumanie na temat ludzkich lęków powstających z obawy o materialne i fizyczne bezpieczeństwo:
"...Lęki te, skutecznie podsycane przez rządzących, wykorzystywane zostają następnie do celów politycznych. Pod pretekstem walki z terroryzmem władza ogranicza swobody obywatelskie i obejmuje praktycznie wszystkich członków społeczeństwa różnorakimi formami wszechobecnej inwigilacji. Państwo, zarządzając umiejętnie lękami obywateli i przekształcając racjonalne obawy w irracjonalne fobie, świadomie rozbudza atawistyczny lęk przed obcymi, włóczęgami, imigrantami, azylantami, osobami wykluczonymi społecznie i ekonomicznie. Czyni z nich potencjalne źródło zagrożenia (terrorystycznego lub ekonomicznego – związanego z utratą pracy lub obniżeniem stopy życiowej), ale także, a może przede wszystkim obarcza ich odpowiedzialnością za sam fakt życia w stanie nieustannego niepokoju, będący udziałem zwykłych obywateli...."

27.01 Media jak zawsze kłamią, bądź w najlepszym przypadku eksponują zdarzenia uprawdopodobniające ich obraz sytuacji Zarówno polskie, jak i kanadyjskie podają na pierwszym miejscu wiadomość o odwołaniu przez meksykańskiego prezydenta wizyty w USA. Czytelnik ma to odebrać jako porażkę Trumpa. Tymczasem na poślednim miejscu znajduję informację (albo w ogóle nie znajduje), że Trump powiedział o bezsensowności wizyty, jeśli Meksyk nie zamierza płacić za mur. Zapomniano przy tym, o przyczynie zaognienia stosunków tzn o oświadczeniu prezydenta Meksyku, że nie wpuści do kraju obywateli meksykańskich deportowanych ze Stanów z powodu nielegalnego pobytu'.
Do kłopotów Trumpa ze spuścizną po ekipie Obamy, doszedł nowy tj ułomne dziecko Kerry'ego tzn rozmowy w Genewie na temat wojny syryjskiej. Podano dzisiaj, że Rosja przesuwa spotkanie w Genewie na koniec lutego, co oznacza konieczność dyplomatycznego działania Trumpa wobec rozmów w Kazachstanie pod egidą Turcji, Iranu i Rosji. I biedny Donald będzie znowu (jak po wstrzymanych rurociągach) spijać piwo nawarzone przez poprzednią ekipę.
GAZETA.PL brzydzi się prostakiem Trumpem:
„...Nowy rezydent dostosował do siebie także wystrój wnętrz Białego Domu. Już następnego dnia po przeprowadzce w Gabinecie Owalnym zawisły złote zasłony oraz "powróciło" popiersie Churchilla. Zmiany dotarły także do innych rządowych budynków. Na regale w Departamencie Stanu podobno usunięto wszystkie książki i poustawiano publikacje autorstwa Donalda Trumpa. .."
Po pierwsze - nie złote, a żółte; po drugie - szokiem było usunięcie Churchilla, a przywrócenie powrotem do normalności, po trzecie - okładki książek są oklepanym gadżetem, bo trudno sobie wyobrazić, by prezydent Stanów Zjednoczonych miał dużo czasu na lekturę. Normalka! Decyduje nastawienie do delikwenta, a wtedy wszystko se miażdżąco krytykuje. Donald! Trzymaj się!

29.01 Obsesja depresyjno – maniakalna trwa.
GAZETA.PL:
„Pierwsza operacja Trumpa przeciw Al-Kaidzie zakończyła się tragicznie. W Jemenie poległ komandos"
To ile tragicznych operacji "miał" Obama?

31.01 cd OBSESJI W artykule o mordercy z Ouebec czytam o jego sympatii do Le Pen, a dalej....:
"...He also likes U.S. Senator John McCain, a moderate Republican who has opposed Trump on some issues, President George W. Bush, the Canadian Ne w Democratic Party and late Canadian politician Jack Layton, who was a leader of the left-wing NDP, so the likes do not shed much light on Bissonnette’s beliefs...."
Komentarze są jednoznaczne: WINIEN TRUMP!!!!
Nie TUSK, a TRUMP!! I tak jeden Donald zdetronizował drugiego!!

2.02 Tygodnik Powszechny sięgnął dna zamieszczając bełkot niejakiego Stankiewicza Andrzeja! Po 65 latach lektury TP udaję się do samotni, gdzie rozwiązując Black Belt Kakuro będę się starał złagodzić ból po utracie cennego organu Turowicza, pani Ziuty i in. Cóż, w Krakowie - Jędraszewski, w TP - Stankiewicz. O tempora! O mores!

