Thursday, 27 September 2018

Marcin WROŃSKI - „A na imię jej będzie Aniela”


Marcin  Wroński  (ur.1972) -   dość  wszechstronny  autor,  w  tym  kryminałów  retro  z  komisarzem  Maciejewskim.  Nic  jego  nie  czytałem  wcześniej,  tym  samym  zaczynam  od  III  tomu  z  2011 r.  Na  LC  6,83 (649 ocen i  82 opinie)
Wątek  kryminalny  schodzi  na  drugi  plan,  bo o  wiele  ciekawsze  (i  wartościowsze)  jest  przedstawienie  życia  w  Lublinie   w  czasie  II w. św.,  a  przewodzi  mu  donosicielstwo  i  antysemityzm.  (Teatr  Absurdu -  baba  donosi  na  sąsiada  do  Gestapo,   że  ów  chowa  nielegalnie  prosiaczka.  No  cóż,  dzisiaj,  w  niepodległej  Polsce  donosy  na  bogactwo  sąsiada  mają  charakter  masowy)
Wpadam  w  dobry  humor  już  na  stronie 16:
„…kleryk  z  lubelskiego  seminarium  zeznawał  z  przekonaniem,  że  pewna  kurwa,  agentka  żydo-komuny,  celowo  zaraziła  go  tryprem  w  imię  walki  z  Kościołem  katolickim. („One  tak  robią.  Pan  komisarz  nie  czytał w  „Rycerzu  Niepokalanej”?”)…”
Przypominam,  że  „Rycerz  Niepokalanej”  to  skrajnie  nacjonalistyczne  i  antysemickie  pisemko  wydawane  przez  o. Maksymiliana  Kolbe
Zaskoczył  mnie  Wroński  satyrycznym  spojrzeniem  na  społeczeństwo,  które  notabene  niewiele  się  zmieniło,  skoro  dzisiaj  tj  26.09.2018  toleruje  takie  doniesienia  prasowe:  wyciąganie  pedofilii  księży,  to  atak  na  Kościół;  gwałty  duchownych  na  dzieciach  nie  mają  znamion  brutalności;  nacjonaliści  nie  bili  kobiet  demonstrujących  z  KOD,  w  miejsca  newralgiczne;  wolność  słowa  pozwala  faszyście,  b.ks. Międlarowi   do   wzywania  do  „żniw  na  Żydach”;  swastyka  jest  symbolem  szczęścia  itd. itp
Życie  jest  brutalne  i  opowieść  Wrońskiego  też,  przeto  ograniczam  się  do  cytatów  humorystycznych,  takich  jak  o  miłości  francuskiej (s.160):
„…- Sama  śmierdzi,  a  wziąć  do  ust  się  brzydzi…   W  Lublinie  z  głodu  byś  zdechła!
     -  Ja  nie  żadna  Żydówa!  -  odpyskowało  babsko -  Ja  tymi  ustami  Pana  Jezusa  przyjmuję!”
Krótki  cytat,  a  co  za  bogactwo  tematyczne !!!   
Wroński  napisał   historyczną  tragikomedię,   bo  poplątane  losy  większości  postaci  wzbudzają  śmiech  przez  łzy.  Realizm  pogłębił  cytatami  z  ówczesnych  gazet,  a   równoczesna  praca  Maciejewskiego  dla  Kripo  i  Trąbicza,  żywo  przypomina   polskie  wspaniałe  dziewczyny  z AK,  które  z  polecenia  Organizacji  balowały  z  Niemcami,  narażając  się  na  potępienie   szybko  osądzającego  ciemnego  odłamu  społeczeństwa.
A  jak  Maciejewskiego  nie  lubić  po  takiej  wymianie  zdań  (s.246):
„..-Kiepsko  pan  wygląda,  Maczejewski…   ..Musi  pan  tyle  pić?
    - Nie  muszę,  ale  lubię  -  burknął  komisarz  - Co  poradzić?”
Skomplikowane  „polskie  drogi”   zawsze  będą   dyskusyjne,  bo  nie    biało-czarne,  lecz  we  wszystkich  odcieniach  pośrednich,  a  ich  interpretacja   nigdy  nie  zadowoli  wszystkich.  Dlatego  zamiast   krytyki  autora,  lepiej  podkreślić   jego  pracowitość   w   staraniach  ukazania  tej  pogmatwanej  prawdy.   Co  najmniej  7/10     

No comments:

Post a Comment