Thursday 16 August 2018

Wojciech STANKOWSKI - "Klara. O dziewczynce, która śpiewała po francusku"


UWAGA! REWELACJA! A W DODATKU TO JA AUTORA DOPINGOWAŁEM ABY PAMIĘTNIK MATKI OPRACOWAŁ
KLARA
autobiografia (lata 1930-1951)
P r z e d m o w a (nigdzie nie drukowana)
Mój dobry znajomy z fb, w dodatku mój imiennik, Wojciech Stankowski, obdarzył mnie zaufaniem, przesyłając wspomnienia jego matki - Klary Stankowskiej, de domo Kasperek z okresu jej dzieciństwa i młodości tj lat 1930 -1951. Zachwycony i wstrząśnięty ich lekturą, gorąco poparłem zamiar publikacji tych wspomnień, jak i napisania paru poniższych słów w zastępstwie, ze względu na zbyt emocjonalny stosunek syna do dzieła matki. Aby przybliżyć autorkę, zmarłą cztery lata temu, podaję na podstawie internetu:

"Klara Stankowska (1930 - 2013), mgr., absolwentka Wrocławskiej Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego, ceniona pedagog w szkolnictwie ogólnokształcącym, wykształciła i doskonaliła nauczycieli wychowania muzycznego w Akademii Muzycznej i Studium nauczycielskim nr I we Wrocławiu, autorka unikatowej pozycji "Chór w szkole" (1988), uhonorowana Krzyżami Zasługi - Złotym i Srebrnym, Medalem KEN, odznaką "Zasłużonego Działacza Kultury", odznaką honorową Związku Chórów i Orkiestr, trzykrotnie nagrodą Ministra Oświaty i Wychowania.."

Urodziła się we Francji, a w 1936 ojciec - piłsudczyk, weteran wojny 1920 r.. zadecydował o powrocie do Polski, potem wojna, w czasie której tułaczka, a i praca u bauera, no i proces dojrzewania i samorealizacji w PRL, i to w okresie stalinizmu. Bezpośrednio po lekturze, w e-mailu do Wojtka, pisałem:

"Coś niesamowitego!! Świetna forma literacka, lecz to mniej istotne, bo najważniejsza jest PRAWDA, jaka bije z każdego fragmentu. A to przecież cała historia: wspaniałego przedwojnia, a w nim emigracja za chlebem, życie francuskiej Polonii, patriotyczny powrót piłsudczyka - patrioty i przymieranie z głodu; dalej absurdalna ucieczka przed Niemcami z Częstochowy do Kielc, śmierć ojca, nędza i sierocińce, praca u bauera, a po powrocie znowu upokorzenie i bieda. W końcu szwaby odchodzą, a przychodzą kacapy, i o dziwo(!), nie gwałcą, a sowiecki oficer zdobyczny żakiet przeznaczony dla jego córki, daje Klarze. W końcu nastaje zniewolona Polska, a w niej powszechny dostęp do szkół, nauka i śpiewanie, wpływ kościoła, przynależność do Sodalicji Mariańskiej, incydent ze zboczonym księdzem, aż po przełomowy moment, gdy wykształcona Babuszka, z przedwojennych wyższych sfer, namawia dziewczyny do wstąpienia do ZMP, a w nim śpiewanie tzw "pieśni masowych" których treść okazuje się prawa. Teraz mamy kapitalne sprzężenie zwrotne: Klara, jako uczennica maturalnej klasy w Liceum Pedagogicznym uczestniczy w walce z analfabetyzmem i opisuje radość oraz poczucie własnej godności dorosłych ludzi, gdy zamiast stawiania krzyżyka potrafią się podpisać własnym imieniem i nazwiskiem..."

Cóż do tego dodać? Tylko tyle, że ta lektura jest wyjątkowo cenna, gdy wskutek kłamliwej propagandy, tylko psioczy się na PRL, dezawuując osiągnięcia polskiego narodu w budowie nowej rzeczywistości tj likwidacji zawszonych kołtunów i analfabetyzmu, powszechnego dostępu do oświaty i lecznictwa, elektryfikacji kraju i budowy dróg itp itd MIMO zwierzchnictwa Moskwy. Jako urodzony w 1943 r., całe moje aktywne życie spędziłem w PRL, jak autorka wspomnień, innej alternatywy nie mieliśmy, i nie mogę akceptować totalnej krytyki wszelkich osiągnięć mojego pokolenia.

Obiektywne, rzetelne przedstawienie realiów lat 1930 -1951 jest głównym walorem tych wspomnień, a że autorka była młoda, to opisuje ówczesne rozrywki, a nawet boogie-woogie co uprzyjemnia lekturę, po zakończeniu której pozostaje żal, że tak krótka (300 stron)
Wojciech Gołębiewski




No comments:

Post a Comment