Gretkowską znam, a o
współautorze dowiaduję się, że to jej partner. Dwie
opowieści: jedna jej, druga jego. Na LC - słabo 5,55 (83
ocen i 21 opinii)
Piotr Pietucha (ur.1954) -
psychoterapeuta; Manuela Gretkowska (ur.1964) – kobieta wielu
talentów,jej książki dostały ode mnie: "Polka" -
7, "Silikon" – 7, a reszta lepiej nie wymieniać:
2x3 i 2x1
Czas płynie, a w tej
książce z 2015 znowu, ni przypiął ni przyłatał, lecą
bluzgi. To już siódma książka Gretkowskiej jaką czytam,
więc nie dam się zauroczyć takimi sformułowaniami (s.42
ebook):
"......Kochaliśmy
się, wyspowiadałeś się w konfesjonał pizdy..."
W 2015 Gretkowska ma 51
lat, więc to nie przystoi. Ponadto chaos w opowiadaniu i
powtarzanie frazesów, o czym mówił Jarosław Czechowicz
recenzując jej "Agenta":
http://krytycznymokiem.blogspot.ca/2012/05/agent-manuela-gretkowska.html
„....Obcowanie z pisaniem tej autorki jest dla mnie od dawna czytelniczym krzyżem chrystusowym. Po każdej następnej pozycjimówię „dość”. I biorę się za kolejną.... ...publicystyczny chaos, w którym Gretkowska chce powiedzieć o wielu sprawach, ale zapomniała, że zaczyna się powtarzać i staje się przewidywalna..."
„....Obcowanie z pisaniem tej autorki jest dla mnie od dawna czytelniczym krzyżem chrystusowym. Po każdej następnej pozycjimówię „dość”. I biorę się za kolejną.... ...publicystyczny chaos, w którym Gretkowska chce powiedzieć o wielu sprawach, ale zapomniała, że zaczyna się powtarzać i staje się przewidywalna..."
I
mnie jakiś masochizm ogarnia, więc niosę wytrwale
wspomniany krzyż czyli kontynuuję lekturę.
I
brnę przez Gretkowskiej manierę intelektualnych popisów na
każdy temat, jaki jej do głowy wpadnie. Gdzieś między
wykładem o meskalinie a Chagallem chwila oddechu (s.95):
„....–
Żaden chuj nie jest tak twardy jak życie....”
Gdybym
nie znał jej poprzednich książek, podejrzewałbym, że jest
niezrównoważona psychicznie, ale znam, więc konkluduję, że
to jej metoda na bulwersowanie czytelnika. No to bulwersuję
się i wyciągam rodzynki (s.109):
„....–
A już największy bullshit, że zawsze dwoje jest winnych rozstaniu.
Winni są bycia razem i po to na ślubie świadkowie. Nie ma świadków
rozwodu....”
Żyję
już 28 lat w Kanadzie, lecz mimo to bawią mnie
spostrzeżenia autorki typowe dla „newcomers”; ile to
pozornych absurdów widzi nowo-przybyły Europejczyk ?! To
„pozornych” jest oczywiście dyskusyjne skoro są dalej dla
mnie zabawne.
Coraz
lepiej się bawię (mimo „grochu z kapustą”) takimi
pomysłami jak..(s.302):
„....–
McDonald’s jest ostatnim ogniwem ciągu.. ..W dziewiętnastym
wieku krowy wchodziły do rzeźni w Chicago i opuszczały ją pocięte
na części. Ford postanowił odwrócić ten proces. Części
wjeżdżały do fabryki, a wyjeżdżał poskładany z nich
samochód...”
No
dobrze, ale wszystko co powyżej to oprawa, a tematem jest
stanowisko bohaterki Marii na temat jej małżeństwa w
„kryzysie”. Bo wyjazd z córką do Ameryki miał pomóc
w ewentualnym jego zażegnaniu. Tymczasem mamy nieustający ciąg
pretensji do męża, z nie podlegającym dyskusji wyrokiem,
że wszystkiemu winien syndrom DDA (dorosłe dziecko
alkoholika).
Takie
postawienie sprawy podważa sens napisania tej książki,
jak i jej czytania. Pozostaje ocenić w ODERWANIU od jej
innych książek, bo nie każdy je zna.
O
minusach wyżej, a plusy to ciekawe anegdoty oraz bardzo
trafne obserwacje nowoprzybyłych do USA matki i córki i
próby integracji ich z multikulturalną społecznością.
Niewątpliwie można się pośmiać, więc tej części daję
7 gwiazdek.
Narzekałem
na Gretkowską to ukarała mnie drugą częścią,
autorstwa jej partnera. Dziwię się, bo podobno wykształcony,
psychoterapeuta, .a zaserwował nie dość, że amatorski
nudny bełkot, to jeszcze obsesyjne ględzenie non-stop o
penisie, wzwodzie i ejakulacjach, w dodatku prostackim
językiem. Przerażają rozmowy, przeraża monolog o
sprzątaczce Ukraince, jak o niewolnicy i dziwce. Duża
wpadka Wydawnictwa. Oczywiście za ten bełkot PAŁA, co
skutkuje ocenaą całej książki (7 + 1)/ 2 = 4
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
ReplyDelete