12.02 Nie obejrzałem "Faktów" TVN ani "Rancha", bo padłem, a teraz wziąłem hydromorphone i mam trochę ulgi, to postanowiłem w "moim Dzienniku" ujawnić, że jeszcze żyję To przypomina mnie się, że to już miesiąc od pogrzebu Zosi. Z Januszem o samotności 90-letniego Sławka w zwiazku z tym rozmawiałem, mimo, że Małgosia z ojcem została. Pomysł zabierania go do Stanów uważam za bardzo ryzykowny.
Zostało mnie 7 książek od Pawła, ale nie są to te, którymi można sie oderwać od strasznej rzeczywistości. Z obowiązku kronikarskiego odnotowuję że do "normalnych" problemów doszło szalejące ciśnienie i potworne bóle brzucha, spowodowane ogromną ilością leków. Nie widząc innego wyjścia ograniczyłem je do przeciwbólowych - srednio dwie morfiny, cztery tylenole i do przeciw ciśnieniowych gdzie dochodzę do 4x300 avapro (zamiast jednej) i dwóch dużych amlodipin. To pogorszyło od razu stan nóg, ale nie mam wyjśca, bo przecież już raz jaundice (żółtaczkę) od leków miałem.
Poza tym Monika i Patricia nie przyszły bo śnieg dowalil, Petrit skonsultowal z narzeczoną dietę dla dziadka i ją przysłał (ketogenic diet), Kajka skończyła z akupunkturą (cha cha), młoda mnie molestuje i płacze nad sznurowadłem, a starej chyba zaczyna się cieczka.
Po kwestiach osobistych mogę przejść do światowych, a tu trzeba odnotować jutrzejsze spotkanie Trudeau z Trumpem, które mimo daty (trzynastego), bez wątpienia przyniesie korzystne dla Kanady rozwiązania, bo NAFTA nic nie dawała, a niska cena ropy szkodziła kanadyjskiej gospodarce. Poza tym zostały 74 dni do moich urodzin i zaczynam mieć obawy, czy do tego czasu Kaczyński padnie. "Niech się dzieje wola Nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". Ale Nieba, a nie Rydzyka czy Flaszki-Głódzia
Ponadto dostałem od znajomego z LC bardzo ciekawą jego recenzję Grabińskiego pod kątem obecności w niej filozofii Bergsona:
http://plejbekpisze.blogspot.ca/2017/01/stefan-grabinski-przybysz-z-przeszosci_8.html

15.02 Mówiłem, że TP przyjął kurs na samozagładę, a dzisiejszy numer to potwierdza znowu obecnym Stankiewiczem z Onetu lecz przede wszystkim wywiadem ze Staniszkis:
"Czy na Krakowskim Przedmieściu powinien powstać pomnik smoleński?
- Tak. Także dlatego, że pozwoliłoby to Jarosławowi Kaczyńskiemu spokojnie odejść z polityki. Odsłonięcie pomnika brata i ofiar katastrofy byłoby dla niego pewnym zakończeniem życiowej misji ich upamiętnienia. Lech był dobrym człowiekiem, zginął tragicznie jako prezydent – zasługuje na monument.
- A wyjaśnianie przyczyn katastrofy przez PiS?
- Muszę powiedzieć, że bardzo cenię Antoniego Macierewicza za to jego dochodzenie.
- W kwestii faktów niczego nowego jednak nie ustalił, a jego eksperci wielokrotnie się kompromitowali…
- …ale to on nie pozwolił umrzeć śledztwu. Dla wyjaśnienia konieczna jest jednak pomoc międzynarodowa, co dziś PiS sam blokuje.
- Od początku kadencji pada to pytanie: czy Jarosław Kaczyński przejmie ster rządu?
- Rząd PiS-u jest stosunkowo dobry. Naprawdę. Sama atakowałam premier Beatę Szydło, ale ona jest – wbrew obawom i pozorom – sprawną koordynatorką pracy wybitniejszych od siebie ministrów...."

Otwarty kościół krakowski, kościół Sapiehy, Wojtyły czy Tischnera przestał istnieć, a Dziwisz złozył lenniczy hołd Rydzykowi. To nie ma co się dziwić, że TP upodabnia się do innych tytułów Kaczyńskiego. Krakowem rządzi Jędraszewski, więc trzeba to mieć na uwadze.

Coś pozytywnego: w wywiadzie z Papieżem:
"... Malègue miał wielką intuicję i udało mu się sformułować zdanie, które zapada głęboko w pamięć. Jednemu z bohaterów jego powieści „Augustine” ateista zadaje pytanie, czy wierzy w to, że Chrystus jest Bogiem. „To dla mnie żaden problem – odpowiada niewierzącemu – problemem byłoby, gdyby Bóg nie był Chrystusem”......."

