Zacznijmy od rozczarowania
czytelników, którym tytuł i erotyczna okładka sugeruje
treść "lekką łatwą i przyjemną" o seksie, żeby
nie powiedzieć pornografii, a otrzymują ciężką opowieść
psychologiczno-historyczno-filozoficzną.
Książkę Jarosława
Kamińskiego (ur1968) wychwala Jarosław Czechowicz (ur.1978 )
na:
Na LC, jak na tak w y b i t n
e dzieło, po 6 latach od wydania, wynik nader słaby 6,25
(125 ocen i 28 opinii), a przyczynę upatruję, w nużącej
poniekąd formie (brak dialogów) oraz w licznych dywagacjach
filozoficznych. Do formy bez dialogów czytelnik jest
nieprzyzwyczajony (trudne pierwsze sto stron), akcję można by
skrócić do paru stron, a reszta to narastająca
świadomość bohaterki, ciąg konfrontacji, o których
trafnie pisze Czechowicz oraz wspaniałe rozważania
filozoficzne, w tym o „samobójstwie Boga”.
W chwili publikacji autor ma
44 lata, a jego debiutancka książka skupia się wokół
przyczyn i skutków wydarzeń marca 1968, paradoksalnie daty
urodzenia autora. Jako uczestnik tych wydarzeń, wyrażam
uznanie dla rzetelnego i obiektywnego przedstawienia faktów
i atmosfery tamtych dni.
Nim przejdę do dalszego
wychwalania autora i poważnej tematyce, wspominam o wpadce,
która naruszyła moje poczucie smaku (s.99):
„...Zofia
klęka na podłogę i szepce podniecona, wysikaj się na
mnie, tutaj, teraz, dziwi się Adam, tak, teraz, wysikaj się,
młody, spocony i zdyszany, ujmuje penisa w dłoń, napina
mięśnie brzucha, krótka struga moczu oblewa sutki Zofii,
spływa po żebrach na uda,......”
Stary jestem, to może to
jest nadmiernym zrzędzeniem, szczęśliwie Kamiński
rekompensuje mnie to niezadowolenie, ukrytą ironią, parę
stron dalej (s.123):
„......miłość
i odpowiedzialność, jak powiedziałby Karol Wojtyła, którego
w przypływie ogólnonarodowego szału uwielbienia usiłowała
wtedy czytać, lecz szybko się rozczarowała do lektury....”
Ja też, bo tylko tytuł -
„Miłość i odpowiedzialność” - genialny, a reszta....
I za to już Kamińskiego lubię!! A jeszcze piękne pytanie
(s.134):
„....a
kto to ten Brzozowski....”
To pytanie potwierdza tezę,
że nie jest to książka „dla każdego”. I jeszcze
jedna uwaga: po przebrnięciu pierwszych 100 stron, książka
staje się pasjonująca i nie można oderwać się od niej
do ostatniej strony. W celu scharakteryzowaniu wymagań wobec
czytelnika przytaczam jedno zdanie (s.338):
„..pożegnała się
żartem na temat różnicy między kantowskim rozumem czystym
a spinozjańskim rozumem zdrowym. Czysty nie plami się
żadnymi wątpliwościami; zdrowy nie choruje na dogmatyczną
ślepotę....”
I jeszcze porównanie Spinozy
z Brzozowskim (s.376):
„...Oto
odwrotny kierunek drogi niż Spinozy, ten zaczyna od
oficjalnej duchowości żydowskiej, a kończy rolą dyżurnego
odszczepieńca judaizmu, rolą takiego postmodernisty
siedemnastego wieku; Brzozowski z krytyka instytucji Kościoła
zamienia się w jego apologetę, staje po jego stronie,
wręcz uświęca. Polskie demony jeszcze raz wygrały z
duchem krytycznym...”
Jeden z głównych bohaterów
potępiony jest przez media, jak i rodzinę, za domniemaną
współpracę z bezpieką. Autor przekonująco pokazuje, że
kto tego nie przeżył, nie zrozumie, tym bardziej, że
„szufladkujące” schematem „białe-czarne” lustracje i
IPN wypaczyły prawdę.
Polecam jeszcze raz wskazaną
recenzję Czechowicza, jego zachwyty kupuję, natomiast
lekturę jej proponuję wyłącznie „doświadczonym”
czytelnikom. Czechowicz kończy swoją recenzję tak:
„....Proza
Kamińskiego zaskoczy niejednego, zaś sam autor wymiesza w jednym
tyglu wiele różnych pojęć, każąc nam na nowo je definiować i
zrozumieć, czyją historię tak naprawdę opisuje. Mocna,
przekonująca i pogłębiona psychologicznie „Rozwiązła” to
opowieść, która każe uwierzyć, że w polskiej literaturze
współczesnej słowo „debiut” może jeszcze brzmieć dumnie...."
Na koniec jeszcze przypomniane
przez autora zadanie logiczne (a właściwie paradoks)
(s.171):
„......czy
Bóg potrafi stworzyć kamień, którego nie potrafiłby
podnieść, w obu przypadkach okazałby niemoc, czyli
zaprzeczył przymiotowi należącemu do jego istoty,
wszechmocy...”
Udany debiut, zasłużone co
najmniej 8/10
No comments:
Post a Comment