Wednesday, 19 September 2018

David WEISS - „Nagi przyszedłem”


David  Weiss  (1909 – 2002)  -  amerykański  pisarz,  którego  najpopularniejszą  jest  ta  powieść  biograficzna  o  Rodinie.  Jest  również  autorem  powieści  o  takich  znanych  postaciach  jak  Mozart,  Tycjan,  Rembrandt,  jak  i  Isadora  Duncan  czy  Marlon  Brando.  O  tej  książce  Wikipedia:
“…….’ Naked Came I’   portrays Rodin as driven to be an artist because his temperament would allow him to be nothing else. It shows him as a friend with other   Parisian  artists such as Edgar  Degas,  Auguste  Renoir,  Edouard  Manet,  and  those  of  the  Second  French  Empire  associated  with  the  Salon  des  Refuses:  they were generally outside the Paris art establishment, and had been refused admission to the  Ecole  des  Beaux  Arts. The title is derived, according to the  frontispiece,  from  Cervantes’  ‘Don  Quixote’ . (Cervantes, in turn, had taken it from the  Book  of  Job, 1:21.)…”
Auguste  Rodin (1840 – 1917)  -   francuski rzeźbiarz. W swoich  pracach  łączył  elementy   symbolizmu  i  impresjonizmu.  Był  prekursorem  nowoczesnego  rzeźbiarstwa.  Najsłynniejsze  jego  dzieła  to ‘Myśliciel’  z  1902  (w  Muzeum  Rodina  w  Paryżu),  ‘Brama  piekieł’,  nad  którym  pracował  37  lat.  (Cztery  kopie  znajdują się w muzeach w Paryżu, w Zurychu, Tokio i Filadelfii)  oraz  ‘Mieszczanie  z  Calais’
Zaczynam  od  zdania,  które   brzmi  jak  motto  tej  biografii (s.78):
„… jeśli  masz  być  artystą,  to  nie  przez  entuzjazm  młodzieńczy,  nie  dlatego,  że  to  ci  się  wydaje  podniecające,  że  to  twoja  pierwsza  miłość,  ale  dlatego,  że  musisz.  Nie  zostaje  się  artystą  dlatego,   że  to  łatwe,  tylko  dlatego,  że  nie  ma  się  innej  drogi..”
Niesamowita  książka  wykraczająca  poza  biografię.  To  szczegółowe  przedstawienie  najciekawszej  epoki  w  życiu  artystycznym  Paryża,  wachlarza   sławnych  postaci   i  ich  wad.  No  właśnie,  np.  czołowa  gwiazda  Wiktor  Hugo  i  słowa  Mallarme  nasuwające  skojarzenie (s,385):
„….Jest  z  Hugo  od  pięćdziesięciu  lat,  nie  bacząc  na  to,  jak    traktuje,  a  traktował    bardzo  źle…    …Ale  ona  zawsze  go  uwielbiała,  ochraniała,  walczyła  o  niego  od  pierwszego  dnia,  w  którym  się  spotkali…    ..Stała  się  niewolnicą..   ..dbała  o  wszystkie  jego  potrzeby..  ..zawsze  chwaliła,  zawsze  dodawała  otuchy,  zawsze  była  mu  oddana…”
Bo  Rodinowi  poświęciła  się  bezgranicznie  zakochana  Rose  Beuret (1844 - 1917),  towarzysząc  mu  przez  53  lata,  która  znosiła  pomiatanie  nią,  właśnie  tak  jak  Juliette  Drouet (1806 – 1983)  -   przez  Victora  Hugo (1802 – 1885)   o  trzy  lata  krócej.
Akurat  teraz,  w  połowie  książki, Rodin  zaczyna  swoją  „zdradę”  z  Camille  Claudel (1864 -1943)…     Burzliwy  romans  z  młodą  rzeźbiarką  będzie  trwał   co  najmniej  8  lat…
Nie   ma  sensu  dalsze  odkrywanie  kart  książki,  bo   wierzę,  że  zachęcę  Państwa  do  lektury  samodzielnej,  ja  natomiast,  głęboko   nią  wstrząśnięty,  pragnę  ponad  wszystko  podkreślić  upór  w  dążeniu  do  nigdy  nieosiągniętego  celu,  nieosiągniętego,  bo  wymagania  wobec  jego  perfekcji   oddalają  się  w  miarę   samodoskonalenia  się.      
Co  za  imponująca  wytrwałość!!    Pierwszy  przebłysk  sukcesu  dopiero  w  wieku  40  lat  i  paradoksalnie,  właśnie  wtedy  początek  rzeźbienia  „Bramy  piekieł”,   której  oddał  resztę  życia (37 lat),  wiedząc,  że  nigdy  jej  nie  skończy,  bo  zapożyczając  ze  znanej  komedii:  „nobody  is  perfect”. (może  być  „nothing”).  Nie  mam  najmniejszej  wątpliwości,  że  10/10
PS  W  1917  roku  Rose   odbyła  ostatnią  podróż,  by   tam,  parę  miesięcy,  czekać  na   Augusta  

No comments:

Post a Comment