17.02 Odurzony Tylenolem nr. 3 i Hydromorphonem poszedlem w przeciwnym kierunku niż powinienem, a teraz (druga w nocy) siedzę i wyję z bólu. A było to tak: zszedłem z 401 na Islington do Romanów i jechał dureń z Becka (największa korporacja taksówkowa), a że jechał jak schizofrenik (najtępsi kierowcy to taksówkarze, odwrotnie niż w Polsce), to go wyprzedziłem i natychmiast ujrzałem rękę z radarem nakazujacą mnie zjechać, a że dawno ticketu nie dostałem to srodze się zdziwiłem kwotą 278$ za prędkość 86 zamiast 50. Na powrocie od Romanów zajechaliśmy na Edwards, ulicę w samym centrum, by złożyć petycję o opcję 3 czyli rozprawę sądową, ktora odbędzie się za pół roku i ze 30 takich nygusów jak ja załatwią w pół godziny, jeśli przyznamy się do winy. Darują 4 punkty karne, a kwotę obniżą do 100 - 120 $. A że byłem po prochach, a mój ośmioosobowy van długi, to się namęczyłem parkując na V piętrze, potem winda i znalazłem się w holu eleganckiego budynku. Zdezorientowany wyszedłem na ulicę i na szczudłach pokuśtykałem w przeciwnym kierunku, Szedłem, szedłem, a tu mróz i zawieja.. a potem wracałem, wracałem aż padłem. Nie byłem tu kilka lat, to (skleroza) zapomniałem. Wniosek złożyłem, do domu wróciłem pełen podziwu dla samego siebie z przebytej drogi, per saldo z 800 m, a teraz łykam moje prosecki, cierpię i piszę, bo na nic mądrzejszego siły nie mam. Amen

18.o2 Już za dwa tygodnie, 2 marca, przypada s e t n a rocznica obalenia znienawidzonego przez Polakow, caratu. Ciekawe, czy Polacy zajęci swoim piekiełkiem zauważą tę rocznicę??? Bo demonstracyjne zachowanie 17 stycznia czy 22 lipca tłumaczą swoją walką (Cha! Cha! - 3 mln członów PZPR) z komunizmem, a czymże wytłumaczą 2 marca (bądź 23 lutego)?

27.02 Humor mnie dopisuje, że nawet tutaj od 9 dni nie dałem znaku życia. A o czym pisać, gdy serws GAZETA.PL zaczyna się od newsa:
"Nazwisko Misiewicz stało się symbolem upadku polskiej polityki" - to tytuł artykułu na temat rządów PiS, który ukazał się w czeskim portalu Aktualne.cz.
Równe dwa miesiące zostały do moich urodzin, czyli zapowiedzianego upadku K. Pozostał Blietzkrieg! A tutaj? - Podstarzałe brzydactwa Hollywood wykorzystały galę Oskarów do wylewania swojej żółci na Wielkiego Reformatora Trumpa. Donaldzie, przy moim wsparciu, masz i tak zwycięstwo pewne w swojej pełnej kieszeni!

Cd 27.02 Otrzymałem pismo z Administracji portalu LC:
Szanowny Panie Wojciechu,
otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące opinii: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4019318/oryks-i-derkacz/opinia/29842342#opin...
W treści pojawiają się frazy obraźliwe dla autorki książki. Stanowi to naruszenie regulaminu serwisu:
Użytkownik Zarejestrowany zobowiązuje się nie zamieszczać w Serwisie treści naruszających polskie lub międzynarodowe przepisy prawa, dobre obyczaje lub normy moralne, obrażających godność lub naruszających dobra osobiste innych osób, popierające radykalne postawy społeczne lub głoszące takie poglądy, w szczególności treści dotyczących dyskryminacji rasowej, etnicznej, ze względu na płeć, religię, wiek, wyznanie lub pochodzenie.
Będziemy wdzięczni za przeformułowanie tych kontrowersyjnych treści w opinii.
Z poważaniem,
Administracja serwisu

Chodzi o recenzję książki Atwood:
Atwood (ur.1939) wytrwale dalej pisze, mimo 76 lat.. Od jej pisania pogorszyło się nie tylko mnie, lecz również Wikipedii, która podaje, t e r a z, w listopadzie 2015, publikacje wydane w 2016 !!! Może redaktorzy byli pod wpływem lektury "Oryksa i Derkacza" (wyd. 2003), której akcja przebiega w świecie fantazji. Muszę zaznaczyć, że mimo mojej niechęci do twórczości krajanki (jedna książka - ocena 1/10), to nie ja, a Wikipedia zalicza jej twórczość do "tematyki feministycznej", co jest niewątpliwie zawoalowanym obniżaniem wartości tejże.
Przyjmuję wyjaśnienie tłumaczki, że tytułowy derkacz jest jej samowolą, bo zamiast derkacza winna być rudokurka ognistogłowa, co nie robi mnie żadnej różnicy, gdyż o Oryksie nic nie wiedziałem i dopiero co znalazłem, że to antylopa. Nim przejdę do oceny książki zacytuję chorą twórczość 64 letniej Atwood o pedofilii uprawianej z 8 !!!! letnią Oryks (s. 85):
„ Zabawa polegała na energicznym zlizywaniu bitej śmietany. Efekt był jednocześnie niewinny i obsceniczny wszystkie trzy dziewczynki obrabiały faceta swoimi kocimi językami i maleńkimi dłońmi, dając mu prawdziwy wycisk przy wtórze jęków i chichotów...”
Nie rozumiem przymiotnika "niewinny". Ale to dopiero początek. Oryks zostaje sprzedana i zmuszana do dziecięcej prostytucji i uczestnictwa w pornograficznych filmach. Niewyżyta, zboczona starucha nazwiskiem Margaret Atwood wyżywa się w drastycznych opisach nie zauważając nawet, że jest to najpaskudniejsza zbrodnia jakiej człowiek się dopuszcza. Opisy są banalne i paskudne, lecz trzeba mieć nierówno pod sufitem, aby to wszystko wypisywać. Niech inne zboczone baby się masturbują przy tej lekturze. Cholera, dopiero teraz zauważyłem, że w pierwszej recenzji wytworów Atwood obiecałem, że nie splamię swoich rąk jej twórczością. Mądry Polak po szkodzie. Leży przede mną jej następna książka pt "Kocie oko". Oczywiście nie wezmę jej do ręki, a autorkę ostrzegam, żeby nie pokazywała się w Toronto, bo ją opluję.
PS Pomijając zboczenia, książka bardzo nudna i pozbawiona jakiejkolwiek logiki!!

