Saturday, 4 August 2018

Manuela GRETKOWSKA, Piotr PIETUCHA - "Miłość klasy średniej"


Gretkowską znam, a o współautorze dowiaduję się, że to jej partner. Dwie opowieści: jedna jej, druga jego. Na LC - słabo 5,55 (83 ocen i 21 opinii)

Piotr Pietucha (ur.1954) - psychoterapeuta; Manuela Gretkowska (ur.1964) – kobieta wielu talentów,jej książki dostały ode mnie: "Polka" - 7, "Silikon" – 7, a reszta lepiej nie wymieniać: 2x3 i 2x1

Czas płynie, a w tej książce z 2015 znowu, ni przypiął ni przyłatał, lecą bluzgi. To już siódma książka Gretkowskiej jaką czytam, więc nie dam się zauroczyć takimi sformułowaniami (s.42 ebook):
"......Kochaliśmy się, wyspowiadałeś się w konfesjonał pizdy..."

W 2015 Gretkowska ma 51 lat, więc to nie przystoi. Ponadto chaos w opowiadaniu i powtarzanie frazesów, o czym mówił Jarosław Czechowicz recenzując jej "Agenta":

http://krytycznymokiem.blogspot.ca/2012/05/agent-manuela-gretkowska.html
„....Obcowanie z pisaniem tej autorki jest dla mnie od dawna czytelniczym krzyżem chrystusowym. Po każdej następnej pozycjimówię „dość”. I biorę się za kolejną.... ...publicystyczny chaos, w którym Gretkowska chce powiedzieć o wielu sprawach, ale zapomniała, że zaczyna się powtarzać i staje się przewidywalna..."

I mnie jakiś masochizm ogarnia, więc niosę wytrwale wspomniany krzyż czyli kontynuuję lekturę.
I brnę przez Gretkowskiej manierę intelektualnych popisów na każdy temat, jaki jej do głowy wpadnie. Gdzieś między wykładem o meskalinie a Chagallem chwila oddechu (s.95):

....– Żaden chuj nie jest tak twardy jak życie....”

Gdybym nie znał jej poprzednich książek, podejrzewałbym, że jest niezrównoważona psychicznie, ale znam, więc konkluduję, że to jej metoda na bulwersowanie czytelnika. No to bulwersuję się i wyciągam rodzynki (s.109):

....– A już największy bullshit, że zawsze dwoje jest winnych rozstaniu. Winni są bycia razem i po to na ślubie świadkowie. Nie ma świadków rozwodu....”

Żyję już 28 lat w Kanadzie, lecz mimo to bawią mnie spostrzeżenia autorki typowe dla „newcomers”; ile to pozornych absurdów widzi nowo-przybyły Europejczyk ?! To „pozornych” jest oczywiście dyskusyjne skoro są dalej dla mnie zabawne.

Coraz lepiej się bawię (mimo „grochu z kapustą”) takimi pomysłami jak..(s.302):

....– McDonald’s jest ostatnim ogniwem ciągu.. ..W dziewiętnastym wieku krowy wchodziły do rzeźni w Chicago i opuszczały ją pocięte na części. Ford postanowił odwrócić ten proces. Części wjeżdżały do fabryki, a wyjeżdżał poskładany z nich samochód...”

No dobrze, ale wszystko co powyżej to oprawa, a tematem jest stanowisko bohaterki Marii na temat jej małżeństwa w „kryzysie”. Bo wyjazd z córką do Ameryki miał pomóc w ewentualnym jego zażegnaniu. Tymczasem mamy nieustający ciąg pretensji do męża, z nie podlegającym dyskusji wyrokiem, że wszystkiemu winien syndrom DDA (dorosłe dziecko alkoholika).
Takie postawienie sprawy podważa sens napisania tej książki, jak i jej czytania. Pozostaje ocenić w ODERWANIU od jej innych książek, bo nie każdy je zna.

O minusach wyżej, a plusy to ciekawe anegdoty oraz bardzo trafne obserwacje nowoprzybyłych do USA matki i córki i próby integracji ich z multikulturalną społecznością. Niewątpliwie można się pośmiać, więc tej części daję 7 gwiazdek.

Narzekałem na Gretkowską to ukarała mnie drugą częścią, autorstwa jej partnera. Dziwię się, bo podobno wykształcony, psychoterapeuta, .a zaserwował nie dość, że amatorski nudny bełkot, to jeszcze obsesyjne ględzenie non-stop o penisie, wzwodzie i ejakulacjach, w dodatku prostackim językiem. Przerażają rozmowy, przeraża monolog o sprzątaczce Ukraince, jak o niewolnicy i dziwce. Duża wpadka Wydawnictwa. Oczywiście za ten bełkot PAŁA, co skutkuje ocenaą całej książki (7 + 1)/ 2 = 4

1 comment:

  1. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    ReplyDelete