Wednesday 25 July 2018

Richard LOURIE - "Autobiografia Stalina"


Zacznijmy od faktów: 1. Stalin nigdy autobiografii nie pisał, 2. Koszmary po przeczytaniu tej książki, nawiedzały tylko Miłosza, który jako wykładowca i przyjaciel autora chciał w ten sposób napędzić mu czytelników. (potwierdzają to recenzje na LC)

Jestem przeciwnikiem „powieści historycznych”, w których nie wiadomo co jest faktem, a co fantazją, bo po latach efekt jest jak z kradzieżą tzn czytelnik pamięta, lecz nie wie co -prawdę czy fikcję. (Z kradzieżą, po odpowiednim czasie, nie wiadomo czy byłeś okradziony czy sam byłeś złodziejem, jedynie pewne, że Twoje nazwisko kojarzy się z kradzieżą).

Przekonywanie, że Stalin był zbrodniarzem jest co najmniej żenujące, a ilość w y b i t n y c h dzieł na jego temat i jego zbrodni przekracza możliwości percepcji przeciętnego czytelnika. Tak ad hoc przypominam autorów takich jak: Simon Montefiore, Dmitrij Wołkogonow (1928-95, trylogia: Lenin, Stalin, Trocki) czy odkrywczyni rewelacji w okresie mojej młodości, córka Stalina, Swietłana Alliłujewa (1926-2011).

Przedstawię Państwu dwie opinie przeciwstawne, a mimo to obie słuszne. Pierwsza - Piotra Kofty (ur.1973, syn Jonasza). Całość na:

...Oczywiście to apokryf – ale jakże celny. Nie jest to również rzecz dla każdego: wizyta w umyśle cynicznego psychopaty, wielokrotnego mordercy ogarniętego manią wielkości, człowieka, który rzucił wyzwanie ludzkości i Bogu, może być dla wrażliwszych czytelników nieco kłopotliwa.Z drugiej strony Lourie nie bawi się w epatowanie okropieństwami, on po prostu pisze literaturę – zwięzłą, zgrabnie puentowaną, miejscami nihilistycznie zabawną..."

Druga to z LC, godło „Meszuge” (przytaczam fragment):

....Według autora „Autobiografii” Stalin był egocentrycznym megalomanem, który mówi często o sobie w trzeciej osobie i który właściwie opętany jest jedną tylko ideą – zniszczeniem, aż do fizycznego unicestwienia, Lwa Trockiego.
Autentyczne wydarzenia historyczne, kolejne Międzynarodówki, rewolucje w Rosji, wojna z Niemcami… wszystko to Stalin widzi jedynie w powiązaniu z Trockim i w związku z nim.
No cóż… ja Stalina nie znałem… może i był taki… Tylko jakoś jest to wszystko bardzo mało przekonujące…"

Uważam, że w zabawę "z apokryfem" może bawić się t y l k o doświadczony czytelnik, z zasobem wiedzy pozwalającym na odróżnienie fikcji od faktów. Ponadto, wydaje mnie się, że szczegółowa wiedza np na temat zamordowania Trockiego i faktycznych powiązań Mercadera jest tak fascynująca, że wysiłek autora w stworzeniu nowych okoliczności jest zbędny.

Reasumując: książka jest napisana bardzo ciekawie i czyta się ją dobrze, lecz zarzut dezinformacji
młodych, niedoświadczonych czytelników jest tak zasadny, że odradzam im lekturę tego "apokryfu" i dlatego stawiam gwiazdek tylko 6 (również jako średnia z mojej – 6/10, Kofty – 5/6 i "Meszuge" 3/10)

PS Ciekawostki: w swoich notatkach znajduję, że Saul Bellow był umówiony z Trockim, za pośrednictwem byłego ochroniarza Trockiego - Glotzera na spotkanie w dniu 21.08.1940 r., w Meksyku. Pamiętamy, że Trocki (Bronstein) zabity został dzień wcześniej przez Mornarda (Mercadera) toporkiem do rąbania lodu. A nasz Jan Kott kolegował się w Paryżu z nim tj Jacques Mornard

No comments:

Post a Comment