Odpisałem:
Szanowna Administracjo! Poddam się restrykcjom, gdy Państwo określicie o co Wam chodzi. Przeczytałem ponownie moja recenzje i jako kontrowersyjne można ewentualnie uważać: "Niewyżyta, zboczona starucha nazwiskiem Margaret Atwood wyżywa się w drastycznych opisach nie zauważając nawet, że jest to najpaskudniejsza zbrodnia jakiej człowiek się dopuszcza." Starucha nie podlega cenzurze, bo ja, rocznik 193 jestem staruchem, więc ona starsza ode mnie o lata -tym bardziej. Zboczona - każdy kto wykorzystuje pedofilię do swojej kariery jest cynicznym dewiantem. Że pedofilia - to "najpaskudniejsze zboczenie"; chyba Administracja jest tego samego zdania. Więc o co chodzi? O cytat: "o pedofilii uprawianej z 8 !!!! letnią Oryks (s. 85):
„ Zabawa polegała na energicznym zlizywaniu bitej śmietany. Efekt był jednocześnie niewinny i obsceniczny wszystkie trzy dziewczynki obrabiały faceta swoimi kocimi językami i maleńkimi dłońmi, dając mu prawdziwy wycisk przy wtórze jęków i chichotów...”
Przecież to cytat; więc ocenzurujcie Atwood, bądź jej tłumacza. Ponadto Atwood jest obywatelką kanadyjską, jak ja, i ma otwartą drogę do tutejszych kanadyjskich sądów. Mimo to, jestem skłonny zmienić tekst wg życzenia Administracji, tylko proszę uściślić o które wyrażenia chodzi Z poważaniem - Wojciech Gołębiewski
PS (prywatnie).. Najśmieszniejsze, że "straszna" walke o Atwood toczę z moją wnuczką, urodzona w Kanadzie, dla której Atwood wielką pisarka jest! ha,ha!

28.02 Poprawiłem recenzję wykasowując stosowne określenia i zamieszczając uwagę: UWAGA! WSKUTEK INTERWENCJI ADMINISTRACJI NASZEGO PORTALU "LUBIMY CZYTAĆ" WYKASOWAŁEM DWA FRAGMENTY PONOĆ OBRAŹLIWE DLA ATWOOD
GAZETA.PL:
• Pomnik Lecha Kaczyńskiego ma stanąć w centrum Białegostoku
• Uchwałę w tej sprawie przygotowali radni PiS, którzy mają większość w radzie
• Wcześniej magistrat pytał mieszkańców m.in. o budowę pomnika, byli przeciw
Co za wstyd! Warszawa, Kraków, Poznań, Wroclaw, Mąkoszyce, Pupy Wielkie, Chomąciska Małe, Pacanów!! Obudźcie się!! Dlaczego dajecie się wyprzedzić??!!

1.03 Czytam z opóźnieniem TP nr 9, a w nim komu Kaczyński nie dał:
".....Jaki cel mają nieuzasadnione działania Ministerstwa Kultury, trudno powiedzieć. Trudno odgadnąć, czemu pominięto również wsparcie dla Fundacji im. Zbigniewa Herberta, Dni Tischnerowskich, Nagrody Kościelskich, Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, Poznania Poetów i Klubu Jagiellońskiego..."
O przyzwoleniu w Polsce na SANIZM, który tak wyjaśnia:
".....„Pan powinien iść do psychiatry!” – brzmi stały motyw kłótni naszych polityków. Używanie rozpoznań psychiatrycznych jako obelg, sugerowanie przeciwnikom zaburzeń, wzajemne wysyłanie się do psychiatry – to charakterystyczne elementy ich repertuaru. Taka forma dyskryminacji nazywa się z angielskiego „sanizm”......."
W ramach tematu "depresyjnego" anegdota:
"...Najbardziej znanym politykiem cierpiącym na stany depresyjne był Winston Churchill... .. Depresję określał malowniczo mianem „czarnego psa” – i takie określenie depresji funkcjonuje w krajach anglojęzycznych do dziś. Churchill uważał, że formą autoterapii, pozwalającej trzymać „czarnego psa” na uwięzi, było dla niego malarstwo. Pisał, że dla przywrócenia stanu równowagi psychicznej korzystne jest używanie tych części mózgu, które bezpośrednio angażują oko i rękę – a więc wszelkie formy szkicowania i malowania...."
Z natury spokojny i dobrotliwy o. Wacław Oszajca dzisiaj nie wytrzymał i w wykładzie o roli proroków zauważył:
"...W naszych czasach rolę proroków pełnią nie tylko pojedyncze osoby, ale i instytucje, które usiłują zainteresować nas biedami dzisiejszego świata. Na przykład Komisja Europejska niedawno przypomniała, że tylko Węgry, Austria i Polska nie przyjęły żadnego uchodźcy w ramach unijnego programu relokacji....."
O naiwności. "Dobry" ksiądz mówi:
".....– Że każdy uczeń Jezusa powinien budować mosty, a nie mury..."
Dodatek do TP o NGO-sach

2.03 Aktualny TP nr 10:
Słuszna uwaga księdza Andrzeja Lutera:
"...Cokolwiek się jednak dzieje na scenie Powszechnego, nie jest to sprawą dla prokuratury.."
Zmarł Stanisław Skrowaczewski (1923 – 2017). Wiąże się z nim anegdota. W 1956 doznał silnego wzruszenia, gdy ujrzał tłumy oczekujące na niego, na lotnisku Okęcie po jego zwycięstwie w konkursie dyrygenckim w Rzymie i występach z Cleveland Orchestra w Carnegie Hall. Po chwili wyjaśniło się, że tłumy czekają na Staszka Królaka.
A w TP nuda; nic więcej ciekawego nie wyczytałem
c.d. Ponownie Polska ostentacyjnie olała UE, kupując dwa samoloty dla VIP od Amerykanów. GAZETA.PL:
"..Zamówiony przez polskie władze model to Gulfstream G550. Samoloty powstają w hangarach amerykańskiej firmy General Dynamics..."
...Umowę na dostarczenie samolotów podpisano w listopadzie zeszłego roku. Kontrakt opiewa łącznie na kwotę 440 milionów złotych.."
Z jednej strony roszczeniowy stosunek do Unii, z drugiej prowokacyjne zakupy w USA, już nie tylko sprzętu wojskowego, lecz nawet cywilnych samolotów, które bogato oferują kraje UE. Podziwiać należy refleks w podlizywaniu się Trumpowi, wybranemu 8 listopada, bo kontrakt, (bez przetargu, bez offsetu) zawarto j u ż w listopadzie.

6.03 PODZIĘKUJMY MILLEROWI: Jemu przecież zawdzięczamy niejaką Ogórek, kandydatkę na Prezydenta Polski, która tako rzecze (gazeta.pl):
".....Na pytanie, czy prezes PiS jest geniuszem, Ogórek odpowiedziała, że "na pewno jest wybitnym politycznym strategiem", bo "realizuje wizję Polski, wobec której opozycja jest kompletnie bezsilna".
"Potrafi w paru krótkich zdaniach sprowadzić opozycję do parteru i wykazać jej porażającą indolencję intelektualną" - podkreśla Ogórek."
Według niej Kaczyńskiego od innych polityków różni wszystko. Nie ma dziś innej osoby, która "miałaby całościową wizję Polski" uważa Ogórek i dodaje:
"żaden z polityków opozycji nie jest wstanie przedstawić konkurencyjnej wizji państwa. Liderzy opozycji graja w innej lidze. Niestety, podwórkowej"
NIE ROZUMIEM NATOMIAST KOMPLETNIE, DLACZEGO GAZETA.PL SPIJA Z JEJ UST KAŻDE SŁOWO

7.03 Chyba ze mnie safanduła, bo coraz mnie trudniej porozumieć się z niektórymi. W recenzji Brunnera "Wszyscy na Zanzibarze" zacytowałem autora:
".... reprezentujący Południe senator Lowell Kyte oświadczył dzisiaj przed-pe, że narkusy są odpowiedzialne za dziewięćdziesiąt procent ciężkich przestępstw per anum... sori, per annum, w jego rodzinnym Teksasie..."
Okazało się, że "niektórzy" nie przyswajają żartu, gry słów, autora, gdy zmienia "przestępstwa doodbytnicze" na "przestępstwa popełniane rocznie".
Pisząc komentarz do wiadomości o zaradności Szyszki zażartowałem:
"A może wolelibyście frajerów, nieudaczników, gołodupców?? Do rządzenia Krajem potrzebni są doświadczeni finansiści, którzy potrafią zadbać o swój status majątkowy. Bo kto nie potrafi zadbać o swoje finanse, to jak ma dbać o Państwo?? Biedny bo głupi, a głupi bo biedny! A taki Szyszko to ze swoich prywatnych pieniędzy i tatkę Rydzyka wspiera. A co, na jego nieruchomościach się wzbogacicie?? Oj, psy ogrodnika!"
"Niektórzy" odebrali to nie jako ironię, szyderstwo, lecz za opowiedzenie się po stronie Szyszki. Mało tego, zostałem pouczony, że szyderstwo a ironia to kompletnie różne pojęcia. Zahukany, zganiony, sięgnąłem do SJP, by tam znaleźć ich bliskoznaczność w definicji sarkazmu:
Sarkazm - szczególnie złośliwa ironia; szyderstwo, kpina, drwina
A z innych myśli nękających moją starczą głowę to:
„Jakiego haka ma K. na S-W, by go zmusić do takiej błazenady?”

9.03 W dobrym nastroju zaczynam 50-dniowy Wielki Finał Upadku Dyktatury, bo tyle zostało do moich urodzin, a właśnie ich dzień wyznaczyłem na koniec tego koszmaru. W dniu dzisiejszym, z okazji wyboru Tuska, nie tylko zbłaźniła się ta władza, lecz również podano wyniki sondażu, w którym PO ma 26%. Oczywiście, dzisiejsze wydarzenia w Brukseli dadzą dalszy wzrost PO i spadek PiS

10.03 Z dobowym opóźnieniem, po wcześniejszych impertynencjach Szczerskiego, Duda złożył niby gratulacje:
„."Gratuluję uzyskania poparcia większości krajów Unii Europejskiej na rzecz przedłużenia Pana kadencji na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej...."
Gratulacje „uzyskania poparcia”, a nie stanowiska i „większości” zamiast „wszystkich z jednym niechlubnym wyjątkiem”. Zostało 49 dni

13.03 Prasówka. TP z 12.03. Pęciaka nie lubię, ale kończy swój felieton trafnym zdaniem:
„.każdy ruch Trumpa, oznaczający wyjście naprzeciw Putinowi, może być interpretowany jako dowód zależności od Russian connection. Aby dowieść, że nie jest „prezydentem z łaski Kremla”, Trump może więc koniec końców utwardzić, a nie złagodzić politykę USA. Czy tak będzie, oczywiście nie wiadomo. Ale jest nadzieja.”
Oczywiście słowo „nadzieja” jest dla mnie niezrozumiałe, bo ze mnie raczej pacyfista. Sporniak, pisząc o „kościelnej” pedofilii, cytuje Papieża :
„...„Zrzucanie odpowiedzialności na innych, a tym bardziej na same dzieci, jest znakiem przewrotności i pychy, która czyni nas współwinnymi »czynów diabła« (papież Franciszek). To pycha każe nam bronić własnego grzechu i grzechów innych kapłanów”.
Dariusz Kosiński (DARIUSZ KOSIŃSKI jest profesorem w Katedrze Performatyki na UJ w Krakowie. Autor książki „Teatra polskie. Historie”, za którą otrzymał w 2011 r. Nagrodę im. Józefa Tischnera. Zastępca dyrektora Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Tekst ukazał się również na stronie e-teatr.pl. Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.) kończy ciekawy artykuł o „Klątwie” słowami:
„...Gdy po zakończeniu spektaklu rozległy się oklaski, a część publiczności wstała, by bić je na stojąco, wstałem i ja. Ale nie klaskałem. Są w teatrze (rzadkie, to prawda) sytuacje, kiedy oklaski mnie drażnią. Nie, żebym zaraz chciał wywoływać nabożną ciszę (choć trochę ciszy by się przydało) – po prostu czasem niemal fizycznie odczuwam konwencjonalne brawa jako niestosowne. Jakbyśmy czym prędzej chcieli wziąć to, co się wydarzyło, w cudzysłów konwencji, przeganiając hałasem (jak naszych przodków demony) myśl, że nic się nie skończyło, ale właśnie zaczyna. Chętnie bym też tak zrobił, ale nasza teatralna klątwa mi nie pozwala. I tak stoję z opuszczonymi rękoma i tym cholernym, coraz bardziej polskim Chorwatem w głowie..”
W „Dodatku Literackim” dużo i ciekawie o Bolesławie Leśmianie.

17.03 Co wart sondaż CBOS, jeśli prawie 40% respondentów nie słyszało o BOHATERZE ostatnich dni?
"...W marcu CBOS po raz pierwszy zbadał zaufanie do ministra środowiska w rządzie PiS Jana Szyszki. Zaufanie do ministra wyraziło 16 proc., nieufność 30 proc., a obojętność 12 proc. badanych, zaś 39 proc. zadeklarowało nieznajomość tego polityka. Badanie przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo w dniach 2-9 marca 2017 roku na liczącej 1020 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski..."

18.03 Całe życie się uczę i każda mała porcja wiedzy mnie cieszy. W tej chwili czytając o. Jacka Prusaka w TP dowiedziałem się o etymologii słowa „breakfast”:
„...Niejedzenie w nocy, a więc poszczenie, jest czymś naturalnym, wyznaczonym przez naturę. Taki post umożliwia samooczyszczenie ciała. Dlatego śniadanie nazywa się w języku angielskim break-fast („przerwaniem postu”), a po francusku de-jeuner, to znaczy: post w nocy (jeuner) teraz się kończy....”
Co jeszcze w TP? Bardzo ciekawy wywiad z Ewą Winnicką, autorką książki właśnie zdobywającej rynek pt „Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej – Johnson”. Pamiętam, że Winnickiej dałem za „Angoli” 8 gwiazdek, a teraz stawiam na to, że ta książka stanie się bestsellerem. Jest też bardzo dyskusyjne omówienie Jerzego Jarniewicza zbioru Boba Dylana pt „Duszny Kraj. Wybrane utwory z lat 1962 – 2012” w tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego. To tyle!

25.03 Walczę z cukrem, bo muszę oddać krew do analizy. Wystartowałem z 20,4 14 marca, mniej jadłem, a od 21.03 jem kawałek mięsa o 6 rano i to wszystko. Dzisiejszej nocy ustanowiłem rekord: cukier zszedł do 7,1; teraz jest 8,3. Mam jeszcze tydzień, a i tak będą mnie wmawiać cukrzycę, ale do tego przez 25 lat się przyzwyczaiłem.
Złota myśl Waszczykowskiego (gazeta.pl):
„..Odnosząc się do uwagi dziennikarza "Spiegla", że Polska jest największym beneficjantem UE i do 2020 roku otrzyma z unijnych funduszy strukturalnych ok. 80 mld euro, Waszczykowski odparł, że to Unia najbardziej korzysta z członkostwa Polski.. ...Unijne fundusze strukturalne są, jego zdaniem, "rekompensatą za otwarcie polskiego rynku"..."
CO ZA BUC!!!
cd. Złotousty Waszczykowski mnie molestuje; teraz marginalną wojną na Bałkanach, ze szczególnym marginesem w Srebrenicy: "..- Unia Europejska nie jest klubem altruistów. Jest instytucją zbudowaną po to, by w Europie nie było wojny i od 70 lat wojny nie ma. Poza marginalnymi wojnami na Bałkanach...."

27.03 wiadomości.TVP Demontują polski wywiad pokazując jak Mazur podpisuje z nim współpracę, by wysnuć FAŁSZYWY wniosek, że wspólpracował ze Służbą Bezpieczeństwa:
"..Edward Mazur - wpływowy polonijny biznesmen, w przeszłości podejrzewany o udział w sprawie zabójstwa generała Marka Papały - był tajnym współpracownikiem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Tę do niedawna tajną informację ujawnił w tygodniku "Do rzeczy" profesor Sławomir Cenckiewicz. Według niego służby specjalne po 1989 roku doskonale wiedziały, że Mazur był agentem SB, ale chroniły go. ."
Drżyjcie agenci!
Jeszcze rowny miesiąc!!

31.03 W dyskusji na prywatnym forum umieściłe wypowiedź którą, ku pamięci, kopiuję:
Stany Zjednoczone przez długie lata olewały protokół z Kyoto i nagle, by ratować własny tyłek Obama podpisał taktat w 2015 r, w Paryżu. Decyzja Trumpa jest deską ratunkową dla Polski, która stawiając na węgiel i przekraczając wszelkie limity dla CO2, zyskuje poważnego sprzymierzeńca. Co do greenhouse effect, (efektu cieplarnianego) to zgadzam się że coś takiego jest, ale znaczenie ma drugorzędne. Już na studiach w Seneca College starłem się, jako 50. letni student z wykładowczynią (młodą, czarna) o propagandowe bzdury na ten temat oraz dziury ozonowej. Sprawa oparła sie o dziekana, który zadecydował, że na egzaminie obowiązują mnie bzdury podawane przez wykładowczynię, natomiast dziekując mnie za powiadomienie obiecuje, że wyrzuci ja na zbity pysk. Już w nastepnym semestrze jej nie było. Co do uchodźców, to nie widziałem wśród nich przymierających głodem z Sudanu Płd czy innych miejsc, a większość stać bylo na horrendalne opłaty, oczywiście z wyjątkiem masowego desantu zorganizowanego fachowo logistycznie przez specjalistów od Putina. Cóż, rzeczywistość jest taka, że postawiłem na dobre konie tj Grzesia i dwóch Donaldów i mam satysfakcję z ich sukcesów

1.O4 Kaczyński wydał oświadczenie, że dzięki chrześcijańskim wartościom, które propaguje Kościół, w tym o. Rydzyk, postanowił przebaczyć PO i prosić je o przebaczenie. aby jedność w narodzie zapanowała i wszyscy (w tym on i Tusk) stali się braćmi. Kochaj bliźniego jak siebie samego.
PRIMA APRILIS

6.04 Z okazji otrzymania 66 666 plusów za 1389 recenzji na LC, podaje ranking powstały z tych plusów:
1. Chłopiec z latawcem 302 moja ocena 10
2. Nowy wspaniały świat 272 10
3. Dziady 269 10
4. Tajemniczy ogród 257 10
5. Dżuma 245 10
6. Buszujący w zbożu 217 10
7. Rzeźnia numer pięć 195 10
8. Pan Tadeusz 190 10
9 Pamiętnik (Sparks) 175 7
10 Folwark zwierzęcy 166 10

7.04 "Rosja otrzymała od Stanów Zjednoczonych informację o planowanym ataku na bazę w Syrii"
"..Według rosyjskiego resortu obrony w ataku zginęło czterech żołnierzy syryjskich, dwóch jest zaginionych, a sześciu zostało rannych.
Zniszczonych zostało sześć syryjskich samolotów wojskowych; pas startowy bazy lotniczej w Szajrat nie ucierpiał..."
ALE ŚCIEMA!!! TRUMP SIĘ WYKAZAŁ!! WSZYSCY ZADOWOLENI!! ZNISZCZONO 6 ATRAP!! Bo wszystkie samoloty przeniesiono gdzieindziej. Oczywiście nie ucierpiał żaden Rosjanin i żadnego odwetu nie będzie.

8.04 Jestem stary i schorowany, dlatego już się NIE BOJĘ. Podziwiam aprobatę przez cały świat doniesienia brytyjskiego wywiadu o użyciu przez albo Assada, albo Rosję sarinu. Wywiadu skompromitowanego na wieki, bo stworzył fałszywe przesłanki do agresji amerykańskiej w Iraku.
Przeglądam prasę amerykańską, kanadyjską, polską i nie znajduję słowa na temat jakichkolwiek ewentualnych korzyści, jakie atak sarinem miałby przynieść Assadowi czy Rosjanom. Po co mieliby to robić, a jeżeli już, to dlaczego w tak małej skali??
Według "Eksperta rozkoszy łamania głowy" oraz członka MENSY, czyli mnie pozostają tylko dwie opcje:
1. Jest to mistyfikacja uzgodniona między Trumpem i Putinem
2. Putin i jego doradcy są debilami
Zwracam uwagę na nieadekwatnie małe skutki ataku 90 rakietami, jak i równie nieadekwatnie spokojną reakcją Kremla, nota bene uprzedzonego o planowanym rakietowym ataku.
We wszystkich publikatorach stawiane jest pytanie: jakie będą dalsze kroki Waszyngtonu? Jak na razie, atak przeprowadzony w Syrii, posłużył w rozmowach z właśnie przebywającym na Florydzie przywódcą Chin, jako straszak w rozmowach na temat Korei Płn.
Zauważam również, że o Syrii rozmawiały przez pół roku Turcja, Iran i Rosja z wykluczeniem USA, które miały być włączone po odejściu Obamy. No to Trumpie - WELCOME!!

14.04 Ku pamięci kopiuję swój głos z dyskusji na fb:
"Ludzie mają krótką pamięć. Popierany od początku przeze mnie Trump był oskarżany o prorosyjskość, co uniemożliwiało mu jakąkolwiek aktywność w polityce zagranicznej, by teraz stać się jastrzębiem wobec Rosji. Wystarczyło parę słownych deklaracji i atak rakietowy na opustoszałe lotnisko wskutek uprzedzenia Rosjan, a więc i Assada, o swoim zamiarze. Atak nastąpił nieprzypadkowo w trakcie rozmów z Chińczykiem na Florydzie, by wydać efektowne ultimatum na temat Korei, a następnie zorganizować paradę floty. No i świat uwierzył, że Trump postraszył Putina. W tym celu posunięto się nawet do cyrku z Tillersonem, który poleciał do Moskwy (po co??), by Putin demonstracyjnie odmówił z nim spotkania. To dało podstawę do ogłoszenia komunikatu o skrajnie napiętych stosunkach USA - Rosja. Ludzie to kupią! - śpiewał Młynarski; no i kupili. Ta "zła" sytuacja daje możliwość wykazania się Trumpowi, bo Rosja wielokrotnie deklarowała, że Assada poświęci w zamiast za consensus w sprawie Syrii; bo Rosja nie wspiera Korei zależnej od Chin, które zmuszone zostały do rozwiązania problemu groźbą amerykańskich ceł zaporowych na chińskie produkty (pierwszym aktem dobrej woli ma być wstrzymanie przez Chiny importu koreańskiego węgla) i bo, po raz trzeci, podniecony świat zapomniał, o Ukrainie. Do festiwalu "America first" wpisuje się pomysł zrzucenia superbomby na bunkry w Afganistanie zbudowane pod nadzorem Amerykanów i tak skrzętnie ukryte, ze trzeba by unicestwić same góry. Po festiwalu Trump włączy się w negocjacje Iranu, Turcji i Rosji, a raczej zorganizuje nowe, by w świat poszła wieść, kto dyktuje warunki.."